Pewnie rapha i reszta wiedzą, ale nie każdy przegląda grapplera. Więc wrzucę :-)
Maks Wiśniewski: Brazylijczycy nie dali nam powalczyć!
Polacy z medalami drużynówki w Lizbonie
Jak się dowiedzieliśmy nasi zawodnicy w składzie: Maksymilian Wiśniewski, Jarosław Gajek, Piotr Koprowski, Łukasz Bagiński i Jakub Sawicki zdobyli srebrny medal w drużynówce brązowych/ czarnych pasów w Lizbonie! Polacy w drodze po medal pokonali Norwegów oraz Anglików. W finale standardowo • ulegli wielkim Brazylijczykom. Tym występem nasi chłopacy potwierdzili, że Polska jest jednym z najlepszych krajów BJJ w Europie jak nie najlepszym! Na gorąco skontaktowaliśmy się z Maksem Wiśniewskim, który opowiada o zawodach:
Zawodnik GAMENESS TEAM POZNAŃ wystartował w kategorii brązowych pasów. Mistrz Polski BJJ z 2011 roku komentuje swój występ:
W mojej kategorii wagowej miałem 12 zawodników. Najpierw miałem wolny los. Niestety później przegrałem po zaciętej walce z Brazylijczykiem przez dźwignię na łokieć
O rywalizacji w drużynówce, w której Polacy tak dobrze się spisali:
W pierwszym meczu walczyliśmy z Norwegami. Pumba ( przyp. redakcji Jarosław Gajek ) niestety przegrał pierwszy pojedynek. W drugiej Timon ( przyp. redakcji Piotr Koprowski ) rozgniótł swojego rywala. Ja w trzeciej walce musiałem zmierzyć się z z wielkim Norwegiem, który ważył tyle co nasza cała drużynówka ( śmiech ) Ważył jakieś 145 kg i przewaga była ogromna na jego korzyść. Wszystko co mogłem zrobić to wskoczyć do pół gardy i próbować go przetoczyć. Niestety nie udało mi się to i przeciwnik dosłownie wcisnął mnie w matę. Udało mi się wyjść z pod niego, ale przegrałem walkę na pkt. Łukasz Bagiński wygrał kolejną walkę i było 2:2. Emocje sięgały zenitu i wszystko zależało od Kuby. Zawodnik Copacabany spotkał się z czarnym pasem i udało mu się go pokonać. Następny mecz o wejście do finału mieliśmy z Anglikami, którzy wystawili tylko trzech zawodników. Wystarczyło wygrać tylko jedno starcie. Udało nam się to zrobić, a ja byłem tym, który to uczynił. Mój przeciwnik był niebezpieczny i do końca atakował. Sędziowie przyznawali mu moje pkt, ale na szczęście miałem sporą przewagę punktową i udało się wygrać. W finale Brazylijczycy mimo tego, że nie wystawili najmocniejszego składu to i tak nie dali nam powalczyć. Wygrali pewnie wszystkie trzy pojedynki.
O atmosferze, jaka panowała między wszystkimi Polakami w Lizbonie:
Atmosfera była dobra. Dla wielu z naszych zawodników przyjazd do Lizbony to rutyna. Większość z nas nie jest już zszokowana, gdy mijają nas wielkie światowe gwiazdy BJJ. Nie trzymaliśmy się raczej razem, ponieważ każdy walczył o innych godzinach. Niektórzy przychodzili tylko na swoje walki, by nie męczyć się po kilka godzin na trybunach. W tym roku był naprawdę tłok. Widać, że z roku na rok rośnie popularność BJJ.
Kto na Maksie zrobił największe wrażenie?
Zdecydowanie Rodolfo Vieira, a jego finał absoluto z Bernardo Faria był na najwyższym światowym poziomie. Widać, że na chwilę obecną Rodolfo nie ma sobie równych i na dzień dzisiejszy można się spodziewać, że w czerwcu na Worldsach ponownie zgarnie wszystko. Nasze czarne pasy Bagi i Manolo również nie miały sobie równych i wracają do Polski ze złotymi medalami. Dużym zaskoczeniem był dla mnie Roberto Satoshi, który wygrał w finale kategorii lekkiej z JT Torresem a po drodze pokonał wielkiego Michaela Langhi.
Na koniec chciałbym podziękować i pozdrowić całą ekipę Drysdale Jiu Jitsu Polska, moich sparing partnerów z Gameness Team Poznań i Mosina. Sponsorom firmie IDMAR, PITBULL, całą rodzinę i moją dziewczynę. Oczywiście całą redakcją portalu grapplerINFO!