Dieta carnivore - korzyści i zagrożenia

No dobrze, w żołądku mamy mieć środowisko kwaśne, natomiast w jelitach już odczyn bardziej zasadowy. Człowiek nie jest drapieżnikiem. Ma zdolności przyswajania mięsa, aczkolwiek bazując tylko na nim przez dłuższy czas rozwinie organizm stany chorobotwórcze. Skąd pozyskasz koenzym Q10 albo wit. C - wyłącznie z mięsa? cholinę?

Goryl czy inne małpy znacząco się różnią od człowieka. Najbliżej jest szympans aczkolwiek podobieństwo na poziomie 97% pod kątem genetycznym to sporo, tyle, że te brakujące 3% w genetyce to jest kurevsko dużo i gdyby owe 3% mieściło się choćby w układzie pokarmowym to miałby totalnie inne jelita i narządy od naszych. To nie jest zaledwie 3% to jest AŻ 3% w przypadku genetyki.

Goryle mają kły do walki, słonie do walki, nosorożce etc
Nie znaczy to równocześnie, że są one stworzone wyłącznie do jedzenia mięsa. Podobnie jest z nami.

Zakładasz coś błędnego, że któreś rośliny Cię podtruwały - być może, a być może źle dopasowany trening (zbyt ciężki w stosunku do regeneracji), kumulatywny zbiór metabolitów i stanów zapalnych albo płyny np za dużo wody, która nie była bogata w minerały a jedynie Cię wypłukiwała albo zbyt dużo kawy/herbaty

Samo to co opisujesz, że robisz trening i nagle masz gwałtowny zjazd świadczy o czym? o totalnym wyczerpaniu energetycznym i na przestrzeni iluś tam miesięcy realnie Twój progres przez to będzie sporo mniejszy, bo masz szklany sufit wydolnościowy i możesz zapomnieć o czymś takim jak treningi kształtujące wytrzymałość siły czy wytrzymałość mocy.

Słusznie napisałeś, że masz wrażenie, że mógłbyś robić następny trening, ale spróbuj i go nie zrobisz. To jest chwilowy wyrzut endorfin i lekka burza hormonalna a nie realne możliwości wysiłkowe. To jest tylko wrażenie i iluzja. W mięśniach nie ma już paliwa i organizm będzie musiał rozbijać sobie proteiny by pozyskiwać energie.

jak trening wydolnościowy na niewysokiej intensywności? To się wyklucza. Jak kształtujesz wydolność czy to pod ciężarem czy bez niego to Twoim zadaniem jest "łamać się" w progach tlenowych, przekraczać granicę. Jak tego nie robisz to nie idziesz do przodu.

Zakładasz kolejny błąd logiczny, że ludzie mają zęby o niebo lepiej przystosowane do żucia mięsa aniżeli roślin. Człowiek nie żywi się łodygami i konarami by musiał to żuć, żywi się owocami i drobnolistnymi korzonkami/ziołami/kiełkami. To jest pokarm po którym czujesz się po prostu lepiej. Wszelkie inne jak choćby bulwiaste musimy sobie ugotować by przeżuć, co też jest dobre i całkowicie naturalne.

Raczej nie szedłbym w skrajności, a po prostu to łączył. Zamiast steka na talerzu dałbym steka, kiełki, warzywa, ziemniaki/bataty i jakąś kiszonkę z żurawiną - taki przykład rozsądnego posiłku, który wiem, że spełni swoje zadanie.

