Nieciekawie widzę te zapewnienia:
http://www.defence24.pl/271760,maci...owego-liczebnosc-armii-powinna-byc-zwiekszona
Po pierwsze inwestycja w polski przemysł jest oczywistością. Ale trzeba być zupełnym ignorantem, żeby stwierdzić, że rodzimy przemysł jest w stanie samodzielnie wyprodukować najwyższej klasy uzbrojenie.
Tym samym przyszły minister MON krytykuje wielomiliardowy kontrakt na zakup Caracali, który w tej kwocie ma wpisaną dodatkowo bardzo mocną inwestycję Francuzów na naszym rynku. Zakup tych heli, to nie tylko wydanie kilku groszy w błoto, ale przede wszystkim inwestycja, która docelowo ma wzmocnić nasz rynek. I owszem, Świdnik i Mielec straciły bardzo dobrze wyglądający kontrakt, na rzecz śmigłowców, co do których istnieją wątpliwości, ale za tymi śmigłowcami ma też pójść dalsza inwestycja.
Tym samym pan Macierewicz popiera zakup Patriotów. Stwierdza, że nie widzi nic złego w zakupie sprzętu bez planów, bez zaplecza czy to modernizacyjnego, czy też szkoleniowego. Co więcej, pan Macierewicz stwierdza, że Caracale są przestarzałe i wyszły z użytkowania (to jest głupota), a nie ma podobnych obiekcji wobec rakiet Patriot, które są niemiłosiernie drogie, a do tego powstały jeszcze za czasów ZSRR i amerykanie na gwałt szukają czegokolwiek, by je zastąpić. Skuteczność tych rakiet jest dość wątpliwej jakości, bo jedna wyrzutnia GRAD jednorazowo może wystrzelić 40 pocisków w 20 sekund (choć to nierealna wartość), a ten mityczny patriot w naszym kraju liczby 40 rakiet nie osiągnie.
Bardzo podejrzanie wygląda krytykowanie potrzebnych jak rybom woda Caracali, a jednocześnie sławienie obrony antyrakietowej, która powinna budzić wątpliwości. Nie bez przyczyny nie zakupiono Patriotów kilka lat temu.
Skandalicznym dla mnie jest fakt, że w kampani wyborczej Prawo i Sprawiedliwość torpedowało zakup Caracali, podając nieprawdziwą kwotę 30 mld zł jakie miałby ten projekt kosztować. Teraz nagle wracają do realnej kwoty, która jest o ponad 50% niższa. Dla mnie to haniebne takie przedstawianie rzeczywistości, bo PIS jawnie w kampanii kłamało.
Co ponadto, pan Macierewicz krytykuje zmiany w organizacji naszej armii. Oczywiście, mogą rodzić się wątpliwości, ale stwierdzenia: musimy wrócić do tego co było wołają o pomstę. Pozornie cieszy fakt chęci wzmacniania roli kontrwywiadu, ale nie trzeba daleko szukać, by wyobrazić sobie, że ta instytucja zbytnio urośnie.
Obrona Terytorialna to mit, który nigdy nie powstanie w czasie pokoju i który nie ma prawa efektywnie działać. Skupianie własnego potencjału obronnego w bliżej niezidentyfikowanej grupie osób budzi grozę. Można się oszukiwać, ale zarówno POW (Polska Organizacja Wojskowa), jak i AK (Armia Krajowa) powstały w okresie wojennym i dlatego dobrze sobie radziły. Powstanie tych i im podobnych tworów w czasie pokoju mija się z celem. Tym bardziej, jeśli chcemy ich wyposażyć na miarę wojsk regularnych.
Owszem, piękne reklamy w tv mogą mnie czarować, że jak wezmę karabin i pojadę na front, to będę bohaterem narodowym, ale prawda jest taka, że na froncie pełniłbym jedynie funkcje postaci zbierającej ostrzał na siebie, a do tego najnowszy karabin nie jest potrzebny. Zdecydowanie od tego karabinu lepiej byłoby, żeby generał stojący na wzgórzu miał armatę i mógł strzelać w tych, którzy potencjalnie do mnie strzelają. Wtedy przynajmniej mnie zabiją, ale moja żona i dziecko będą bezpieczniejsze. Bo bez amaty, to jak tatuś padnie, to padnie tym samym ostatnia linia oporu.
Jedyną funkcją Obrony Terytorialnej byłoby tworzenie sztucznej propagandy, na wzór amerykańskiej. My jako naród, który śmiało i dumnie ma na czym oprzeć swoją tożsamość, nie potrzebujemy tej propagandy. Zdecydowanie lepiej te pieniądze przeznaczyć na realne i skuteczne inwestycje. (No, chyba że OT miałaby na celu wybudowanie poligonów w lasach, na których w razie wojny ktoś miałby mnie uczyć strzelać). Inaczej tego nie jestem sobie w stanie wyobrazić.
Kolejna sprawa to 3% na inwestycje wojskowe. Chyba ktoś na łeb upadł. I to bardzo mocno. USA wydaje w porywach 1.7%, kraje mocno się zbrojące, jak my wydają około 2%. 3% na wojsko, to chyba nawet Korea Płn. nie daje. Te 3% to śmierdzi propagandą i aż łeb boli.
Na koniec najgłupszy absurd: liczebność polskiej armii powinna być zwiększona.
Podsumowując, nie mamy sprzętu, jeździmy Jelczami i Starami, których zapakowujemy masą żołnierzy z mauserami za paskiem. Bo czemu nie?
Naprawdę z dnia na dzień moje obawy rosną. Oby pan Antoni Macierewicz nie zaczął wcielać swoich planów w życie.