Lewandowski wejdzie do klatki we wrześniu!

Anonymous

NoLife FC
13620345_829792697156821_2980890876379885162_n.jpg




Trzymamy kciuki za Polaka!
 
Kojarzę go z gal Soul FC w Zielonej Górze i myślałem, że może nadałby się na galę KSW tam na jakiś undercard, wygląda jednak na to że nie ma takiej opcji bo tutaj walka pod koniec września.
 
Walka jest w catchweight 73 kg.
Adam to mega kozak. Ale nie wiem, czy poświęci się dla mma na tyle, by podbić świat. U nas brakuje dobrych sparingpartnerów w jego wadze. Najbliżej, Szczecin.
 


Wywiad:
Kto wyszedł z inicjatywą walki w catch weight? Ty jesteś przecież zawodnikiem 77 kg a to będzie pojedynek w 73 kg.
Od niecałego roku współpracuję z Agata Korzemiacką, bardzo dobra dietetyk ze Szczecina, która bardzo mi pomaga, pozdrawiam ją serdecznie. Poprzez naszą współpracę, już też do zawodów jiu jitsu, ważyłem na co dzień koło 80-82 kilogramy, więc będę po prostu za mały na kategorię półśrednią. Przytrzymałem dietę i okazało się, że nie muszę ważyć tak dużo ile wcześniej. Szukałem walki na 70 kg, ale sam Tim Leidecker wystąpił z taką propozycją, że możemy w sumie spróbować w catch weight, żeby to nie było takie drastyczne, bo nigdy wcześniej tego nie robiłem. I jest 73 kg.

A rywal walczy na co dzień chyba w 77 kg?
– Tak. Widziałem, że miał wcześniej jakieś walki w lekkiej ale ostatnie dwie czy trzy miał w 77 kilogramów.

Czyli zejście w dół to strategiczna decyzja, gdzie Twój rywal będzie miał 9 cm wzrostu przewagi. Rozumiem, że nie raz byłeś już zawodnikiem z gorszymi warunkami fizycznymi?
– Tak. I ta zamiana kategorii była też podyktowana tym, żebym wreszcie bił się z kimś mojego wzrostu. A tu i tak dostałem mocno wyższego przeciwnika. Ja jestem przyzwyczajony do wyższych. Trenuję z wyższymi, biłem się z wyższymi i nie jest to dla mnie problem. Jestem do tego naprawdę przyzwyczajony ale wiadomo, że chciałbym się bić w końcu z kimś mojego wzrostu, pracować sobie lewym prostym i z kontry, ale skoro jak zwykle jestem niższy, to będę musiał to załatwić po swojemu.

Nie walczyłeś od marca 2015 od Soul FC. Co się stało?
– To, że nie walczyłem, nie znaczy, że nie trenowałem. Trenowałem cały czas ciężko, tylko życie prywatne i praca kolidowały, a nie miałem też takiego głodu walki a to jest dla mnie najważniejsze. Teraz się złożyło tak, że mega chciałem się bić, nawet jak miałem możliwość trenowania raz dziennie, to chciałem się bić i poczuć tę adrenalinę.

To będzie twoja 4 walka w Niemczech, to przypadek?
– Być może. Wiesz, mieszkam w Świnoujściu i praktycznie graniczymy z Niemcami, do granicy, z domu, mam z 500 metrów. To z tego wynikało. Czasem nie opłacało się jechać przez całą Polskę, jak mogłem za 150-200 km mieć to samo. Chłopaki z południa na przykład często biją się gdzieś tam w Czechach na przykład, a ja mieszkam tu, to biję się czasem w Niemczech. Czysta geografia/moja lokalizacja.

Miałeś chyba walczyć na pierwszej edycji Euro FC?
– To było takie nie do końca dograne. Były prowadzone wstępne rozmowy ale to po prostu nie doszło do skutku. Rozmawialiśmy tylko, a ktoś tam już przytwierdził moje nazwisko. Zresztą było już tak kiedyś, chyba dla Berkutu, wchodzę na rozpiskę i patrzę: „O, moje nazwisko”.

