Mauricio Shogun Rua - dalszy ciąg profilu

Dominik Durniat

ONE FC
Light Heavyweight
8 maja 2010 roku • Shogun • jednoznacznie zakończył • erę Machidy • , którą przepowiedział Joe Rogan po zwycięstwie karateki nad Rashadem Evansem. Na UFC 113 nie zostawił decyzji sędziom i w trzeciej minucie pierwszej rundy najpierw skontrował Lyoto prawym sierpowym, a następnie błyskawicznie doskoczył, ustabilizował dosiad i zasypał rywala gradem ciosów. Gdy zobaczył, że jego przeciwnik stracił przytomność, zatrzymał kolejny cios i pozwolił Yves'owi Lavigne'owi przerwać walkę. Warto podkreślić, iż Rua był pierwszym, który kiedykolwiek posłał Machidę na deski. Po walce Mauricio złożył wszystkim mamom życzenia z okazji Dnia Matki, czym zjednał sobie jeszcze bardziej kibiców zgromadzonych w hali Bell Center.

Po walce okazało się, że pojedynek mógł być przesunięty, ponieważ • Shogun • na siedem tygodni przed UFC 113 miał operację żołądka. Zawodnik poinformował w rozmowie z Tatame, iż zarówno Dana White, jak i lekarz odradzali mu udział w tym starciu, jednak reprezentant Chute Box wolał podjąć ryzyko i wszedł do oktagonu.

Wiele osób było zafascynowane postawą Ruy w obu pojedynkach z Machidą i przepowiadało mu świetlaną przyszłość. Do grona tych osób należał również menadżer Mauricia, który widział nowego mistrza w starciach z Randym Couture'em, Quintonem Jacksonem i • co ciekawe • Andersonem Silvą. Wielkie plany spotkały się jednak z rzeczywistością i • era Shoguna • trwała równie krótko, co era poprzedniego Brazylijczyka.

Następnego przeciwnika dla • Shoguna • wyłonił długo oczekiwany pojedynek trenerów TUF-a 10 • Rashada Evansa i Quintona Jacksona. W walce wieczoru UFC 114 lepszy okazał się • Sugar • i to on został zestawiony do walki z mistrzem wagi półciężkiej. Niestety, niedługo potem Dana White poinformował, że Rua jest świeżo po operacji kontuzjowanego kolana, której nabawił się podczas walki z Lyoto Machidą. Był to ten sam uraz, który trapił Brazylijczyka od wielu, wielu lat. W lipcu 2010 roku oficjalnie ogłoszono, iż Mauricio powróci nie wcześniej niż w marcu 2011. Pozostawało czekać.

Pod koniec roku przypomniał o sobie Randy Couture, który • pytany o zakończenie kariery • powiedział, że z chęcią zakończyłby karierę walką z • Shogunem • albo • Dragonem • (dostał tego drugiego i, chyba, bardzo żałował tej prośby).

