Olos

-=PRIDE FC=-
Vrki2IH.png

qMRo8Bf.jpg

Witam w dwudziestej dziewiątej części mojego cyklu. Poprzedni materiał można znaleźć tutaj:
http://cohones.mmarocks.pl/threads/pride-the-best-vol-3-postludium.40643/


24-ego listopada 2002 roku, PRIDE wylądowało w Tokyo Dome. Japońska organizacja wytoczyła swoje najcięższe działa, według mnie to jedna z najlepiej obsadzonych gal MMA w historii. Wspaniałe intro poprzedzające prezentację zawodników przypomniało kluczowe momenty wszystkich poprzednich eventów zorganizowanych przez PRIDE i jest to jeden z wielu świetnie skonstruowanych materiałów, którego fani na Zachodzie nie zobaczyli. Wynikało to z konfliktów z telewizją Fuji, która nie pozwalała na ich transmisję poza granicami Japonii.



Na gali tej powrócili: Jerrel Venetiaan, po zwycięstwie nad Daijiro Matsui na PRIDE Shockwave/Dynamite!. Kevin „The Monster” Randleman, który zdominował Michiyoshi Oharę na PRIDE 22. Ricardo Arona po wygranej przez niejednogłośną decyzję z Danem Hendersonem na 20-tej gali. Murilo „Ninja” Rua, który wygrał z Mario Sperrym na tym samym evencie. Fedor Emelianenko, po udanym debiucie na PRIDE 21 w walce z Schiltem. Heath „The Texas Crazy Horse”, który rozprawił się z Yuri Kochkine na 22-tej gali. Wspominany Semmy „Hightower” Schilt, który musiał uznać „wyższość” Rosjanina w MMA, a następnie przegrał w K-1 z Ernesto Hoostem na Shockwave. Mistrz wagi ciężkiej PRIDE, Antonio „Minotauro” Nogueira po poddaniu Boba Sappa na Dynamite!. Drugi z mistrzów, Wanderlei „The Axe Murderer” Silva, który również powracał po wygranej walce z Tatsuyą Iwasaki na największej gali MMA w historii tego sportu. Debiutujący w MMA, ale wracający do PRIDE po kontrowersyjnej wygranej z Royce Gracie na Shockwave, złoty medalista olimpijski Hidehiko Yoshida. Po ciężkim nokaucie z rąk Jerome Le Bannera, Don „The Predator” Frye. Japońska gwiazda „Puro-resu”, Kiyoshi Tamura, który został znokautowany w zaledwie 11 sekund na PRIDE 21 przez Boba Sappa. Po ponad rocznej przerwie od MMA, Nobuhiko Takada który zremisował z Mirko „Cro Copem” na PRIDE 17. Oraz Kazushi „The Gracie Hunter” Sakuraba, który wracał po przegranym pojedynku z Chorwatem na Shockwave/Dynamite!.
W PRIDE zadebiutowali: Niepokonany zapaśnik Hirotaka Yokoi, który debiutował w PRIDE z nieskalanym rekordem 8-0. Zwycięzca turnieju UFC 23 w wadze średniej Kenichi Yamamoto. Weteran organizacji RINGS, Hiromitsu Kanehara. Oraz francuski specjalista od jiu-jitsu Gilles Arsene.



