Polityka

Zadbam też o czytanie książek bo nie chciałbym mieć w domu drugiego Janikowskiego.
szczerze.jpg
 
@JB_ Jak to ogarnąć? Jak nie muszą to nie chcą? Dziwne, smutne, ale cis w tym chyba jest?
W Japonii? Cesarz musi dekret o 3+ wydać - karny naród to się posłucha i będą płodzić XD
Tak serio to nie wiem i chyba nikt nie wie. Wydaje się, że zamożność społeczeństwa jest skorelowana z dzietnością, choć są kulturowe wyjątki jak USA.

Osobiście się tym nie martwię jakoś. Mam taką intuicję, że jak liczba ludności spadnie odpowiednio nisko to samoistnie się wyreguluje na powrót - coś jak powojenne boomy. O Japonię tym bardziej, bo kulturowo ich nikt nie "podmieni" - co może, przynajmniej potencjalnie, nastąpić w Europie - bo praktycznie obcych nie wypuszczają i są kulturowo homogeniczni.
 
Last edited:
W Japonii? Cesarz musi dekret o 3+ wydać - karny naród to się posłucha i będą płodzić XD
Tak serio to nie wiem i chyba nikt nie wie. Wydaje się, że zamożność społeczeństwa jest skorelowana z dzietnością, choć są kulturowe wyjątki jak USA.

Osobiście się tym nie martwię jakoś. Mam taką intuicję, że jak liczba ludności spadnie odpowiednio nisko to samoistnie się wyreguluje na powrót - coś jak powojenne boomy. O Japonię tym bardziej, bo kulturowo ich nikt nie "podmieni" - co może, przynajmniej potencjalnie, nastąpić w Europie - bo praktycznie obcych nie wypuszczają i są kulturowo homogeniczni.
Ktory kraj ma/region dalbys jako przyklad? Z tych co mają dobrobyt, tabletę i emancypację, a nie mają imigracji? Omawiana Japonia odpada, Polska tez XD

Stany tez spadają, napływowi robią liczby do excela, ale tkanka społeczna będzie inna. Autochtonom (XD) spada mocno, jak mi mignie znowu to wrzucę
 
W kwestiach kopalni kobaltu, najśmieszniejsze jest to, że do "czystej energii" potrzeba tylu metali szlachetnych, że górnictwo akurat będzie się rozwijać. Największym producentem niklu jest Indonezja, a miedzi Chile, więc w tych krajach kopalni zamykać nie będą. Oczywiście wizja, że do 2050 roku ludzie w Europie będą zmuszeni do oszczędzania na ogrzewaniu i płacić horrendalne rachunki za prąd do swoich samochodów elektrycznych (bo spalinowe będą zakazane) jest oczywiście prawdziwa. Tymczasem 3/4 świata dalej będzie uprawiać transport spalinowy po staremu, więc wartość ekologiczna obecnej polityki zeroemisyjnej będzie właściwie zerowa. No chyba, że w tym 2050 nagle patoekolodzy będą udawać, że o niczym nie wiedzą tak jak było ze straszeniem dziurą ozonową w latach 90.
 
W kwestiach kopalni kobaltu, najśmieszniejsze jest to, że do "czystej energii" potrzeba tylu metali szlachetnych, że górnictwo akurat będzie się rozwijać. Największym producentem niklu jest Indonezja, a miedzi Chile, więc w tych krajach kopalni zamykać nie będą. Oczywiście wizja, że do 2050 roku ludzie w Europie będą zmuszeni do oszczędzania na ogrzewaniu i płacić horrendalne rachunki za prąd do swoich samochodów elektrycznych (bo spalinowe będą zakazane) jest oczywiście prawdziwa. Tymczasem 3/4 świata dalej będzie uprawiać transport spalinowy po staremu, więc wartość ekologiczna obecnej polityki zeroemisyjnej będzie właściwie zerowa. No chyba, że w tym 2050 nagle patoekolodzy będą udawać, że o niczym nie wiedzą tak jak było ze straszeniem dziurą ozonową w latach 90.
Zbudują olbrzymią bańkę nad eurokomuną żeby zatrzymać tutaj nasze bezemisyjne powietrze.
 
Last edited:
Ktory kraj ma/region dalbys jako przyklad? Z tych co mają dobrobyt, tabletę i emancypację, a nie mają imigracji? Omawiana Japonia odpada, Polska tez XD

Stany tez spadają, napływowi robią liczby do excela, ale tkanka społeczna będzie inna. Autochtonom (XD) spada mocno, jak mi mignie znowu to wrzucę
Ze Stanami to do końca nie wiem. Na pewno imigranci z południa wyrabiają normę, ale też wśród tubylców też rodzina 2+6 nie jest wcale aż tak rzadka ani też tak dziwna jak np. w Europie.

Na razie przykładów nie ma ale jeszcze nie spadła ludność aż tak bardzo XD - oczywiście to moje intuicje całkiem z dupy, nie mam nic na poparcie.

Ja generalnie nie mam problemu z niską dzietnością jeśli byłaby ona niska wszędzie tak samo. Widzę natomiast problem, kiedy zlaicyzowani Europejczycy mają jedno dziecko na rodzinę lub wcale, a przyjezdni z Maroka sześć. I nie jest to stricte problem demograficzny a kulturowy - a za nim prawny, bo za dwa pokolenia wnuczki tychże Europejczyków potencjalnie będą musiały nosić burki. Można to rozwiązać albo robieniem dzieci albo kontrolowaniem kogo wpuszczamy do kraju i robotyzacją, albo kombinacją tychże czynników. Tak jak mówię, aż tak zaalarmowany tematem nie jestem.
 
Ze Stanami to do końca nie wiem. Na pewno imigranci z południa wyrabiają normę, ale też wśród tubylców też rodzina 2+6 nie jest wcale aż tak rzadka ani też tak dziwna jak np. w Europie.

Na razie przykładów nie ma ale jeszcze nie spadła ludność aż tak bardzo XD - oczywiście to moje intuicje całkiem z dupy, nie mam nic na poparcie.

Ja generalnie nie mam problemu z niską dzietnością jeśli byłaby ona niska wszędzie tak samo. Widzę natomiast problem, kiedy zlaicyzowani Europejczycy mają jedno dziecko na rodzinę lub wcale, a przyjezdni z Maroka sześć. I nie jest to stricte problem demograficzny a kulturowy - a za nim prawny, bo za dwa pokolenia wnuczki tychże Europejczyków potencjalnie będą musiały nosić burki. Można to rozwiązać albo robieniem dzieci albo kontrolowaniem kogo wpuszczamy do kraju i robotyzacją, albo kombinacją tychże czynników. Tak jak mówię, aż tak zaalarmowany tematem nie jestem.
Do ostatniego zdania mam wątpliwości. Kombinacja czynnikow i tempo się po prostu nie spina.
 
Back
Top