Publicystyka Droga Pustej Dłoni

Olos

-=PRIDE FC=-
Wschodnie Sztuki Walki zdobyły niesamowitą rozpoznawalność w latach 70-tych i 80-tych za sprawą filmów akcji w których Bruce Lee czy Jackie Chan niezwykłymi kombinacjami ciosów i kopnięć rozbijali swoich przeciwników. W Polsce wielką popularność w tamtym okresie zdobyło głównie karate i judo, których kluby zaczęły pojawiać się na mapie naszego kraju. Zderzenie z nową kulturą, jej tradycją i filozofią przyciągnęły i nadal przyciągają nowych adeptów. Ale to co dla Europejczyków było nowością, w kulturę Azji było wpisane wieki temu.


hrMETNa.png


Chińskie sztuki walki owiane są pewnym mistycyzmem. Każdy kojarzy termin kung-fu czy wushu, lecz nie do końca wie co się za nimi kryje. Genezy niektórych „Quanfa” (拳法 – technika walki) trzeba szukać w legendach, które mają ponad 4 milenia. Wraz z techniką walki kształtowało się Do (, lub „dao” czyli „droga”), filozofia Wschodu sprzęgnięta została ze sztukami walki i znalazła miejsce nawet w ich nazwach: Ju-do, Aiki-do czy Ken-do. Na przestrzeni tysięcy lat powstało mnóstwo szkół, sekt i stylów walki. Część z nich opiera się na imitacji ruchów wykonywanych przez zwierzęta: Tygrysa, Małpę, Węża, Lamparta, Smoka czy Żurawia. Ten ostatni narodził się w prowincji Fujian, która znajduje się na południowym - wschodzie Chin nad basenem Morza Wschodniochińskiego. Nie da się dokładnie stwierdzić jak i kiedy, ale styl ten dotarł na Tajwan, a stamtąd na dalsze wyspy archipelagu Riukiu, w tym Okinawę. Sztuka tam przez lata była dostosowywana do potrzeb trenujących, zmieniana i przeobrażała się w karate, którego pierwotną nazwą było Tode, czyli „Chińska dłoń” lub „Dłoń Tang”. W 1429 roku król Sho Hashi zjednoczył podzieloną na trzy części Okinawę pod sztandarem Królestwa Riukiu, a w 1477 roku jego potomek, Sho Shin zakazał praktykowania sztuk walki. Zakaz władcy sprawił, że nauka Tode i Kobudo (używanie broni) zeszła do podziemia. W 1609 roku będąca ważnym punktem na trasie szlaków handlowych, Okinawa została zaatakowana i podporządkowana przez ród Shimazu, który stworzył domenę feudalną Satsuma. Domena ta obejmowała prowincję Satsuma, Osumi, Hyuga oraz wyspy wchodzące w archipelag Riukiu. Nowi władcy podtrzymali zakaz i zmusili miejscową ludność do opracowania systemu kobudo opartego o przedmioty codziennego użytku takie jak: kij (bo), tonfa, kama, sai czy tanbo. System ten ewoluował tak bardzo, że stanowi oddzielną, ale integralną część karate.


mgG4MgJ.jpg


Oczywiście samo karate, a raczej „Te” także było nauczane. Istotnym w rozwoju był stały kontakt z chińskimi sztukami walki; kung-fu miało nadal ogromny wpływ na te kształtowane na Okinawie. W osiemnastym wieku można było wyróżnić trzy główne szkoły, których nazwy wywodzą się od miast w których style te się formowały: Shuri-te, Naha-te oraz Tomari-te. Prekursorem pierwszej z nich był Chatan Yara, który w wieku 12 lat został wysłany przez swoich rodziców do Chin, aby pobierać tam nauki języka i sztuk walki, w tym posługiwania się bronią. Po powrocie na Okinawę około 1700 roku został zatrudniony przez pewną damę nękaną przez samuraja. Gdy doszło do bezpośredniej konfrontacji, Yara zabił przeciwnika używając eku (czyli wiosła, którego odmiana też jest stosowana w kobudo). Po tym incydencie został poproszony przez miejscowe władze o prowadzenie szkoły, w której nauczano by samoobrony. Jednym z jego uczniów był Peichin Takahara, który według podań oprócz bycia świetnym wojownikiem określił aspekty wchodzące w skład Do:

1) Ijo (Droga) - współczucie, miłość i przyjaźń.

2) Katsu (Prawo) – pełne zrozumienie technik i form karate

3) Fo (Oddanie) – powaga, zarówno w treningu jak i walce.

