Mojso
KSW Lightweight
Wraz z wyrzyganiem połowy żołądku na kacu, postanowiłem wszystkich zaprosić do dyskusji. Tytuł tematy przyszedł mi po długich zastanowieniach między jednym haftem a drugim. Mianowicie. Chcąc nie chcać żyjemy w mma teraz erą Rudego (hejterzy Conora do których ja się zaliczam, oraz fani Irlandczyka musimy się z tym zgodzić). Jak uważacie sytuacja UFC by się potoczyła bez tej postaci. Z jednej strony uważam, logiczniejsze drabinki, przestanie pajacowania zawodników których tak naprawdę mało kto kojarzy, ale teraz tak wypada bo tak się robi hajs, burdel w dywizjach. Z drugiej strony, teraz mma dotarło do podrzędnego Kowalskiego, w Stanach do Smitha, a w Irlandi do podrzędnego Conolly, oczywiście nie mówiąc o rozbijanu banku z PPV. Ale czy to samo by doszło bez niego? Fani czekają na kolejną walkę, hejterzy też bo czekają kiedy zbierze wpierdol. Jak uważacie kochani, jakby UFC działało bez bohatera tego tematu. Zapraszam do dyskusji i wymyślania alternatywnej histori.