NBA - najlepsza liga koszykarska na świecie.

Dobry mecz obecnie Cavaliersi z Minnesotą. W razie czego można oglądać na streamie na betsafe -> zakłady na żywo.
 
Nic Bostończycy nie grają, aż żal patrzeć jak się posypał ten zespół. Z mistrza, niezłomną trójką Allen, Pierce, Garnett, do czegoś takiego co dzisiaj pokazują. Przykre, ale i niezrozumiałe, tylko amerykańskie zasady mogą prowokować takie sytuacje, w Europie żeby jakaś legenda upadła potrzeba na to kilku(dzisięciu) lat, ot taki Inter, albo Milan. A w NBA dwa sezony i z Bostonu i Lakersów robią się pomywacze, jakimi za ich czasów byli np. Czarodzieje. Ciekawe jak długo upadać będzie Spurs.

Co Gortat ma na głowie? Myślałem, że to Amundson jakiś, aż zobaczyłem nazwisko na koszulce, w sumie po grze jakoś mnie nie przekonywał Polak, że to jednak on, a nie wymieniony przeze mnie osobnik.
 
U Marcina to coś na głowie trzyma się już od jakiegoś czasu. :D Co do Bostonu, to rzeczywiście nie jest z nimi za dobrze. DC ich gwałci. Aż miło patrzeć na młodą krew, która daje do pieca co mecz - świetne trójki 21-letniego Beal'a i klasę Walla. Ten to jest przecinak.
 
o to że drużyna ma dobry zespół zawodnicy się starzeją i trzeba tankować 10 lat żeby co kolwiek odbudować. @Puczi
bo nie ma jak inaczej pozyskać dobrych zawodników
 
tu działa prosta zasada: żeby być dobrym, trzeba być cienkim.
sporo w amerykańskich ligach zmienia draft i salary cup.
dlatego w tych ligach jest jak jest.
poza tym tu się nie spada, dlatego ekipy są budowane latami.
teoretycznie z roku na rok można zrobić z outsidera ligową potęgę na lata.
potrzeba wtedy albo finansowych poświęceń zawodników albo co najmniej jednej drużyny, która wejdzie w bardzo niekorzystną wymianę na siebie
(a o to ciężko, przecież to biznes)...
można też mieć szczęście w nieszczęściu i falę kontuzji w zespole, co da fatalny sezon i wysoki numer w drafcie na kolejny sezon (lub nawet zwycięstwo), jak spurs i wybór tima duncana.
 
Ja do was jako Janusz przychodzę i pytam co to jest dosiad, a wy mi opowiadacie jak zapiąć brabo i gogoplatę :confused:
 
ok.
tak na szybko.

ligi w stanach są zawodowe: nba, nfl, mlb, nhl......
nikt z nich nie spada, nikt nie awansuje.
kluby nie grają o stawkę poza ligą.
nie szkolą młodych zawodników, tylko pozyskują ich w corocznym drafcie, do którego zgłaszają się sami zawodnicy.
najgorszy zespół ma największe szanse na wygranie pierwszego wyboru zawodnika.

w większości lig kluby są objęte pewnymi finansowymi ramami, w których muszą się zmieścić wynagrodzenia zawodników.

sezon zazwyczaj jest podzielony na dwie części zasadniczy i play-off.
no i jak łatwo zgadnąć żeby grać w takiej lidze trzeba mieć odpowiednie zaplecze.
 
Co wczoraj z Pistons zrobili trójkami z Cavaliers... To chyba jakiś rekord, wrzucili chyba z tego co pamiętam 17 trójek :eek:
 
Washington 104-103 Houston. Wspaniale mi się to oglądało. Pomimo półgodzinnej obsuwy związanej z wymianą kosza, jakoś dotrwałem :D. Beal po raz kolejny zrobił świetną robotę trójkami, ale to Pierce zrobił różnicę. dobrze, że Wizards potwierdzili potencjał na zachodzie.
 
Pare razy nie miał szans przy jego wsadach z loba, ale już jak trzymał go krócej to Howard nie radził sobie tak dobrze. Ogólnie 9 pkt i 7 zbiórek Marcina.
 
