Królowa grzybowa, książę barszcz czy jakieś gunwo rybne, Ankieta

Która zupa jest królową Wigilii

  • Grzybowa

    Votes: 23 25.8%
  • Barszcz

    Votes: 63 70.8%
  • Rybna

    Votes: 3 3.4%

  • Total voters
    89
U nas jedne święta były ze schabowym
:antonio:

809B8898538CADB3400D663EA0B4B34631AC3545
 
Z mięsem na wigilie jest jak z ruchaniem przed ślubem. Niby nie można ale jak nikt nie widzi to spoko.
To mit, można a że z pokolenia na pokolenie była trzymana ta tradycja to się tak utarło że nie można.
 
Ależ mnie nie obchodzi jaki byś wyszedł. W POLSKICH domach w wigilię nie je się mięsa. W ukraińskich nie wiem i w sumie mam wyjebane.

przecież u mnie też nie je się mięsa na wigilię

Ale jest barszcz z uszkami, są pierogi, śledzie których nie bede chyba jadł, karp którego też nie będę chyba jadł i w sumie wychodzi na to że zjem aż całe 2 dania :awesome:
Chyba że jeszcze coś tam jest przyszykowane
 
przecież u mnie też nie je się mięsa na wigilię

Ale jest barszcz z uszkami, są pierogi, śledzie których nie bede chyba jadł, karp którego też nie będę chyba jadł i w sumie wychodzi na to że zjem aż całe 2 dania :awesome:
Chyba że jeszcze coś tam jest przyszykowane
Ciebie to powinni na tym piętrze zamknąć żebyś sobie mógł tylko kawę z delongi wypić i siedzieć przy pustym talerzu
:awesome:
 
Pod kątem świąt ja jestem po stronie religii i tradycji. Dlatego np. u mnie w domu nigdy nie będzie przenoszenia zachodnich zwyczajów kulinarnych co coraz więcej osób niestety robi
Niby polski kościół pozwala na mięso w wigilię, ale ja tam twardo trzy dni w roku poszczę: popielec, Wielki Piątek i Wigilia. A że dania wigilijne lubię, to dla mnie żaden problem obeżreć się tym co jest
 
Pierwszy fast food na polskich ulicach - bułka z pieczarkami. Jeśli ktoś chce poczuć smak dzieciństwa to polecam. Na biedę w Lidlu są paszteciki grzybowe w cieście na ciepło. Też niezłe.
E tam, ostatnio robiłem z babcią pierogi to mam z kapucha 30 zamrożonych ale czekam aż brat mi nowe ruskie przywiezie wieczorem od babci :D
Krokiety z keczupem bym se opierdolił ale nie chciało mi się robic, może na Sylwka zrobię. Ja tam mam wyjebane w święta ;)
 
Wigilia to dla mnie barszcz z uszkami + cała reszta niejadalnych gówien. Chwila cierpliwości i po kolacji atak na lodówkę.
Ja mam to samo tyle że jem pierogi i nic więcej, uszka jadłem ostatnio 4 lata temu i tak średnio bym powiedział, średnio. Wolę pierożki.

A do talerza z zupą rybną to mógłbym pawia wpuścić żeby se popływał, taka byłaby wigilia.

Barszczyk to lubię sobie popijać jedząc pierogi, bo jak jem w roku normalnie to z cebulo, a na święta chce trochę inaczej, świątecznie.
 
Jak i w wiele innych rzeczy również :awesome:
Święta to nie rzecz eunuchu, kiedyś lubiłem święta, ale to było dawno temu i nieprawda.
Paulastek mi przypomniał też że lubię gołąbki z dań na wigilię, a bigos też można? Jak można to też lubię, i finito, a pić nie mogę bo mi mama nie pozwala pić w wigilię.
 
A do talerza z zupą rybną to mógłbym pawia wpuścić żeby se popływał, taka byłaby wigilia.
Paw idealnie by się tam odnalazł w towarzystwie rybich łbów. Z potraw okołorybnych to chyba tylko paprykarz Szczeciński jest z gorszego gówna.
 
Paw idealnie by się tam odnalazł w towarzystwie rybich łbów. Z potraw okołorybnych to chyba tylko paprykarz Szczeciński jest z gorszego gówna.
Kurwa ja rok się próbuje przełamać i kupić paluszki rybne, co jestem w sklepie to na nie kurw patrzę, i wiesz, jak się tak napatrze to aż ah, nie kupuje ich potem. Może w przyszłym roku spróbuję zjeść rybę, ta rybę, paluszki. Może paniera uratuje ten smak.
 
Kurwa ja rok się próbuje przełamać i kupić paluszki rybne, co jestem w sklepie to na nie kurw patrzę, i wiesz, jak się tak napatrze to aż ah, nie kupuje ich potem. Może w przyszłym roku spróbuję zjeść rybę, ta rybę, paluszki. Może paniera uratuje ten smak.
Paluszki są spoko. Chuj wie z czego to jest zrobione ale smakuje dobrze. Paluszki wracają do łask bo po świętach wjeżdża znowu dieta bez cukru i z niskim węglem go by zbić poniżej bezpiecznego 95
 
Paluszki są spoko. Chuj wie z czego to jest zrobione ale smakuje dobrze. Paluszki wracają do łask bo po świętach wjeżdża znowu dieta bez cukru i z niskim węglem go by zbić poniżej bezpiecznego 95
A co mają ryby do cukru, w świni nie ma cukru, ja kiedyś badania zrobiłem do pracy, miałem stań przed cukrzycowy, wziąłem sobie to do serca i za pół roku na badaniach miałem już sporo poniżej górnej granicy, a diety wogole nie zmieniałem, odstawiłem słodycze herbate mniej slodzilem i odstawiłem kolorową słodką wódkę.

