Wideoteka walk fana MMA #11 - rok 2010

Cactus

Moderator
Cohones
thumbnail_crop.php

Po dłuższej przerwie "Wideoteka" powraca!
Jak już wspominałem w innym temacie, nie miałem w ostatnich kilku tygodniach wystarczająco dużo czasu by przysiąść do napisania kolejnej części mojej serii, ale powinno się to już zmienić i mam zamiar powrócić do regularnego publikowania. Tym samym zapraszam do zapoznania się z najlepszymi walkami i skończeniami z roku 2010.
Rankingi oraz paczki do pobrania standardowo na samym dole.

---
WALKI

5. Anthony Pettis vs Ben Henderson I - WEC 53
Wideo: KLIK

pettis_henderson20lbo.gif

Walka wieczoru ostatniej gali WEC w historii, które to już niedługo miało zostać całkowicie wchłonięte przez UFC. Zawodnicy występujący w niebieskim oktagonie przyzwyczaili nas do niesamowitych pojedynków i efektownych akcji. Oglądanie gal tej organizacji było właściwie gwarancją dużych emocji i dobrze spędzonego czasu. Biorąc pod uwagę te fakty, mogliśmy spodziewać się udanego pożegnania WEC, ale tego co wydarzyło się podczas walki Pettis vs Henderson nie byli w stanie przewidziać ani właściciele, ani żaden z widzów.
Ostatnim starciem w WEC był pojedynek o pas kategorii lekkiej. Do boju stanęli wówczas Ben Henderson, mistrz z 1 udaną obroną na koncie po szybkim poddaniu Donalda Cerrone, oraz Anthony Pettis, dla którego była to pierwsza walka o tak wielką stawkę. Warto wspomnieć, że zwycięzca tego starcia miał obiecanego title shota od razu po przejściu do UFC, co dodatkowo potęgowało wagę walki wieczoru.
Obaj fighterzy zapewnili nam w trakcie 5 rund sporo akcji, głównie w stójce, jednak sam przebieg całego pojedynku nie był jakoś specjalnie niesamowity. Ot, bardzo dobra walka w kategorii lekkiej na dużym poziomie technicznym. Widywało się lepsze. Później nadeszła jednak 5 runda, w której miejsce miała najbardziej szalona akcja w historii MMA, moment, który zna każdy z nas, a podczas którego przy oglądaniu na żywo szczęka opadła do samej podłogi. Słynny "Showtime Kick", czyli kopnięcie w wykonaniu Pettisa, który skacząc na siatkę, odbił się od niej i trafił w głowę swojego rywala. Bendo padł po tym na ziemię, a Anthony dobiegł do niego, by spróbować skońćzyć tę walkę. Ta sztuka mu się jednak nie udała, a szkoda. W innym wypadku mielibyśmy do czynienia najlepszym nokautem wszech czasów, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Tak otrzymaliśmy "jedynie" piękną akcję, która zapisze się na wieki w historii sportów walki i pozwoli organizacji WEC żyć wiecznie.
Pomimo tego, że Pettis nie dał rady znokautować Hendersona, to on został jednogłośnie wybrany przez sędziów na zwyciezcę, ale po naprawdę równej walce, w której spotkało się 2 fighterów na bardzo wysokim poziomie. Los bywa zawrotny, co pokazała przyszłość tych wojowników. Pettis miał obiecanego title shota, jednak Edgar zremisował z Maynardem i UFC postanowiło zestawić ich jeszcze raz. Pettis zawalczył więc z Guidą i przegrał, tracąc tym samym swoją szansę. Henderson wszedł lepiej do organizacji i to on został mistrzem pokonując Edgara. Pas odebrał mu nie kto inny jak znowu Anthony Pettis, któy powrócił na zwycięską ścieżkę i tym razem nie zaprzepaścił okazji na zostanie mistrzem UFC.

