Tanio skóry nie sprzedam


Uwaga na jebitny spoiler z nowego sezonu Gry o Tron w drugim filmiku.
ezgif-com-resize-gif.3130
 
http://allegro.pl/audi-s3-235km-popatrz-jaka-franca-i6184336561.html

Dzień dobry, Szczęść Boże, Witam!
Mam do sprzedania prawdziwe Audi S3, nie żaden podrabianiec.
Samochód sprawny, ubezpieczony, zarejestrowany, z ważnym przeglądem. Ogólnie w niezłym stanie, na pewno w lepszym, niż wątroba Kwacha.
W moim posiadaniu od niecałego roku, poniżej pokrótce historia auta.
Na wiosnę 2015 roku zostało sprowadzone ze Szwajcarii do kondominium rosyjsko-niemieckiego pod żydowskim zarządem powierniczym. Przyjechało na lawecie z lekko uderzonym przodem. Uszkodzony został plastikowy pas przedni, zderzak i mocowania lamp. Pas został wymieniony, zderzak najprawdopodobniej też a mocowania lamp zostały pospawane. Tak poskładany samochód kupiłem już ja, zrobiłem pakiet startowy (rozrząd, olej, filtry), dodatkowo wymienione zostały wszystkie świece, cewki, tarcze z tyłu + klocki. W krótkim czasie zregenerowana została też turbina (1500 zł) i od tej pory samochód odwdzięczał się w miarę bezproblemową jazdą. Katalizatory i tłumiki na swoi miejscu oprócz końcowego, którego wywaliliśmy i wstawiliśmy rure z nierdzewki. Mało profesjonalny zabieg ale bardzo tani i szybki. Dźwięk taki trochę jak z puszki po piwie, ale mi się podoba :)
Jako, że niespecjalnie pojmuję idee pisania szczątkowych informacji na aukcji a następnie marnowania czasu na tłumaczenie telefoniczne wszystkich szczegółów to postaram się opisać tu wszystko, co wiem. Podążając tym tropem, nie opiszę tego, czego nie wiem, z dość oczywistych względów, także nie biorę odpowiedzialności za ewentualne pretensje po przyjeździe, że "panie, ale tam coś stuka od spodu". Nie jestem mechanikiem, nie leżę co drugi dzień pod samochodem, a w czasie jazdy staram się raczej skupić na drodze, a nie na kulturze pracy zawieszenia ;)
Samochód ma przebieg 282 tys, całe szczęście poniżej granicy 300 tys, powyżej której dostał bym zapewne kilka telefonów w stylu "Panie, przy takim przebiegu to się wszystko rozpada, podłużnice są jak z plasteliny, panewki się kręcą jak g*wno w przeręblu a maglownica wspomagania chodzi ciężej niż w trzydziestce, także jak mnie pan ładnie poprosi i dorzuci te modrzewiową wiatę ze zdjęć to dam panu 10tys. To co, moge przyjeżdżać?"
Papiery, jakie mam do samochodu i sam stan samochodu sugerują, iż jest to oryginalny przebieg, dość normalny zresztą biorąc pod uwagę jego wiek.
Buda jeszcze w Szwajcarii była cała malowana oprócz dachu (dość częsta praktyka odświeżania lakieru w tamtych stronach) później pomalowana była również maska, prawy przedni błotnik i przedni zderzak.
Moc samochodu to najprawdopodobniej 235 koni i 353 Nm dzięki programowi ABT robionemu w Szwajcarii. Mam na to papiery, natomiast był on robiony dość dawno temu i nie jestem pewny, czy wciąż tam jest. Miałem go shamować, ale ostatecznie stwierdziłem, że mi się nie chce.
Motor o oznaczeniu APY, w dobrym stanie, ma moc, nie kopci, trzyma bardzo dobre ciśnienie oleju, ładnie trzyma temperaturę, konsumpcja oleju na znośnym poziomie, aktualnie zalany Valvoline 10w60 Racing VR1 (zrobione może 500km). Nie wiem, ile pali, bo wolałem się nie denerwować. Do jazdy rwie się jak ciapaty do zasiłku. Kilka dni temu wymieniony przepływomierz na nowy Bosha.
