Pogotowie Sercowe Cohones

Widzę że prostych odpowiedzi nie ma, ale zbieram wasze rady i zachowam je w sercu, czyli tak :
- nie klękaj
- plastikowy pierścionek za 2 zł
- wsadź go do paczki chipsów i módl się żeby zo zauważyła zanim go zje
- wmów jej że to ona się oświadcza i to ty masz tu dominującą pozycję
:frankapprove:
A ja mam lepszą radę, powinieneś się oświadczyć podczas stosunku kiedy twój fallus w niej będzie, tak z zaskoczenia, nigdy tego nie zapomni i raczej nie powinna ci odmówić... A hajsu ile zaoszczędzisz z jakiejś wycieczki czy kolacji, tylko na pierścionek wydasz, nic więcej.
 
A ja mam lepszą radę, powinieneś się oświadczyć podczas stosunku kiedy twój fallus w niej będzie, tak z zaskoczenia, nigdy tego nie zapomni i raczej nie powinna ci odmówić... A hajsu ile zaoszczędzisz z jakiejś wycieczki czy kolacji, tylko na pierścionek wydasz, nic więcej.
Najlepiej jak już będzie w niej dochodził!
 
Ale to z linka zakładasz na chuja przed stosunkiem czy na jej palec? :mamed:
A może taka akcja się szykuje

:siuu:
Screenshot_2023-10-13-22-00-52-14_df198e732186825c8df26e3c5a10d7cd.jpg
 
Tak porównując "zwykle kobiety" z Tinderów itd, z tymi z portali i imprez BDSM - to chyba proporcje toksycznych lasek, manipulatorek z normalnymi, uczciwymi są podobne. Może z tendencją, że w BDSM jest mniej głupich(ale w sumie statystyka może być zaburzona bo wchodzę w interakcje tylko z pewnym określonym poziomem minimum).
Daje to tutaj a nie, jak zwykle gdy o tym piszę, do Zwyroliska, gdyż pisze tutaj o zwykłych, emocjonalnych aspektach a nie praktykach seksualnych.
Pamiętajmy, że i tu i tu kobiety mają wianuszek napalonych chętnych samców chętnych by je zadowalać więc i tu i tu rodzą się podobne patologie u kobiet i mężczyzn.
I przesiew oraz udana interakcja zależy od podobnych rzeczy ze strony mężczyzny.
Co ciekawe - chyba proporcje kobiet szukających LTR a niemonogamiczmych relacji jest podobny. A o zabawę na jedną noc, słynne OSN jest łatwiej na Tinderze, ale za to o dobre FWB u perwerek.

Więc jeżeli szukasz poważnego zwiazku- z mojego punktu widzenia masz podobne szansę na coś dobrego i tu i tu. Jeżeli zabawy na jedną noc- to Tinder i Datezone. Jeżeli bliskiej, niezwiazkowej znajomości - zwyrolki.
A, no i zwyrolke jak zapytasz czy się zbada- to nie zrobi krzywych oczu. Puszczalska laska z Tindera powie, że nie musi xd a najprawdopodobniej, gdy po kilku dniach pisania wyruchasz ja, to będzie kłamać, że ona tak tylko z Tobą, wyjątkowo, a tak to bzykala się ostatni raz gdy traciła dziewictwo z chłopakiem. Nawet jak za pierwszym razem zgodzi się na seks bez gumy(jeżeli jesteś tam głupi by ruchać za pierwszym razem poznaną łaskę bez gumy)
Tfu, obłuda.
W tym mają większą przewagę zwyrolki bo rzadko kłamią w tych aspektach. Jeśli miała przed Toba 40 kutasow- zwykle się przyzna. Jeżeli dwa- to też. No i łatwo tutaj o to, że będzie ci totalnie wierna, a ty będziesz mógł mieć kochanki, i jeszcze będzie z tego powodu szczęśliwa.
Wiec jeżeli wyznajesz patriarchat - to szukaj kobiet w BDSM.
A może to w tym środowisku nasi forumowymi patriarchowie znaleźli żony?
 
