"Z kibola mistrz" - Andrzej Grzebyk

VaeVictis

UFC
Light Heavyweight
Andrzej-Grzebyk-002.jpg


"Codziennie pokonuje blisko 90 km między Rzeszowem a Tarnowem. Jeszcze kilka lat temu był pseudokibicem rzeszowskiej drużyny, co odbiło poważne piętno na jego późniejszym życiu. Dziś już nie pamięta o mrocznej przeszłości i mówi, że najważniejsza jest dla niego rodzina i sport. Andrzej Grzebyk jest na dobrej drodze, aby stać się jednym z najlepszych zawodników mieszanych sztuk walki w Polsce.

Z aresztem w życiorysie

Dorastał na przedmieściach Rzeszowa. Od najmłodszych lat fascynował go sport. Jako kibic zaczął także uczęszczać na mecze – Dorastałem w specyficznym środowisku, nie miałem żadnego celu w swoim życiu, byłem zwykłym chłopakiem z przysłowiowej „wioski”. Chciałem się wybić, pokazać, imponował mi świat, jakiego do tej pory nie znałem… Tak związałem się z kibolami. Zacząłem też trenować kickboxing w Rzeszowskim Klubie Sportów Walki. Bycie kibolem? Wydawało mi się, że dzięki temu coś osiągnę. Skończyło się na tym, że wylądowałem w areszcie… – mówi z wyraźnym żalem w głosie.
Był rok 2011 roku. Miał 21 lat i jak sam mówi, był to przełomowy moment w jego życiu. – Zostałem zatrzymany i postawiono mi zarzuty. W areszcie spędziłem kilka dni. Miałem czas na przemyślenia i wyciągnięcie wniosków. Miałem wsparcie ze strony rodziny i narzeczonej, postanowiłem, że od tej pory już nigdy ich nie zawiodę i zmienię się. Usłyszałem wyrok: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Wiedziałem, że zaczynam życie na nowo.
Po opuszczeniu aresztu skontaktował się z Radosławem Piechnikiem, trenerem klubu Legion Team Tarnów. Czuł, że tylko sport może zmienić jego życie. Postawił na MMA, czyli mieszane sztuki walki – Kibicowanie odstawiłem. Wiedziałem, że aby dojść do czegoś w sporcie, muszę poświęcić się temu bez reszty. Legion Team Tarnów to miejsce, które teraz uważam za mój drugi dom, ale początki były trudne i wymagający trener, który trzymał żelazną dyscyplinę… Do tego dochodziły ciągłe dojazdy z Rzeszowa do Tarnowa, wielogodzinne treningi i mało wolnego czasu. Dodatkowo postanowiłem również w jakiś sposób odpokutować swoje wcześniejsze winy i zostałem… wolontariuszem w rzeszowskim klubie „Amazonka”, zrzeszającym kobiety po usunięciu piersi. Poprzez pomoc innym chciałem z przytupem wejść w nowe życie.

Drzwi do kariery
Już pierwsze treningi w Legion Team Tarnów pokazały, że w szeregach klubu pojawił się zawodnik z nieprzeciętnymi umiejętnościami. Trenerzy dość szybko zdecydowali się na zorganizowanie mu pierwszej walki. – Po raz pierwszy wszedłem do ringu podczas zawodów w Bochni, walczyłem w kategorii 96 kg. Podczas turnieju wygrałem wszystkie cztery swoje walki. Na amatorskich ringach stoczył 12 walk bez porażki, zdobył mistrzostwo Polski juniorów i seniorów, wtedy pojawiła się propozycja przejścia na zawodowstwo.
– Otrzymałem ofertę walki podczas gali w Jaśle. Moim rywalem był Władysław Kożuszny. Debiut wypadł znakomicie, rywala posłałem na deski już w 10. sekundzie walki. Wejście do zawodowego MMA miałem imponujące. Przed czasem wygrałem wszystkie swoje pierwsze cztery pojedynki!
Informacja o wschodzącym talencie polskiej sceny MMA odbiła się szerokim echem w gabinetach właścicieli największych polskich federacji mieszanych sztuk walki. Sytuację szybko wykorzystali przedstawiciele Fight Exclusive Night, której pojedynki na swoich kanałach emituje telewizja Polsat.
– Pod koniec ubiegłego roku podpisałem z nimi kontrakt na kilkanaście walk. Pierwszą z nich zaplanowaną miałem na listopad, moim przeciwnikiem był Włoch, Alessio di Chirico, który w przeszłości był amatorskim mistrzem świata, a na zawodowych ringach nie doznał porażki. Na moje nieszczęście dwa tygodnie przed walką brałem udział w wypadku samochodowym. Kierowca drugiego auta był pijany i wymusił pierwszeństwo. Miałem kilka poważnych obrażeń, nie chciałem jednak wycofywać się z pojedynku, bo wiązałoby się to m.in. z karą finansową. Dodatkowo wiele poświęciłem temu, aby walczyć podczas gali, którą będą oglądać miliony Polaków przed telewizorami.
Ostatecznie fighter Legion Team Tarnów musiał uznać wyższość zawodnika z Włoch, przegrywając decyzją sędziów, mimo iż w opinii wielu fachowców walkę można było uznać za remisową.