Zestawione razem tłumaczy się jako: „Obowiązek względem siebie i bliźniego”. Takahara sam został mistrzem, u którego nauki pobierał Sakugawa Kanga. Peichin po pewnym okresie wysłał swojego ucznia do Riukiu, gdzie ten był szkolony przez Kusanku (Kwang Shang Fu), ambasadora dynastii Qing. Sakugawa spędził sześć lat pod okiem mistrza Quanfy, stał się ekspertem i dorobił się przydomka „Tode Sakugawa” („Chińska Dłoń” Sakugawa). Kanga podłożył podwaliny pod Shuri-te, które dalej uformował jego uczeń Matsumura Sokon. Sokon wprowadził Shuri-te w XIX wiek, określił pewne standardy i wykorzystując wiedzę poprzednich mistrzów zdobył pewną sławę na Okinawie. Oprócz rozwijania samego Te, Matsumura pracował nad sztuką walki kijem – Bojutsu i wprowadził do swoich

nauczań nowe kata, które opierały się na wspomnianym wcześniej stylu Białego Żurawia z Fujian. Wraz z rozwojem sztuk walki na Okinawie, wyspa ta została zaaneksowana przez Japonię w 1868 roku. Lokalne władze nadały mu tytuł „Bushi”, czyli „Wojownik”, a według historycznych relacji nigdy nie został pokonany w pojedynku. Sokon wyszkolił wielu znakomitych mistrzów, którzy przekazali jego nauki dalej. Wśród nich byli Anko Itosu oraz Anko Asato, którzy mocno przyczynili się do popularyzacji karate. Według historycznych podań obaj mistrzowie mieli odeprzeć atak dwudziestu napastników. Oprócz bycia świetnymi specjalistami, dbali oni o dalszy rozwój filozofii. Aby zdobyć aprobatę władz Japonii i Tokio, oraz rozszerzyć wiedzę o trenowanej na Okinawie przez wielu sztuce, Itosu napisał listy do Ministerstwa Sportu i Ministerstwa Wojny. Opisał on w nich „Dziesięć Nakazów Karate” („Tode Jukun”).

Dziesięć Nakazów Karate

Karate nie wywodzi się z Buddyzmu czy Konfucjanizmu. W przeszłości szkoły Shorin-ryu oraz Shorei-ryu przybyły na Okinawę z Chin. Obie posiadają swoje mocne punkty, które wymienię:

1. Nie trenuje się karate dla własnego zysku; może ono być wykorzystane do obrony rodziny mistrza lub własnej. Nie jest przeznaczone do walki z napastnikiem, lecz jako droga uniknięcia walki.

2. Celem karate jest sprawić aby mięśnie i kości były twarde jak skała, a ręce i nogi wykorzystywać jak włócznie. Gdy dziecko zacznie uczyć się Tang Te („Chińska sztuka”) podczas szkoły podstawowej, będzie ono potem zdatne do służby wojskowej. Pamiętajcie słowa Księcia Wellingtona po pokonaniu Napoleona: ‘Bitwa pod Waterloo została wygrana na placu Eton’.

3. Karate nie można się szybko nauczyć. Tak jak wolno idący byk, który w końcu przejdzie tysiąc mil, gdy jeden będzie trenował karate sumiennie każdego dnia, wtedy w ciągu trzech lub czterech lat zacznie rozumieć karate. Kto będzie tak trenował, odkryje karate.

4. Trening dłoni i stóp jest w karate bardzo ważny, więc trzeba je trenować na makiwarze. Aby to zrobić opuść ramiona, rozszerz klatkę piersiową, napnij mięśnie nóg i stań pewnie na ziemi palcami chwytając podłoże, a następnie zbierz energię w przeponie. Trenuj każde ramię po sto, dwieście razy dziennie.

5. Przy trenowaniu pozycji, trzymaj plecy prosto, opuść ramiona, stań pewnie i zbierz energię w przeponie.

6. Ćwicz każdą z technik poprzez powtarzanie, a pory jej użycia przez mówienie na głos. Naucz się dobrze objaśnień i decyduj kiedy jest pora na ich użycie. Wejdź, skontruj, odpuść to są reguły torite („sztuka pokonania przeciwnika gołymi rękoma”).

7. Musisz zdecydować czy trenujesz karate dla swojego zdrowia, czy aby pomogło ci w twoich obwiązkach.

8. Gdy trenujesz, rób to tak jak na polu bitwy. Twoje oczy powinny patrzeć, ramiona opaść, a ciało stwardnieć. Zawsze trenuj intensywnie i wkładaj w to całego ducha, tak oto będziesz zawsze gotów.

9. Nie powinno przetrenowywać się; spowoduje to utratę energii i będzie szkodliwe dla ciała. Twarz i oczy staną się czerwone. Trenuj mądrze.

