Koks vs zawodnik Bjj

Kickboxer28

Oplot Challenge
Welterweight
Jako fanatyk pierwszych gal UFC musialem dac taki tytul, ale nazwa tematu nie jest przypadkowa. Dawno temu na jakims forum sledzilem dyskusje w ktorej pewien uzytkownik bedac na seminarium bjj z utytulowanym czarnym paskiem i owy mistrz bjj (Polak lub Brazylijczyk), mial ogromne problemy podczas sparringu z niedoswiadczonym lecz piekielnie silnym amatorem kulturystyki. Ktos cos slyszal? Mnie ta historia absolutnie nie dziwi. Przyzwyczailismy sie do tezy, ze zawsze i wszedzie technika bedzie gorowac nad sila. Pudzian vs Nastula nie jest byc moze idealnym przykladem, jednak sporo pokazuje. Nie zawsze tez lzejszy fighter predzej poradzi sobie w parterze z o wiele ciezszym niz w stojce. Trenuje uderzane od kilkunastu lat, wczoraj w sparringu bokserskim osmieszalem o jakies 15/18 kg ciezszego fana zelaztwa , praktyka karate jak rowniez pasjonata uderzania w worek bokserski . To byla zabawa. W "Bjj" z tym samym gosciem nie istnialem. Moj parter jest przecietny ale jego nie istnieje, wygral bo przewazal znaczaca sila, sila statyczna. Wielki, krepy gosc. Mam czesto wrazenie ze predzej bokser, lekki kurdupel da rade niedoswiadczonemu znacznie ciezszemu silaczowi w walce niz lekki zawodnik bjj. O zapasnikach nie chce sie wypowiadac za bardzo ale jak trenuje sporty walki to nigdy nie spotkalem silniejszych ludzi od nich. Borys wywodzi sie z zapasow i gdzies w sieci krazyl filmik jak podobno w parterze nie dal zadnych szans Pudzianowskiemu. Przypadek?:bayan:
 
Powiem Ci, że jako kompletny laik który zna tylko podstawy podstaw grapplingu ale trenujący ponad 6 lat na siłce daje sobie rade z moim kumplem który bawi się w MMA. Ja trenuje tylko Kicka/Kyokushin. On w sumie wszystko i to już pare dobrych lat. Obalić mnie obali, ale bez problemu kontruje jego próby poddań. Na świezo nie wyciagnie mi ani reki, ani nogi. Szyje mam dosyć krótką więc jak tylko lekko ją schowam w ramionach to i mnie nie udusi. Więc się nie dziwie temu co opisujesz. Ja waże 100kg+ on 72-74.
Ale myśle, ze im dłużej walka by trwała i im dłużej kafar byłby zmuszony do bronienia to by się w końcu tak spompował, że coś by się mu urwało.
 
(Grubasy w wypowiedzi to w mojej wypowiedzi nie jest określenie negatywne.)
I ja się delikatnie wpiszę (choć sam nic nie umiem w parterze). Swego czasu sparowałem z cielakiem co ważył 130 kg, albo i więcej (ja ważyłem 60 kg). Powiem tak, szału nie ma, ale nie klepnąłem - gość przeleżał na mnie cały sparing, a ja szukałem miejsca, żeby wystawić łeb spod jego cycków i złapać oddech. Powiem tak, nie byłem w stanie podnieść jego nogi nawet na centymetr.
A tak już poważniej (bo na szczęście taki trening miałem jeden w życiu, kolejne największe chłopy to około 100kg, tych już było więcej), w grupie wszyscy poza kobietami ważyli co najmniej 70 kg. Wszystkie moje sparingi wyglądały tak samo, śmieszna walka z gośćmi, którzy nic tylko robią pasywność. Gro sparingów to było przesiadywanie w gardzie gościa (wbrew pozorom ja byłem z góry), który nic nie robi, tylko trzyma mocno spięte nogi, to było wkurzające bo brakowało mi sił, by gardę rozerwać (a on sobie leżał i się śmiał). Jak byłem z dołu to niemal nigdy nie udawało mi się utrzymać gardy na dłuższy okres - po prostu z łatwością mi ją zrywali. A jak już zupełnie się odsłaniałem robiąc debilną akcję, żeby się z tej gardy wyrwać, to goście łapali podstawowe balachy, czy trójkąty nogami. Raz klepałem, raz nie i tak w kółko. Z drugiej strony ja bardzo, bardzo, bardzo rzadko kogoś poddawałem (z tych nielicznych poddań, co się udawało zrobić, to najczęściej wchodziły bardziej techniczne sprawy jak kimura, albo podstawowe mataleo. Trójkąty nigdy, balachy też nie).
Wszyscy wiedzieli, że ze mną to nie sparing, tylko bardziej odpoczynek, dlatego ostatnie sparingi to niemal zawsze były grubasy, którym się już nie chce sparować i sobie tylko leżeli i robili pasywność. Bardzo rzadko zdarzało mi się sparować z gośćmi z mojej wagi, to zupełnie inna walka i kompletnie inne odczucia - po prostu, jakbym się z poduszką mocował.

