Jesli o piwo idzie to ciekawy artykul znalazlem na browar.biz, warto przeczytac, szczegolnie dla wielbicieli piwa.
Poniżej artykuł Agaty Kołodziej
- Odkąd wielkie koncerny piwowarskie przejęły polskie browary - nie ma już piwa. Wszystkie smakują podobnie, a w zasadzie nie wiadomo jak smakują. Tak mocno są nasycone CO2, że bąbelki maskują jakiekolwiek doznania smakowe. Kto przypomni sobie, kiedy ostatnio czuł tradycyjną goryczkę chmielową w polskim piwie? • żali się wicker.man73 na jednym z forów internetowych.
To bardzo ostra opinia, ale takie pojawiają się coraz częściej. Piwosze znudzili się już smakiem proponowanym przez największe kompanie piwowarskie, teraz poszukują bardziej oryginalnych, niszowych smaków. Zyskują na tym małe regionalne browary, których produkty stają się coraz bardziej poszukiwanym towarem. Jednocześnie niewielkie rzemieślnicze zakłady produkujące złoty trunek stają się coraz lepszym pomysłem na biznes.
Po piwo na drugi koniec miasta
- Pojechaliśmy z ojcem na targi poznańskie i tam się wszystko zaczęło • mówi Robert Kacprzak, współzałożyciel browaru Zodiak. W 1995 roku wraz z ojcem - piekarzem Janem Kacprzakiem otworzyli nieduży browar pod Kłodawą w województwie wielkopolskim, moce produkcyjne zakładu wynoszą 30 tys. hektolitrów piwa rocznie. • Nasze piwa sprzedajemy głównie regionalnie w promieniu około 80 kilometrów, ale po nasz towar przyjeżdżają też klienci z terenów odległych o 300 km. Wszystko dlatego, że od zeszłego roku zrobiła się moda na regionalne piwa, ludzie mają dość piw z dużych browarów • mówi Robert Kacprzak. • To są fabryki piwa, w których produkcja trwa zaledwie kilka dni, podczas kiedy ten trunek musi mieć odpowiedni okres leżakowania, u nas proces produkcji trwa minimum miesiąc i tę różnice zdecydowanie czuć w smaku i aromacie • dodaje.
Tę różnicę czuje coraz więcej konsumentów. • Kiedyś przez przypadek spróbowałem piwa z lokalnego browaru w jednej z knajp na krakowskim Kazimierzu. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że to co do tej pory piłem, to jedynie napoje piwopodobne • opowiada Jonasz. Od tej pory nawet nie zbliża się do półek z piwami w supermarketach, bo, jak twierdzi, tam dostępne są tylko piwa największych kompanii piwowarskich, które obok prawdziwego piwa nawet nie stały. • Znalazłem mały sklepik na drugim końcu miasta i tylko tam kupuję piwko, to istny raj, mają tam kilkadziesiąt gatunków piwa z lokalnych browarów, o których w życiu nie słyszałem • mówi Jonasz. • Zawsze są tam ogromne kolejki, bo jest więcej zapaleńców takich jak ja. Żałuje tylko, że odkryłem to miejsce tak późno • dodaje.
Piwo instant
Również lokalne browary dość ostro oceniają wyroby swoich większych konkurentów. - Dziś większość piw dostępnych na sklepowych półkach to nie piwa, tylko napoje piwopodobne, które smakują identycznie • mówi Paweł Dziedzic, dyrektor ds. rozwoju Browaru Cornelius z Piotrkowa Trybunalskiego. Jego zdaniem dzieje się tak, ponieważ duże koncerny produkują piwo w technologii High Gravity Brewing.
- Jest to stosowana na świecie, głównie przez duże browary, nowoczesna technologia warzenia piwa, której efektem jest otrzymanie skoncentrowanego, wyższego ekstraktu piwa, do którego przed rozlewem dolewana jest woda • tłumaczy Katarzyna Wilczewska z Kompanii Piwowarskiej, lidera w tej branży w Polsce. - Metoda ta pozwala na zwiększenie przepustowości warzelni, fermentowni i leżakowni. Proces produkcji piwa trwa ok. 21 dni a sam proces leżakowania to minimum 10 dni • dodaje Wilczewska.
Jednym słowem piwa, które pijemy najczęściej to rozcieńczony piwny koncentrat, który w zależności od proporcji, staje się podstawą dla wielu rodzajów piw. - Dodatkowo koncerny do wyrobu swoich piw, używają chemicznych ulepszaczy oraz enzymów przyspieszających procesy fermentacji. Wszystko po to, aby maksymalnie przyspieszyć moment wejścia produktu końcowego na rynek • twierdzi Paweł Dziedzic.
- Rezultatem jest piwo, a ściślej mówiąc napój piwny, o płytkim, niewyróżniającym się smaku, bez pianki i bez wyraźnego zapachu • dodaje krytycznie. Jego zdaniem piwa masowe to niestety już tylko i wyłącznie produkty marketingowe, a historie opowiadane w reklamach o tradycyjnym warzeniu, piwowarach, długim leżakowaniu, unikatowym smaku itp., możemy włożyć między bajki.
