Filozofia i filozofia polityczna

Zdrowe podejscie do "misgenderingu":
https://slib.pl/skorpion-na-weekend-misgendering-w-cenie-bulki/

Szkoda tylko, ze wspolczesnie zmierza to w innym kierunku...

1. Kwestia bułek to logiczna konkluzja wynikająca z ideologii libertariańskiej. Takze tutaj nie zgadzam się z autorem w kwestii cxysto technicznej.
2. Kwestia missgendering jest przedstawiona w sposób rozsądny, chociaż myślę, że nie dotyka kwintesencji kwestii, czyli jakie wzorce zachowań powinny być przyjęte w instytucjach państwowych.
 
1. Kwestia bułek to logiczna konkluzja wynikająca z ideologii libertariańskiej. Takze tutaj nie zgadzam się z autorem w kwestii cxysto technicznej.
2. Kwestia missgendering jest przedstawiona w sposób rozsądny, chociaż myślę, że nie dotyka kwintesencji kwestii, czyli jakie wzorce zachowań powinny być przyjęte w instytucjach państwowych.
Państwo sobie łatwo może poradzić - po prostu zrezygnować z określania płci na dokumentach :) To się trochę komponuje z tym co proponuje Ben Shapiro odnośnie sakramentu małżeńskiego stemplowanego państwową pieczątką.

Gorzej z lekarzami :)
 
Państwo sobie łatwo może poradzić - po prostu zrezygnować z określania płci na dokumentach :) To się trochę komponuje z tym co proponuje Ben Shapiro odnośnie sakramentu małżeńskiego stemplowanego państwową pieczątką.

Gorzej z lekarzami :)

Jeśli chodzi o lekarzy to z tego co się orientuję to osoby trans odróżniają pojęcie płci kulturowej - gender, od płci biologicznej - sex, wiec kwestia czysto semantyczna. Co do dokumentów to zgoda, ale czy zobowiązywać urzędników do posługiwania się określonymi zawrotami - Pan, Pani zgodnie z wolą osoby udającej się do urzędu? Moim zdaniem urzędnik musi służyć osobie która chce coś załatwić, więc powinien się dostosować i mówić zgodnie z preferencjami osoby która przychodzi (w obrębie 2 określeń - Pan, Pani)
 
Pan, Pani zgodnie z wolą osoby udającej się do urzędu?
No przecież sami dążą do świata w którym używanie jakichś określeń "ze starego świata" będzie tak ryzykowne (w szczególności dla urzędników), że pewnie ci będą woleli mówić "Numerze XX" albo "PESELu YY" :) :) :)

Umówmy się: ile razy ktoś źle przeliterował twoje nazwisko? Chcesz pozywać nauczycieli, lekarzy, urzędników, kurierów dlatego że się pomylili? Psikutas bez s?
Ja osobiście miałbym gdzieś - poza dobrą beką - gdyby jakiś mi urzędas powiedział, że mnie uważa za kobietę i będzie mi mówił per Pani. Jeżeli tak mówiliby wszyscy to byłbym skłonny nad tym się zadumać :)

Moim zdaniem urzędnik musi służyć osobie która chce coś załatwić, więc powinien się dostosować i mówić zgodnie z preferencjami osoby która przychodzi (w obrębie 2 określeń - Pan, Pani)
A jak powiem, że nie ma mi "panować" tylko mówić na ty, to _musi_ mówić na ty? Albo, że ma mi mówić per synu? Albo, ze ma rapsowac, bo w koncu ma byc mila obsluga?
Już pominę fakt, że mogę się zidentyfikować jako matka z 10ką dzieci i żądać 10*500+ :)

Moim zdaniem to idzie w kierunku losowej numeracji (broń Boże, żeby był jakis wzorzec typu parzysta albo nieparzysta) :) ot, taka tam dehumanizacja w imię humanizacji :)

EDIT:
I wtedy ciekawe co ze sportami, np. walki...
 
