Ehh, panowie, załamujecie mnie. Tyle w tym siedzicie, a nie wiecie, że oddsmakerzy układają kursy nie według podziału szans obu walczących ze sobą zawodników, a tak, by jak najwięcej wydoić z obstawiających. Kurs na Rampage'a jest niski z prostego powodu - więcej ludzi postawi/więcej hajsu pójdzie (niepotrzebne skreślić) na Jacksona, dlatego kurs jest na niego niski. Z ciekawości zajrzałem na Tapology - 84% typujących wskazało na Quintona.
Kurs na Browna zawyżony był - to oczywiste dla ludzi mocno siedzących w temacie, ale jestem przekonany, że buki nie straciły na tej walce, ba - zarobiły i możliwe, że niemało. Szok? Doskonale przewidzieli jak "betting public" zareaguje i na tym się zarabia. Brown wystartował z poziomu 2.30, a Silva 1.59. Gdzie poszło więcej pieniędzy? Otóż na Eryczka. Stopniowo spadało, aż doszło do około 1.40 przy 3.10 na Browna. Oczywiście za Matta musieli wypłacić obstawiającym na niego ponad półtorakrotność wkładu, jednak biorąc pod uwagę to, że kursy już na samym początku obciążone są marżą (dlatego, przykładowo, początkowo mamy po 1.91 na obu zawodników, a nie 2.00 - 2.00), utrzymuję, ze bukmacherzy na tym nie stracili.
Oczywiście zdarzają się też walki, gdzie układający kursy się "pomylą" i więcej ludzi postawi na underdoga i ten underdog wygrywa, jednak nie jest to częste zjawisko. Piszę to wszystko oczywiście w uproszczeniu, ale pamiętajmy, że bukmacherka to ogromny biznes nie dla obstawiających, tylko dla samych bukmacherów i nie bez powodu powstają kolejne portale, gdzie możemy tracić swoje pieniądze.
PS. Pietagoras, nawet mnie nie denerwuj, że się nie znasz, bo Cruickshanka trafić po kursie blisko 4.00 chyba tylko Ty mogłeś. :) Zawsze takie coś (przynajmniej na mnie) zrobi duuużo większe wrażenie niż to jak ktoś wrzuci tu po gali taśmę z pięciu zdarzeń po kursach ok. 1.30 choćby i za tysiąc złotych była. ;)