W opozycji do tych masowych produktów stoją piwa z lokalnych browarów, które są niszowe, ponieważ ich zdolności produkcyjne są mniejsze, a budżety na kampanie reklamowe znacznie niższe. Takich browarów w Polsce jest około 30. Produkują one piwo z naturalnych składników bez dodatku chemicznych ulepszaczy i konserwantów. Wysycone są naturalnym dwutlenkiem węgla pochodzącym z procesu fermentacji. - Proces produkcji takiego piwa trwa nawet do trzech miesięcy, tak jest w przypadku naszego piwa porter • mówi Paweł Dziedzic z browaru Cornelius z Piotrkowa Trybunalskiego. Dodatkowo, aby nabrać pełni smaku piwa te leżakują także w butelce.
Jednak największe grupy piwowarskie też szczycą się naturalną produkcją. Przykładem jest Bracki Browar Zamkowy w Cieszynie, należący do Grupy Żywiec, w którym produkuje się m.in. piwo Brackie czy Żywiec Porter. - Proces warzenia piwa w cieszyńskim browarze jest naturalny, w żaden sposób nie przyspieszany, zgodnie z zasadą, iż natury nie wolno popędzać, ani jej przeszkadzać • mówi Sebastian Tołwiński z Grupy Żywiec. - Piwo Brackie leżakuje ok. 30 • 40 dni, Porter 60-180 dni • dodaje.
Jak wygląda produkcja takiego naturalnego piwa? Do uwarzenie potrzeba jedynie czterech składników: wody, chmielu, słodu i drożdży. - Słód jest moczony, zacierany i filtrowany. Bracki Browar Zamkowy w Cieszynie stosuje starą metodę zacierania dekokcyjnego słodu. Dzięki temu pienistość i smak piwa są wyjątkowe. Do takiej brzeczki dodaje się chmiel, który nadaje piwu goryczkę, a następnie schładza się ja do temperatury ok. 10 stopni C. Dopiero wtedy można dodać drożdże. W zależności od rodzaju piwa • w czasie od 2 do 4 tygodni drożdże fermentują w kadzi fermentacyjnej, powodując przemianę cukrów prostych w alkohol • wyjaśnia Sebastian Tołwiński. - Obecnie ten proces odbywa się zwykle w zamkniętych zbiornikach, jednak w Brackim Browarze jest to wciąż otwarta fermentacja - dodaje. Następnie piwo filtruje się i pasteryzuje. Mali rosną w siłę
Wartość rynku piwnego w Polsce szacuje się na około 15-20 mld zł. W większości opanowany jest on przez trzy największe polskie grupy piwowarskie: Carlsberg Polska, Kompanie Piwowarska oraz Grupę Żywiec, które posiadają 90 proc. rynku. Mniejsi gracze mają w nim udział na poziomie 10 proc. - Obecnie biorąc pod uwagę cały rynek browarniczy mamy stagnację, najwięksi gracze na rynku notują nawet kilkuprocentowe spadki, jednak wiele browarów regionalnych wciąż zyskuje na rynku • mówi Radosław Kasyk, dyrektor marketingu grupy Royal Unibrew Polska, największego producenta piw regionalnych w Polsce. - Przykładem może być nasza czołowa marka Łomża, która po pierwszym półroczu tego roku zwiększyła sprzedaż o ponad 20 proc. • zaznacza Kasyk.
Najlepszy czas dla regionalnych browarów zaczął się kilka lat temu. - Lata 90. i pierwsza połowa tego dziesięciolecia to gigantyczny wzrost sprzedaży marek ogólnopolskich. Dopiero w 2007 i 2008 roku pojawiły się pierwsze symptomy zmęczenia tym, że każde piwo smakuje tak samo, wówczas jeszcze oferta indywidualna była bardzo skromna. Od tego czasu małe i średnie browary zaczęły szukać nisz i zdobywać rynek. Obecnie branża rozwija się dwutorowo: duzi gracze tracą, mniejsi zyskują • mówi Radosław Kasyk.
Rynek piwny dojrzewa, w tej chwili statystyczny Polak spożywa około 85 litrów piwa rocznie. • To więcej niż średnia europejska, zatem nie ma już zbyt wiele miejsca na zwiększanie spożycia • uważa Radosław Kasyk. Jego zdaniem obecnie następuje raczej przemieszanie na rynku, konsumenci są coraz bardziej świadomi i poszukują czegoś nowego, oryginalnego, niemasowego, kosztem największych firm piwowarskich.
Jednak nie wszystkie małe browary, choć doceniane przez piwoszy, wytrzymują konkurencję na rynku. Jak zauważa Radosław Kasyk z Unibrew, browary regionalne kilka lat temu podzieliły się na dwie grupy. - Pierwsza postawiła na produkcję piw jak najtańszych, jednak strategia ta okazała się tylko krótkoterminowym przetrwaniem i wobec rosnących kosztów produkcji browary nie poradziły sobie finansowo i część z nich zbankrutowała • mówi Kasyk.
Druga grupa to browary, które zdecydowały się postawić na droższe, oryginalne gatunki piw i mimo tego, że ich cena często jest nawet dwukrotnie wyższa niż przeciętna cena na rynku, to klienci bardzo chętnie je kupują.
Choć może to być dobry pomysł na biznes, dziś raczej nie powstają nowe browary regionalne. - Raczej reaktywują się te, które kilka lat wcześnie zostały zamknięte z różnych przyczyn, ale to też jednostkowe przypadki - mówi Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich. - Jeśli jednak ktoś chciałby podjąć takie wyzwanie i od podstaw założyć własny browar regionalny, ważący 10-20 hektolitrów piwa rocznie, musiałby liczyć się z wydatkiem rzędu 5-6, a nawet dziesięciu mln euro - szacuje prezes.