Last edited:
No przecież sami dążą do świata w którym używanie jakichś określeń "ze starego świata" będzie tak ryzykowne (w szczególności dla urzędników), że pewnie ci będą woleli mówić "Numerze XX" albo "PESELu YY" :) :) :)

Umówmy się: ile razy ktoś źle przeliterował twoje nazwisko? Chcesz pozywać nauczycieli, lekarzy, urzędników, kurierów dlatego że się pomylili? Psikutas bez s?
Ja osobiście miałbym gdzieś - poza dobrą beką - gdyby jakiś mi urzędas powiedział, że mnie uważa za kobietę i będzie mi mówił per Pani. Jeżeli tak mówiliby wszyscy to byłbym skłonny nad tym się zadumać :)

Trochę nadinterpretacja ;-) W pracy zawsze jest jakiś regulamin i nie zawsze jego łamanie kończy się sadem, przeważnie tylko przypomnieniem o jego istnieniu.

A jak powiem, że nie ma mi "panować" tylko mówić na ty, to _musi_ mówić na ty? Albo, że ma mi mówić per synu? Albo, ze ma rapsowac, bo w koncu ma byc mila obsluga?
Już pominę fakt, że mogę się zidentyfikować jako matka z 10ką dzieci i żądać 10*500+ :)

Dlatego jakies rozsądne granice są na miejscu - Proszę Pana, Proszę Pani i tyle.

Jak ktos jest rodzicem opiekuńczym to się go nazywa rodzicem, bo wykonuje te rolę, mimo że bilogicznie nim nie jest, ale nikt nie wnika. Podobnie jak przychodzi osoba w sukience, szminka na ustach, nie pytamy o to czy jest XX czy XY - wybieramy formę odpowiadającą wygladowi, a jak znamy te dane dotyczące biologii to nie próbujemy przekonać tej osoby, że jednak nie jest PRAWDZIWYM rodzicem, bo i po co? Tak bym to rozumiał.

I wtedy ciekawe co ze sportami

Biologia powinna się liczyć, nie rola kukturowa.
 
Trochę nadinterpretacja ;-) W pracy zawsze jest jakiś regulamin i nie zawsze jego łamanie kończy się sadem, przeważnie tylko przypomnieniem o jego istnieniu.
Sugerujesz, ze takie zapisy powinny sie w regulaminach pojawiac ale powinny byc ignorowane?

wybieramy formę odpowiadającą wygladow
Biologia powinna się liczyć, nie rola kukturowa.
tenor.gif

A tak na poważniej: kto się dzisiaj rolą "kulturową" przejmuje?

Biologia powinna się liczyć
Na jakiej zatem zasadzie ktoś może żądać uznania zmiany płci? Ja nie zamykam drogi, po prostu pytam: lekarze? Którzy? Z jakimi wytycznymi? Państwowi (bo w końcu ma być w dokumentach)? Prywatni?
Co z ludźmi identyfikującymi się jako "niebinarni"?
Co z rodzicami zmieniającymi chemicznie czy chirurgicznie płeć niepełnoletnich? Czy może to być uznane za przemoc na ubezwłasnowolnionym, nieświadomym człowieku? Coś jak FGM? Kogo będą za to mogli - po uzyskaniu pełnoletności - pozywać: rodziców, lekarzy czy państwo (które bezpośrednio lub pośrednio może w tym uczestniczyć, a z pewnością będzie ponosić konsekwencje - kwestie zdrowotne i ubezpieczenia ogolnego)?

Osobiście mam wrażenie, że część lewicowych autorytarian traktuje biologiczną płeć jak imię albo ksywkę - od teraz musisz nie tylko tak do mnie mówić, ale - i tu większe konsekwencje niż niewinna "mowa" - faktycznie płeć niebiologiczną uznawać (piję do sportu).
 
Sugerujesz, ze takie zapisy powinny sie w regulaminach pojawiac ale powinny byc ignorowane?

Sugeruje, że można mieć regulanin dotyczący dress code ale jak ktoś raz przyjdzie w koszuli bez marynarki to można mu przypomnieć, że jeszcze marynarkę by wypadało ubrac i dopiero gdy uporczywie będzie łamał regulamin to konsekwencje. Zdrowy rozsądek.