4. Chris Leben vs Yoshihiro Akiyama - UFC 116
Wideo: KLIK

dfGFywK.jpg

Początkowo zamiast Lebena naprzeciwko Japończyka miał stanąć Wanderlei Silva, jednak kontuzja zmusiła go do wycofania się z pojedynku. Chris wział tę walkę z kilkudniowym wyprzedzeniem, co już samo w sobie zasługuje na szacunek, ale trzeba dodać też, że walczył on zaledwie 2 tygodnie wcześniej na gali The Ultiamte Fighter 11 Finale, gdzie znokautował Aarona Simpsona. Jest to zatem zdecydowanie jedna z najkrótszych przerw pomiędzy walkami w historii UFC.
Yoshihiro Akiyama był niepokonany od ponad 5 lat i podchodził tutaj do swojej drugiej walki w oktagonie. W swoim debiucie pokonał przez niejednogłośną decyzję Alana Belchera na jubileuszowej gali UFC 100.
Historia już parę razy pokazała, że gdy jakiś zawodnik wskakuje na szybkie zastępstwo, to wychodzi z tego przyzwoita wojna. Tak samo było i w tym przypadku. Chris Leben jest znany ze swojego stylu zombie, czyli przyjmowanie każdego ciosu na swoją wyjątkowo odporną szczękę i parcie do przodu z cepami często rzucanymi na oślep. Tak się złożyło, że Akiyama dopasował się do swojego rywala i razem stoczyli naprawdę zażarty bój. Przede wszystkim obfitował on we wspomniane cepeliady i dzikie wymiany w stójce, ale mieliśmy też okazję obejrzeć parę technik z judo w wykonaniu Japończyka i próby poddań z obu stron. O dziwo, ten pojedynek nie skończył się przez nokaut lub nawet decyzję, a właśnie przez poddanie. Co jeszcze dziwniejsze było to poddanie ze strony Chrisa Lebena. Po blisku 15 minutach wyniszczającej batalii, na zaledwie ok. pół minuty przed końcem tego starcia Amerykanin założył ciasny trójkąt wokół głowy Akiyamy, a ten odklepał nie będąc w stanie uwolnić się z tej techniki. Jest to jedyny przypadek w karierze Yoshihiro, kiedy przegrał on poprzez poddanie i jedynie drugie takie zwycięstwo Lebena podczas jego przygody w UFC.
Od czasu tego starcia zaczął się spory regres obu panów. Akiyama przegrał 4 z 5 następnych walk, a Leben 5 z 6. Pomimo mało korzystnego bilansu, zasługują oni jednak na spore uznanie za ilość zdrowia i serca, które pozostawili w oktagonie podczas gali UFC 116

3. Anderson Silva vs Chael Sonnen I - UFC 117
Wideo: KLIK

sbGzvwH.jpg

Siódma obrona pasa mistrzowskiego przez Andersona. Jak się okazała również ta najtrudniejsza. Chael Sonnen, Gangster z Oregonu, stanowił najcięższe wyzwanie dla Pająka podczas jego panowania w UFC. Ta walka to absolutny klasyk i definicja tego jak nieprzewidywalny i piękny jest ten sport.
Sonnen po powrocie do UFC przegrał z Demianem Maią (poddania 2009), ale następnie zdobył serię 3 wygranych z rzędu nad kolejno: Danem Millerem, Yushinem Okamim oraz Natem Marquardtem, czym zasłużył sobie na szansę walki z mistrzem. Szykując się do tej walki dał poznać się szerszej grupie publiczności jako wyjatkowo utalentowany trash talker i samym gadaniem udało mu się przysporzyć pokaźną ilość fanów. Silva nie dał się sprowokować i ewidentnie chciał pokazać swoją wyższość dopiero w oktagonie.
Jednak to co mówił Sonnen nie okazało się jedynie pustym przechwalaniem, bo to co zapowiedział, robił też w trakcie walki. Od samego początku zdominował Brazylijczyka, obalając go raz za razem i atakując mocnym ground and pound. Mało tego, Sonnen trafiał również celnie w stójce, pomimo geniuszu Silvy w tej płaszczyżnie. Chael był w niesamowitej formie i prezentował się znakomicie, Anderson był po prostu bezradny. Często bywa tak, że zapaśnicy obalają i są mało aktywni w parterze, ale tutaj było zupełnie inaczej. Ta walka nie nudziła nawet przez moment, Sonnen mocno pracował nad ubiciem swojego przeciwnika. Kolejne minuty oraz rundy mijały i nic się nie zmieniało. "The People's Champ" zyskiwał coraz większą przewagę. Jedynym momentem w któym Silva mógł mu zagrozić był początek 4 rundy, kiedy to Brazylijczyk wiedział, że przegrywa na kartach i agresywnie zaatakował trafiając Sonnena w stójce, ale temu udało się szybko opanować sytuację i znów znalazł się na górze Spidera. Nadeszła 5 runda, która była powtórką każdej poprzedniej. Obalenie, ground and pound i dominacja nad mistrzem. Kiedy wydawało się, że pas wyląduje na biodrach Amerykanina i teoria, że naprawdę ktoś jest w stanie powstrzymać Brazylijczyka okaże się faktem, stała się rzecz niespodziewana. Na 2 minuty przed końcem walki Anderson Silva zapiął trójkąt i odklepał pretendenta. Po 23 minutach dostawania po głowie wyczarował on poddanie, które pozwoliło mu jakimś cudem wyjść zwycięsko z tego starcia. Było to wówczas najpóźniejsze skończenie walki w historii UFC (aktualnie znajduje się na 5. miejscu).
Wspomniałem, że ten pojedynek jest definicją tego jak nieprzewidywalny jest ten sport. Na początku faworyzowany Silva został dosłownie wycierany po macie przez ponad 20 minut i kiedy ludzie zaczynali wierzyć, że to co widzą jest prawdą, Brazylijczyk zaprezentował prawdopodobnie jeden z najlepszych comebacków wszech czasów. Pokazał klasę prawdziwego mistrza. Sonnen swoim występem i świetną formą również zasługuje na ogromne słowa uznania.
Zawodnicy spotkali się jeszcze w głośnym rewanżu niecałe 2 lata później. Tam Anderson dużo szybciej zakończył sprawę, nokautując Sonnena w drugiej rundzie.