Galę otworzyło starcie Jerrela Venetiaanab z Hirotaką Yokoi. Holender wyszedł do piosenki zespołu Guns'N Roses „Welcome to the jungle” i bardzo wziął sobie do serca jej tekst. Jerrel nie miał zamiaru oddać swojego miejsca w PRIDE, nowo przybyłemu zawodnikowi. Jak tylko Yokoi pojawił się w ringu, Venetiaan postanowił pominąć protokół i zaczął się mierzyć wzrokiem z Japończykiem już w jego narożniku. Hirotaka poczekał na ruch ze strony Holendra i gdy ten wyprowadził lewy prosty, „Kaibutsu-kun” pod nim zanurkował i przeniósł walkę do parteru. Yokoi zdobył pozycję boczną i przeszedł z niej do północ-południe, gdzie udało mu się wbić parę kolan w czubek głowy kickboksera z Holandii. Japończyk zaczął szukać poddania i zapiął uchwyt do kimury, ale Jerrel chwycił jedną z dłoni szorty swojego rywala, co uniemożliwiło Hirotace wyciągnięcie tej techniki. Yokoi przeszedł więc do pełnego dosiadu i odpłacił nieco za to nieczyste zagranie Holendrowi, bombardując jego głowę ciosami. Venetiaan starał się wykluczać ręce swojego rywala i zrzucić go z siebie, ale „Kaibutsu-kun” całkowicie zdominował zawodnika K-1 w pierwszej rundzie tego starcia i pod sam koniec zaczął składać się do balachy, ale gong przerwał tą próbę.

W drugiej rundzie walka równie szybko trafiła do parteru. Yokoi zdobył pełen dosiad w którym zadał kilka ciosów. Następnie przeszedł do pozycji bocznej i zaczął pracować nad kimurą. Można doznać wrażenia, że oglądamy pierwszą rundę na powtórce, ale Jerrel wydostał się spod Japończyka i spróbował strzelić kopnięciem w głowę pochylonego rywala. Hirotaka złapał jednak nogę na której opierał się Holender i kolejny raz go przewrócił. Po krótkiej walce o lepszą pozycję, Yokoi zdobył pełen dosiad, przekręcił się o 90 stopni, złapał za lewe przedramię Venetiaana i zmusił go do odklepania balachy.






W drugim starciu, kolejny debiutujący w PRIDE zapaśnik, Kenichi „Yamaken” Yamamoto zmierzył się z Kevinem „The Monster” Randlemanem. Przed walką w wywiadzie udzielonym Stephenowi Quadrosowi, Randleman zapowiedział walkę w kategorii do 93 kilogramów i chęć zmierzenia się z Wanderleiem Silvą. Aby tego dokonać musiał pokonać Yamamoto i na pewno chciał tego dokonać w dobrym stylu. Pierwsza walka Kevina dla PRIDE nie była zbyt miła dla oka, więc tym razem chciał tego uniknąć. Japończyk spróbował zejść pod ciosami Randlemana i uczepić się nóg Amerykanina, ale „The Monter” powstrzymał te zamiary, znalazł się w pozycji północ-południe i strzelił kolanem w głowę Yamamoto. Niezwykły atletyzm Kevina pozwolił mu utrzymać dominującą pozycję nad wijącym się niczym piskorz rywalem. Zapaśnik z Ohio spróbował zapiąć gilotynę z pozycji bocznej, ale szybko odpuścił tą próbę i przeszedł do americany, którą także sobie darował po krótkim siłowaniu się z Kenichim. Reprezentant Hammer House ponownie przeszedł do najlepszej możliwej pozycji do zadawania kolan w parterze, ale mimo głośnych instrukcji Marka Colemana ich nie zadawał. Cały czas będąc w pozycji dominującej zadawał krótkie ciosy, ale Japończyk zmusił go do przejścia do pozycji bocznej w której o wiele mniej musiał martwić się o swoją głowę. Randleman ewidentnie uparł się na poddanie swojego rywala, ponieważ drugi raz zabrał się do americany, ale zawodnik „Puro-resu” nie pozwolił sobie jej wyciągnąć i sweepnął Amerykanina. Kevin szybko zepchnął z siebie „Yamakena” i walka wróciła do stójki, ale niemal natychmiast wróciła na ziemię, gdy po jednym z ciosów Randlemana, Kenichiemu odcięło prąd w nogach.



Kevin znalazł się w pozycji bocznej i zaczął ponownie pracować nad Ude-garami, ale Yamamoto udało się przejść do gardy w której dotrwał do końca rundy. W przerwie pomiędzy rundami można dostrzec, że narożnik Japończyka, w którym stał między innymi Yoji Anjo (wyzwał Rickona do walki i sromotnie przegrał, ale przez to włożył swój wkład w powstanie PRIDE) byli w dobrych humorach, tak jakby cieszyło ich to, że Kevin jest tak trudnym przeciwnikiem.