A tak na poważniej: kto się dzisiaj rolą "kulturową" przejmuje

Fallon Fox ;)

Na jakiej zatem zasadzie ktoś może żądać uznania zmiany płci? Ja nie zamykam drogi, po prostu pytam: lekarze? Którzy?

Myślę, że jak najbardziej lekarz, obowiązkowo psychiatra ale pewnie nie tylko. Jeśli komus fenotyp rozjeżdża się z genotypem to nie widzę powodu by go zmuszać do pozostawania w roli której on / ona nie chce, a są takie przypadki.

Co z rodzicami zmieniającymi chemicznie czy chirurgicznie płeć niepełnoletnich? Czy może to być uznane za przemoc na ubezwłasnowolnionym, nieświadomym człowieku?

Jak najbardziej moim zdaniem.

Kogo będą za to mogli - po uzyskaniu pełnoletności - pozywać: rodziców, lekarzy czy państwo (które bezpośrednio lub pośrednio może w tym uczestniczyć, a z pewnością będzie ponosić konsekwencje - kwestie zdrowotne i ubezpieczenia ogolnego)?

Każda sytuacja może być inna. Polecam poczytac o kazusie Reimera.
 
Sugeruje, że można mieć regulanin dotyczący dress code ale jak ktoś raz przyjdzie w koszuli bez marynarki to można mu przypomnieć, że jeszcze marynarkę by wypadało ubrac i dopiero gdy uporczywie będzie łamał regulamin to konsekwencje. Zdrowy rozsądek.
To tak odnośnie płci - jakie zapisy byś umieścił w regulaminie urzędów publicznych?
a) w dd nie ma płci
b) w dd jest płeć i osoba prosi o używanie własnie takiej
c) w dd jest płeć ale osoba prosi o inną (binarną)
d) w dd jest płeć ale osoba prosi o inną (niebinarną)
Przypadku e) - z niebinarnymi płciami w dd - póki co :) nie ruszajmy

Moim zdaniem rozsądnym byłoby stosowanie się urzędnika do (aktualnych! :)) dokumentów.

Myślę, że jak najbardziej lekarz, obowiązkowo psychiatra ale pewnie nie tylko.
Prywatny? Moim zdaniem to ma znaczenie, bo w końcu mówimy o konsekwencjach na poziomie państwowym. Dzisiaj coś w tym nie działa, jaką masz opinię?

Jeśli komus fenotyp rozjeżdża się z genotypem to nie widzę powodu by go zmuszać do pozostawania w roli której on / ona nie chce, a są takie przypadki.
Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony takie wypadki choć ekstremalnie rzadko to jednak występują, i tu normalnie po ludzku człek drugiemu człekowi chce być człekiem i pod górkę nie robić, z drugiej nie jestem pewien czy dd/państwo obchodzi fenotyp czy genotyp. To jest także pytanie po co w ogóle na państwowym dokumencie jest płeć (ano jednak równości nie ma: wojna).

Fallon Fox ;)
Co masz na myśli?

Polecam poczytac o kazusie Reimera.
#todo, chyba ze coś wiecej sam napiszesz
 
To tak odnośnie płci - jakie zapisy byś umieścił w regulaminie urzędów publicznych?
a) w dd nie ma płci
b) w dd jest płeć i osoba prosi o używanie własnie takiej
c) w dd jest płeć ale osoba prosi o inną (binarną)
d) w dd jest płeć ale osoba prosi o inną (niebinarną)
Przypadku e) - z niebinarnymi płciami w dd - póki co :) nie ruszajmy

Moim zdaniem rozsądnym byłoby stosowanie się urzędnika do (aktualnych! :)) dokumentów.

1) prosze zwracać się zgodnie z wyglądem osoby przychodzącej
2) jeśli osoba przychodzącą do urzędu poprosi o zmianę formy z Pan na Pani bądź odwrotnie, proszę się zastosowac.