Na początku stycznia 2011 UFC oficjalnie potwierdziło powrót Ruy w marcu i pierwszą obronę pasa mistrzowskiego w starciu z Rashadem Evansem. UFC 128 miało rozwiązać zestawienie, które ogłoszono ponad dziewięć miesięcy wcześniej. Obaj zawodnicy nie walczyli od tego czasu: • Sugar • czekał na mistrza • ponieważ nie chciał stracić title shota, a • Shogun • leczył kolano. Los jednak za wszelką cenę nie chciał dopuścić do tego starcia i po raz kolejny wszedł UFC w paradę. Na konferencji po gali UFC 126 ogłoszono, że Rashad doznał kontuzji i nie stawi się na cas w oktagonie. Jego miejsce zajął inny zawodnik z obozu Grega Jacksona - Jon Jones. • Bones • miał tylko sześć tygodni na przygotowanie się po pojedynku po pokonaniu Ryana Baderem, ale uznał, iż takich okazji się nie odmawia i podjął rękawicę.
Walkę z mistrzem najpierw zaproponowano odwiecznemu wrogowi Chute Box • Quintonowi • Rampage'owi • Jacksonowi, ale ten odmówił, argumentując, że miałby zbyt krótki okres przygotowawczy, w stosunku do rangi pojedynku.
Na UFC 128 (19 marca) doszło do powrotu • Szoguna • . Mimo młodego wieku (dokładnie 23 lata i 273 dni) wielu przewidywało, iż walkę wygra Jon Jones, który zwyciężał wszystkich swoich dotychczasowych rywali w imponujący sposób. Niestety dla zwycięzcy Grand Prix PRIDE FC, wróżby się sprawdziły. • Bones • został najmłodszym mistrzem UFC, dzięki totalnej dominacji w stójce. W trzeciej rundzie mocno obity • Szogun • , stojąc pod siatką, otrzymał lewy sierpowy na korpus, upadł i nie dał wyboru sędziemu, który oszczędził mu kolejnych ciosów i przerwał walkę.
Zdetronizowany mistrz wagi półciężkiej czekał na kolejny pojedynek pięć miesięcy. 27 sierpnia w Rio de Janeiro Mauricio Rua dostał szansę zrewanżowania się za bolesną i niespodziewaną porażkę, którą przywitał go w UFC (2007 rok) Forrest Griffin. • Szogun • szybko uporał się z rywalem, bo już w pierwszej rundzie pojedynku posłał Amerykanina na deski, a następnie • w swoim stylu • nie dał mu ani chwili na dojście od siebie i doskoczył z serią precyzyjnych uderzeń na szczękę, które pozbawiły przytomności zawodnika z Atlanty. Trzeba jednak przyznać, że tym razem zwycięzca pierwszego cyklu TUF-a wyglądał, jakby myślami był w zupełnie innym miejscu. Nie można się temu dziwić, ponieważ kilka dni wcześniej urodziła mu się córeczka. Niemniej, • Shogun • zaimponował swoim występem i wyglądał jak za najlepszych czasów PRIDE FC.
Kolejna walka, w której wystąpił Brazylijczyk, była pojedynkiem dwóch legend PRIDE. 19 listopada w San Jose na UFC 139 Dan Henderson powrócił do UFC po dwóch latach, które spędził w Strikeforce. Mauricio wystąpił w roli zawodnika, który przywitał byłego zapaśnika w największej organizacji MMA na świecie. Starcie • Shoguna • z • Hendo • było eliminatorem do walki o pas wagi półciężkiej. Trzeba przyznać, że obaj zawodnicy przedstawili nam niesamowity spektakl. Amerykanin przeważał w pierwszej połowie pojedynku, najbliżej zakończenia pojedynku był w rundzie trzeciej, kiedy celnym prawym posłał Brazylijczyka na deski i tam próbował rozbić ciosami w parterze. Rua przetrzymał jednak napór 41-latka i dotrwał do przerwy. Od czwartej rundy zmienił się przebieg pojedynku, Mauricio trafił bardzo zmęczonego przeciwnika potężnym prawym podbródkowym, po którym Henderson musiał ratować się przed porażką. W ostatniej rundzie • Shogun • spędził prawie całe pięć minut w dosiadzie, jednak nie potrafił zakończyć walki przed czasem. Po pięciorundowej wojnie wszyscy sędziowie orzekli wygraną Dana Hendersona stosunkiem 48-47. Żaden z arbitrów nie punktował ani jednej rundy 10-8, a wydawało się, że przynajmniej piąta powinna dostać właśnie taką notę.
Pojedynek został dodatkowo Walką Wieczoru oraz Walką Roku 2011. Kto nie widział, niech szybko nadrobi tę zaległość.