Last edited:
Tak porównując "zwykle kobiety" z Tinderów itd, z tymi z portali i imprez BDSM - to chyba proporcje toksycznych lasek, manipulatorek z normalnymi, uczciwymi są podobne. Może z tendencją, że w BDSM jest mniej głupich(ale w sumie statystyka może być zaburzona bo wchodzę w interakcje tylko z pewnym określonym poziomem minimum).
Daje to tutaj a nie, jak zwykle gdy o tym piszę, do Zwyroliska, gdyż pisze tutaj o zwykłych, emocjonalnych aspektach a nie praktykach seksualnych.
Pamiętajmy, że i tu i tu kobiety mają wianuszek napalonych chętnych samców chętnych by je zadowalać więc i tu i tu rodzą się podobne patologie u kobiet i mężczyzn.
I przesiew oraz udana interakcja zależy od podobnych rzeczy ze strony mężczyzny.
Co ciekawe - chyba proporcje kobiet szukających LTR a niemonogamiczmych relacji jest podobny. A o zabawę na jedną noc, słynne OSN jest łatwiej na Tinderze, ale za to o dobre FWB u perwerek.

Więc jeżeli szukasz poważnego zwiazku- z mojego punktu widzenia masz podobne szansę na coś dobrego i tu i tu. Jeżeli zabawy na jedną noc- to Tinder i Datezone. Jeżeli bliskiej, niezwiazkowej znajomości - zwyrolki.
A, no i zwyrolke jak zapytasz czy się zbada- to nie zrobi krzywych oczu. Puszczalska laska z Tindera powie, że nie musi xd a najprawdopodobniej, gdy po kilku dniach pisania wyruchasz ja, to będzie kłamać, że ona tak tylko z Tobą, wyjątkowo, a tak to bzykala się ostatni raz gdy traciła dziewictwo z chłopakiem. Nawet jak za pierwszym razem zgodzi się na seks bez gumy(jeżeli jesteś tam głupi by ruchać za pierwszym razem poznaną łaskę bez gumy)
Tfu, obłuda.
W tym mają większą przewagę zwyrolki bo rzadko kłamią w tych aspektach. Jeśli miała przed Toba 40 kutasow- zwykle się przyzna. Jeżeli dwa- to też. No i łatwo tutaj o to, że będzie ci totalnie wierna, a ty będziesz mógł mieć kochanki, i jeszcze będzie z tego powodu szczęśliwa.
Wiec jeżeli wyznajesz patriarchat - to szukaj kobiet w BDSM.
A może to w tym środowisku nasi forumowymi patriarchowie znaleźli żony?
@Halibut 2.0 twoja analiza jest moim zdaniem oparta na iluzji, fikcji i krótkowzroczności. Jeżeli ktokolwiek szuka intensywnie rzeczy, które wyżej wymieniłeś, to ma niezaspokojona potrzebę bliskości z samym sobą. Próbuje maskować braki. Mówiłem Ci to wiele razy, ale Ty jesteś zbyt zamknięty na to, by dopuścić, że może się mylisz. Nieważne, czy to jest bdsm, rozwiązłość seksualna czy cokolwiek innego. Dążenie do zbliżeń i nadawanie temu głębszej ideologii jest po prostu urządzaniem więzienia w taki sposób, byś ostatecznie nie skleił faktów, że ono istnieje. Dlatego względnie inteligentni ludzie pakują się w różne subkultury gdzie są np. dragi albo różne seksualne dewiacje i trwają w tym, bo ich płodny umysł zdąży nawinąć kilka różnych przekonań i koncepcji, dlaczego to jest zdrowe i naturalne.
Ale nie jest.
(przykład - fascynacja psychodelikami i wynoszenie ich na piedestał jako boskich itp. A w rzeczywistości jest to spierdolka przed trzeźwym, prawdziwym ja z realnymi zadaniami).

Przyznanie się do tego, że odbiera się sobie szansę na prawdziwą bliskość ze sobą i z otoczeniem oznaczałoby zmiany. Okazałoby się, że te idee które się wspiera nie są tak kolorowe jak się wydawały. Dlatego lepiej oszukiwać się, czasami do tego stopnia, że cały świat Ci pokazuje "człowieku, obudź się", a dana osoba i tak będzie szła w zaparte, że to jest bajka.

Spójrzmy np na całe te LPG i inne niebinarne tematy. Dlaczego ludzie tak bardzo bronią swoich idei? Bo wiedzą, że to jest ich jedyne schronienie przed prawda. A to, że dotyka to wielkiej ilości jednostek sprawia, że łączą się one w umysł zbiorowy, który ma ten sam problem - uciekają przed prawda, przed swoimi wypartymi aspektami.

Nie inaczej jest w przypadku bronienia jakiejkolwiek koncepcji czy ideologii.