Prywatny? Moim zdaniem to ma znaczenie, bo w końcu mówimy o konsekwencjach na poziomie państwowym. Dzisiaj coś w tym nie działa, jaką masz opinię?

Aż tak szczegółowo nigdy nie wnikalem. A jak jest Twoim zdaniem?

Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony takie wypadki choć ekstremalnie rzadko to jednak występują, i tu normalnie po ludzku człek drugiemu człekowi chce być człekiem i pod górkę nie robić, z drugiej nie jestem pewien czy dd/państwo obchodzi fenotyp czy genotyp. To jest także pytanie po co w ogóle na państwowym dokumencie jest płeć (ano jednak równości nie ma: wojna).

To jest dobre pytanie. Może po to by chłop z chłopem slubu nie bral i nie gorszył Winnickiego z ekipa? ;-)

Co masz na myśli

Fallon Fox ignoruje biologie i chce walczyć z biologicznymi kobietami, więc dla niej rola kulrurowa (ubieram sukienkę) jest ważniejsza.

#todo, chyba ze coś wiecej sam napiszesz

Kobieta miała bliźniaki. 2 chłopców. Podczas zabiegu obrzezania nowatorskim urządzeniem jeden chłopiec stracił penisa. Matka w dobrej wierze posłuchała lekarza i z jego pomoca (psychologiczna i hirurgiczna) postanowiła wychować chłopca jako dziewczynkę - Brendę. Biologii nie dało się oszukać, a historia ma tragiczne zakończenie. W tym przypadku uważam, że to lekarz powinien być pociągnięty do odpowiedzialności, nie rodzice.
 
1) prosze zwracać się zgodnie z wyglądem osoby przychodzącej
2) jeśli osoba przychodzącą do urzędu poprosi o zmianę formy z Pan na Pani bądź odwrotnie, proszę się zastosowac.
Widze kapitalista z krwi i kosci, klient nasz pan :)
Rozumiem, ze niebinarnych ignorujesz :)

To jest dobre pytanie.
Kluczowe - o tym wlasnie mowilem wczesniej. Natomiast realizm swiata (polityczno-biologiczny) narzuca na panstwo potrzebe wiedzy, kogo wezwac w razie "W". Bo innej potrzeby ja nie widze.

Aż tak szczegółowo nigdy nie wnikalem. A jak jest Twoim zdaniem?
Że tak powiem fenotyp niektórych transwestytów mnie by nie przekonał :) I nie mowie tego zlosliwie, tylko opieram sie na twojej wczesniejszej definicji.

Fallon Fox ignoruje biologie i chce walczyć z biologicznymi kobietami, więc dla niej rola kulrurowa (ubieram sukienkę) jest ważniejsza.
A, w tym sensie, tyle że tak czyni kazdy transwestyta? W tym sensie, ze zmienia sie zewnetrznie (~=kulturowo/fenotypowo/...).

Kobieta miała bliźniaki. 2 chłopców. Podczas zabiegu obrzezania nowatorskim urządzeniem jeden chłopiec stracił penisa. Matka w dobrej wierze posłuchała lekarza i z jego pomoca (psychologiczna i hirurgiczna) postanowiła wychować chłopca jako dziewczynkę - Brendę. Biologii nie dało się oszukać, a historia ma tragiczne zakończenie. W tym przypadku uważam, że to lekarz powinien być pociągnięty do odpowiedzialności, nie rodzice.
Pełna zgoda.
A psychologowie którzy doradzają rodzicom (~=wystawiaja glejty/recepty na) te ciezkie kąpiele hormonalne dzieci?
 
Widze kapitalista z krwi i kosci, klient nasz pan :)
Rozumiem, ze niebinarnych ignorujesz :)

Nigdy nie słyszałem polskiej wersjj niebinarnego zwrotu, ciężko mi się odnieść do tego ;)

Kluczowe - o tym wlasnie mowilem wczesniej. Natomiast realizm swiata (polityczno-biologiczny) narzuca na panstwo potrzebe wiedzy, kogo wezwac w razie "W". Bo innej potrzeby ja nie widze.