10. W przeszłości, mistrzowie karate cieszyli się długim życiem. Karate pomaga rozwijać mięśnie i kości. Usprawnia trawienie i krążenie. Gdy nauka karate rozpocznie się wraz ze szkołą podstawową, to każdy z adeptów będzie w stanie odeprzeć dziesięciu napastników. Wierzę, że to jest wykonalne poprzez nauczanie karate wszystkich uczniów Szkoły Nauczycieli na Okinawie. W ten sposób po ukończeniu szkoły, będą mogli nauczać karate w szkołach podstawowych. Wierzę, że będzie to wielkim pożytkiem dla naszego kraju oraz wojska. Mam nadzieję, że poważnie rozważycie moją sugestię.

Oczywiście władze w stolicy nie rzuciły się od razu na mistrzów z Okinawy, ale list Itosu przybliżył mieszkańcom Honsiu filozofię, którą od setek lat kierowali się sąsiedzi z Riukiu. Obaj mistrzowie Anko byli nauczycielami Gichina Funakoshi. Gichin urodził się w roku rozpoczęcia się ery Meiji i jako uczeń szkoły podstawowej nawiązał znajomość z synem Anko Asato. Pobierał nauki na temat chińskiej i japońskiej filozofii, a następnie został nauczycielem asystującym na Okinawie. W tym samym okresie wzmacniał swoją przyjaźń z rodziną Asato i po ukończeniu zajęć udawał się do ich rezydencji, aby pobierać nauki od mistrza Anko. Jak na filozofa przystało, zgłębiał on także aspekty duchowe tej sztuki walki. Dodatkowo pisał i wydawał poezję pod pseudonimem Shoto („Szumiejące Sosny”). Jeszcze przed śmiercią Asato i Itosu (odpowiednio w 1906 i 1915 roku) został mistrzem dwóch najpopularniejszych styli tamtego okresu, czyli Shorei-ryu i Shorin-ryu. W drugiej dekadzie XX-ego wieku prowadził własną szkołę, którą jego uczniowie nazywali „Shoto kan” („Kan” oznacza halę lub dom). Wzrost popularności karate i liczby uczniów na Okinawie, spowodował że Funakoshi udał się na wyspę Honsiu w 1917 roku, aby wzbudzić zainteresowanie wśród mieszkańców Głównej Wyspy. Następnie ponowił swoją wizytę pięć lat później. W 1924 roku zaadaptował on wymyśloną przez Jigoro Kano gradację stopni poprzez kolorowe pasy (obi) W 1930 roku Gichin utworzył stowarzyszenie Dai-Nihon Karate-do Kenkyukai, aby promować karate i wymieniać wiedzę z przedstawicielami innych stylów. W 1936 nazwę zmieniono na Dai-Nihon Karate-do Shoto-kai, a dziś znane jest jako Shotokai. W tym samym roku otworzył on pierwsze dojo w Tokio i zmienił znaczenie karate na „pusta dłoń”( 空手), zamiast „Chińska dłoń”( 唐手). Oba słowa brzmią tak samo po japońsku, ale Gichin uważał, że karate w swej ewolucji odeszło od chińskiego boksu na tyle, że nie powinno łączyć się ze sobą tych dwóch szkół. W swojej autobiografii Funakoshi stwierdza, że przymiotnik „pusta” jest lepszy ponieważ karate opiera się głównie o walkę nieuzbrojoną dłonią. Zmiany te nie spodobały się tradycjonalistom na Okinawie i spowodowały ich oburzenie. Gichin stworzył zbiór Dwudziestu Nakazów Karate, kontynuując tym samym dzieło Itosu Anko.

Dwadzieścia Nakazów Karate

Karate-do rozpoczyna i kończy się ukłonem.

W karate nie ma pierwszego uderzenia.

Karate stoi po stronie sprawiedliwości.

Najpierw poznaj siebie, potem innych.

Mentalność nad techniką.

Serce musi być uwolnione.

Klęska wywodzi się z nieuwagi.

Karate wychodzi poza dojo.

Karate to życiowa droga.

Użyj drogi karate do wszystkich aspektów życia. W tym jest jej piękno.

Karate jest jak wrząca woda, bez ciepła wraca do swojej chłodnej formy.

Nie myśl o zwycięstwie. Myśl o nie przegraniu.

Dopasuj się do przeciwnika.

Wynik pojedynku zależy od tego jak jeden używa siły i słabości.

Myśl o stopach i dłoniach jak o mieczach.

Gdy wychodzisz poza własną bramę, stajesz naprzeciw miliona wrogów.

• Ustalone pozycje są dla początkujących, później stają się one naturalne.

Wykonuj techniki dokładnie tak jak się naucza, walka to odrębna materia.

Nie zapominaj o przyłożeniu lub odjęciu siły, wyciagnięciu lub przykurczeniu ciała, o szybkim lub niespiesznym wykonaniu techniki.

Stale bądź świadomy, pilny i zaradny w poszukiwaniu Drogi.



