Do dziwnych wniosków doszedłeś. Najlepsi zawodnicy nie idą do krs1 bo robią mało gal w roku. Nie wiedzą czy zawalczą raz czy może jak Bóg da to 2 razy. Nie ma rozbudowanych dywizji, brak rankingów i chyba najważniejsze nie rozwijają się. Bo walka z królem nokautu o którym nikt wcześniej nie słyszał nie pomagają w tym.
Daniel Omielańczuk ostatnio mówił, że by chciał walczyć 4 razy w roku.
Kiedyś napisałem to:
Niestety żywot zwykłego zawodnika MMA, który po prostu chcę się napierdalać wygląda tak:
- za wszelką cenę ponabijać sobie rekord (nawet kosztem mniejszych wynagrodzeń), aby jak najszybciej dostać się do większej lokalnej organizacji
-podpisać kontrakt, ale kasa nie jest priorytetem, bo w UFC zarobie krocie jak zostanę najlepszy
- podpisać kontrakt z UFC za wszelką cenę, bo przecież z czasem wynagrodzenie będzie rosło. Marcin Held pamiętam jak mówił, że może oferta UFC najlepsza finansowo nie była, ale przecież z czasem wynagrodzenie będzie rosło, więc im to nie przeszkadza...
- później kontuzję, 10 walk w UFC na koncie to mnóstwo zawodników nie ma
Kontuzję (nawet zbiórki na biednego zawodnika MMA, który rozwalił sobie kolano itp.), narzekanie, krytyka fanów, zarobków i też takie mięso armatnie na którym w mniejszych organizacjach wybijają się młodsi zawodnicy.
Nie chodzi mi tylko o KSW, ale też o inne mniejsze organizacje.
4 razy też dużo zawodników nie walczy w UFC. Pomijam tych lubiących brać walki z krótkim wyprzedzeniem czasowym.
Masa ruskich zostaje w rosyjskich organizacjach.
Czy się rozwijają? Mamed się rozwijał? Narkun się rozwiją? Gamrot? No Mańkowski wpadł akurat.
Czy mieli mało walk?
Aoki i inne gwiazdy mniejszych organizacji?
Tylko co z tego? Szacunek w oczach fanów? Grabowski wygrywał dużo i zaczął być jechany po tym jak mu w UFC nie poszło, albo fani oceniający serce do walki zawodników wchodzących do klatki w mega kontuzjogennym sporcie i brak sportowych ambicji, bo któryś zawodnik nie poszedł do UFC...
Fani na zbiórkach na biednego kontuzjowanego zawodnika pieniędzy przelewać nie będą.
Sobota kiedyś powiedział, że obowiązkiem zawodnika MMA jest walczenie w UFC. Im większa ustępliwość w negocjacjach z UFC, tym gorsza ich sytuacja i latanie w gaciach reeboka plus arogancki Dana White. Przez to zawodnicy nie są partnerami w rozmowie z UFC tylko zwykłymi petentami (no może oprócz Lesnara, McGregora, Cormier wspominając o emeryturze i jeszcze z parę wyjątków by się znalazło).
To mi przypomina sytuację, kiedy pan X chciałby ciężko pracować w firmie ,,HFJ", mimo że wiele innych firm proponuje lepsze warunku za lżejszą pracę w korzystniejszych warunkach.