2. Jorge Santiago vs Kazuo Misaki II - Sengoku 14
Wideo: KLIK

ECrOPSu.jpg

Nowa organizacja w czołówce zestawienia najlepszych walk 2010 roku. Całkiem miła odmiana, po dominacji UFC i Pride oraz paru akcentach z WEC. Mowa tutaj o japońskiej gali Sengoku 14, gdzie zmierzyli się ze sobą po raz drugi Jorge Santiago i Kazuo Misaki. Pierwszy pojedynek odbył się 1,5 roku wcześniej, a stawką był pas wagi średniej. Po duszeniu zza pleców w 5 rundzie mistrzem został Brazylijczyk. Pomiędzy walkami z Misakim, Santiago zawalczył 2 razy z Mamedem Chalidowem. Najpierw przegrał przez nokaut, ale stawką nie był tytuł. O ten, powalczyli kilka miesięcy później, ale tam niejednogłośną decyzją zwyciężył już Santiago i obronił swój pas. Następnie czekał na niego właśnie rewanż z Misakim, któy w międzyczasie wygrał z Nakamurą i przegrał z Manhoefem.
Po nieco spokojniejszej pierwszej rundzie, od drugiej odsłony starcia rozpoczęła się prawdziwa wojna. Santiago i Misaki na zmianę częstowali się ciasnymi próbami poddań, mocnymi ciosami i knockdownami. Obaj byli przynajmniej po 2 razy bardo blisko skończenia walki. W 2. rundzie Japończyk prawie wygrał poprzez gilotynę, w 3. rundzie Santiago prawie poprzez nokaut, za to w 4. znów Misaki i tak na zmianę. W trakcie pojedynku sędzia odjął punkt Brazylijczykowi i do ostatniej rundy wychodził on z zamiarem skończenia tej walki przed czasem, w innym wypadku poległby na punkty. Mistrz podołał temu wyzwaniu i na tyle zdominował swojego przeciwnika, że jedynie na 30 sekund przed końcem starcia narożnik Japończyka rzucił ręcznik do ringu w obawie o zdrowie swojego podpoecznego. Prawdopodobnie Misaki dotrwałby do gongu i został ogłoszony zwycięzcą, ale kto wie czy trenerzy Japończyka nie uratowali mu kilka lat życia. Jak sam wypowiada, nie pamięta prawie nic z tej walki. Oglądając ją z odtworzenia w ogóle nie kojarzył, że wykonał jakąś akcję, lub że jakaś sytaucja miała miejsce. Wyniszczający bój dla zdrowia, ale piękny dla widza. Kwintesencja MMA.
Po wygranej Santiago dołączył do UFC, jednak przegrał tam 2 walki z Brianem Stannem i Demianem Maią i został zwolniony. Po 2 zwycięstwach poza organizacją powrócił do amerykańskiego giganta, ale znów poległ, tym razem z Gunnarem Nelsonem. Jego ostatnim pojedynkiem była przegrana z Geraldem Harrisem na WSOF. Misaki pożegnał się z MMA w lepszym stylu. Po porażce z rąk Santiago zwycięzył 3 razy, w tym z Paulem Daleyem w Strikeforce, po czym zakończył karierę w 2013 roku.