Funakoshi nie oznaczył swoich nakazów cyframi, gdyż uważał, że wszystkie są jednakowo ważne. W 1949 roku uczniowie Genchina utworzyli JKA - Japoński Związek Karate z Funakoshim jako głową organizacji. Prawdziwą władzę w związku sprawował jednak jeden z jego uczniów, Masatoshi Nakayama. JKA zaczęło normować nauki Genchina, który nie był zadowolony z tych zmian. Słabnący z wiekiem mistrz zmarł w 1957 roku, mając 88 lat z powodu nowotworu jelita grubego. Twórca Shotokan znacznie spopularyzował karate i pozwolił aby uzyskało ono światową renomę. Wytrenował także wielu mistrzów, wśród których był Choi Yeong-ei.


mA2h7oE.png


Choi urodził się na terenie Korei Południowej podczas japońskiej okupacji półwyspu. W 1938 roku wraz z bratem zapisali się do Cesarskiej Szkoły Lotniczej i mniej więcej w tym okresie zmienił on swoje imię na Masutatsu Oyama. Wybuch wojny spowodował, że Oyama trafił do oddziału kamikaze, ale na jego szczęście wojna skończyła się zanim dostał rozkazy. Koreańczyk zrezygnował ze szkoły lotników i zapisał się Uniwersytetu Sportu w Tokio, na kierunek edukacja fizyczna. Chcąc dobrze się przygotować zaczął szukać najlepszych instruktorów. W swoim poszukiwaniu trafił do dojo Shotokan prowadzonego przez drugiego syna Genchina Funakoshi, Gigo. Oyama został uczniem i rozpoczął swoją życiową drogę karate. Po pewnym czasie trafił pod skrzydła założyciela Shotokan i trenował z nim przez dwa lata. Następnie trenował styl Goju-ryu, który wyewoluował z jednego z pierwszych wyodrębnionych na Okinawie styli, Naha-te. Jego nauczycielem był rodak So Nei Chu, który nauki pobierał bezpośrednio u twórcy Goju-ryu, Chojuna Miyagi. Oyama wykorzystywał zdobytą o sztukach walki wiedzę, aby walczyć z Policją Wojskową USA. Lata później w wywiadzie udzielonym japońskiej telewizji powiedział: „Straciłem wielu przyjaciół podczas wojny, z samego rana, zanim zostali wysłani jako Kamikaze jadaliśmy razem śniadanie, a wieczorem ich krzesła były puste. Gdy wojna się skończyła byłem wściekły, więc walczyłem z tyloma Amerykanami ilu udało mi się znaleźć, dopóki mój portret nie wisiał wszędzie na komendzie”. Masutatsu postanowił kontynuować zgłębianie sztuki karate w samotności i uznał, że spędzenie trzech lat na górze Minobu będzie dobrym do tego miejscem. Jeden z jego uczniów postanowił towarzyszyć mu w tym wyzwaniu, ale po krótkim okresie w spartańskich warunkach zrezygnował. Oyama także nie wytrzymał zaplanowanych 3 lat, ponieważ zmuszony został po czternastu miesiącach, gdy jego sponsor przestał go wspierać wrócić do cywilizacji jako silniejszy i groźniejszy karateka. Podczas tego pobytu Mas zgłębiał dzieło znakomitego japońskiego szermierza, Miyamoto Musashiego pt. „Księga Pięciu Kręgów” („Go Rin no Sho”). Kilka miesięcy później gdy wygrał w turnieju Karate na Narodowych Mistrzostwach Sztuk Walki, przeciwnicy zarzucili mu, że złamał swoje postanowienie. Oyama poczuł się dotknięty tymi zarzutami, więc wrócił w góry. Tym razem wybrał górę Kiyosumi i spędził w jej cieniu 18 miesięcy.