Jeśli jesteś za brakiem odnośników do płci w dokumentach i ustawach to nie wiem czy jest sens kogokolwiek wzywac w takim przypadku.

Że tak powiem fenotyp niektórych transwestytów mnie by nie przekonał :) I nie mowie tego zlosliwie, tylko opieram sie na twojej wczesniejszej definicji.

Są osoby, które mają genotyp męski ale wygląd kobiety i odwrotnie, także takie osoby powinny moc wybrać czy chcą operować sylwetkę by pasowała do swojej identyfikacji. Jest sporo ciezkich przypadków medycznych i ja mam tutaj jednak spora dawkę współczucia.

A, w tym sensie, tyle że tak czyni kazdy transwestyta? W tym sensie, ze zmienia sie zewnetrznie (~=kulturowo/fenotypowo/...).

Mówiąc o fenotypie mówią o osobie która ma zarost i urodziła się z jądrami i penisem, ale test genetyczny wskaże, że jest kobietą, czyli genotypowo kobieta. W takim przypadku powinno to być z góry narzucone jaka płeć czy jednak pozwolić wybrać?
 
Nigdy nie słyszałem polskiej wersjj niebinarnego zwrotu, ciężko mi się odnieść do tego ;)
Oczywiscie mowie o angielskim :)

Jeśli jesteś za brakiem odnośników do płci w dokumentach i ustawach to nie wiem czy jest sens kogokolwiek wzywac w takim przypadku.
Pewnie sie tak to skonczy, wtedy rubryczka płeć - jesli gdziekolwiek bedzie wystepowac - będzie oznaczała tyle co dzis nick na forum.

Są osoby, które mają genotyp męski ale wygląd kobiety i odwrotnie, także takie osoby powinny moc wybrać czy chcą operować sylwetkę by pasowała do swojej identyfikacji. Jest sporo ciezkich przypadków medycznych i ja mam tutaj jednak spora dawkę współczucia.
Czyli nie dałbyś żadnych kryteriów obiektywnych? Bo o to de facto pytałem. Jeśli tak, to rubryczka płeć gdziekolwiek straciłaby sens wg mnie.
Ja też współczuję, ale jednocześnie widzę możliwość nadużywania takiej możliwości (ze szkodą dla nadużywającego ale i innych).

jądrami i penisem, ale test genetyczny wskaże, że jest kobietą,
Czyli hermafrodyta, ograniczyłbyś możliwość wyboru płci do takich przypadków?
 
Czyli hermafrodyta, ograniczyłbyś możliwość wyboru płci do takich przypadków?

Jest znacznie więcej różnych trudnych przypadków i w takich przypadkach nie miałbym wątpliwości co do możliwości zmiany i nawet bym to wspierał. Oczywiście nawet w tym przypadkach nie jestem przekonany co do dopuszczalności tych osób do sportu.

Natomiast jesli chodzi o możliwe nadużycia to widze turaj 3 możliwości
1. Sport
2. Wynikające ze specyfiki systemow socjalnych, których nie lubimy
3. Wynikające z braku równości wobec prawa, a jesteśmy za tą równością

Oczywiscie mowie o angielskim :)


Po angielsku "You" wystarczy ;)
 
możliwe nadużycia
W jaki sposób broniłbyś się przed możliwymi nadużyciami?
Mając w bazach mimo wszystko prawdziwą płeć biologiczną? Czy ta prawdziwa byłaby jawna, czy niejawna, to i tak oznaczałoby to zrobienie z tej płci publicznej, tej w dowodzie "nieprawdziwą", "nierzetelną", tak jakby to było 4 imię, a nie obiektywny atrybut ciała (gdyż trzeba by sięgać nie do tej publicznej w przypadkach brzegowych: podatki, sport, medycyna).
Jeśli płeć prawdziwa nie byłaby zapisywana nigdzie (co mając na uwadze postulaty wolnościowe powinno być oczywiste) to równocześnie godzisz się na potencjalne konsekwencje (sportowe np). Jestem ciekaw czy można by pozwać "żonę" za to, że zataiła fakt, że jest facetem (ba, czy jeśli w dokumentach "miałaby" kobieta to czy taki pozew miałby w ogóle szansę).

