Co prawda nie ma jeszcze oficjalnych infomacji na temat końca MMA Attack, ale po przedstawieniu przez KSW części fighcardu jubileuszowej gali możemy chyba razem rozpocząć żałobę.
Nic gorszego nie mogło spotkać polskiego MMA niż upadek jednej z dwóch organizacji. Wszystko wskazuje na to, że coś, co mogło powoli przeradzać się w polskie UFC znika z rynku.
PIENIĄDZE TO NIE WSZYSTKO
Aby móć robić to, czym raczył nas Darek Ch. potrzeba niewyobrażalnych pieniędzy i to większych niż duża cześć z nas zakłada, ponieważ jakich ogromnych nakładów finansowych musiał użyć wspomniany wcześniej Ch. by w przeciągu zaledwie pół roku i dwóch eventów dorównać poziomem organizacji, która budowała swój sukces latami?! Mało tego, nie była to kserokopia KSW lecz jakość oparta o zupełnie inne spojrzenie na mma, bardziej sportowe. Nie brakowało oczywiście elementów show, jak np. freak fighty, ale wydaje mi się, ze wszyscy mieliśmy ogromne apetyty na kopię UFC made in Poland.
GŁOS LUDU
Tym większe były te nadzieje, kiedy nie patrząc na opinie telewidzów, Ch. postanowił wprowadzić klatkę, zarządził pojedynki 3-rundowe, a i tak spotkało się to z aprobatą Polsatu, który już przy planowanej trzeciej edycji MMA Attack zdecydował się na transmisję w kanale otwartym.
Oprócz klatki i 3-rundowych pojedynków zawsze domagaliśmy się sędziowania z najwyższej półki, szczególnie biorąc pod uwagę kilka poważnych wpadek sędziowskich na polskiej scenie. Również w tym przypadku, ku uciesze hardcorowych fanów, Pan Darek kierował się sentencją Vox populi, vox Dei. Do sędziowania na gali MMA Attack 2 i do koordynacji pracy wszystkich arbitrów, zaproszony został legendarny John McCarthy. Sam myślałem, że jest to tylko dobra zagrywka pod publikę, jednak jak się później okazało, byłem w błędzie. Big John pokazał się nie tylko jako fachowy sędzia, ale również wymagający nauczyciel. Na kilku reportażach z gali widać było go na drugim planie, kiedy rozmawiał z zawodnikami i innymi sędziami, tłumaczył, gestykulował, co później dało wspaniały efekt podczas samej imprezy. Obyło się bez kontrowersji, a wszyscy współpracownicy Big John • a podkreślali jak wiele cennych wskazówek im przekazał. Obustronne deklaracje współpracy pozwalały mieć nadzieję, że w tym przypadku obędzie się bez karteczkowych problemów.
ADOPCJA?
Kiedy organizacja kończy swój żywot pozostawia po sobie sieroty. W tym przypadku sieroty to nie byle jakie. Grabowski, Drwal, Sobotta to te największe. Niestety akurat te trzy nazwiska to fighterzy, którzy swoje zawodowe plany oparli właśnie na współpracy z MMA Attack. Mieli być jej głównymi postaciami. Choć każdy z nich inaczej traktował MMAA to organizacja ta była im niezbędna. Dla jednych było to wspaniałe miejsce by móc się pokazać z dobrymi przeciwnikami i wrócić lub zadebiutować w UFC, dla innych była chyba planem na życie, biorąc pod uwagę rozstanie z innymi organizacjami.
Niestety nie jest tak, że jedyny znaczący gracz, który pozostał na rynku adoptuje sieroty po MMA Attack. Z kilkoma z nich po prostu zawsze mieli nie po drodze • Na chwilę obecną kariery niektórych malują się w • ciemnych barwach, bo z czarnymi mógłbym przesadzić. Co prawda niedawna wypowiedź Martina Lewandowskiego na temat odłożenia na bok wszelkich animozji pozostawia nadzieję na występy m. in. Drwala i Grabowskiego na KSW, jednak w momencie upadku MMA Attack to federacja Maćka i Martina staje się pracodawcą, który będzie dyktował warunki finansowe na rynku i możliwości negocjacji będą znikome. Niestety wartość sportowa zawodnika w przypadku KSW schodzi na drugi plan. Najpierw muszą zawodnika odpowiednio wypromować, a to strata czasu i pieniędzy, więc nie uwierzę w występ w/w zawodników na KSW dopóki nie zobaczę ich w białym ringu.
PANIE DARKU, JAK ŻYĆ?
Jak będzie teraz wyglądał rynek MMA w Polsce? Odpowiem cytatem, przygotujmy się, że takimi i podobnymi będziemy teraz karmieni podwójnie.
• biję się z czołówką światową, biję się na najlepszej gali na świecie • KSW •
* grafika by Doozy&Grooby