Druga odsłona tego pojedynku rozpoczęła się od dwóch kopnięć wyprowadzonych przez „Yamakena”, po drugim z nich Japończyk stracił równowagę co natychmiast wykorzystał były mistrz UFC, obalając go. Randleman uparł się w tym pojedynku na zwycięstwo przez poddanie i z uporem maniaka pracował nad americaną. Głos Colemana, ryczącego z narożnika w końcu dotarł do uszu Kevina. „The Monster” przeszedł do pozycji północ-południe i zaczął wbijać kolana w głowę swojego rywala. Kenichi starał się amortyzować uderzenia i wydostać spod swojego rywala, pomogło mu to dotrwać do końca rundy, a humory w jego narożniku nie były tak dobre.

Ostatnie pięć minut od zapędzenia pod liny i szybkiego obalenia swojego rywala rozpoczął Randleman. W przerwie między rundami Coleman w końcu przemówił swojemu koledze do rozumu, bo zapaśnik z Ohio bez trudu przeszedł do pozycji north-south i zaczął atakować kolanami. Nie były to jednak „pacnięcia”, którymi Mark wygrał GP 2000 w walce z Vovchanchynem. Były to rakiety powietrze-ziemia, które wbijały głowę Japończyka w deski ringu i zmusiły sędziego do przerwania pojedynku. „The Monster” spektakularnie zakończył walkę i zrobił kolejny krok w kierunku starcia z Silvą.






Ricardo Arona vs Murilo „Ninja” Rua było następnym pojedynkiem. Obaj Panowie nie pałali do siebie sympatią i zapowiadali nauczenie rywala szacunku. Już na samym początku potężnym, latającym kolanem chciał zrobić to „Ninja”. Arona uchylił się przed ciosem, złapał swojego przeciwnika w locie i przeniósł walkę do parteru. Nie był jednak zbyt długo utrzymać pod sobą Murilo, który przy ponownej próbie obalenia ze strony Ricardo uderzył go kolanem w głowę. Obaj zawodnicy zwarli się w klinczu i reprezentant Chute Boxe obijał kolanami brzuch Arony. Sędzia rozdzielił obu zawodników, ale walka ponownie trafiła do klinczu w którym lepszy był Rua. Sparingpartner Wanderleia Silvy pozostawał aktywny, ale arbiter znowu interweniował. „Ninja” przestrzelił wysokim kopnięciem, co natychmiast wykorzystał Arona przenosząc walkę na ziemię. Murilo starał się wydostać spod rodaka, ale oddał mu plecy. Ricardo zapiął uchwyt pod duszenie zza pleców, ale w dynamicznej zmianie pozycji ostatecznie wylądował na plecach z Ruą w gardzie. „Ninja” próbował obijać reprezentanta Brazilian Top Team, ale ten utrudniał mu to na wszelkie sposoby. W końcu sędzia podniósł walkę i ukarał Aronę żółtą kartką za pasywność. Panowie wymienili kilka ciosów i walka znowu trafiła do klinczu, który zainicjował Murilo. Zwarcie szybko zostało rozerwane i Ricardo zjadł lewego high kicka, który go tylko rozjuszył. Rzucił się na Ruę i obalił go.



Arona szybko złożył się do skrętówki, ale niemal w tym samym czasie zabrzmiał gong.

Drugą rundę mocno rozpoczął zawodnik z Rio de Janeiro, który trafił lewym prostym, poprawił prawym lowkickiem, a następnie zablokował próbę obalenia ze strony Murilo i obrócił je na swoją korzyść. „Ninja” uciekł spod rodaka, ale jak tylko wstał, Arona złapał uchwyt pod gilotynę i wciągnął go z powrotem do parteru. Ricardo ciągnął z całych sił, ale nie miał wystarczającej dźwigni żeby udusić Murilo, który wydostał głowę z tej techniki. Rua zaczął obijać głowę Arony, a gdy został zepchnięty spróbował zaatakować stompem. Reprezentant BTT obronił się przed uderzeniem, a chwilę później runda dobiegła końca.