W 1953 roku Masutatsu otworzył własne dojo w Tokio, ale kontynuował podróżowanie po Japonii dając pokazy własnych umiejętności łamiąc deski, kamienie, czy siłując się z bykami. W krótkim okresie czasu Oyama zyskał ogromną reputację, która przyciągała kolejnych uczniów. Jego styl był określany jako twardy, intensywny i z naciskiem na wyprowadzanie pojedynczych mocnych ciosów, ale jednocześnie bardzo praktyczny. W 1957 roku styl otrzymał nazwę Kyokushinkai, czyli „Ostateczna Prawda”, a sam Mas zyskał sobie miano surowego nauczyciela, ponieważ jego treningi były wycieńczające, a uczniowie odnosili kontuzje podczas kumite. Oyama kładł jeszcze większy nacisk na dobre przygotowanie fizyczne niż mistrzowie z dawnych lat. Jego trening zawierał łamanie desek, dachówek czy cegieł. Kyokushin bardzo szybko rosło w siłę i chętni do nauki tej sztuki walki przybywali nawet spoza Japonii. W 1961 roku zorganizował on Otwarte Mistrzostwa Japonii w Karate dla Uczniów, które zwyciężył jego podopieczny, Tadashi Nakamura. W 1964 roku Oyama przeniósł swoje dojo i powołał IKO, czyli Międzynarodową Organizację Karate. Następnie pięć lat później zorganizowano Pełnokontaktowe Mistrzostwa Japonii w Karate, które wzbudziły ogromne zainteresowanie w Japonii. Ich zwycięzcą został Terutomo Yamazaki. Ogromne i wciąż rosnące zainteresowanie nowym stylem walki pozwoliło Oyamie na wysłanie swoich uczniów jako emisariuszy do innych krajów. Masutatsu samodzielnie wybierał kto nadaje się na ambasadora jego szkoły i starał się robić to mądrze. Sam także kontynuował nauczanie innych, wśród których znalazło się wielu znakomitych zawodników karate wśród których byli: Kenji Kurosaki, Bobby Lowe, Shigeru Oyama, Akira Masuda, Steve Arneil, Loek Hollander, Shokei Matsui, Hiroki Kurosawa, Nicholas Pettas czy nasz rodak Andrzej Drewniak.


bNn95wd.jpg

Masutatsu Oyama


Przez lata Oyama zbudował potężną organizację, która miała swoje przedstawicielstwa w blisko 100 krajach na świecie. Po jego śmierci w 1994 roku rozgorzała walka o władzę, która skończyła się rozłamem w strukturach IKO i powstaniem wielu pomniejszych organizacji na czele których stawali byli uczniowie Oyamy. Ale jeszcze zanim twórca Kyokushin odszedł z tego świata, wielu jego uczniów podążyło własną ścieżką i otwierało własne szkoły, gdzie nauczali oni własnych wariantów karate. Jednym z nich był Hideyuki Ashihara, który trafił do dojo Oyamy w wieku szesnastu lat. Trenował sumiennie i w zaledwie trzy lata uzyskał stopnień mistrzowski i nikt w dojo nie mógł go pokonać. W 1966 roku przeszedł test na instruktora i miał dostać zaszczyt propagowania Kyokushin w Brazylii, jednak pewien incydent pokrzyżował jego plany. Pokonał on w walce ulicznej pięciu napastników, co zostało zgłoszone na policję. Służby szybko go znalazły i gdy dowiedziano się o tym w dojo, został on zawieszony w treningach. Po dwóch miesiącach został ułaskawiony i pozwolono mu wrócić do treningów, ale odesłano go miasta Nomura na wyspie Shikoku by tam otworzył nową szkołę. Po trzech miesiącach został wezwany do Tokio, gdzie zaoferowano mu upragniony jeszcze do niedawna wyjazd do Brazylii. Ashihara odmówił i postanowił kontynuować to co rozpoczął w Nomura. Jego nauki zdobywały coraz więcej adeptów i w krótce musiał przenieść się do Yawatahama, gdzie prowadził największy w okolicy klub Kyokushinkai. Jego aktywność przeniosła się także do innych miast, w tym Uwa i Uwajima. W tym okresie wdrożył do swojego treningu metodę „Tai sabaki” („Ruch całym ciałem”), która stanowiła kontrę do statycznego karate innych styli. Ashihara Karate stało się bardzo popularne w tym rejonie i jego twórca został poproszony przez władzę do prowadzenia zajęć dla policji. Hideyuki oficjalnie nie odszedł jednak z Kyokushin, ale jego rosnące wpływy zmusiły go do publicznej rezygnacji z trenowania karate, aby uniknąć konfliktu ze swoimi kolegami. Nie było to jednak wystarczające i został on wydalony z Kyokushinkai. W 1980 roku postanowił założyć on własne stowarzyszenie NIKO – Nowa Międzynarodowa Organizacja Karate z głównym dojo w Matsuyamie. Siedem lat później Ashihara zaczął mieć problemy z równowagą. Okazało się, że cierpi na Stwardnienie zanikowe boczne. W latach 90-tych jego stan się pogorszył i ostatecznie zmarł on w 1995 roku. Jednym z jego znamienitych uczniów był Kazuyoshi Ishii, który także zaczynał ćwicząc Kyokushin.


