Tanio skóry nie sprzedam

Halołin ma taki plus, że kluby robia imprezy specjalne ale Ja nie jestem fanem takiego świętowania Dnia zmarłych, jakoś Mi nie pasuje tutaj lejąca się wóda i groobe balety, do tego jeszcze kac we Wszystkich Świętych. To tylko kolejne komercyjne "święto" przeszczepione tak jak poje*ane walentynki aby nabić sobie kabze, najgorzej, że co roku bardziej to podłapują Polacy...
 
Już się tak nie przypierdalajcie. To, że handel chce ze wszystkiego wycisnąć kasę to jedno, a druga strona jest taka, że przynajmniej dzieci mają zabawę i najedzą się słodyczy. Moim zdaniem to nic złego, a za chęć napychania kabzy to równie dobrze można się doczepić do ciebie, że nie chcesz pracować za darmo ;)
 
Ja nie twierdzę, że to źle jak ktoś chce sobie nabić kabze tylko źle, że Polacy podłapują temat wpadając w sidła komercyjnego paraświęta które w Polsce jest upośledzone do granic. To polega w największej mierze na chodzeniu po domach w przebraniu i zbieraniu słodyczy czego nie robi się w Polsce. To tak jakbyś kupił opłatek i się Nim nie podzielił. Nikt tego pseudoświęta nie celebruje w należyty sposób(i oby nigdy nie chcieli)...niektóre szkoły czy przedszkola zrobiły dziś dzieciom halołin w klasie, rodzice wyrzygali na przebrania i słodycze i to tyle...niektórzy jeszcze dynie kupili i wydrążyli, tyle z tej całej celebracji halołin w Polsce.
 
224409_456369787738451_786952780_n.jpg
 
Dla mnie koleś jest żałosny, bo wypowiada się na temat czegoś o czym, jak widać nie ma pojęcia.


Idąc tym tokiem rozumowania, nie chcę nawet myśleć w jakim świecie my żyjemy. Naturalną cechą człowiek, jest wypowiadanie się na tematy o których większej wiedzy nie mamy:-)
 
@defthomas



Ładnie podsumowałeś temat. Obym nie dożył czasów, w których jakiś dzieciak zapuka mi w drzwi i powie "cukierek albo psikus" - bo zapierdolę jego rodziców.
 
No to musze was zmartwic chlopaki (tych co nie spotkali sie z "cukierek albo psikus") u mnie jest to juz od kilku lat i mysle ze na wiekszosci osiedli domkow jednorodzinnych jest to spotykane, w sumie to dzisiaj nawet w sklepie na blokowisku byly 2-3 dorosle osoby przedemna ktore kupowaly cukierki dla takich dzieciakow, wiec moze poprostu do waszych miast jeszcze to nie dotarlo albo was omija ;).
 
Mieszkam w domku jednorodzinnym, ale nie dotarło to do mnie i z tego co wiem w najbłiższej okolicy tego nie ma. Serio, walentynki jeszcze przeżyje, ale halołin, które nawet polskiej nazwy nie ma niech się pierdoli. Nie o takie polskie walczyli nasi przodkowie, nienawidze tej jebanej amerykanizacji.
 
Do mnie dwie grupy dzieciaków dzwoniły, zadnej nie otworzyłem, pierdole. A jak szedłem do sklepu to tylko widziałem jak mnóstwo dzieciaków biegało od klatki do klatki, poprzebierane i z workami na słodycze. Heh.
 
kurwa, wracam se do domu a tu czarownica biegnie przez skrzyżowanie :-)



btw. u mnie też chodzą i nie tylko dzieci ale też gimbusy. To jest dopiero porażka
 
Perełka. :D
"Tak mi się wydaje. To jest przykre, ale w tym kraju ludzie zachodzą nawet dużo dalej, bez żadnej wiedzy i żadnego przygotowania. "
 
Back
Top