Wiadomo - nasze zdania opierają się wyłącznie na subiektywnych odczuciach, ale to też jest niezła praca badawcza. Czym innym jest trening pod wpływem takiej diety np zbliżony do kulturystycznego, jakaś pompka itp a czym innym kiedy musisz przenosić coś ciężkiego na wiele metrów, ciągnąć coś na wiele metrów, rzucać czymś i jeszcze się wspinać po linie - w przypadku tego drugiego bez cukru w mięśniach, nie pojedziesz.
Długi post... Po kolei:
Człowiek nie ma "zdolności przyswajania mięsa" tylko jest to jego naturalny pokarm, najłatwiej strawialny i najbardziej przyswajalny, a jeśli chodzi o białko z najlepszym profilem aminokwasowym+ jajka, dużo lepszy niż białka roślinne.
Nie ma " stanów chorobotwórczych", są czynniki. Ale pewnie się przejęzyczyłes i po prostu chodziło o choroby? Jakie to choroby powoduje mięso?
Koenzym Q10? Przecież to właśnie mięso jest jego najlepszym źródłem :), zwłaszcza organy jak serce i wątroba, które mają go 10x więcej niż najlepsze rośliny.
Wit C. Jest w mięsie, choć niewiele, ale myk polega na tym, że Wit C używa tego samego transportera Glut4, co glukoza. Kiedy zjadasz carbsy, transporter jest blokowany i przyswajasz znacznie mniej C niż powinieneś. Poza tym gdyby carni powodowało niedobory C, to ludzie na carni mieli by szkorbut notorycznie, a nic takiego nie ma miejsca.
 
cd.
Co do zebow, moj argument byl wlasnie odnosnie tego, ze rzut oka na zeby nie mowi o przystosowaniu do danego pokarmu, typu: Czlowiek nie ma klow jak wilk, ergo - nie jest drapieznikiem. Zeby wiecej mowia o sposobie polowania/zabijania, popatrz na wyspecjalizowane kly smilodona, albo wspolczesnych dzikich kotow. By the way: Gdzie Ty widzisz u nosorozca kly??
Odnosnie ukladu pokarmowego i przystosowania do trawienia miesa/carbsow: Czlowiek ma bardziej kwasowy zoladek i jelita niz zwierzeta takie jak kot i pies (blisko typowych padlinozercow, co by sie zgadzalo z teoria padlinozernosci naszych przodkow) , o ktorych trudno powiedziec ze nie sa drapieznikami, a wiadomo ze bialka sa trawione lepiej w srodowisku kwasnym, co sugeruje ze jestesmy nie mniej drapiezni niz one, a nawet bardziej. Natomiast kazde zwierze ma wyzsze Ph w jelitach, niz zaladku, wiec ta roznica o niczym nie swiadczy.

Podtruwanie roslinami i bol stawow/reumatyzm: Nic oprocz usuniecia roslin nie zrobilem innego, wiec zadne inne czynniki nie wchodza w gre.

Trening: Od dawna nie trenuje intensywnie. Zeby doprecyzowac, jak to u mnie bylo: Robilem intensywne treningi (tylko silownia), rower i gry typu squash i tenis na optymalnej (czyli b. malo carbsow, i nieduzo bialka (0.8 g na 1kg masy ciala), za to duzo tluszczu (ok 2.5 - 3 x protein, w gramach, nie kaloriach). Wczesniej, na carbsach robilem drop-sety (5 w serii) przy optymalenj nie dalo sie tego robic, konczyla sie sila na ostatnim ruchu i ani drop set, ani dopompowanie z oszukaniem, albo pomoca nie sprawdzalo sie. Ciezar max. nie spadl, ale znowu, juz wtedy od dawna nie trenowalem pod katem zawodow, zeby celem byl ciezar maxymalny. Potem normalna przerwa miedzy seriami ok 2 min i robilem tyle samo ruchow. Ciekawe zjawisko: Calkowity brak zakwasow. I nie, to nie bylo zadne zludzenie, ze po treningu i krotkim odpoczynku moglem robic nastepny trening. Podobnie po duzym posilku nie wystepowalo zadne uczucie ociezalosci, wrecz przeciwnie, robilo mi sie goraco i czulem sie jakbym walnal kawe. Co do nieintensywnego treningu wytrzymalosciowego, chodzilo mi o np. jazde rowerem 2-3h przy tetnie ok 120-130, czyli nie silowy (nie ciezary) i nieintensywny, czyli nie sprinty. To byla tez forma relaksu, bo jezdzilem sobie w pieknych okolicznosciach przyrody goralem. Celem bylo spalenie sadla, co udalo sie swietnie.