XZx6IHV.jpg

Hideyuki Ashihara


Ishii odszedł z Kyokushin za swoim mistrzem, ale niedługo później postanowił otworzyć własną szkołę. Jego styl, Seidokaikan mocno bazował na Kyokushin z nastawieniem na rywalizację sportową i całkowite jej poświęcenie. Kazuyoshi uprościł nieco karate i wyrzucił ze swojego stylu niepotrzebne elementy. Są w nim tylko dwa kata (w Kyokushin jest ich ponad 30). Wprowadził także do walk turniejowych rękawice bokserskie i możliwość uderzania pięścią w głowę (W Kyoukishin dozwolone jest uderzanie łokciami i pięściami tylko na tułów, kopać natomiast można w każdą część ciała). Ishii zyskał rozgłos gdy jego podopieczni Takeo Nakayama, Masaaki Satake czy Nobuaki Kakuda zaczęli wygrywać ogólnokrajowe turnieje. W latach 80-tych zaczął promować w telewizji organizowane przez siebie turnieje karate, które szybko przykuły uwagę widzów. Twórca Seidokaikan nieustannie rozwijał swoją organizację, a reguły zbliżające tą sztukę walki do kickboxingu tylko w tym pomagała. Organizowane przez niego turnieje zyskały rozgłos w Europie i pozwoliły mu ściągnąć do Japonii mistrzów Kyokushin z Holandii, Petera Smita i Gerarda Gordeu. W 1992 roku odbyły Pierwsze Igrzyska Olimpijskie w Karate, a w finale spotkali się wymieniony Kakuda i Amerykanin Willie Williams. Następnie w maju tego samego roku podczas drugiej imprezy z tego cyklu szwajcarski mistrz Kyokushin, Andy Hug zmierzył w finale z Toshiyuki Yanagisawa. Hug dołączył do Seidokaikan i wygrał Drugi Puchar Świata w Karate jeszcze tego samego roku. Do tego grona dołączył także mistrz z Australii, Sam Greco. Następnie w 1993 roku organizacje zasilił także Brytyjczyk, Michael Thompson. W tym samym okresie Ishii powołał do życia organizację K-1 mającą za cel zjednoczenie wszystkich stylów walki bazujących na uderzaniu pod jednym sztandarem, a następnie wyłonieniu najlepszego z nich.
 
Wracam z nowym materiałem. Co prawda nie jest on poświęcony MMA czy PRIDE, ale traktuje o wydaje mi się istotnym aspekcie Sztuk Walki, a tym samym i ich Mieszaniny. Początkowo chciałem skrobnąć coś szybkiego o K-1, ale gdy zacząłem zagłębiać się w temat i cofać wskazówki zegara, pokusiłem się o streszczenie długiej historii karate. Sam zgłębiam Kyokushin, więc było to dosyć edukacyjne zajęcie. Materiał ten proszę traktować jako pewne preludium do części drugiej, poświęconej głównie K-1.
 
Dzięki, mam nadzieję, że chociaż kilka osób przeczyta :D K-1 nie cieszy się ogromną popularnością na forum, a co dopiero Karate.
Wychowywałem się na Taekwon-do, ale informacje o innych formułach "uderzanych" (:wink:) chłonę z przyjmnością.
 
Przeczytałem :antonio:

Płodzisz jednocześnie najlepsze stylistycznie i najciekawsze teksty na cohones :applause: Zgrabnie przedstawiona historia, którą chce się doczytać do końca, mimo że sam z siebie nigdy bym za takimi informacjami nie grzebał.
 
@Olos , nie myślałeś nad założeniem jakiegoś fanpage lub bloga, na którym zbierałbyś te perły? Szkoda by było, gdyby takie cuda przepadły w mrokach forum.
 
Dzięki, mam nadzieję, że chociaż kilka osób przeczyta :D K-1 nie cieszy się ogromną popularnością na forum, a co dopiero Karate.
Ja pamiętam jak obejrzałem finałowy turniej K-1 z 2002 na Eurosporcie (oczywiście w retransmisji) i od tego czasu sporo się tego k-1 dzięki Eurosportowi oglądało, starsi fani sztuk walki na pewno pamiętają. Ja czekam na drugą część prawie tak jak na kolejną walkę Rin Nakai lub Silvany, a to chyba duzo mówi!
 
Przeczytałem :antonio:

Płodzisz jednocześnie najlepsze stylistycznie i najciekawsze teksty na cohones :applause: Zgrabnie przedstawiona historia, którą chce się doczytać do końca, mimo że sam z siebie nigdy bym za takimi informacjami nie grzebał.

Wielkie dzięki!:gabi_much_love:

@Olos , nie myślałeś nad założeniem jakiegoś fanpage lub bloga, na którym zbierałbyś te perły? Szkoda by było, gdyby takie cuda przepadły w mrokach forum.

Założyłem jakiś czas temu fp na fejsie, udsotępniam na nim co prawda głównie linki z Cohones, ale jakieś krótsze rzeczy, które nie mają tyle obrazów będę publikował bezpośrednio tam. -> https://www.facebook.com/YammatoDamashii/ (mam nadzieje, ze nie wyłapię bana za reklamę)

:płacz:


Ja pamiętam jak obejrzałem finałowy turniej K-1 z 2002 na Eurosporcie (oczywiście w retransmisji) i od tego czasu sporo się tego k-1 dzięki Eurosportowi oglądało, starsi fani sztuk walki na pewno pamiętają. Ja czekam na drugą część prawie tak jak na kolejną walkę Rin Nakai lub Silvany, a to chyba duzo mówi!

