Neuralink - podsumowanie konferencji
Jakąś godzinkę temu Elon skończył
prezentację niejako podsumowującą dwa lata pracy swojego najnowszego startupa Neuralink. Jego głównym celem jest stworzenie potężnego interfejsu pomiędzy mózgiem a komputerem. Oczywiście czeka nas jeszcze daleka droga, ale myślę, że to co już dokonali jest imponujące. Wpierw jednak - jeśli chcecie solidnie zrozumieć ideę Neuralinka to warto zapoznać się z tekstem Tima Urbana z
Wait But Why z 2017. A jeśli chcecie podsumowania informacji z konferencji to zapraszam do lektury tutaj:
* Elon stwierdził, że głównym celem tej konferencji była rekrutacja. Neuralink ma przed sobą długą i trudną drogę i chce na niej mieć najlepsze umysły.
* Interfejs w postaci sieci małych elektrod ma być umieszczany na powierzchni mózgu za pomocą robota działającego podobnie do maszyny do szycia.
* Wstępnie procedura miałaby polegać na wywierceniu w czaszce otworu o średnicy 8mm tak by maszyna mogła nałożyć implant. Docelowo Elon chciałby, żeby dziurki były nieporównywalnie węższe i wykonywane przez laser. Marzy mu się, by procedura była kiedyś odpowiednikiem laserowej korekty wzroku - standardem o małej inwazyjności. Na ten moment dziurkę “zatyka się” sensorami.
* Zaznacza jednak, że oczywiście na początku celem Neuralinka są osoby z różnymi dolegliwościami - głównie sparaliżowane. Takie które z racji na swoje problemy chcą podjąć się takiej procedury, by polepszyć swój komfort życia.
* N1 sensor - zaprezentowana elektronika jest imponująco malutka, jeszcze bardziej imponujące są nici sensorów o szerokości od 4 do 6 mikrometrów. Maszyna może umieścić nawet tysiąc tychże w tkance mózgowej.
* Wiadomo było, że neuralink pracował ze szczurami, nawet zaprezentowano fotki szczura, któremu zaimplementowano 3072 sondy. Elon jednak odpalił niewielką wyraźnie niezaplanowaną bombkę, kiedy powiedział, że to “delikatny temat”, ale “małpa była w stanie kontrolować komputer swoim mózgiem”. Detali nie znamy. Wiemy, że Neuralink stara się obecnie o zgodę FDA na badania na ludziach i można liczyć, że pierwsze próby odbędą się jeszcze przed końcem 2020 roku.
* Dwie części prezentacji były poświęcone elektronice. Były szalenie imponujące - miniaturyzacja, niesamowicie mały pobór energii, dokładność odczytu… Oczywiście sensory w dalszym ciągu są znacznie większe od neuronów, ale według mózgów prowadzących prezentację, powinno być możliwe, by rozróżnić “spikes”, czyli sygnały aktywacji pojedynczych neuronów.
* Co chyba najciekawsze (przynajmniej w kontekście elektroniki), jeśli idzie o tempo działania, odczyt, odsianie szumu, konwersja sygnału analogowego na cyfrowy - wszystko to działa szybciej niż reakcje chemiczne w mózgu. Więc nawet jeśli jeszcze nie mamy idealnej rozdzielczości, to elektronika spokojnie może nadążać w czasie rzeczywistym za mózgiem.
* Co z tymi danymi? Przesłane do niewielkiego urządzenia zaimplantowanego za uchem mogą być przekazywane za pomocą BlueTooth do telefonu lub komputera. Odpowiednio obrobione mogą pozwolić na… cóż wszystko. Poruszanie protezą, stymulowanie nerwów za zerwanym rdzeniem kręgowym, obsługa komputera… Czas pokaże, ale możliwości wydają się nieograniczone. Od przywracania wzroku niewidomym, do wgrywania umiejętności rodem z matrixa.
* Podoba mi się, że kolejni naukowcy podkreślali, że Neuralink nie wyskoczył jak dżin z butelki, tylko że to efekt ponad stulecia neurologii.