Właśnie wiem że będą spoko i podobne do kurczaka, ale jakoś tak kurwa, no nie mogę się przełamać:D
 
A co mają ryby do cukru, w świni nie ma cukru, ja kiedyś badania zrobiłem do pracy, miałem stań przed cukrzycowy, wziąłem sobie to do serca i za pół roku na badaniach miałem już sporo poniżej górnej granicy, a diety wogole nie zmieniałem, odstawiłem słodycze herbate mniej slodzilem i odstawiłem kolorową słodką wódkę.

Właśnie wiem że będą spoko i podobne do kurczaka, ale jakoś tak kurwa, no nie mogę się przełamać:D
Najbardziej będę płakał po tych wodkach kolorowych.
O paluszkach wspomniałem bo po odrzuceniu chleba, ziemniaków makaronu i innych wypełniaczy czymś trzeba oszukać żołądek. Raz już schudłem 12 ale teraz podbilem 8, prawie do setki. No i koniec cukru. Do napoi nie sypie ale ostatnio znowu polubiłem słodycze. Da się odzwyczaić ale trzeba przetrwać z trzy tygodnie to przestajesz łaknąc cukru. Później kawa z łyżeczką miodu jest tak słodka jakbyś opierdolił blachę placka.
 
Kurwa, barszcz królem Polski!!! :suchykarol:

Ja mógłbym całą wigilię na barszczu i uszkach lecieć, inne rzeczy to lipa, ale chuj, dziś jestem w gościach to zjem co będzie się dało jeść :jarolaugh:
 
Jak w Waszych regionach robi się gołąbki? Ja tych w sosie nie cierpię. U mnie w domu robiło się je następująco:
Farsz- mięso mielone, ryż , przyprawy
Wiadomo zawinięte w kapustę i upieczone na masełku na patelni tak konkretnie aż kapusta zrobi się brązowa.
 
Najbardziej będę płakał po tych wodkach kolorowych.
O paluszkach wspomniałem bo po odrzuceniu chleba, ziemniaków makaronu i innych wypełniaczy czymś trzeba oszukać żołądek. Raz już schudłem 12 ale teraz podbilem 8, prawie do setki. No i koniec cukru. Do napoi nie sypie ale ostatnio znowu polubiłem słodycze. Da się odzwyczaić ale trzeba przetrwać z trzy tygodnie to przestajesz łaknąc cukru. Później kawa z łyżeczką miodu jest tak słodka jakbyś opierdolił blachę placka.
Soli dojeb to łatwiej cukier odstawisz, co do wypełniaczy to ja nic nie zmieniałem, ziemniaki to podstawa mojej diety która jest kurewsko niezdrowa. Tyle że ja pieczywa nie jem wcale, chyba że robię zapiekanki albo usmaze kiełbasę, a podobno białe pieczywo cukier podnosi, nie wiem na ile w tym prawdy
 
Jak w Waszych regionach robi się gołąbki? Ja tych w sosie nie cierpię. U mnie w domu robiło się je następująco:
Farsz- mięso mielone, ryż , przyprawy
Wiadomo zawinięte w kapustę i upieczone na masełku na patelni tak konkretnie aż kapusta zrobi się brązowa.
Prawilnie w sosie, takie z patelni to na drugi dzień o ile coś zostanie
:lizoremotmaly2:
 
Jak w Waszych regionach robi się gołąbki? Ja tych w sosie nie cierpię. U mnie w domu robiło się je następująco:
Farsz- mięso mielone, ryż , przyprawy
Wiadomo zawinięte w kapustę i upieczone na masełku na patelni tak konkretnie aż kapusta zrobi się brązowa.
U mnie normalnie się robi tak jak napisałeś ale jak je zawijam to je gotuje a nie piekę czy smażę, gotuje w wodzie z przyprawami i troszkę koncentratu, ale później je z tej wody wyciągam i działam dalej jak ugotuje, wstawiałem kilka razy zdjęcie jak robiłem, z patelni to jadłem dawno temu odgrzewane i były dobre, ale kiedyś to wogole bez kapusty jadłem, ściągałem i grzałem w mikrofalówce.

A sos to robię pomidorowy ale osobno, nie gotuje w tym sosie gołąbków bo nie lubię, sos daje tylko na ziemniaki, zazwyczaj robię pikantny.
 
Soli dojeb to łatwiej cukier odstawisz, co do wypełniaczy to ja nic nie zmieniałem, ziemniaki to podstawa mojej diety która jest kurewsko niezdrowa. Tyle że ja pieczywa nie jem wcale, chyba że robię zapiekanki albo usmaze kiełbasę, a podobno białe pieczywo cukier podnosi, nie wiem na ile w tym prawdy
Białe pieczywo to podobno najgorsze gówno. Nie jem od dawna. Najgorzej właśnie śniadanie. Jem tylko kawałek czarnego chleba ale takiego naprawdę czarnego a nie razowca barwionego karmelem. Trzeba jakoś wytrzymać do obiadu. Najlepiej iść do roboty to nie ma czasu myśleć o tym że byś coś zjadł. Najgorszy pierwszy miesiąc a później się przyzwyczajam. Bez kolacji oczywiście.
 
Back
Top