A propos Twojego niepokonanego rywala Stephana Janssena. Co o nim wiesz?
– Wydaje mi się, że myśli, że ma dobry parter. Ma bardzo dziwny styl, widziałem jedną czy dwie jego walki i jest bardzo nieprzewidywalny. Myślę, że to działa mega na jego korzyść. Mam nadzieję, że będę silniejszy fizycznie. Ja trenowałem do walki jak zawsze, z całych sił i zobaczymy. Przed walką też nie chcę nic mówić, bo przecież wszystko zweryfikuje klatka. Zobaczymy. Mam nadzieję również, że to zejście do wagi 73 pójdzie na moją korzyść, bo nie będę wyższy ale mam nadzieję, że będę silniejszy.

To ile teraz na co dzień ważysz?
– Teraz mamy tydzień do walki, ważę 77 kilogramów, więc została mi czwóreczka do zbicia. Czuję się bardzo dobrze. Wydaje mi się, że te zbicie wagi w ogóle nie wpłynie na moją kondycję ani na siłę.

Opowiedz o przygotowaniach.
– Trenowałem w Świnoujściu, najbardziej pomagał mi mój brat oraz Marcin Rąbel. Oni wszystkim się zajmowali. A tak, trenowałem w klubie West Coast Świnoujście, z chłopakami których tam serdecznie pozdrawiam wszystkich. Miałem intensywny okres w pracy, więc nie mogłem dojeżdżać na treningi do Szczecina u Bagiego, ale raz mi się udało wyrwać do Tomasza Stasiaka, do Stargardu Szczecińskiego i tam też sparowałem z chłopakami. W sumie to była moja końcówka przygotowań, sprawdziłem się, zweryfikowałem swoją formę na tle dobrych zawodników. Trenowałem bardzo ciężko, głównie na miejscu w Świnoujściu. Podsumowując chcę przekazać naprawdę wielkie podziękowania dla dietetyk Agaty Korzemiackiej, ponieważ naprawdę zasługuje na to.

by Wojtas
 


Wywiad:
Kto wyszedł z inicjatywą walki w catch weight? Ty jesteś przecież zawodnikiem 77 kg a to będzie pojedynek w 73 kg.
Od niecałego roku współpracuję z Agata Korzemiacką, bardzo dobra dietetyk ze Szczecina, która bardzo mi pomaga, pozdrawiam ją serdecznie. Poprzez naszą współpracę, już też do zawodów jiu jitsu, ważyłem na co dzień koło 80-82 kilogramy, więc będę po prostu za mały na kategorię półśrednią. Przytrzymałem dietę i okazało się, że nie muszę ważyć tak dużo ile wcześniej. Szukałem walki na 70 kg, ale sam Tim Leidecker wystąpił z taką propozycją, że możemy w sumie spróbować w catch weight, żeby to nie było takie drastyczne, bo nigdy wcześniej tego nie robiłem. I jest 73 kg.

A rywal walczy na co dzień chyba w 77 kg?
– Tak. Widziałem, że miał wcześniej jakieś walki w lekkiej ale ostatnie dwie czy trzy miał w 77 kilogramów.

Czyli zejście w dół to strategiczna decyzja, gdzie Twój rywal będzie miał 9 cm wzrostu przewagi. Rozumiem, że nie raz byłeś już zawodnikiem z gorszymi warunkami fizycznymi?
– Tak. I ta zamiana kategorii była też podyktowana tym, żebym wreszcie bił się z kimś mojego wzrostu. A tu i tak dostałem mocno wyższego przeciwnika. Ja jestem przyzwyczajony do wyższych. Trenuję z wyższymi, biłem się z wyższymi i nie jest to dla mnie problem. Jestem do tego naprawdę przyzwyczajony ale wiadomo, że chciałbym się bić w końcu z kimś mojego wzrostu, pracować sobie lewym prostym i z kontry, ale skoro jak zwykle jestem niższy, to będę musiał to załatwić po swojemu.