1. Chan Sung Jung vs Leonard Garcia I - WEC 48
Wideo: KLIK

3CrRu9i.jpg

WEC po raz drugi w dzisiejszym zestawieniu i na pierwszym miejscu walka Chan Sung Jung vs Leonard Garcia. Początkowo zamiast Koreańczyka miał tu zawalczyć Cub Swanson, ale doznał on kontuzji i jego miejsce zajał właśnie Jung. Kolejne "zastępcze" starcie, z którego wychodzi poważny kandydat na walkę roku.
"Korean Zombie" dopiero debiutował w WEC. Był to również jego pierwszy występ w Stanach Zjenoczonych, gdyż wcześniej występował jedynie na galach w Korei Południowej i Japonii. Przed kontraktem z WEC brał udział w turnieju Sengoku, gdzie odpadł w ćwierćfinale, co było też jego jedyną porażkę w karierze. Później udało mu się jeszcze wygrać w walce rezerwowej turnieju.
Garcia był bardziej doświadczony od swojego rywala. Parę lat wcześniej stoczył nawet 3 pojedynki w UFC, za czasów gdy startował w wadze lekkiej. Po dołączeniu do WEC przeszedł do piórkowej i zdążył zawalczyć 6 razy, z czego dokładnie połowę z tych pojedynków wygrał.
Mamy tutaj do czynienia z jednym z największych brawli w MMA. Cepy w stójce, wysokie tempo od początku, knockdowny, mało techniki i niewiele precyzji. Jeśli cenisz sobie najbardziej techniczne pojedynki, z pewnością wyżej postawisz starcia takie jak Pettis vs Henderson lub Sonnen vs Silva, jeśli chodzi o 2010 rok. Ja jednak nie mam nic przeciwko takim "barowym bójkom" i lubię od czasu do czasu obejrzeć coś w tym stylu. A walka Jung vs Garcia jest najlepszym przedstawicielem takiej typowej dzikiej wojny, gdzie nie można nadążyć za ilością wyprowadzanych ciosów. Według sędziów niejednogłośnie wygrał Leonard Garcia, co jest moim zdaniem wałkiem, bo to Koreańczyk trafiał częściej, celniej i mocniej. Garcia robił dużo szumu, ale to głównie jego ciosy były rzucane na oślep i pruły powietrze. Kontrowersyjny werdykt, ale tylko trochę umniejsza on temu co zobaczyliśmy w oktagonie. Jeśli ktoś lubi walki jak np. Griffin vs Bonnar to nie ma opcji, że ta nie przypadnie mu do gustu.
Jung i Garcia zmierzyli się ponownie rok później, tym razem już w UFC, które wchłonęło WEC. "Korean Zombie" udanie się zrewanżował pokazując przy tym niespotykane do tej pory poddanie w UFC, czyli twister. Dla Leonarda był to początek serii 5 porażek z rzędu prowadzącej do zwolnienia z organizacji, a dla Junga początek dobrze zapowaidającej się przygody w najlepszej organizacji świata.


NOKAUTY

5. Mauricio Rua vs Lyoto Machida II - UFC 113
Wideo: KLIK

1GRqrcf.gif

Po kontrowersyjnej decyzji w pierwszej walce obu zawodników, gdzie w przeciwieństwie do sędziów większość widziała zwycięstwo Shoguna, UFC postanowiło zestawić ich rewanż.
Walka ta była ciężka do przewidzenia. Z jednej strony wiadome było, że Rua prezentuje się coraz lepiej, ma sposób i jest w stanie pokonać Machidę, ale z drugiej pierwsze starcie było jednak wyrównane, a Machida mógł coś zmienić w swojej grze, by zneutralizować gameplan Mauricio. Jedno było pewne, Rua nie chciał już zostawić decyzji w rękach sędziów i ta sztuka mu się udała. Już w pierwszej rundzie trafił Machidę prawym sierpowym w górną część głowy, po którym Lyoto upadł i Rua mógł dokończyć dzieło zniszczenia. Błyskawicznie złapał dosiadł i dobił swojego przeciwnika ciosami w parterze, po których starszy z Brazylijczyków już odpłynął. Tym samym Shogun dokonał czegoś, co jeszcze jakiś czas wcześniej wydawało się niemożliwe. Znalazł sposób na pokonanie "nieuchwytnego" mistrza stójki, dla którego była to pierwsza porażka w karierze.
Mauricio Rua osiągnął tym nokautem największy sukces w swojej karierze w UFC. Nieszczęśliwie dla niego, już w kolejnej walce po całkowitej dominacji stracił swój pas na rzecz Jona Jonesa.