Niebezpieczny tylko w klatce
Najbardziej znany zawodnik mieszanych sztuk walki w Polsce, Mamed Khalidov określany jest mianem najniebezpieczniejszego człowieka w Europie. Andrzej Grzebyk pytany o to, czy można nazwać go najniebezpieczniejszym człowiekiem w Tarnowie uśmiecha się i mówi: Wiele osób, patrząc na moje blizny na twarzy, myśli, że faktycznie muszę być niebezpieczny. Jednakże każda ma swoją historię i wcale nie wiąże się ona z przemocą. Jedna jest pamiątką ze spotkania z bernardynem, który zaatakował mnie, gdy miałem 10 lat, inna powstała po wspomnianym wypadku, a jeszcze inną przyniosłem ze sobą z treningu. Na co dzień jestem jednak miłym, spokojnym i uśmiechniętym człowiekiem. Życie dało mi w kość i dużo mnie nauczyło. Wiele osób pamięta mnie z okresu kibicowania i awantur. Teraz, kiedy się spotykamy, nie potrafią zrozumieć, że aż tak bardzo się zmieniłem. Gdyby nie MMA, to dziś pewnie byśmy nie rozmawiali. Znam ludzi, którzy dorastając tak jak ja, wylądowali w poprawczaku czy więzieniu.
Mimo iż mieszane sztuki walki rozwijają się w Polsce w niesamowicie szybkim tempie, to wciąż ciężko znaleźć sponsorów chętnych do inwestowania w zawodników.
– Mam kilku, ale nie każdy chce mieć logo firmy na plecach kogoś, kogo później biją i leci krew. Szukam sponsora, przy którym nie musiałbym myśleć, czy wystarczy mi pieniędzy do końca miesiąca, czy też będę zmuszony gdzieś dorobić. Moje najbliższe walki będą emitowane na kanałach sportowych telewizji Polsat, więc pewnie liczba chętnych do reklamowania się wzrośnie.
W tym roku chciałby stoczyć jeszcze dwie lub trzy walki, marzy o występach w UFC, największej federacji mieszanych sztuk walki na świecie. – Ostatnio pojawiła się możliwość walki na gali w Mediolanie, ale z powodu rehabilitacji po wypadku musiałem odmówić. W przyszłym roku czeka mnie duże wydarzenie – żenię się. To początek założenia rodziny, o której zawsze marzyłem."

Artykuł autorstwa Sebastiana Czaplińskiego ukazał sie na łamach Galicyjskiego Tygodnika Informacyjnego TEMI.

http://www.temi.pl/temi/sport/sport/37-sport/5169-z-kibola-mistrz?start=1
 
Artykuł całkiem spoko, przynajmniej zapoznałem się z kolejnym polskim zawodnikiem, ale autor traci dla mnie na wiarygodności, gdy widzę:

"Mamed Khalidov określany jest mianem najniebezpieczniejszego człowieka w Europie"

Serio? Jak mam brać kogoś takiego, a więc i to, co pisał wyżej na poważnie? Mamed niebezpieczniejszy od Gustafssona? Overeema? Fiodora? Bispinga? Jotki? Trzeba być niepoważnym, żeby w ogóle pomyśleć coś takiego. Automatycznie autor podważa wszystko, co napisał wcześniej :(
 
Back
Top