A jeszcze dodając do powyższego, to Irlandczyk jaki jest, to jest, ale serio ma na tyle jajec, że nie boi się (i zapewnie nie będzie się bał i teraz) skoczyć dywizję wyżej, zeby zrobić mega-walkę. Tymczasem Georges jak miał okazję walczyć z Silvą, to nie, bo za mały, bo sranie - ale jak akurat pas dzierżył Michael, to już za mały nie był. Conor może i rudy, ale za dolary jest w stanie postawić na szali własne dziedzictwo (a może i nawet byłby skłonny postawić dziewictwo, kto wie), czego o Kandyjczyku powiedzieć nie można, bo ten cały powróct z emerytury był bezpieczny jak obcowanie z eunuchem.