Ostatnie pięć minut od kombinacji prawy lowkick – lewe kopnięcie obrotowe na głowę rozpoczął Ricardo. „Ninja” skrócił dystans i obaj zwarli się w klinczu, gdzie Rua wbił kilka mocnych kolan w tors i uda rodaka. Sędzia rozdzielił zawodników, Murilo ruszył do przodu z ciosami, Arona pod nimi zanurkował i przewrócił reprezentanta Chute Boxe. Ricardo zadawał pojedyncze ciosy i starał się odrobić straty i gdy zauważył, że nie ma sensu siłować się z Ruą, wstał i pozwolił mu na to samo tylko po to by potraktować go soccer kickiem. „Ninja” spróbował obalić, ale znowu przegrał grapplerski pojedynek z mistrzem ADCC. Końcówka walki to istna bitwa o dominujacą pozycję i choćby jeden cios więcej od przeciwnika. Żaden z Brazylijczyków nie zdołał skończyć pojedynku przed czasem i po raz pierwszy tego wieczoru sędziowie punktowi musieli wybrać zwycięzcę. W dwóch ostatnich rundach więcej starał się zrobić Arona, ale na jego niekorzyść przemawiała żółta kartka z pierwszej rundy. Sędziowie jednogłośnie wytypowali jednak właśnie jego jako zwycięzcę tego pojedynku.





Czwartą walką było starcie pomiędzy Fedorem Emelianenko, a Heathem Herringiem. Obaj wracali po zwycięskich bojach i mieli zmierzyć się o miano pretendenta do tytułu dzierżonego przez Antiono Nogueirę. „The Texas Crazy Horse” równo z gongiem wystrzelił w stronę Rosjanina, wyprowadził frontalne kopnięcie i bardzo szybko spotkał się z matą ringu. Fedor znalazł się w pozycji bocznej, przeszedł do dosiadu i po serii zmian pozycji, znalazł się w gardzie Amerykanina. Emelianenko z hukiem trafił potężnym prawym i przeszedł bez trudu do pozycji bocznej. Zawodnik ze Starego Oskołu ponownie trafił, a Heath przeszedł do żółwia i zbierał kolejne bomby spadające na jego głowę. Herring miał dość i postanowił uciec za liny, miał przy tym wiele szczęścia bo dosłownie musnął go prawy hammerfist.



Jeden z ciosów Rosjanina nabił potężnego krwiaka pod lewym okiem Herringa, dodatkowo pojawiło się pod nim rozcięcie. Yuji Shimada ukarał Amerykanina żółtą kartką i odesłał go na oględziny lekarza. Heath został dopuszczony do dalszej walki, ale drugi raz popełnił ten sam błąd. Ruszył szybko na Emelianenko, trafił go paroma kopnięciami, ale jak tylko zbliżył się odpowiednio blisko, sambista złapał go i pięknym suplesem rzucił na deski. Fedor kontynuował swoje dzieło zniszczenia i wbijał kolejne ciosy w ekstrawagancko ostrzyżoną głowę swojego oponenta. Herring nie miał odpowiedzi na tą agresję i rozpaczliwie wił się w pozycji embrionalnej. Rosjanin całkowicie zdominował „The Texas Crazy Horse” i demolował twarz byłego pretendenta do tytułu mistrza wagi ciężkiej. Reprezentant Red Devil Team wpiął się za plecy Amerykanina i spróbował go udusić, jednak spocone kończyny Fedora i plecy Heatha utrudniły mu to zadanie, a ułatwiły Herringowi zmianę niedogodnej dla siebie pozycji. Na minutę przed końcem pierwszej rundy, zawodnik z Teksasu znalazł się w gardzie Rosjanina, a następnie przeszedł do północ-południe gdzie udało mu się nieco odpłacić Emelianenko za 9 minut uśmiercania szarych komórek. W przerwie między rundami Herringa kolejny raz obejrzał lekarz, który nie wyraził zgody na kontynuowanie pojedynku i tym samym przez TKO zwyciężył Fedor.