4. Rich Franklin vs Chuck Liddell - UFC 115
Wideo: KLIK

ibkwfc.gif

Ostatnia walka w karierze legendarnego Icemana i ostatni jego występ w moich zestawieniach. Tym razem oczywiście znów w tej niewdzięcznej roli znokautowanego. W poprzednich dwóch starciach Liddell również leżał na deskach po ciosach Evansa (nokauty 2008) i Shoguna. Franklin powracał do wagi półciężkiej po dwóch walkach w catchweight do 195 funtów: wygranej z Wanderleiem Silvą i przegranej z Vitorem Belfortem. Początkowo Liddell miał być zestawiony z Tito Ortizem, którego pokonywał wcześniej 2 razy, ale ten wypadł z tego pojedynku i zastąpił go Franklin. Jak widać nie skończyło się to zbyt dobrze dla Chucka.
Liddell nawet złamał rękę Richa jednym ze swoich kopnięć, ale nie uratowało go to przed kolejnym bolesnym nokautem. Na kilka sekund przed końcem pierwszej rundy nacierał na będącego pod siatką Franklina i nadział się wprost na prawą rękę swojego rywala. Iceman padł nieprzytomny na deski i został jeszcze dobity 3 ciosami prosto na szczękę. Brutalny nokaut, ale z tego już jest znany Chuck Liddell. Nieważne czy to on nokautuje, czy może sam jest nokautowany. Mimo wszystko przykro patrzeć jak legendy tak się rozdrabniają pod koniec swoich kraier.

3. Pablo Garza vs Fredson Paixao - The Ultimate Fighter 12 Finale
Wideo: KLIK

77.gif

W pewnym sensie historyczna walka jak i cała gala. The Ultimate Fighter 12 Finale było pierwszą galą UFC, gdzie zadebiutowały nowe dywizje "przejęte" z WEC, a więc piórkowa i kogucia. Garza vs Paixao było zarazem pierwszym pojedynkiem w wadze piórkowej w historii UFC.
Pablo Garza zdążył wystąpić tylko raz w WEC, gdzie uległ w boju z Zhang Tiequanem. Wcześniej wygrał wszystkie z 9 pierwszych walk w karierze. Fredson Paixao pojawił się 4 razy w niebieskim oktagonie, z czego z ostatnich 2 starć wychodził zwycięsko.
Garza, posiadający ogormną przewagę wzrostu nad rywalem, potrzebował zaledwie kilkudziesięciu sekund, by uraczyć nas (a właściwie to Paixao) pięknym latającem kolanem. Fredson padł sztywny na matę i długo się nie był w stanie się podnieść. Efektowny debiut nowych kategorii w UFC. A o "latającym" Pablo będziecie mieli jeszcze okazję poczytać w mojej serii.

2. Robbie Lawler vs Melvin Manhoef - Strikeforce: Miami
Wideo: KLIK

33ettas.jpg

To jest typ walki, która po prostu musi skończyć się przed czasem. Na gali Strikeforce: Miami spotkało się dwóch specjalistów w dziedzinie zadawania nokautujących ciosów. Melvin Manhoef, w tamtym czasie 23 z 24 wygranych poprzez nokaut (96%). Robbie Lawler, 13 z 16 wygranych poprzez nokaut (81%). Statystyki naprawdę imponujące i choć nie zawsze mają one przełożenie na to co dzieje się w klatce, tak tutaj zdecydowanie się sprawdziły.
Manhoef podczas tego starcia atakował często low kickami, które widocznie naruszyły Lawlera. W pewnym momencie kopnięcia Holendra aż wyrzucały nogę Robbiego wysoko w powietrze. Kiedy Melvin poczuł szansę na skończenie zamkniętego przy siatce i zranionego przeciwnika, chciał go szybko skończyć i opuścił ręce, co okazało się ogromnym błędem. Amerykanin wystrzelił w jego stronę prawym sierpem nadziei i posłał Melvina na deski. Lawler szybko do niego dopadł i dorzucił potężny lewy na głowę leżącego już Manhoefa. "Ruthless" dorzucił kolejny brutalny nokaut do swojej kolekcji.


