Z jednej strony są bitni i przy pomocy zachodniego sprzętu i szkoleń gonią kacapów. Są twardzi w boju – szkoda tylko, że posiłkuję się niekiedy nazistowskimi symbolami – ale ja nie o tym chciałem…
https://next.gazeta.pl/next/7,15100...du-nie-ma-jak-przewiezc-generatorow-robi.html
Ukrainka nie może wwieźć do swojego kraju agregata prądotwórczego, bo pogranicznicy twierdzą, że przedmiotów o wartości przewyższającej 500 dolarów do Ukrainy wwozić nie wolno. Kobieta kupiła go w Polsce za 4k pln i musiała zabulić swoim celnikom łapówkę, aby go wwieźć.
Jeżeli nasz kraj jest z dykty, to z czego jest ukraina? W obliczu blackoutów, odcięcia połowy kraju od prądu, w czasie ataków wroga, oni wciąż trzymają się starych wzorców, zero sentymentów.
Kobieta, potrzebuje tego sprzętu, żeby przeżyć, żeby nie zamarzła ona i jej rodzina a urzędnicy państwowi mają to głęboko w dupie i na chama okradają. Socjopatia.
Co z tego, że oni nawet tych rusków przegonią ze swojego państwa? Z taką mentalnością, korupcją i ogólnym zepsuciem wszystko zaraz powróci do tego, co było. Zełeński – i jego świta – w swoich wystąpieniach do świata może poudawać, że oni chcą nowoczesności, unii i zachodu, ale król jest nagi a prawda gorzka…