Jeśli chcielibyśmy ratować kobiety przed takimi przypadkami (albo system podatkowy przed mężczyznami ;)), trzeba by zrezygnować ze "staroświeckich" podziałów :) Historia zatoczyłaby koło - w pewnym sensie sport znów byłby wtedy "szowinistyczny" ;)

Po angielsku "You" wystarczy ;)
Zdradź mi tą swoją miejscówę w Bieszczadach ;) ;) ;)
 
Last edited:
W jaki sposób broniłbyś się przed możliwymi nadużyciami

Ustanawiając równość wobec prawa ;-)

Mając w bazach mimo wszystko prawdziwą płeć biologiczną? Czy ta prawdziwa byłaby jawna, czy niejawna, to i tak oznaczałoby to zrobienie z tej płci publicznej, tej w dowodzie "nieprawdziwą", "nierzetelną", tak jakby to było 4 imię, a nie obiektywny atrybut ciała (gdyż trzeba by sięgać nie do tej publicznej w przypadkach brzegowych: podatki, sport, medycyna).

Medycyna - W bazie dla celów medycznych mogą być niejawne informacje dotyczące genotypu, fenotypu, stanu zdrowia itd.

W przypadku podatków, to uważam że nie powinny być one uzależnione od plci.

Sport - jak w przypadku badań lekarskich. Jak ktoś chce startować to niech pokaże organizatorowi swoje badania
 
Jeśli płeć prawdziwa nie byłaby zapisywana nigdzie (co mając na uwadze postulaty wolnościowe powinno być oczywiste) to równocześnie godzisz się na potencjalne konsekwencje (sportowe np). Jestem ciekaw czy można by pozwać "żonę" za to, że zataiła fakt, że jest facetem (ba, czy jeśli w dokumentach "miałaby" kobieta to czy taki pozew miałby w ogóle szansę).

Złamanie umowy. Byłbym na tak
 
Ustanawiając równość wobec prawa ;-)
Panstwa wobec obywatela (=kobiety na front). Natomiast podmioty komercyjne:
Medycyna - W bazie dla celów medycznych mogą być niejawne informacje dotyczące genotypu, fenotypu, stanu zdrowia itd.
Sport - jak w przypadku badań lekarskich. Jak ktoś chce startować to niech pokaże organizatorowi swoje badania
rozumiem, ze mogą wybierać kogo np. zatrudniają na podstawie genotypu?

BTW widziales to? Troszke mi sie skojarzylo z ta dyskusja:
 
rozumiem, ze mogą wybierać kogo np. zatrudniają na podstawie genotypu?

Dokładnie tak. Organizator zawodów sportowych powinien móc zrobić kategorie zgodnie z genotypem, tak samo jak może robić zawody zgodnie z określoną wagą czy wiekiem.

Panstwa wobec obywatela (=kobiety na front). Natomiast podmioty komercyjne:

Zawodowa armia rozwiązuje problem :)

BTW widziales to? Troszke mi sie skojarzylo z ta dyskusja:

Nie mialem okazji. Sargon of Akkad?
 
Polecacie jakieś dzieła filozoficzne, w których autor potrafi skutecznie sformułować swoje myśli? Nie powtarza się i nie gubi wątku.

Czytałem już Nietzsche, Aureliusza i Senekę. Szukam nie tyle świetnego filozofa co również świetnego pisarza, gdzie takiego znajdę?
 
Polecacie jakieś dzieła filozoficzne, w których autor potrafi skutecznie sformułować swoje myśli? Nie powtarza się i nie gubi wątku.

Czytałem już Nietzsche, Aureliusza i Senekę. Szukam nie tyle świetnego filozofa co również świetnego pisarza, gdzie takiego znajdę?


Jak wrażenia z Nietzsche? Moim zdaniem bardzo nieprzystępny język, chyba że to efekt tlumaczenia.
 