Wracając do zasad (dodając) i odbiegając od tematu koszykówki, ogólnie chodzi o to, że NBA jest ligą zawodową, w której są dwa związki, pierwszy to związek klubów, jest ich 30 (od połączenia się dwóch lig jakoś 30 lat temu), ten związek dba o interesy klubów, drugim związkiem jest związek zawodników, w skład którego wchodzą zawodnicy i prawnicy, oni dbają o interesy zawodników (coś mi masło maślane wyszło).
Nad nimi czuwa komisarz ligi, kiedyś to był Stern, nie wiem czy dalej on zasiada na tym stanowisku.

I teraz tak, zawodnicy chcą wyższych dochodów dla siebie, kluby dla siebie i co jakiś czas podpisywana jest umowa dzieląca zyski pomiędzy oba te związki.

I tutaj to do czego zmierzam, mianowicie w MMA nie ma jeszcze takich związków (zawodnicy nie zrzeszają się podpisując wspólną umowę z UFC).
Ale wszystko wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości również MMA dotknie ten amerykański zwyczaj.

Teraz dlaczego jest on moim zdaniem zły. Związki zniszczyły już NHL (to lepszy przykład od NBA, bo koszykówka dopiero do tego zmierza), dzisiaj jest to liga daleka od swoich najlepszych lat (widać jaką recesję przeżywa ten sport), a wszystko zaczęło się od nieszczęsnego podziału majątku, który spowodował zablokowanie rozgrywek na cały sezon. Dwa lata temu mistrzami zostali Los Angeles Kings, którzy sezon wcześniej byli kompletnymi outsiderami, co więcej Saint Luis Blues którzy byli kompletnie bez składu nagle stali się faworytami w lidze, zresztą w drugą stronę powędrowała część czuba ligi.
Z czego to wynikło. Moim zdaniem widać to w transferach zawodników, którzy grają tam, gdzie im więcej zapłacą (co oczywiste), ale problem w tym, że zmieniają oni klub co sezon.
Pewnego rodzaju próbą uwięzienia (czyli zatrzymania zawodnika na dłużej w klubie) był kontrakt Iliji Kovalchuka, który podpisał umowę na bodaj 17 lat sformułowaną w taki sposób, że co sezon będzie ona przedłużana z obecnym klubem, w każdym razie dużo było kruczków prawnych i sam ich dokładnie nie znam (liga pozwala maksymalnie na 5 letnie kontrakty, które i tak są wirtualnie pięcioletnie, ten kontrakt miał unikać tzw. Salary Cup).
Doprowadziło to do sytuacji, że władze ligi wymusiły na nim zmianę zawartej prywatnie umowy z klubem.


Teraz do sedna, system związkowy doprowadza do patologii, w której zawodnik nie jest związany z klubem, tylko gra w danych barwach przy arbitrażu swojego związku. Przez to kluby dalekie są od stabilności w budowie swojego składu, buduje się zespół na sezon, a nie na lata, bo w kolejnym sezonie zawodnik może po prostu odejść (przy odpowiednich założeniach).
W NFL system związkowy doprowadził do sytuacji w której średnia kariery jednego zawodnika wynosi niecałe dwa sezony (o ile dobrze pamiętam). Czyli zawodnik A podpisuje kontrakt, gra sezon albo dwa, i jest zwalniany z ligi i nigdy już więcej w niej nie gra.
NBA działa na takich samych zasadach, tylko chwilowo tego tak dobrze nie widać.

Tak to, w moich oczach, mniej więcej to wygląda w Ameryce. Wybaczcie za długość i odbieganie od tematu.
 
Chodziło mi o to, że Wizards potwierdzili swój potencjał grając z poważnym przeciwnikiem z zachodu na ich terenie.
 
stern już nie jest komisarzem.
na początku tego roku abdykował.
teraz jest nim adam silver, długoletni pracownik nba.
taka sitwa, żydki o siebie dbają...
 
Back
Top