Grubasy na macie są powolni, niczym szczególnie nie zagrażają (większość poddań na mojej osobie sam spowodowałem moją głupotą), ale świetnie robią pasywność. Przynajmniej te grubasy, które nie mają wielkich umiejętności. Z mojego wątłego doświadczenia na białych pasach bjj (w ogólnie dość silnej grupie, gdzie kilka osób poszło wyżej w hierarchii), to zawsze odstawałem od ludzi pod względem siły (co oczywiste przy tej masie) i było czuć każdą różnicę kilogramów. Siłą rzeczy na sparingach zawsze byłem jednym z najsłabszych (to nie tylko wynik braku sił, ale także i braku wszystkiego innego - to jednak przemilczmy).
 
Dzieki za cenne wypowiedzi. Tego wyrazu szukalem, "pasywnosc". Slowo klucz. Niezwykle ciezko wedlug moich obserwacji walczy sie z niedoswiadczonym lecz cholernie silnym fanem silowni. Szczegolnie, kiedy ten jest krepy, krotkie wielkie lapy, krotkie silne i umiesnione nogi. Jedna z mozliwosci jest wymeczenie takiego delikwenta, ale moim zdaniem predzej zostaniemy uduszeni przez jego przewage masy. Bez treningow zapasow sie chyba nie obedzie, ale czy juz samo bjj przez swoj specyficzny rodzaj treningu nie powinno wyrabiac olbrzymiej sily? Pisze to chocby na podstawie tego co zaobserwowalem w pierwszych turniejach UFC. Royce wcale znacznie nie odstawal sila od przeciwnikow, pomimo, ze byl nieporownywalnie lzejszy od nich. Smiem twierdzic ze od wiekszosci byl silniejszy.
 
Wiadomo, że cięższego kurewsko mocnego dzika trudno poddać, jednak jeżeli nie ma on styczności ze sportami wytrzymałościowymi i ćwiczy tylko na siłowni to wreszcie się spompuje, bo mięśnie nie są przystosowane do takiego wysiłku.
Wydaje mi się, że jeżeli ktoś jest już brązowym pasem wzwyż to spokojnie składa laika z siłowni. Przykład mojego brata który jest w chuj silnym fizolem, a dał się nabrać na początku treningów BJJ na dzwignię na nadgarstek, przy próbie armbara. Przykład mój. Poddałem odwróconym trójkątem wyczerpanego bydlaka 100+, ale mało co mnie nie zabił slamem o matę :D
 