Jak wrażenia z Nietzsche? Moim zdaniem bardzo nieprzystępny język, chyba że to efekt tlumaczenia.
Współczuję temu kto musiał to tłumaczyć, do tego jeszcze trzeba dodać poźniejsze problemy psychiczne i fakt, że Nietzsche ciągle próbował to lepiej sformułować, a jego ostatnie kontrowersyjne dzieła nie były w pełni ukończone. Z resztą zwlekano czy w ogóle je wydać.
 
Ku pamięci:

Myślenie indukcyjne vs dedukcjne (~first principles).

Sznurki

Ciekawe komentarze w wątku z NN:
Dedukcja jest z gruntu idealistyczna a lewica nie wychyla się poza materializm.
Zwróćcie Panowie też uwagę na nadreprezentację prawicy wśród informatyków i matematyków a totalną dominację lewicy wśród tzw. humanistów, właściwie skazanych na indukcjonizm.
To dwa światy stosujące, wymagajace, promujące i dajacę profity z biegunowo różnych sposobów rozumowania.
Dedukcjonizm vs indukcjonizm bardzo ładnie tłumaczy taki podział.
automatyczne wnioskowanie pisane przez programistów/projektantów to tylko narzędzie, pomocne i zwiększające szybkość - ale nie wnosi nic ponad to co wniósł projektant.
Dlatego, pomimo tego, że prolog ma już prawie 50 lat ( są też przecież inne języki i inne podejścia, np. semantyczne czy językowe) ta ścieżka AI nie przyniosła żadnych rewolucji a i ewolucja następuje leniwie
Dopiero algorytmy heurystyczne AI przyniosły przełom ale tu trudnio mówić o dedukcji bo mamy do czynienia z wyciskaniem wiedzy ze znanych faktów (-> indukcja) albo jak niżej napisałeś z uczeniem maszynowym. Uczenie potrzebuje środowiska a to może juz istnieć (-> indukcja) albo musi być wirtualne a takie musi powstać przy pewnych założeniach ( -> indukcja)
Nie masz ucieczki od indukcji, może dlatego, że świat realny jest poznawalny, a inne światy, choć poznawalne (matematyka) mogą ale wcale nie muszą mieć związku z realnym.
Najlepszym analogiem (dla algorytmów heurystycznych) jest ewolucja.
Czy ewolucja weryfikowała logicznie swoje rezultaty, np. dna
1f609.png

Czysta empiria, nad wyraz skuteczna.
Tymniemniej sformułowaleś bardzo ciekawe pytanie, który sparafrazuję i odczytam tak: czy dedukcji można się nauczyć metodą prób i błędów tak jak np. gry w go? Wtedy spełniłby się sen Demisa Hassabisa a AI odebrałoby sens życia nie tylko szachistom i goistom ale też naukowcom, badaczom i matematykom(!);
Nauka stałaby się czymś w rodzaju hobby jak bilard albo sudoku. Ludzkości pozostałaby wtedy tylko beztroska, bezmyślna i jałowa "zabawa cyckami" jak to obrazowo ujął kiedyś Brzeziński
 
Last edited:
Jakie to jest dobre :antonio:
zwłaszcza ostatnie uwagi na temat " potrzeby zbawców", które dzisiaj właśnie widzimy po ludziach, którzy koniecznie potrzebują "ekspertów" z tv lub tweetera, którzy powiedzą im co, jak i kiedy mają myśleć...

 
Jakie to jest dobre :antonio:
zwłaszcza ostatnie uwagi na temat " potrzeby zbawców", które dzisiaj właśnie widzimy po ludziach, którzy koniecznie potrzebują "ekspertów" z tv lub tweetera, którzy powiedzą im co, jak i kiedy mają myśleć...


Thomas dawno wyłapał, że takie pizdy niestety się pojawią. Lewicowa indoktrynacja+państwo socjalne I mamy ich masę, ludzie niezdolni do podjęcia własnej decyzji.
 
Back
Top