Felgi pomalowane gumą w sprayu, na nich opony letnie po jednym sezonie, produkcja początek 2015 roku także spokojnie przechodzą rygorystyczne wymogi BORu. Na zimę komplet nalewek, również w bardzo dobrym stanie, świeże i bardzo ładnie się zachowują, ciężko poznać, że to nalewki. Na tyle założone dystanse 20mm.
Sprzedaję z wielu powodów, przede wszystkim poszedłem po rozum do głowy i przesiadam się na jedyny słuszny środek transportu - terenówkę. Małą albo dużą, za małą przemawiają koszty utrzymania, za dużą niewątpliwa okazja do leczenia kompleksów ;) Poza tym, najwyższy czas zrealizować hasło, które dumnie wożę na tylnej klapie od jakiegoś czasu, czyli rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Innym powodem jest oczywiście ekonomia, dycha gazu w małym suzuki w porównaniu do piętnastu benzyny w audi daje do myślenia (wartości przybliżone w celu zobrazowania problemu).
Auto ma same plusy, jednak jak to mawiał pewien elektryk, który okazał się być kablem - są plusy dodatnie i ujemne. Z tych ujemnych:
- nieszczelność chłodnicy klimy (200 zł)
- powypalane piksele na FISie (300 zł)
- od frontu silnika delikatnie ślimaczy się olej, wygląda może niezbyt ładnie, ale nie ubywa go zbyt dużo. Po zakupie pasuje to zrobić. Gdyby handlarz chciał kupić ode mnie ten samochód użyłby określenia "silnik zarzygany olejem". Ten sam handlarz chcąc mi sprzedać tą eskę określił by to jako "drobny wyciek" ;)
- dodatkowa pompa wody na układzie chłodzenia odstawia jakąś maniane, podejrzewam, że to własnie o niej śpiewało Deorro w pierwszym zdaniu "Perdoname", gdyż "Son las 3 de la mañana" w wolnym tłumaczeniu oznacza "Co to ***** za maniana". Otóż, pompka powinna chodzić jeszcze kilka minut po zgaszeniu silnika po ostrej jeździe a nie zawsze chodzi, natomiast jak już chodzi to dość długo, chyba za długo. Nie wiem, może tak ma być, ale mi to nie pasuje.
- w czasie jazdy coś szumi z tyłu. Może to być łożysko na kole, wale albo na haldexie, nie wiem dokładnie. Jest to na tyle ciche, że sam zainteresowany samochodem z pewnością by nie usłyszał.
- konieczne poprawki blacharsko lakiernicze
Pisząc o poprawkach, miałem na myśli kwintesencję tego stwierdzenia, gdyż ostatnio, za sprawą nie do końca uczciwych handlarzy, stwierdzenie "poprawki blacharsko-lakiernicze" oznacza kompletny remont blacharki, najczęściej ze wstawieniem nowych progów, podłogi i nadkoli. U mnie trzeba zrobić poprawki w typowym miejscu dla a3/s3 (doły drzwi, niedużo, ale trzeba zrobić) Poza tym, trzeba wymienić prawy przedni błotnik, poprawić lewy błotnik (symbolicznie, sam dół) i najlepiej pomalować maskę i zderzak. Po zrobieniu tego wszystkiego można śmiało spocić się na wszelkiego rodzaju imprezach tuningowych, założyć fanpejdż naszego samochodu i lansować się "perełką" w niedzielę od stacji do stacji, podrywając nieco bystrzejsze dziewczyny, które będą w stanie odróżnić naszą sztosową eskę od zdechłej a-trójki na gazie. Ciężko takie znaleźć, ale próbować zawsze można. Cała reszta jest ok, nadkola bez grama rdzy czy szpachli, to samo dach, progi, klapa tylna. Od spodu wygląda okej, standardowo jest nalot rdzy w okolicach mocowania windy, ale nie ma powodów do obaw, buda jest bardzo zdrowa. Natomiast jeśli ktoś przyjdzie i zacznie opowiadać, że zrobienie tego dobrze to kwestia 5 tys złotych to nie zawaham się i potraktuję takich ludzi moim szwagrem - lakiernikiem. W ruch pójdą czujniki lakieru, puste puszki po lakierze i wyzwiska w stylu "Panie, pan jesteś grubas i cham!"

