Załatwiałem ostatnio sprawy w urzędach, więc wpadłem do swojego dawnego technikum, które skończyłem 3 lata temu. W tej chwili jest to zespół szkół, technikum + gimnazjum (czego za moich czasów nie było). Wpadłem do nauczycielki od historii, akurat miała "gimków". Ja pierdolę nie wiem czy te dzieciaki się popisywały, bo przyszedł ktoś nieoficjalnie na luzaku, czy może zawsze takie są. Istne przedszkole. Dla mnie to jeszcze dzieci, bo jak noodles młodzieżą bym tego nie nazwał. Nie wiem co to ma we łbie, ale przysięgam, ja taki w ich wieku nie byłem.