Żeby pozbawić te ideologię siły napędowej trzeba rozbroić z ograniczeń jednostkę. Pracować z jedną osobą, nad jej wnętrzem. Ale kiedy ludzie łączą się w grupy, to powstaje zbiorowa odpowiedzialność, czyli też i współudział. Jeśli tylko jeden człowiek miałby ciągoty do dewiacji, mógłby się zastanawiać "dlaczego akurat ja mam to w sobie, gdzie jest przyczyna?"

Kiedy natomiast powstają grupy, fora, stowarzyszenia, to nie ma takich pytań. "skoro tylu inteligentnych ludzi to ma, to pewnie jest normalne, będę wspierał".

I tak oto rodzi się mechanizm unikania prawdy i bliskości ze sobą.
To jest w pewnym sensie choroba tocząca zbiorowy umysł. Zbiorowa ucieczka przed bliskością. Ludzie w rozpaczy szukają bliskości, ale nie w sobie, więc tworzy się ideologia lgpt+, i widać efekt. Jaki?

*z braku bliskości ze sobą, z poczucia braku zrozumienia, z oddzielenia się od swojego prawdziwego ja może się zrodzić Tylko brak!
I ten brak jest widoczny w otoczeniu. Ludzie utożsamiający się z tą i z innymi ideologiami opartymi na unikaniu bliskości doświadczają zbiorowego braku zrozumienia, braku akceptacji, doświadczają ataków i walki. O IRONIO - to jest dokładnie to, co u nich w pojedyńczych duszach gra!

Na przykładzie dzisiejszych ideologii doskonale to widać. Jedynymi osobami, które to wspierają, są również uciekinierzy przed samym sobą.
Osoba będąca w bliskości widzi, jakie mechanizmy tam sieją spustoszenie. Dla niej to oczywiste, bo jest blisko - nie musi uciekać, więc widzi, gdzie jest ucieczka. Osoby, które unikają bliskości widzą tam szansę na ukrycie się przed samym sobą.

W bdsm działa to podobnie. Jedynymi entuzjastami zdają się być użytkownicy tej idei, która urosła do sporych rozmiarów. Nie dziwi to jednak ani nie świadczy o słusznych jej podwalinach, biorąc pod uwagę fakt, jak mocno rośnie np takie lgbt.


Poza tym inteligencja jako zasób do udanego związku jest akurat średnio istotny, bo wiele osób nie potrafi używać swojej inteligencji. Często to dla nich zbyt duży potencjał do tego, by brać wszystko na "umysł", przez co nieświadomie stają się swoim największym ograniczeniem. Odrzucają wszystko, co niewidoczne (np Bóg, Źródło itp), bo ich umysł nie jest w stanie przetworzyć czegoś, co nie jest zmysłowo poznawalne. A w związku taka postawa jest prostą droga do zaorania. Bo miłość się umysłowi wymyka.
 
@Halibut 2.0 twoja analiza jest moim zdaniem oparta na iluzji, fikcji i krótkowzroczności. Jeżeli ktokolwiek szuka intensywnie rzeczy, które wyżej wymieniłeś, to ma niezaspokojona potrzebę bliskości z samym sobą. Próbuje maskować braki. Mówiłem Ci to wiele razy, ale Ty jesteś zbyt zamknięty na to, by dopuścić, że może się mylisz. Nieważne, czy to jest bdsm, rozwiązłość seksualna czy cokolwiek innego. Dążenie do zbliżeń i nadawanie temu głębszej ideologii jest po prostu urządzaniem więzienia w taki sposób, byś ostatecznie nie skleił faktów, że ono istnieje. Dlatego względnie inteligentni ludzie pakują się w różne subkultury gdzie są np. dragi albo różne seksualne dewiacje i trwają w tym, bo ich płodny umysł zdąży nawinąć kilka różnych przekonań i koncepcji, dlaczego to jest zdrowe i naturalne.
Ale nie jest.
(przykład - fascynacja psychodelikami i wynoszenie ich na piedestał jako boskich itp. A w rzeczywistości jest to spierdolka przed trzeźwym, prawdziwym ja z realnymi zadaniami).

Przyznanie się do tego, że odbiera się sobie szansę na prawdziwą bliskość ze sobą i z otoczeniem oznaczałoby zmiany. Okazałoby się, że te idee które się wspiera nie są tak kolorowe jak się wydawały. Dlatego lepiej oszukiwać się, czasami do tego stopnia, że cały świat Ci pokazuje "człowieku, obudź się", a dana osoba i tak będzie szła w zaparte, że to jest bajka.