Antonio Rodrigo Nogueira nie chciał czekać na kolejną obronę tytułu z wyłonionym we wcześniejszym pojedynku przeciwnikiem, PRIDE zestawiło go więc z Semmy Schiltem w walce której pas mistrza nie był stawką. Bez większego zaskoczenia pierwszą rzeczą jaką zrobił Nogueira to rzucenie się do nóg olbrzyma z Holandii. Schilt uniknął rąk Antonio, ale chwilę później sam wpakował swoją nogę w uchwyt Brazylijczyka. „Minotauro” miał problem z obaleniem Semmyego, więc wciągnął go do swojej gardy. „Hightower” z niej wyszedł, ale ponownie zaatakował kopnięciem, które zostało przechwycone i walka szybko wróciła na ziemię. Holender co prawda szybko wstał, ale niemal od razu został obalony w zapaśniczym stylu. Nogueira znalazł się w gardzie, z której przeszedł do pozycji bocznej. Reprezentant Brazilian Top Team kontrolował Schilta i starał się zastawić na niego jakąś pułapkę. Antonio zdobył pełny dosiad i nieco poobijał Holendra, jednak jak tylko zobaczył okazję, złożył się do balachy, którą szybko zamienił w duszenie trójkątne nogami. Brazylijczyk poprawił uchwyt i zmusił swojego rywala do odklepania.






W kolejnym pojedynku król wagi średniej Wanderlei „The Axe Murderer” Silva bronił swojego tytułu w walce z Hiromitsu Kaneharą. Przychodząc do PRIDE Japończyk mógł się pochwalić serią 2 zwycięstw i remisu, ale wcześniej przegrał trzy walki z rzędu w organizacji RINGS kolejno z: Antonio Rodrigo Nogueirą, Ricardo Aroną i Mattem Hughesem. Kanehara stawał mierzył się z absolutną czołówką tego sportu w tamtym okresie, nie inaczej było i tym razem. Hiromitsu ruszył na Wanderleia z furią ciosów, ale to Brazylijczyk trafił czysto. Reprezentant gospodarzy zgiął się w pół, podparł o matę i jak tylko prostował swoje plecy został potraktowany highkickiem który posłał go na matę.



Silva wyszedł z gardy Japończyka i pozwolił mu wstać, jednak jak tylko zawodnicy ponownie zbliżyli się do siebie wyciął on swojego rywala i wylądował w jego półgardzie. Ta walka świetnie oddaje podtytuł tej gali. Istny chaos zapanował w tym pojedynku, parter-stójka-parter i tak w kółko. Gdy walka trafiała na ziemię Wanderlei szybko wstawał i zachęcał do tego samego Kaneharę. Jak tylko starcie trafiło do domeny reprezentanta Chute Boxe, okładał on swojego przeciwnika bez litości. Walka ponownie trafiła do parteru, a „The Axe Murderer” zaatakował soccer kickiem i stompem. Narożnik Hiromitsu w trosce o zdrowie swojego zawodnika wrzucił ręcznik i tym samym zakończył ten jednostronny pojedynek.






Siódmym pojedynkiem było Don „The Predator” Frye kontra Hidehiko Yoshida. Japończyk sam poprosił o walkę z Amerykaninem, a Frye przyjął wyzwanie. „The Predator” posiadał 2 Dan w judo i na ceremonii otwarcia oraz podczas wychodzenia do ringu miał założone gi, tym samym oddając szacunek mistrzowi olimpijskiemu z Barcelony. Hidehiko szybko przerzucił Dona i wylądował w jego półgardzie, gdzie od razu zaczął pracować nad poddaniem. Gdy Frye spróbował wstać, Japończyk wpiął się za jego plecy i starał się rozciągnąć swojego rywala. Judoka wykorzystywał swoje kimono i jedną z pół podduszał Amerykanina. Zawodnik z Arizony wydostał się z tej nietypowej techniki i zaczął obijać Yoshidę, który zapiął klamrę na karku Dona. „The Predator” próbował atakować, ale mocno przytulany przez Hidehiko miał z tym nie lada problem. Olimpijczyk zastawił w końcu pułapkę na swojego rywala i jak tylko Frye podniósł swoją pozycję, Yoshida złożył się do balachy. Japończyk ciągnął z całych sił, ale zwycięzca dwóch turniejów UFC nie odklepał, więc walkę przerwał Yuji Shimada.






