A ja się z niej śmiać nie będę.
Skurwiła się na oczach tysięcy ludzi, a łata, która do niej przylgnęła po pamiętnych występach i masie jakichś tam skandali na pewno dała jej suma sumarum popalić. Okazało sie pewnie, że nie jest tak cudownie jak sądziła, że będzie. Hedonizm nie wszystkich prowadzi do życia pełnego satysfakcji i ogólnie pojętego szczęścia. Człowiek czasem musi upaść na samo dno by zechcieć się od niego odbić, by widzieć coś więcej, by przewartościować swoje życiowe cele, priorytety.
Jeśli ona dotarła do miejsca, w którym nie wiedziała co dalej i kim tak naprawdę jest, to wielce prawdopodobne, że mogła otworzyć się na coś głębszego. Często ludzie szukają Boga ( jakkolwiek go ktoś postrzega i nazywa ) z chwilą, gdy ich życie przestaje być już dla nich takie atrakcyjne, satysfakcjonujące, gdy tracą resztki szacunku do samego siebie.
Jeszcze parę lat temu sam należałem do tych, którzy takie jak ona oceniali, wyśmiewali, ferowali wyroki skazujące na pogardę.
Dzisiaj pokiwam głową i powiem: no proszę. Podziwiać nie będę, bo to wybory każdego z osobna a przede wszystkim jej droga życiowa na którą zechciała wejść obecnie. Oceniać i śmiać się jednak też nie zamierzam, bo jeśli znalazła spokój i siłę wewnętrzną w swoim nawróceniu to chwała jej za to. Pewnie będzie szczęśliwsza niż była tak naprawdę dotychczas.
Byłem świadkiem metamorfozy, którą przeszło dwóch moich dobrych znajomych. W różnym czasie, niezależnie od siebie. Skurw... jakich mało. Często jednak tacy właśnie ludzie szukają swojej tożsamości, swojej drogi, agresją, bójkami, melanżem czy hardcorowymi używkami reagują na dezorientację życiową, na brak wyższych celów i obawę o to co przyniesie jutro.
Powiem Wam, że tacy ludzie, potrafią swoim życiem dać potem dużo większe świadectwo, niż nie jeden katechizm czy ksiądz na ambonie. Dlatego też nie oceniam, nie prześmiewam a powiem nawet - szanuję to co mówi.
A czy sekta? Nie wiem, pod protestantyzm podchodzić chcą chyba jakoś wedle wiki, na Biblii wzorują, więc najgorzej nie jest. Mają jakiegoś przywódcę, przewodniczącego - a to już brzmi nieco gorzej ;)