KOMENTARZ 1: Khabib vs McGregor
O tym, jak istotny dla świata sportów walki jest pojedynek Khabiba Nurmagomedova z Conorem McGregorem, raczej nie trzeba nikomu mówić. Obaj zawodnicy utożsamiają w swoich osobach pojęcie dominacji, nieco inaczej jednak zdefiniowane. "Orzeł" z Dagestanu, choć zawsze pełen szacunku i pokory, nie zdecydował się jeszcze na uściśnięcie dłoni porażce, gniotąc każdego kolejnego rywala. Irlandzki gwiazdor przeszedł natomiast do historii jako pierwszy mistrz UFC dzierżący pasy dwóch kategorii wagowych jednocześnie, porywając przy tym kibiców z całego świata.
Wszystko to jednak wiemy i jakkolwiek nie pomaga nam to w obiektywnym wyznaczeniu faworyta tego starcia. Większość analiz, nawet te rozbudowane i szczegółowe, ostatecznie sprowadza się do banalnie oczywistego wniosku: Conor może wygrać nokautując Khabiba w pierwszej albo drugiej rundzie - w przeciwnym razie zostanie on zdominowany zapasami obecnego mistrza. Cóż, choć konkluzja prosta, to na pewno bardzo prawdziwa. Ja jednak pokuszę się o uargumentowanie dlaczego przewaga w jednej z płaszczyzn może być dzisiejszego wieczoru
dużo bardziej istotna od atutów rywala.
Trzymając się tej ogólnej tezy, że walka Khabiba z McGregorem opiera się wyłącznie na tym kto i kiedy narzuci swój styl przeciwnikowi, warto zastanowić się, który z zawodników ma na to większe szanse.
Moim zdaniem najważniejszym aspektem całej rywalizacji będzie umiejętność operowania dystansem. Conor McGregor, jak wiadomo, bywa często nazywany mistrzem tego elementu. I słusznie.
W walce z Eddiem Alvarezem, Irlandczyk wcale nie zaimponował niesamowitymi umiejętnościami zapaśniczymi, a jednak nie został obalony ani razu, mimo licznych prób takedownu ze strony Amerykanina. Taka sytuacja wynikała głównie z tego, jak znakomicie McGregor potrafił odczytać zamiary ówczesnego mistrza i powstrzymać jego zapędy zanim doszło do jakiejkolwiek siłowej konfrontacji. Wszystko dzięki niespotykanym umiejętnościom walki w stójce, a konkretnie panowania nad różnymi dystansami w tej płaszczyźnie. Poniższy materiał prezentuje analizę atutów Irlandczyka:
Warto pamiętać, że przez całą walkę Alvarezowi udało się tylko raz (!) doprowadzić do chwilowych zmagań w klinczu pod siatką oktagonu. Jest więc realna szansa, że taki stan rzeczy ujrzymy też w walce McGregora z Nurmagomedovem.
Sytuacja przedstawiała się jednak zupełnie inaczej, gdy Irlandczyk po raz pierwszy mierzył się w klatce UFC z zapaśnikiem wysokiej klasy. Mowa oczywiście o starciu z Chadem Mendesem na UFC 189, kiedy to Amerykanin wszedł na zastepstwo do walki za ówczesnego mistrza wagi piórkowej, Jose Aldo. Mimo krótkiego obozu przygotowawczego, "Money" był w stanie obalić Conora aż 4 razy spośród 7 podjętych prób, by następnie brutalnie poobijać rywala w parterze.
Znacząca różnica w statystykach z obu walk może mieć różne podłoża. Możliwe, że Alvarez po prostu nie był zapaśnikiem z naprawdę wysokiej półki. Możliwe, że kontuzja kolana McGregora w walce z Mendesem odegrała kluczową rolę. Ja jednak uważam, że Irlandczyk po prostu nieco dojrzał, zmienił swój styl walki oraz samo podejście do prowadzenia boju w klatce, na co miały wpływ wyniszczające wojny z Natem Diazem. Dlatego właśnie w nadchodzącym pojedynku obstawiałbym podobną postawę Conora do tej, która miała miejsce na UFC 205 w Madison Square Garden.
Wcześniej wspomniałem, że Alvarez miał okazję sklinczować McGregora raz, i choć jest to niezwykle mało zważywszy na przewidywania co do tamtej walki, to Khabibowi może to dzisiaj w zupełności wystarczyć. Styl Nurmagomedova często określany jest mianem "chain wrestlingu", polegającego na ciągłym przechodzeniu do kolejnych pozycji w zapaśniczej ofensywie, nie dawając rywalowi wytchnienia i ostatecznie wykorzystując jego błąd, obalając go po kilku próbach w trakcie pojedynczego kontaktu. Cała metoda zilustrowana poniżej:
Jeżeli Khabibowi udałoby się złamać skrupulatnie utkaną barierę McGregora, której naruszenie grozi brutalnym skarceniem lewą ręką Irlandczyka, to wówczas obraz walki zmieni się diametralnie. Nawet jeśli McGregor przygotowywał się pod Dagestańczyka przez 2 ostatnie lata, ciężko będzie mu nie tyle obronić pojedyncze próby obaleń, co zrzucić z siebie nacierającego rywala i przerwać jego zapaśniczy łańcuch. Natomiast kiedy starcie przeniesie się już ostatecznie do parteru, wówczas widmo często przytaczanego terminu "long night" może zajrzeć głęboko w oczy "Notoriousa".
Co to wszystko oznacza?
Ostatecznie jestem skłonny zaryzykować wnioskiem, że to Conor McGregor ma w swojej garści więcej atutów. Każda runda rozpoczyna się bowiem w stójce, co szczególnie na początku będzie miało gigantyczne znaczenie. Umiejętność kontroli dystansu Irlandczyka będzie na jeszcze wyższym poziomie niż wcześniej, czym powinna zaowocować przygoda Conora w boksie. Dlatego to właśnie Khabib będzie musiał zmienić początkowe oblicze walki; przenieść ją na inny teren. Może być to bardzo trudne, ponieważ "Notorious" z całą pewnością nie jest rywalem pokroju Barbozy, Johnsona, czy nawet dos Anjosa. Każdy zły krok Dagestańczyka może go bardzo drogo kosztować.
Oczywiście, w tym wszystkim trzeba pamiętać o tym, że Khabib jest absolutnym unikatem. Wszystko to może nie mieć żadnego znaczenia, gdy Nurmagomedov zaskoczy wielką odpornością na ciosy i żelazną dyscypliną przy każdym ruchu.
Jedno jest pewne - dzisiaj wszystkiego sie dowiemy! Cieszmy się tym pojedynkiem i pamiętajmy, że uczestniczymy w czymś naprawdę dużym.
IT'S FINALLY TIME!
Kacper Klein
Dawajcie znać jak się czyta, oceniajcie i polecajcie. Z góry wielkie dzięki. A, i sorki jeśli na pc post wygląda na nieestetycznie ułożony, ale musiałem zadowolić się dzisiaj tylko możliwością korzystania z telefonu.
Buziaki