Coś w tym jednak jest, tacy jesteśmy.
On też. Skoro taki szczęśliwy, to czemu od rana nie puszcza fajerwerków, radując się, tylko zachowuje się jak typowy Polak i szuka dziury w całym?
Prawda jest taka, że nie ma się z czego cieszyć i tyle. Bo niby z czego?
- Ogląda się to źle i z niesmakiem, a jak się jest Polakiem, to jeszcze gorzej.
- Najwięcej kontaktu z piłką w naszej drużynie ma bramkarz.
- Drużyna ma opinię najgorszej na turnieju, najgorszej, która awansowała.
- Do tego od wczoraj opinię tchórzy, bez wiary we własne możliwości, która liczy na innych i liczy żółte kartki.
- Teraz idziemy na ścięcie z Francją.
I z czego mam się cieszyć? Z odroczenia nieuchronnego wyroku o jeden mecz? Czy z tego, że będę czuł dumę, patrząc na radość z gry i piękno futbolu o jeden mecz więcej naszych orłów?