O taktyce słów kilka...

Pitman91

Oplot Challenge
Featherweight
O Taktyce i podejściu słów kilka...


Przenieśmy się do Octagonu. Stają naprzeciw siebie dwaj zawodnicy. Jeden z nich to niekwestionowany mistrz wagi półciężkiej UFC , weteran organizacji PRIDE i jeden z najbardziej niebezpiecznych ludzi na świecie. Po drugiej stronie mamy pretendenta , jednego z największych talentów w całym UFC , który w niekonwencjonalny i efektowny sposób kończy walki. Jednak nadal jest zawodnikiem niedoświadczonym lub przynajmniej nie tak bardzo doświadczonym jak Mauricio Rua.


Chciałbym skupić się na taktyce obu zawodników. Oba obozy miały mniej więcej tyle samo czasu na ustalenie dobrego game planu dla swoich zawodników. Przeciwnicy stanęli naprzeciw siebie w klatce już na UFC 126 , lecz tylko po to ,aby dowiedzieć się , że z powodu kontuzji Rashada Evansa to Jon Jones dostanie szansę walki o tytuł. Daję nam to 42 treningu pod konkretnego przeciwnika.


Skupmy się na tym co pokazał w klatce dwudziestotrzylatek , który od 3 lat trenuje zawodowo mma. Widać jak profesjonalnie podszedł do walki zarówno on jak i jego obóz. Skupili się na tym co Jon Jones może wykorzystać przeciwko tak doskonałemu ekspertowi Muay Thai i Jiu Jitsu jakim jest Rua. Wykorzystali niesamowity zasięg ramion do dystansowania i punktowania Shoguna. Dołożyli do tego kopnięcia i kontrolę walki z góry. Sam zawodnik doskonale zniósł presję jaką wywarły na niego media i cały świat, gdzie nawet sam Bruce Buffer nazwałgo Muhammaed Alim MMA. Jones jak zwykle zaskoczył świat i w kompromitujący sposób kilka razy poczęstował Shoguna prostym kopnięciem , które dla każdego zawodnika Muay Thai jest swojego rodzaju skarceniem. Do walki dołożona została również mieszanina szaleństwa i kreatywności ze strony Pretendenta. Z tak przygotowanym Jonem Jonesem miał zmierzyć się zawodnik wracający po kontuzji. Zawodnik , który w tak jednostronny sposób wygrał pas mistrza świata zaledwie rok temu.


Teraz popatrzmy na to co w klatce pokazał zawodnik z Brazylii. Wszyscy spodziewaliśmy się , że Shogun wykorzysta swoje piekielnie mocne niskie kopnięcia do ograniczenia mobilności Jona Jonesa. Liczyliśmy na to , że wykorzysta swoje doświadczenie i umiejętności bokserskie do skrócenia dystansu. Jedynie Jiu Jitsu jakie pokazał Rua stało na dość przyzwoitym poziomie. Sam zawodnik w klatce zachowywał się irracjonalnie. Próby obaleń tak doskonałęgo zapaśnika jakim jest Jones wydawały mi się istnym szaleństwem , w którym bynajmniej nie ma metody. Klucze na nogę ,gdy jest szansa do tego , aby spróbować mimo wszystko walczyć w stójce a nie w parterze gdzie Shogun mógł tylko patrzeć jak Jon Jones i jego ręce jak u inspektora gadżeta robią z jego ciała koktajl .Gdzie tu taktyka ? Gdzie tu plan ?


Można przegrać walkę. Ale to co w tym wypadku zrobił pretendent z mistrzem przypominało działalnośc rzeźnika z Giebułtowa w stosunku do konia. Osobiście uważam , że to właśnie dzięki taktyce , doskonałemu game planowi i trenerowi jakim jest Greg Jackson • Jon Jones może nazywać się od 20 marca ( już pełnoprawnie ) mistrzem UFC. Natomiast co po tej walce będzie z Shogunem ? Czy okaże się , że doznał kolejnej poważnej kontuzji ? Czy konieczna będzie kolejna długa rehabilitacja? Osobiście życzę Shogunowi szybkiego powrotu do zdrowia i do MMA , ale życzę mu też , aby do następnej walki podszedł tak jak powinien podejść. Bo mówienie , że taktyką na walkę było to żę będzie walczył tam , gdzie walka się przeniesie ( bez wpłwu na to ) jest w przypadku tak dobrego zawodnika poprostu śmieszna. Wiem też ,że obóż Shoguna jest w stanie go dobrze przygotować pod względem taktyki , chociażby tak jak do walki z Machidą. Bo to właśnie taktyka w tamtej walce okazała się kluczem do zwycięstwa. To właśnie tam Shogun wykorzystał słabą stronę swojego przeciwnika , a przecież każdy taką słabą stronę ma i ma ją też napewno Jones.
 
moze dlatego Shogun nic nie pokazal w stojce, bo jak sam wczesniej napisales Jon Jones "Wykorzystal niesamowity zasięg ramion do dystansowania i punktowania Shoguna" ;-) Ciezko jest sie bic w stojce, gdzie przeciwnik ma znaczna przewage.
Proby dzwigni to byl akt desperacji.

Dla mnie osobiscie, wygrana Shoguna z Machida byla wielkim zaskoczeniem, a watpie, ze byla to zasluga jego game planu. Zrobil to co potrafil najlepiej, czyli poszedl w berserk. Trafil Machide(szczesliwie, czy nie to sie mozna klocic) i po walce.

Jones to juz inna bajka. Tutaj tak latwo nie bylo. Nie wiem jaki by musial miec game plan by to wygrac. Mysle, ze zrobil wszystko to co potrafil najlepiej. Jednak bylo to o wiele za malo.

W ogole temat game planu jest dla mnie troche smieszny. Jedyni fighterzy, ktorzy sobie moga pozwolic na zalozenie czegos z gory, to ci najbardziej wybintni, jak GSP, Spider czy teraz Jones. Reszta niestety, ale leci z pradem, glownie polegajac na tym, co potrafia robic najlepiej. Co z tego, ze powiesz zawodnikowi, ze ma cos wykonac, jak to tylko od jego mozliwosci zalezy czy jest w stanie wdrozyc ten game plan podczas walki.

Z samych wywiadow z zawodnikami mozesz wyniesc, ze game plan to sie zazwyczaj tworzy podczas walki. Zalozenia sa, ale zazwyczaj sa one szybko korygowane przez przeciwnika.
 
fajne



pytanie dla urozmaicenia: co myślicie o sytuacji, w której Shogun miałby takie warunki jak Bones? lub na odwrót? jak wg was by potoczyła się ta walka?
 
pytanie dla urozmaicenia: co myślicie o sytuacji, w której Shogun miałby takie warunki jak Bones? lub na odwrót? jak wg was by potoczyła się ta walka?


wedlug mnie potoczyla by sie odwrotnie ;-)
 
Back
Top