Dokonam małej roszady i najpierw opiszę Walkę Wieczoru, a na koniec przesunę przedostatni pojedynek.



Po przegranej walce z Cro Copem na Shockwave/Dynamite! w której Kazushi Sakuraba doznał uszkodzenia oczodołu, PRIDE postanowiło dać mu kogoś na odbudowanie. Wybór padł na francuskiego zawodnika Gillesa Arsene'a. Arsene posiadał 8 zwycięstw w amatorskim MMA, oraz 1 wygraną w zawodowych startach. Dodatkowo był mistrzem Francji w BJJ i miał za sobą kilka startów w Mistrzostwach Świata. Gilles wypuścił długi prosty, którego nawet nie musnął Sakuraby. Japończyk odpowiedział mocnym lowkickiem, trafił prawym prostym, skrócił dystans i zaczął zasypywać swojego rywala serią krótkich ciosów.



Walka trafiła do parteru i Kazushi zaczął niemal bawić się z Francuzem. Zmieniał pozycję wedle woli, okładał go krótkimi, lekkimi ciosami z otwartej dłoni i starał się zmusić rywala do błędu. Arsene ograniczył się do obrony i nie bardzo wiedział jak wybrnąć z sytuacji w w której się znalazł. Japończyk był gentlemanem i mimo dogodnej pozycji nie atakował kolanami, ani nie wyprowadzał zbyt wielu ciosów co jednak wpływało na niezbyt przyjazne dla oka widowisko.

Drugą rundę od niezbyt poprawnych ciosów rozpoczął Francuz. „IQ Wrestler” odpowiedział kolejną kanonadą ciosów z otwartej dłoni, a zagubiony Arsene uratował się wciągnięciem rywala do gardy. Japończyk rozegrał tą rundę identycznie jak poprzednią i ograniczył się do poniżania Gillesa bez robienia mu wielkiej krzywdy.

Ostatnia odsłona tej niezbyt pasjonującej walki od prawego prostego zaczął „The Gracie Hunter”. Cios posłał rywala na deski i Sakuraba wskoczył do jego gardy. Tym razem skończył traktować Francuza ulgowo, w ruch poszły kolana i ciosy zamkniętą pięścią. Japończyk zaczął szukać poddania i w końcu je znalazł. Kazushi wyciągnął balachę, którą Arsene od razu odklepał.






Co-main eventem tej gali było starcie dwóch zawodników wywodzących się z „Puro-resu”. Mistrz i uczeń spotkali się w ringu po raz drugi, aby zakończyć trwający od 9 lat konflikt. Nobuhiko Takada był ważną postacią w procesie budowania wielkości japońskiego MMA i PRIDE, nie był jednak zbyt dobrym wojownikiem. Jego wygrane pod szyldem organizacji UWF z przedstawicielami różnych stylów i sztuk walki nie zawsze były zasługą jego umiejętności. Kiyoshi Tamura został jednym z podopiecznych Takady, gdy stawiał pierwsze kroki w „Puro-resu”. Kiyoshi był „młodym gniewnym” i potrafił podczas meczu upokorzyć swoich starszych kolegów z branży, co w opartym na surowej hierarchii społeczeństwie nie jest mile widziane. Dodatkowo Tamura miał zapał do prawdziwej walki, gdzie wynik nie był z góry ustalony. Umiejętności i charakter Kiyoshiego sprawiały, że kierownictwo UWF widziało w nim przyszłą gwiazdę i twarz organizacji, idealnego następce Takady. 14-ego lutego 1993 roku obaj Panowie spotkali się w ringu po raz pierwszy. Gdy Nobuhiko wyciągnął rękę do swojego podopiecznego, ten uderzył go w twarz. W tym pojedynku przez KO „wygrał” Takada. Kiyoshi był coraz mniej zadowolony z powracania do stylu walk „Puro-resu” przez UWF i zaczął szukać wyzwań między innymi w organizacji Pancrase. 18-ego lutego 1995 roku Takada ogłosił przejście na emeryturę i chęć wejścia do polityki. Kiyoshi skrytykował tę decyzję i wyzwał Nobuhiko do rewanżu. W swojej pożegnalnej walce Takada podjął rękawice byłego podopiecznego i obaj zawodnicy spotkali się ponownie w ringu.