(Grubasy w wypowiedzi to w mojej wypowiedzi nie jest określenie negatywne.)
I ja się delikatnie wpiszę (choć sam nic nie umiem w parterze). Swego czasu sparowałem z cielakiem co ważył 130 kg, albo i więcej (ja ważyłem 60 kg). Powiem tak, szału nie ma, ale nie klepnąłem - gość przeleżał na mnie cały sparing, a ja szukałem miejsca, żeby wystawić łeb spod jego cycków i złapać oddech. Powiem tak, nie byłem w stanie podnieść jego nogi nawet na centymetr.
A tak już poważniej (bo na szczęście taki trening miałem jeden w życiu, kolejne największe chłopy to około 100kg, tych już było więcej), w grupie wszyscy poza kobietami ważyli co najmniej 70 kg. Wszystkie moje sparingi wyglądały tak samo, śmieszna walka z gośćmi, którzy nic tylko robią pasywność. Gro sparingów to było przesiadywanie w gardzie gościa (wbrew pozorom ja byłem z góry), który nic nie robi, tylko trzyma mocno spięte nogi, to było wkurzające bo brakowało mi sił, by gardę rozerwać (a on sobie leżał i się śmiał). Jak byłem z dołu to niemal nigdy nie udawało mi się utrzymać gardy na dłuższy okres - po prostu z łatwością mi ją zrywali. A jak już zupełnie się odsłaniałem robiąc debilną akcję, żeby się z tej gardy wyrwać, to goście łapali podstawowe balachy, czy trójkąty nogami. Raz klepałem, raz nie i tak w kółko. Z drugiej strony ja bardzo, bardzo, bardzo rzadko kogoś poddawałem (z tych nielicznych poddań, co się udawało zrobić, to najczęściej wchodziły bardziej techniczne sprawy jak kimura, albo podstawowe mataleo. Trójkąty nigdy, balachy też nie).
Wszyscy wiedzieli, że ze mną to nie sparing, tylko bardziej odpoczynek, dlatego ostatnie sparingi to niemal zawsze były grubasy, którym się już nie chce sparować i sobie tylko leżeli i robili pasywność. Bardzo rzadko zdarzało mi się sparować z gośćmi z mojej wagi, to zupełnie inna walka i kompletnie inne odczucia - po prostu, jakbym się z poduszką mocował.

Grubasy na macie są powolni, niczym szczególnie nie zagrażają (większość poddań na mojej osobie sam spowodowałem moją głupotą), ale świetnie robią pasywność. Przynajmniej te grubasy, które nie mają wielkich umiejętności. Z mojego wątłego doświadczenia na białych pasach bjj (w ogólnie dość silnej grupie, gdzie kilka osób poszło wyżej w hierarchii), to zawsze odstawałem od ludzi pod względem siły (co oczywiste przy tej masie) i było czuć każdą różnicę kilogramów. Siłą rzeczy na sparingach zawsze byłem jednym z najsłabszych (to nie tylko wynik braku sił, ale także i braku wszystkiego innego - to jednak przemilczmy).
ale lapsy. u mojego mlodego na trningu sa dziki konkretne, ale jak raz bylem na sparingach poobczajac, to sie krecili konkretnie i wyciagali i lapy i nogi. jeden taki wlasnie cos kolo 120 kg kulal sie z kolesiem na oko 85, to ladnie to wygladalo, zero pasywonosci, caly czas zmiany pozycji i proby poddan
 
(Grubasy w wypowiedzi to w mojej wypowiedzi nie jest określenie negatywne.)
I ja się delikatnie wpiszę (choć sam nic nie umiem w parterze). Swego czasu sparowałem z cielakiem co ważył 130 kg, albo i więcej (ja ważyłem 60 kg). Powiem tak, szału nie ma, ale nie klepnąłem - gość przeleżał na mnie cały sparing, a ja szukałem miejsca, żeby wystawić łeb spod jego cycków i złapać oddech. Powiem tak, nie byłem w stanie podnieść jego nogi nawet na centymetr.
A tak już poważniej (bo na szczęście taki trening miałem jeden w życiu, kolejne największe chłopy to około 100kg, tych już było więcej), w grupie wszyscy poza kobietami ważyli co najmniej 70 kg. Wszystkie moje sparingi wyglądały tak samo, śmieszna walka z gośćmi, którzy nic tylko robią pasywność. Gro sparingów to było przesiadywanie w gardzie gościa (wbrew pozorom ja byłem z góry), który nic nie robi, tylko trzyma mocno spięte nogi, to było wkurzające bo brakowało mi sił, by gardę rozerwać (a on sobie leżał i się śmiał). Jak byłem z dołu to niemal nigdy nie udawało mi się utrzymać gardy na dłuższy okres - po prostu z łatwością mi ją zrywali. A jak już zupełnie się odsłaniałem robiąc debilną akcję, żeby się z tej gardy wyrwać, to goście łapali podstawowe balachy, czy trójkąty nogami. Raz klepałem, raz nie i tak w kółko. Z drugiej strony ja bardzo, bardzo, bardzo rzadko kogoś poddawałem (z tych nielicznych poddań, co się udawało zrobić, to najczęściej wchodziły bardziej techniczne sprawy jak kimura, albo podstawowe mataleo. Trójkąty nigdy, balachy też nie).
Wszyscy wiedzieli, że ze mną to nie sparing, tylko bardziej odpoczynek, dlatego ostatnie sparingi to niemal zawsze były grubasy, którym się już nie chce sparować i sobie tylko leżeli i robili pasywność. Bardzo rzadko zdarzało mi się sparować z gośćmi z mojej wagi, to zupełnie inna walka i kompletnie inne odczucia - po prostu, jakbym się z poduszką mocował.

