Uwaga na spoilery!
Mój wiedźmin opowiedział się po stronie Roche'a, chociaż tak na prawdę w głębokim poważaniu miał losy Temerii. Kierował się jedynie swoimi pobudkami czyli oczyszczenie się z zarzutów, ratunek Triss, i swoja niejasna przeszłość. W drugim akcie impulsywnie pozwoliłem na śmierć Henselta, chociaż drugi raz postąpiłbym tak samo. Fakt, oznaczało to osłabienie Północy w razie ataku Cesarstwa, ale co to obchodzi wiedźmaka? Robota czy to w wolnych królestwach czy okupowanych zawsze się znajdzie. W 3 akcie (który notabene jest żałośnie krótki i wręcz niedowierzałem, kiedy po walce ze smokiem wyskoczył mi napis 'Epilog') bez wahania poleciałem ratować Triss, kiedy była taka okazja. Swoją drogą zdecydowanie moja ulubiona scena w grze: to co wkurwiony wiesław wyrabia w dzielnicy nilfgaardzkiej, samo wejście czy mijane zmasakrowane trupy w drodze powrotnej to czysta poezja. Pure fuckin badass. Jeżeli wybrałbym pomoc w uwolnieniu Anais zamiast ratunku Triss to tylko i wyłącznie ze względu na przyjaźń z Roachem. Ale wiadomo, cycki wygrały. Jedynie czego żałuje w moich wyborach to fakt, że zabiłem Letho. To było zupełnie niepotrzebne.
Dobra giera, naprawdę. Spory mam zarzut jednak do tego, że wolałbym jeden czy dwa dodatkowe akty niż taka rozczłonkowana fabuła. Gra jest trochę przykrótka, a granie drugi raz z innymi wyborami znając zakończenie to nie to samo. I jak wspominałem, nie lubie grać wbrew sobie tylko po to, żeby poznać dodatkowy content. Być może zostawie te gre tak jak ja przeszedłem czekając na kolejną część.