Dzięki :kis:
 
Szacun. Zanim dowiedzialem się co to MMA, zawsze jarałem się karate, starszy kuzyn trenował karate goju ryu. Coś zawsze pokazał, a potem byłem skazany na małe kumite z większym i cięższym rywalem:)
Swego czasu nie mogłem oderwać wzroku od tego co wyprawiał ten Pan
 
Wracam z nowym materiałem. Co prawda nie jest on poświęcony MMA czy PRIDE, ale traktuje o wydaje mi się istotnym aspekcie Sztuk Walki, a tym samym i ich Mieszaniny. Początkowo chciałem skrobnąć coś szybkiego o K-1, ale gdy zacząłem zagłębiać się w temat i cofać wskazówki zegara, pokusiłem się o streszczenie długiej historii karate. Sam zgłębiam Kyokushin, więc było to dosyć edukacyjne zajęcie. Materiał ten proszę traktować jako pewne preludium do części drugiej, poświęconej głównie K-1.
Bardzo kurwa dobre :antonio:
 
@Olos bardzo dobry materiał. Czekam jeszcze micniej na ten o K1!
Jezu pamiętam stare gale na Eurosporcie za gówniaka. Ojciec mi pokazywał i mówił, kto się fajnie bije.

Ja również mam sentyment do starego (a raczej średniego, bo okresu 2001-2003) K-1 i pewnie najdokładniej opiszę ten okres o którym w tej chwili wiem najwięcej.

@Olos myslales nad przedstawieniem najlepszych starych zawodnikow roznych sportow walki?

Noszę się już od ponad roku z zamiarem napisania materiału o Andym Hugu. Wydaje mi się, że będzie to kolejny i dosyć logiczny krok po materiale o K-1. Mam też kilku gości z karate, których chciałbym przybliżyć. Z resztą sportów jestem trochę na bakier, aczkolwiek kiedyś sporo czytałem o Kimurze, więc może i judo do którego mam niespełnioną miłość też znajdzie się na tablicy.
 

Ciary. Uwielbiam Andiego, do tej pory czasem sobie obejrzę walki z tamtego okresu (końcówka 90 i początek 00). Retransmisje na eurosporcie za dzieciaka.

Hug, Bonjasky, Sefo, Aerts, Hoost, Schilt, Le Banner, Hunt, długo by wymieniać. Muszę wrócić do tego. Odszukać walki i obejrzeć. Aż mi się ćwiczyć zachciało. Zara coś rozniese!
 
Ciary. Uwielbiam Andiego, do tej pory czasem sobie obejrzę walki z tamtego okresu (końcówka 90 i początek 00). Retransmisje na eurosporcie za dzieciaka.

Hug, Bonjasky, Sefo, Aerts, Hoost, Schilt, Le Banner, Hunt, długo by wymieniać. Muszę wrócić do tego. Odszukać walki i obejrzeć. Aż mi się ćwiczyć zachciało. Zara coś rozniese!
Ja poznałem Huga relatywnie niedawno, ponieważ gdy zaczynałem z K-1 to już niestety nie było go wśród nas. Potem szybko od Cro Copa i Sappa wszedłem do MMA i K-1 na dobrych parę lat odeszło gdzieś na dalszy tor. Dopiero później jak oglądałem jakieś stare GP wpadł mi on w oko, wyszukałem, obejrzałem parę HL, potem walk i od tamtej pory jest na podium moich ulubionych zawodników K-1.
 
Ja poznałem Huga relatywnie niedawno, ponieważ gdy zaczynałem z K-1 to już niestety nie było go wśród nas. Potem szybko od Cro Copa i Sappa wszedłem do MMA i K-1 na dobrych parę lat odeszło gdzieś na dalszy tor. Dopiero później jak oglądałem jakieś stare GP wpadł mi on w oko, wyszukałem, obejrzałem parę HL, potem walk i od tamtej pory jest na podium moich ulubionych zawodników K-1.
Chciałem dopaść jego biografię (napisaną przez żonę Huga i jakiegoś szwajcarskiego autora/redaktora) i w zasadzie jest to osiągalne, niestety jest dostępna tylko i wyłącznie w języku niemieckim o ile mi wiadomo.
 