1. Paul Daley vs Scott Smith - Strikeforce: Henderson vs. Babalu II
Wideo: KLIK

paul-daley_scott-smith.gif

Jak widać czołowe pozycje najlepszych nokautów 2010 roku zajęły u mnie dwie akcje z gal Strikeforce. Na miejscu pierwszym kolejny zawodnik obdarzony piekielnie mocnym uderzeniem o wdzięcznym pseudonimie "Semtex", czyli Paul Daley. Anglik po zwolnieniu z UFC wygrał 2 walki w mniejszych organizacjach i walka ze Smithem była dla niego debiutem w Strikeforce. Dla Scotta zaś była to pierwsza walka w kategorii półśredniej, do której zszedł po przegranej z Cungem Le.
Niewiele ponad 2 minuty potrzebował "Semtex" na dorzucenie kolejnej wygranej poprzez nokaut do swojego rekordu. Najpierw naruszył on Smitha serią kilku lewych i gdy ten postanowił ruszyć do przodu by odpłacić się Anglikowi to nadział się na kontrę ze strony Daleya, oczywiście swoją firmową lewą ręką. Scott momentalnie upadł nieprzytomny i nie było już czego po nim zbierać. Piękny one puch KO, czyli coś co fani tego sportu lubią najabrdziej. Absolutny top jeśli chodzi o najpiękniejsze nokauty w Strikeforce, jak i całym MMA.


PODDANIA

5. Brock Lesnar vs Shane Carwin - UFC 116
Wideo: KLIK

sv6ey0.gif

Elektryzujące starcie na szczycie królewskiej dywizji. Lesnar wracający do UFC po rocznej przerwie spowodowanej problemami zdrowotnymi vs Carwin obdarzony jednym z najmocniejszych ciosów w historii MMA. Razem blisko 250kg w jednym oktagonie. Dla Brocka była to druga obrona pasa po wcześniejszym zmasakrowaniu twarzy Franka Mira. Na gali UFC 111 miał miejsce pojedynek o tymczasowy tytuł mistrzowski pomiędzy właśnie Mirem i Carwinem. Carwin znokautował Franka i kontynuował swoją serię zwycięstw w 1 rundzie, która trwała aż od początku kariery. Był jak do tej pory niepokonany i mógł poszczycić się rekordem 12-0. Tak więc stawką w walce Lesnar vs Carwin była unifikacja dwóch pasów w wadze ciężkiej.
Pojedynek rozpoczął się świetnie dla Carwina. Trafiał raz za razem Lesnara bardzo mocnymi ciosami i był dosłownie o włos od wygranej przed czasem. Brock jakimś cudem przetrwał szarże swojego rywala i pomimo bycia całkowicie zdominowanym i przegrania pierwszej rundy 10-8 to wydawał się wyraźnie mniej zmęczony od Carwina. Shane po raz pierwszy został zmuszony do wyjścia do 2 rundy, a sił miał już niewiele. Lesnar to wykorzystał zajmując pozycję w parterze i poddając ciężko oddychającego Carwina trójkątem rękoma.
Niesamowity comeback ze strony Lesnara, jeden z lepszych jakie kojarzę. Przetrwać ciosy Carwina to naprawdę nie jest łatwa sprawa.

4. Phil Davis vs Tim Boetsch - UFC 123
Wideo: KLIK

5.gif

Na 4 miejscu Phil Davis ze swoją zmodyfikowaną kimurą. "Mr. Wonderful" wygrał swoje trzy poprzednie walki w UFC i mógł pochwalić się nieskazitelnym rekordem 7-0. Warto wspomnieć, że pokonani przez niego zostali Brian Stann, Alexander Gustafsson i Rodney Wallace. Kolejnym wyzwaniem w karierze tego ciekawie zapoowiadającego się zawodnika okazał się Tim Boetsch na gali UFC 123.
Po wygraniu 1 rundy, w kolejnej Davis popisał się niespotykanym jak do tej pory skończeniem. Kimura, ale w zupełnie nowym wydaniu. Jak przyznał Joe Roganowi w wywiadzie po walce, sam wymyślił taki sposób na poddanie. Na pewno jest to coś nowego i ciekawego, czym z pewnością zapracowało sobie na miejsce w rankingu najlepszych poddań.