Niedługo potem Rua stwierdził, że jego kolejnym rywalem powinien być Quinton Jackson. UFC przystało na pomysł Brazylijczyka. Jednak jeszcze przed ogłoszeniem numeru gali, na której miałby odbyć się wyczekiwany rewanż za wygraną • Szoguna • w 2005 roku w Pride FC, pojedynek został odwołany, ponieważ • Rampage • musiał przejść operację kolan. Joe Silva postanowił zestawić w zamian starcie między dwoma Brazylijczykami. Na UFC 149 naprzeciwko Mauricia miał stanąć Thiago Silva, który powracał do oktagonu po wypełnieniu kary za podłożenie syntetycznej próbki moczu do badania antydopingowego. Również to starcie nie doszło do skutku, albowiem Silvie po raz kolejny odnowiła się kontuzja pleców.
W końcu udało się zestawić zwycięzcę Grand Prix PRIDE z kimś, kto nie doznał kontuzji przed pojedynkiem i starcie doszło do skutku. Siódmego czerwca UFC ogłosiło, że • Szogun • zmierzy się z Brandonem Verą na gali UFC on FOX w Los Angeles, a jego stracie będzie walką wieczoru. Dodatkowo, Dana White postanowił, że w zależności od tego, jak zaprezentuje się Rua będzie zależało czy to on, czy (również walczący na tej gali) Lyoto Machida dostanie walkę o pas z Jonem Jonesem.
W sierpniu 2012 roku • Shogun • stoczył kolejną ringową wojnę. Nieoczekiwanie, pojedynek był bardziej wyrównany niż przewidywano. Zakończenie emocjonującego pojedynku przyszło w czwartej rundzie, kiedy Mauricio trafił rywala najpierw prawym, potem lewym sierpowym, a następnie posłał Verę na deski kombinacją lewy-prawy. Kolejne uderzenia w parterze wymusiły reakcję sędziego Herba Deana, który przerwał pojedynek. Pomimo wygranej Ruy, Dana White ogłosił, że to Lyoto Machida zaprezentował się lepiej i będzie kolejnym pretendentem do pasa w kategorii półciężkiej UFC.
Tydzień po gali • Shogun • dowiedział się o swoim kolejnym rywalu. Zwycięzca Grand Prix Pride FC miał skrzyżować rękawice z Alexandrem Gustafssonem na gali UFC on FOX: Henderson vs. Diaz,w grudniu 2012 roku. Ze względu na zagmatwaną sytuację w wadze półciężkiej, White poinformował, że starcie z utalentowanym Szwedem będzie pojedynkiem, który wyłoni kolejnego pretendenta do pasa UFC.
Jak można się było spodziewać, młody Szwed pokazał, iż nie jest przeceniany i słusznie stawiany był w roli faworyta. Gustafsson całkowicie kontrolował wydarzenie, które miały miejsce wewnątrz oktagonu. Już w pierwszych sekundach walki posłał Ruę na plecy prawym sierpowym, ale chwilę później musiał bronić się przed skrętówką Brazylijczyka. Niestety, oprócz kilku sierpów, które trafiły w szczękę • Maulera • w drugiej rundzie, Mauricio nie zagroził ani razu młodszemu rywalowi. Sędziowie słusznie wypunktowali walkę na korzyść Gustafssona. To starcie pokazało, iż • Shogun • cały czas jest blisko czołówki, ale raczej nie dojdzie już nigdy do pojedynku o pas wagi półciężkiej.

Jak do tej pory, była to ostatni występ Ruy w oktagonie.

Miesiąc temu poinformowano, że dojdzie do rewanżu z czasów Pride FC. Jednak nie będzie to od dawna wyczekiwane starcie z • Rampage'em • , ale z Antonio Rogerio Nogueirą. Za pierwszym razem zawodnicy spotkali się w 2005 roku w Saitamie. Po bardzo emocjonującej walce lepszym okazał się być • Shogun • , dla którego był to najlepszy rok w jego karierze (niedługo potem wywalczył Grand Prix Pride FC). Ostatnimi czasy • Minotoro • wygląda lepiej i to on będzie faworytem w tym starciu.
 
Przyjemna lektura, ale jednak wydaje mi się, że walka z Gustafssonem nie była tak jednostronna.
Tak czy inaczej dobra robota, uwielbiam Shoguna, a celnie przywołałeś wspomnienia.
 
Uważam, że Gustafsson w pełni kontrolował starcie, jednak nie było ono jednostronne w znaczeniu 'zdominowane'. Po prostu, tak jak napisałem, oprócz tych kilku mocnych ciosów w drugiej rundzie (które i tak nie zrobiły wrażenia na Aleksandrze), pojedynek przebiegał pod dyktando Szweda.
 
Przepraszam za dubel



A propos tego, kto będzię faworytem - myślę, iż po ostatnim występie "Lil Noga" przeciwko Evansowi, to on będzie stawiany w roli zwycięzcy pojedynku.
 
Tu nie ma co myśleć, tylko wystarczy sprawdzić kursy, które są już wystawione od jakiegoś czasu. Faworytem jest Rua.
 
Ja stawiam Maurycego jako faworyta, Rua w walce przegranej 30-27 ze Szwedem pokazał więcej niż Nog, który uśpił kibiców punktując Evansa po jednej z najnudniejszych walk roku. Antoś wcale nie wyglądał dobrze w tym starciu, oboje weszli jakby nic im się nie chciało a ciosy w tej walce były do policzenia na palcach obu rąk.
 
Ja też stawiam na wygraną Maurycego przed czasem, bo coraz częściej go strącają, ale nie można powiedzieć, że szczena mu się zeszkliła :-)
 
Back
Top