Tamura rozpoczął pojedynek bardzo ostrożnie, pojedynczymi kopnięciami strzelał w obandażowane nogi swojego rodaka. Takada odpowiedział własnym, a Kiyoshi ruszył na niego z kombinacją lewy-prawy sierp. „Koko no Tensai” przewyższał swojego mentora, ale gdy jedno z kopnięć wycięło Nobuhiko, ten chwilę zwlekł z pójściem za ciosem i ostatecznie sędzia pozwolił wstać Takadzie. Japończyk trafiał pojedynczymi ciosami, ale ciosy Tamury ważyły znacznie więcej. Jedno z kopnięć trafiło jego byłego mentora w krocze, za co głębokim ukłonem od razu przeprosił. Kiyoshi kontynuował okopywanie wykrocznej nogi swojego rywala, która zaczęła zmieniać kolor. W końcu Nobuhiko ruszył do ataku, seria ciosów zepchnął byłego ucznia pod liny, a gdy ten spróbował kopnąć, przechwycił jego nogę i sprowadził walkę do parteru. „Koko no Tensai” przetoczył swojego rywala, ale nie palił się do zadawania ciosów w dogodnej dla siebie pozycji. Pozwolił on wstać gwieździe „Puro-resu” i chwilę po tym wybrzmiał gong.

Drugą rundę od niskiego kopnięcia zaczął Tamura, następnie ponawiał ten cios i widać było, że Takada coraz gorzej znosi każde kolejne uderzenie. Nobuhiko wiedział, że kolejnych kopnięć może nie ustać, ruszył więc na Kiyoshiego, a ten cofając się idealnie trafił prawym sierpowym swojego byłego trenera w szczękę. Takada padł na deski i mimo, ze nie był całkowicie znokautowany sędzia przerwał pojedynek. Emocje wzięły górę na Tamurą, który padł na kolana i się rozpłakał.



Ile było w tym pojedynku prawdziwych emocji, a ile gry aktorskiej rodem z „Puro-resu” tego nie wiem. Wiem jednak tyle, że cios który posłał Takadę na deski był prawdziwy, a i wzruszenie w oczach Tamury nie wyglądało jak wyciągnięte z taniej telenoweli. Ostatnia walka w MMA nie ułożyła się po myśli Nobuhiko, a jego dwa jedyne zwycięstwa w tym sporcie są mocno podejrzane. Niemniej jednak włożył on ogromny wkład w to jak wyglądało PRIDE i przyciągnął do organizacji setki widzów. Schodząc po raz ostatni ze sceny oficjalnie pożegnał się z widzami i przekazał pałeczkę młodszemu pokoleniu.

 
Wracam z kolejną częścią opisującą jedną z moich ulubionych gal MMA w historii. Już samo intro i otwarcie daje konkretnego kopa. Świetne pojedynki w której mierzyła się absolutna czołówka tamtej ery i wiele momentów które zapadły fanom w pamięć.

@Cactus @Arlovski @Gienek @Jakub Bijan @s3pp @husarz @Evo @yonigga @maras @Tony Maniana @PeSTAo @lugasek @dizel77 @Pyrrus89

BONUS



Intro do walki Frye vs Yoshida


Intro, skrót z walki Sakuraba-Arsene i oficjalne pożegnanie Takady.
 
Back
Top