Spójrzmy np na całe te LPG i inne niebinarne tematy. Dlaczego ludzie tak bardzo bronią swoich idei? Bo wiedzą, że to jest ich jedyne schronienie przed prawda. A to, że dotyka to wielkiej ilości jednostek sprawia, że łączą się one w umysł zbiorowy, który ma ten sam problem - uciekają przed prawda, przed swoimi wypartymi aspektami.

Nie inaczej jest w przypadku bronienia jakiejkolwiek koncepcji czy ideologii.

Żeby pozbawić te ideologię siły napędowej trzeba rozbroić z ograniczeń jednostkę. Pracować z jedną osobą, nad jej wnętrzem. Ale kiedy ludzie łączą się w grupy, to powstaje zbiorowa odpowiedzialność, czyli też i współudział. Jeśli tylko jeden człowiek miałby ciągoty do dewiacji, mógłby się zastanawiać "dlaczego akurat ja mam to w sobie, gdzie jest przyczyna?"

Kiedy natomiast powstają grupy, fora, stowarzyszenia, to nie ma takich pytań. "skoro tylu inteligentnych ludzi to ma, to pewnie jest normalne, będę wspierał".

I tak oto rodzi się mechanizm unikania prawdy i bliskości ze sobą.
To jest w pewnym sensie choroba tocząca zbiorowy umysł. Zbiorowa ucieczka przed bliskością. Ludzie w rozpaczy szukają bliskości, ale nie w sobie, więc tworzy się ideologia lgpt+, i widać efekt. Jaki?

*z braku bliskości ze sobą, z poczucia braku zrozumienia, z oddzielenia się od swojego prawdziwego ja może się zrodzić Tylko brak!
I ten brak jest widoczny w otoczeniu. Ludzie utożsamiający się z tą i z innymi ideologiami opartymi na unikaniu bliskości doświadczają zbiorowego braku zrozumienia, braku akceptacji, doświadczają ataków i walki. O IRONIO - to jest dokładnie to, co u nich w pojedyńczych duszach gra!

Na przykładzie dzisiejszych ideologii doskonale to widać. Jedynymi osobami, które to wspierają, są również uciekinierzy przed samym sobą.
Osoba będąca w bliskości widzi, jakie mechanizmy tam sieją spustoszenie. Dla niej to oczywiste, bo jest blisko - nie musi uciekać, więc widzi, gdzie jest ucieczka. Osoby, które unikają bliskości widzą tam szansę na ukrycie się przed samym sobą.

W bdsm działa to podobnie. Jedynymi entuzjastami zdają się być użytkownicy tej idei, która urosła do sporych rozmiarów. Nie dziwi to jednak ani nie świadczy o słusznych jej podwalinach, biorąc pod uwagę fakt, jak mocno rośnie np takie lgbt.


Poza tym inteligencja jako zasób do udanego związku jest akurat średnio istotny, bo wiele osób nie potrafi używać swojej inteligencji. Często to dla nich zbyt duży potencjał do tego, by brać wszystko na "umysł", przez co nieświadomie stają się swoim największym ograniczeniem. Odrzucają wszystko, co niewidoczne (np Bóg, Źródło itp), bo ich umysł nie jest w stanie przetworzyć czegoś, co nie jest zmysłowo poznawalne. A w związku taka postawa jest prostą droga do zaorania. Bo miłość się umysłowi wymyka.


Wszystko fajnie, tylko, że ja pisałem o zupełnie czymś innym.
Ale doceniam tekst, mądre, subiektywne przemyślenia.
Chociaż wiele rzeczy to nieprawdziwa projekcja. W BDSM np masz tyle samo przeciwników ideologii LGBT co w reszcie społeczeństwa, tak samo jeżeli chodzi o bliskość. Sam wiesz, że w tradycyjnych seksualnie związkach często, może nawet najczęściej, nie ma prawdziwej bliskości i uczuć a jest toksyczność i oddalenie. Nie wiem czemu zakładasz, że w związku BDSM jest tego więcej? Być może nawet jest więcej bliskości i uczuć, bo to wymaga większego zrozumienia i zaufania do siebie niż w tradycyjnym seksie. I nie ma żadnych powodów by łączyć to z ideologią gender.
 
Back
Top