Odnosnie olejow roslinnych i margaryny przy optymalnej, to sie zgadzam: WTF? Kwasniewski ja wymyslal chyba w latach 1970-80? Dodatkowo, nie chcial zeby czlowiek wchodzil w rejon keto, ale nadal mial niskie carbsy? Margaryny nie zarlem, ale oliwe i majonez i owszem.
Nie twierdze, ze to byla najlepsza opcja z mozliwych, ale na pewno lepsza niz "standardowe" zarcie, nawet z pilnowaniem ilosci. Teraz mam 50/50 fat/proteiny, carsby nie wiecej niz 20g, prawdopodobnie mniej niz 15g, nie jest zalecane nagle przejscie z diety nie carni na 100% carni.

Ktos tu pisal o koniecznosci zarcia carbsow. Nie wiem... Organizm wytwarza sobie glukoze jesli jej potrzebuje posrednio z tluszczy i bialek - glukoneogeneza.

Oprocz polecanych tu expertow od carnivore, dodal bym tego goscia (Bart Kay). Ten wywiad ciekawy, mozna potem sprawdzic inne jego wypowiedzi, etc. Gada ze smiesznym, nowozelandzkim akcentem i w ogole jest zabawny:



Na koniec: Nie upieram sie przy zadnych teoriach, bo rzeczywistosc jest taka, ze trudno o niepodwazalne dowody z braku badan spelniajacych normy poprawnych badan naukowych, ale polecam sprobowac na sobie, w ujeciu tego co chcemy osiagnac dla siebie samych.
 
Last edited:
Długi post... Po kolei:
Człowiek nie ma "zdolności przyswajania mięsa" tylko jest to jego naturalny pokarm, najłatwiej strawialny i najbardziej przyswajalny, a jeśli chodzi o białko z najlepszym profilem aminokwasowym+ jajka, dużo lepszy niż białka roślinne.
Nie ma " stanów chorobotwórczych", są czynniki. Ale pewnie się przejęzyczyłes i po prostu chodziło o choroby? Jakie to choroby powoduje mięso?
Koenzym Q10? Przecież to właśnie mięso jest jego najlepszym źródłem :), zwłaszcza organy jak serce i wątroba, które mają go 10x więcej niż najlepsze rośliny.
Wit C. Jest w mięsie, choć niewiele, ale myk polega na tym, że Wit C używa tego samego transportera Glut4, co glukoza. Kiedy zjadasz carbsy, transporter jest blokowany i przyswajasz znacznie mniej C niż powinieneś. Poza tym gdyby carni powodowało niedobory C, to ludzie na carni mieli by szkorbut notorycznie, a nic takiego nie ma miejsca.
Widzisz, wszystko rozbija się o ilości.
Im więcej będziesz jadł produktów odzwierzęcych tym więcej stanów zapalnych będziesz w sobie kumulował. To jest działanie, które sabotuje Twoje potencjalne wyniki sportowe bo regeneracja się znacząco opóźnia.

Dyskusja z poziomu "ja" trochę będzie bezcelowa, bo masz inne cele treningowe, ja inne :-) tu by trzeba było przywołać nieco większe grupy jako element badawczy czy tam obserwacyjny
 
Widzisz, wszystko rozbija się o ilości.
Im więcej będziesz jadł produktów odzwierzęcych tym więcej stanów zapalnych będziesz w sobie kumulował. To jest działanie, które sabotuje Twoje potencjalne wyniki sportowe bo regeneracja się znacząco opóźnia.

Dyskusja z poziomu "ja" trochę będzie bezcelowa, bo masz inne cele treningowe, ja inne :-) tu by trzeba było przywołać nieco większe grupy jako element badawczy czy tam obserwacyjny
Jest dokładnie odwrotnie, wszyscy po przejściu na carni zgodnie twierdzą że pozbywają się stanów zapalnych i problemów autoimmunologicznych.
 
Back
Top