@Olos ogólnie kyokushin jest uznawane za najtwardsze i najbrutalniejsze karate, a jakby sprawa się miała na ulicy ? Dajmy na to 10dan kyokushin vs najlepszy mistrz okinawskiego tradycyjnego karate ? Ja bym stawiał na kyokushin i po prostu jebnięcie pięścią i kop na ryj wyżej od wymyślnych ciosów palcami z okinawy. Jakie jest twoje zdanie, ogółem jaki styl karate byłby najskuteczniejszy w ulicznej napierdalance ?
 
@Olos ogólnie kyokushin jest uznawane za najtwardsze i najbrutalniejsze karate, a jakby sprawa się miała na ulicy ? Dajmy na to 10dan kyokushin vs najlepszy mistrz okinawskiego tradycyjnego karate ? Ja bym stawiał na kyokushin i po prostu jebnięcie pięścią i kop na ryj wyżej od wymyślnych ciosów palcami z okinawy. Jakie jest twoje zdanie, ogółem jaki styl karate byłby najskuteczniejszy w ulicznej napierdalance ?
Zależy. Trenuje u nas w klubie kilku gości kick-boxing i czasem przychodzą na karate, czasem sytuacja jest odwrotna więc często jest zderzenie stylów. Mam kumpla który jeździ na ustawki i u nas trenuje. Boksersko zabija, dodatkowo trenuje z doskoku w Sharku zapasy i bjj. Jednak nie ma do mnie podejścia jeśli chodzi o kopnięcia. W pojedynku 1 na 1 na ulicy zjadłby mnie i większość kumpli, na zasadach karate ja go rozbijam. Ale jeżeli mówimy o jakimś sebiksie wyrwanym z siłowni to raczej takiego gościa bez problemu można zlać przy pomocy karate.

Co do Kyokushin vs Okinawa. Oyama jak jest napisane w materiale zapożyczał z Shotokan i Goju-ryu, po prostu wyniósł kwestię walki na piedestał. Seidokaikan, które opiera się na Kyokushin to już w ogóle styl nastawiony stricte na walkę. W Goju-ryu są jednak ciosy na twarz, aczkolwiek ich pojedynki przypominają bardziej point-fighting w porównaniu do walk które odbywają się na turniejach Kyokushin, mają jednak obalenia i jakieś quasi-walki w parterze.



Moim zdaniem nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, to nie styl dyktuje kto by wygrał, ale jednak Kyokushin jest agresywniejsze i bardziej nastawione na walkę od karate okinawskiego. Oyama zadbał o to, aby Kyokushin było testowane przeciwko innym stylom, jak Muay Thai chociażby, ale i tu kwestia sprowadza się do zawodnika, a nie stylu. Możliwe, że też bym wygrał z kimś kto trenuje tylko MT, ale pewno na jego miejsce znalazłoby się 10-ciu którzy by mnie zabili. Pytałeś o mistrzów, ale tu mi się wydaje kwestia taka sama, przełożyłem to po prostu do swojej skali.
 
Zależy. Trenuje u nas w klubie kilku gości kick-boxing i czasem przychodzą na karate, czasem sytuacja jest odwrotna więc często jest zderzenie stylów. Mam kumpla który jeździ na ustawki i u nas trenuje. Boksersko zabija, dodatkowo trenuje z doskoku w Sharku zapasy i bjj. Jednak nie ma do mnie podejścia jeśli chodzi o kopnięcia. W pojedynku 1 na 1 na ulicy zjadłby mnie i większość kumpli, na zasadach karate ja go rozbijam. Ale jeżeli mówimy o jakimś sebiksie wyrwanym z siłowni to raczej takiego gościa bez problemu można zlać przy pomocy karate.

Co do Kyokushin vs Okinawa. Oyama jak jest napisane w materiale zapożyczał z Shotokan i Goju-ryu, po prostu wyniósł kwestię walki na piedestał. Seidokaikan, które opiera się na Kyokushin to już w ogóle styl nastawiony stricte na walkę. W Goju-ryu są jednak ciosy na twarz, aczkolwiek ich pojedynki przypominają bardziej point-fighting w porównaniu do walk które odbywają się na turniejach Kyokushin, mają jednak obalenia i jakieś quasi-walki w parterze.



Moim zdaniem nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, to nie styl dyktuje kto by wygrał, ale jednak Kyokushin jest agresywniejsze i bardziej nastawione na walkę od karate okinawskiego. Oyama zadbał o to, aby Kyokushin było testowane przeciwko innym stylom, jak Muay Thai chociażby, ale i tu kwestia sprowadza się do zawodnika, a nie stylu. Możliwe, że też bym wygrał z kimś kto trenuje tylko MT, ale pewno na jego miejsce znalazłoby się 10-ciu którzy by mnie zabili. Pytałeś o mistrzów, ale tu mi się wydaje kwestia taka sama, przełożyłem to po prostu do swojej skali.


Dzięki za odpowiedz:OK:
 
Back
Top