Przed walką z Vettorim każdy się mądrzył, że ten wykolei jego hype, bo w końcu trafił na zapaśnika. Zapasy Gasteluma są przeceniane, ich poziom jest co najwyżej średni. Vettori to dobry zapaśnik i w ogóle świetny prospekt, jeszcze o nim usłyszymy. Nie ruszał się także jak wóz z węglem, do tej pory był to najtrudniejszy dla Israela przeciwnik.
Każdy kto stawia hajs na Kelvina może poczynić znak krzyża. Istnieje jak zawsze prawdopodobieństwo (wg. moich estymacji 10-15%), że Kelvin go ustrzeli, ale stylistycznie ciężko o lepszego przeciwnika dla S-Bendera. Po pierwsze - różnice warunków fizycznych są kosmiczne. Spójrz na poprzednie walki grubcia i sam oceń jak dawał sobie radę z takimi długasami (Magny, Weidman). Po drugie, Gastelum jest sztampowy i przewidywalny, jego kombinacje niczym nie zaskakują. Nadrabia to szybkością i siłą. Na innych wystarcza, ale tutaj nadal będzie o połowę wolniejszy od Israela. Po trzecie kardio - Kelvin ma dobre serducho, ale tutaj również przegrywa w przedbiegach. Nigeryjczyk nie da się zajechać. Jest piekielnie inteligenty, nie ryzykuje niepotrzebnie jak Silva, ma gigantyczne doświadczenie w kickboxingu i kapitalną obronę obaleń. Po prostu nie widzę jak miałby to przegrać. Jedynie w marginesie błędu, wtedy tak. Dla mnie bet tej gali, bez dwóch zdań. Nie słuchajcie FAMEMMA, bo pogrąży wam Poirierem i Gastelumem kupony. Słuchajcie mnie, a już nigdy więcej nie dotknie was głód.