Grubasy na macie są powolni, niczym szczególnie nie zagrażają (większość poddań na mojej osobie sam spowodowałem moją głupotą), ale świetnie robią pasywność. Przynajmniej te grubasy, które nie mają wielkich umiejętności. Z mojego wątłego doświadczenia na białych pasach bjj (w ogólnie dość silnej grupie, gdzie kilka osób poszło wyżej w hierarchii), to zawsze odstawałem od ludzi pod względem siły (co oczywiste przy tej masie) i było czuć każdą różnicę kilogramów. Siłą rzeczy na sparingach zawsze byłem jednym z najsłabszych (to nie tylko wynik braku sił, ale także i braku wszystkiego innego - to jednak przemilczmy).

Z Twojego długiego posta wynika jedno - że jesteś po prostu słaby (no ofence)

Co do wpisu @Kickboxer28 (btw. pisywał tu kiedyś ktos o podobnym nicku....bana miał ) to zależy jak duża jest przewaga wagi/siły. Sa przeca zawody absoluto i tam także jest spora przewaga, a nie zawsze wygrywa tej z najcięższych kategorii ( a nawet jeśli, to przeca też ma pojęcie o bjj, a nie jak hipotetyczny kark z posta autora).
Oczywiście , technika techniką, ale mając np 60 kg zapasu nad mniejszym zawodnikiem bjj, siłą można sporo zrekompensować braki w technice. Wygrać - na zasadach bjj- pewnie bedzie cieżko klockowi.
Ostatnio oglądałem zawody dzieciaków i młodzieży i tam w walce o 3 miejsce open, kolo miał ponad 50 kg przewagi nad rywalem. To już jednak robiło swoje. mimo ,ze mniejszy próbował dwoił sie i troił - nie dał rady przy świniaku - za duża przewaga.
 
Ja ostatnio sparowałem z ziomkiem w parterze który ma około 100 kg ja mam 73 i dawałem radę (ja tylko wiedza teoretyczna , kumpel trenował parę miesięcy BJJ) , nie skończyło sie żadnym poddaniem z niczyjej strony , ale parę razy było zagrożenie , tym bardziej trzeba dodać że dosyć łatwo zdobyłem dominującą pozycje (plecy) na początku co pozwoliło mi go męczyć przez dłuższy czas :) Podsumowując , uważam że zawodnik BJJ którego nazwę zaawansowanym z łatwością sobie poradzi z Laikiem który waży do 30 Kg więcej , dopiero 30 kg + różnicy może stanowić dla niego problem
 
Z Twojego długiego posta wynika jedno - że jesteś po prostu słaby (no ofence)
Wcale temu nie przeczę, taka prawda. Zresztą sporty walki to nie mój żywioł delikatnie mówiąc. Po prostu jako chudzielec, który niemal dwa lata się potykał na macie bjj napisałem moje wrażenia.