3. Matt Hughes vs Ricardo Almeida - UFC 117
Wideo: KLIK

UntriedOrderlyIrishwaterspaniel-size_restricted.gif

Legendarny Matt Hughes i jego ostatnia wygrana w karierze. Pisałem o nim nie raz i nie dwa, ale niestety już więcej nie pojawi się w moich zestawieniach. Hughes powracał do oktagonu po pokonaniu Matta Serry i Renzo Graciego, zaś Ricardo Almeida miał serię 3 wygranych z rzędu. Ostatnio jego ofiarami padli Matt Horwich, Kendall Grove oraz Matt Brown.
Po spokojnym rozpoczęciu walki, Hughes trafił Almeidę silnym lewym, a ten padł zamroczony na matę oktagonu. Matt doskoczył szukając skończenia, a Ricardo będąc w niemałych tarapatach poszedł po obalenie. Właśnie w tym momencie były dominator UFC zapiął niezwykle rzadko spotykaną technikę znaną jako "Dave Schultz front headlock". Sporo osób może nie kojarzyć tej nazwy, ale prostszymi słowami jest to zmodyfikowana anakonda. Druga z kolei zmodyfikowana i efektowna wersja popularnej techniki kończącej, a więc zasłużone miejsce na liście.
Po tym starciu obaj panowie zawalczyli tylko po 2 razy po czym przeszli na emerytury.

2. Anderson Silva vs Chael Sonnen I - UFC 117
Wideo: KLIK

c4TVl1R.gif

O tym pojedynku rozpisałem się już w zestawieniu najlepszych walk, ale oczywiście nie mogło zabraknąć trójkąta Silvy także i tutaj. Jedno z niewielu starć, które mają miejsce aż na dwóch listach, prawdziwy klasyk. Aż dziw bierze dlaczego ta akcja nie znajduje się na 1 miejscu, ale dla mnie faworyt w tym roku jest inny i pewnie każdy dokładnie wie jaki.

1. Fabricio Werdum vs Fedor Emelianenko - Strikeforce: Fedor vs. Werdum
Wideo: KLIK

Umn5mWV.gif
ZNihFdx.gif

Detronizacja Fedora. Niepokonany od 10 lat, seria 28 walk bez porażki, król rankingów PPV od wielu lat, najlepszy zawodnik w historii MMA. 26 czerwca 2010 roku to data historyczna dla tego sportu. To wtedy miał miejsce upadek "Ostatniego Cara". Oczywiście, to nie był najmocniejszy Fedor, miał już swoje lata. Werdum to mocny zawodnik. Można było się spodziewać, że kiedyś nadejdzie taki moment, ale i tak Fedor to Fedor, a jego porażka wstrząsnęła całym światem MMA.
Szybko po starcie Rosjanin trafił Werduma lewym sierpem i posłał go na deski. Kiedy wydawało się, że reszta już jest formalnością i Emelianenko dorzuci kolejne zwycięstwo na swoje konto, okazało się, że Werdum wcale nie wygląda na znokautowanego. Zamiast tego pracował aktywnie z dołu i złapał Fedora w trójkąt! Pierwszy raz udało mu się wyswobodzić, ale za następnym już nie dał rady. Fedor Emelianenko odklepał i przegrał, a jego pogromcą został Fabricio Werdum! Całość potrwała nieco ponad minutę. Minuta, która sprawiła, że świat MMA już nigdy nie będzie taki sam. Jedno z najlepszych poddań i zarazem największych niespodzianek w historii MMA.
Wiele osób aż poczuło dziwno pustkę i długo nie mogli uwierzyć w to co się stało. Później już Emelianenko przegrywał kolejne walki, a nowymi królami MMA zostali ochrzczeni Anderson Silva i Georges St-Pierre.

---
RANKINGI

P4P:

HNj4oen.png

HW:
UiPTAW7.png

LHW:
smBi8lC.png

MW:
Xi3EmLW.png

WW:
HQQyYPI.png

LW:
i56JCGa.png

FW:
ssLOLvz.png

BW:
szYRI2D.png

---
Paczki do pobrania:
.
.
.
 
Porażka Fedora to był prawdziwy cios w serce. To był chyba mój najgorszy rok, jeśli chodzi o kibicowanie.
 
Back
Top