Nie walczyłeś od marca 2015 od Soul FC. Co się stało?
– To, że nie walczyłem, nie znaczy, że nie trenowałem. Trenowałem cały czas ciężko, tylko życie prywatne i praca kolidowały, a nie miałem też takiego głodu walki a to jest dla mnie najważniejsze. Teraz się złożyło tak, że mega chciałem się bić, nawet jak miałem możliwość trenowania raz dziennie, to chciałem się bić i poczuć tę adrenalinę.

To będzie twoja 4 walka w Niemczech, to przypadek?
– Być może. Wiesz, mieszkam w Świnoujściu i praktycznie graniczymy z Niemcami, do granicy, z domu, mam z 500 metrów. To z tego wynikało. Czasem nie opłacało się jechać przez całą Polskę, jak mogłem za 150-200 km mieć to samo. Chłopaki z południa na przykład często biją się gdzieś tam w Czechach na przykład, a ja mieszkam tu, to biję się czasem w Niemczech. Czysta geografia/moja lokalizacja.

Miałeś chyba walczyć na pierwszej edycji Euro FC?
– To było takie nie do końca dograne. Były prowadzone wstępne rozmowy ale to po prostu nie doszło do skutku. Rozmawialiśmy tylko, a ktoś tam już przytwierdził moje nazwisko. Zresztą było już tak kiedyś, chyba dla Berkutu, wchodzę na rozpiskę i patrzę: „O, moje nazwisko”.

A propos Twojego niepokonanego rywala Stephana Janssena. Co o nim wiesz?
– Wydaje mi się, że myśli, że ma dobry parter. Ma bardzo dziwny styl, widziałem jedną czy dwie jego walki i jest bardzo nieprzewidywalny. Myślę, że to działa mega na jego korzyść. Mam nadzieję, że będę silniejszy fizycznie. Ja trenowałem do walki jak zawsze, z całych sił i zobaczymy. Przed walką też nie chcę nic mówić, bo przecież wszystko zweryfikuje klatka. Zobaczymy. Mam nadzieję również, że to zejście do wagi 73 pójdzie na moją korzyść, bo nie będę wyższy ale mam nadzieję, że będę silniejszy.

To ile teraz na co dzień ważysz?
– Teraz mamy tydzień do walki, ważę 77 kilogramów, więc została mi czwóreczka do zbicia. Czuję się bardzo dobrze. Wydaje mi się, że te zbicie wagi w ogóle nie wpłynie na moją kondycję ani na siłę.

Opowiedz o przygotowaniach.
– Trenowałem w Świnoujściu, najbardziej pomagał mi mój brat oraz Marcin Rąbel. Oni wszystkim się zajmowali. A tak, trenowałem w klubie West Coast Świnoujście, z chłopakami których tam serdecznie pozdrawiam wszystkich. Miałem intensywny okres w pracy, więc nie mogłem dojeżdżać na treningi do Szczecina u Bagiego, ale raz mi się udało wyrwać do Tomasza Stasiaka, do Stargardu Szczecińskiego i tam też sparowałem z chłopakami. W sumie to była moja końcówka przygotowań, sprawdziłem się, zweryfikowałem swoją formę na tle dobrych zawodników. Trenowałem bardzo ciężko, głównie na miejscu w Świnoujściu. Podsumowując chcę przekazać naprawdę wielkie podziękowania dla dietetyk Agaty Korzemiackiej, ponieważ naprawdę zasługuje na to.

by Wojtas

Ty robiłeś wywiad?
 
Adam wygrywa, jak dla mnie wskakuje do ogona rankingu. Mimo że rywal nie zadowalał, to siedem wygranych robi imponujące wrażenie i w moim mniemaniu chłopak zasłużył, z racji z tego, że dwie ostatnie lokaty mają porażki w ostatnich walkach.
 
Back
Top