Podsumowując, moim zdaniem osoby mające przewagę masy i niewielkie umiejętności dążą do pasywności, bo zamiast walczyć siłą eliminują możliwość walki słabszemu (widać to nawet na klasycznych barowych bójkach, zawsze ten silny dąży do unieszkodliwienia rywala wykorzystując przewagę siły i masy).
I tutaj nie chodzi o jakieś akcje, czy ataki, tylko o zwykłą harówkę, by zdobyć lepszą pozycję. I oczywiście nie mówimy tutaj o poziomie osób, które ogarniają, ale takich przypadkowych, co zabłądzili i przyszli na trening bjj. Jeśli czarny pas w kategorii ciężkiej stoczyłby walkę z czarnym pasem kategorii lekkiej, to nie wyobrażam sobie, by ten mniejszy wygrał, po prostu różnica w technice będzie zbyt mała, by zniwelować różnicę siły (siły, nie masy).
Dzieki za cenne wypowiedzi. Tego wyrazu szukalem, "pasywnosc". Slowo klucz. Niezwykle ciezko wedlug moich obserwacji walczy sie z niedoswiadczonym lecz cholernie silnym fanem silowni. Szczegolnie, kiedy ten jest krepy, krotkie wielkie lapy, krotkie silne i umiesnione nogi. Jedna z mozliwosci jest wymeczenie takiego delikwenta, ale moim zdaniem predzej zostaniemy uduszeni przez jego przewage masy. Bez treningow zapasow sie chyba nie obedzie, ale czy juz samo bjj przez swoj specyficzny rodzaj treningu nie powinno wyrabiac olbrzymiej sily? Pisze to chocby na podstawie tego co zaobserwowalem w pierwszych turniejach UFC. Royce wcale znacznie nie odstawal sila od przeciwnikow, pomimo, ze byl nieporownywalnie lzejszy od nich. Smiem twierdzic ze od wiekszosci byl silniejszy.
Nie wydaje mi się, by bjj robiło jakąś zabójczą siłę. Raczej bym patrzył w kierunku wytrzymałości. Siła to chyba jest nieodzowna z machaniem żelastwa. Zresztą obserwując ludzi na treningu bjj, to Ci "widocznie korzystający z siłowni" (wcale nie twierdzę, że koksili) osiągali znacznie lepsze wyniki i szybciej się rozwijali. Była też grupa osób, co robiło 6-7 treningów bjj w tygodniu i wcale siłą nie błyszczeli siłowo, choć kondycyjnie na pewno dobrze stali (sparując z takimi osobami nie odstawałem siłowo od nich, mimo różnicy kilku kilogramów).

A tak patrząc na wyższy poziom, to mamy przykład Marcina Helda. Po prostu Marcinowi brakuje siły i wszyscy widzieliśmy, co zrobił z nim taki Brooks. Już pomijam metody treningowe, które na pewno różnią się w Polsce i w NCAA, ale Will był o co najmniej klasę wagową silniejszy. Moim zdaniem mniej więcej tak rozkłada się wpływ zapasów i bjj na siłę zawodnika. Po prostu zapasiory to inna planeta, nie tylko dla bjj, ale dla całego świata :arab: (hindus nie arab).
Również nie przeceniałbym osiągnięć Gracie. Chłop robił coś, o czym większość nie słyszała. Jak jego rywale usłyszeli, że można bronić tych poddań, to nagle bjj straciło na znaczeniu.
 
Kurde, @Wewiur, a sparowałeś kiedyś z kimś podobnych warunków w ogóle ;)? Treningi z kimś takim też mogą być doświadczeniem, ale zależy czy ktoś trenuje to pod kątem obron w open na ulicy czy jednak przynajmniej chce się czuć jak zawodnik i chce się sprawdzać z podobnymi sobie.

Wpadaj do mnie, posparujemy trochę w stójce, parterze, a i poklinczować się zapaśniczo możemy :D
 
Panowie są karki i KARKI Jeden na 55 w łapie a jest nadmuchany wodą jak gąbka bez siły i wytrzymłości. Drugi twaardy dzik super silny z rewelacyjną siłą statyczną i dynamiczną + przyzwoita kondycja gibkość wrodzony spryt i serce do walki
 
Back
Top