Jak widać na zdjęciach, zainstalowany jest turbotimer, kupiony jako oryginalny, w oryginalnym opakowaniu z hologramami, jednak wrodzona intuicja podpowiada mi, że za 150 zł nie można kupić nowego, oryginalnego TT firmy HKS ;) Działa i jest dość często używany, ale bywa denerwujący, bo po pierwsze przy wyciąganiu kluczyka obroty dość mocno spadają (ale silnik nie gaśnie) a po drugie, dopóki silnik nie zgaśnie nie działa centralny z radia (trzeba przekręcić kluczyk w drzwiach). Zamontowany został również wskaźnik ciśnienia oleju z funkcją peak, bardzo fajna opcja, peak włącza się przy 0.8 bara (dla porównania, czerwona ikonka na FISie zapala się przy 0.2 bara). Przyszłemu właścicielowi zostawiam również całkiem fajne radio JVC, a w bagażniku puszczone są wszystkie kable do wzmacniacza. Gumy pod nogami nie są z tego samochodu, wsadziłem je awaryjnie, jak przyszła zima i zostały do teraz, dobrze by było je wymienić. Fotele Recaro w chyba najlepszym wydaniu czyli środek alcantara i boki skóra.
Audi nie trzymałem od kocem, w kredensie też nie, od czasu do czasu stała pod wiatą, choć generalnie, w domowym plebiscycie pt "pod dachem trzymamy dwa najdroższe pojazdy" przegrała z WRXem i Zetorem ;) Nie była też jakoś nadmiernie upalana, dość często można mnie było zobaczyć wlekącego się prawym pasem, choć bez bicia przyznaję, że w okresie zimy, gdy na drodze leżał śnieg, klepałem odcinke częściej, niż frankowicze biedę ;) Tylne koła regularnie zamiatały pobocze, aż do teraz jestem w szoku, że nie zatrzymałem się na żadnym krawężniku.
Środek w niezłym stanie, cała elektryka działa, bez żadnych problemów, fotele grzeją tak, że można sobie, za przeproszeniem d*pe usmażyć :D Same siedziska są w niezłym stanie, nikt na nich nie stawał buciorami (nie woziłem żadnych szogunów, choć raz przejeżdżałem w okolicy Kościerzyna-Koźle, całe szczęście żadnego nie spotkałem) Na wyposażeniu jest również fabryczny GPS, jednak w dzisiejszych czasach traktował bym go jako ciekawostkę
Osoba, która kupi ode mnie ten bolid będzie miała o tyle ułatwioną sprawę, że pakiet startowy praktycznie odpada. Za rozrząd daję głowę (mojego mechanika oczywiście), olej wymieniony około 500 kilometrów temu, dość awaryjne cewki w tych silnikach wymienione niecały rok temu (4 sztuki), zregenerowana turbina i przepatrzone całe zawieszenie, także zaraz po kupnie i całkiem możliwe, że w przyszłości nie będzie potrzeby żadnego inwestowania. Jak wcześniej pisałem, olej ma może 500km, większość ludzie zawsze go wymienia po kupnie, ale grzechem marnotrawstwa było by wymieniać ten, bardzo dobry i świeży olej.
Jazda próbna raczej na siedzeniu pasażera, nie będę jeździł po znajomych mechanikach w Krakowie lub pod Wolbromiem. 100 m od mojego domu jest SKP, co prawda pan diagnosta wie o mechanice tyle, co wyborcy PO o własnym zdaniu, ale jest tam kanał, można wjechać i zerknąć. A jeździł nigdzie nie będę, bo dla nas, fizycznych każda godzina to dycha do tyłu, natomiast w przypadku niedzieli to niedziela jest od świętowania a nie od zawracania głowy mechanikom.
Przewożąc różne osoby starałem się prowadzić selekcję, także nigdy nie jeździli ze mną youtuberzy, szafiarki, ludzie słuchający polskiego reagge, "aktorzy" występujący w paradokumentach i studenci prawa. Nie woziłem również żadnych pająkowych wardęgów, abstrapenisów i innych skretyniałych pseudocelebrytów, co uważam za swój osobisty sukces.
Wszystkich zwolenników Kuźniarowego walmartyzmu informuję, iż nie ma możliwości oddania samochodu tydzień po kupnie bo "nie spodobał mi się".

Samochód chcę sprzedać, ale nie za wszelką cenę. Negocjacja ceny w granicach rozsądku, nie oddam go za bezcen. Nie mam kredytu, nie mam zaległych alimentów jak pewien 'kijowy' przywódca z siwym kucykiem i nie zostałem jeszcze zmuszony przez biedę do jedzenia mirabelek i szczawiu z nasypów kolejowych. Jak się nie sprzeda to po prostu nadal będę grzał po okolicy i próbował powstrzymać łzy podczas tankowania :) Choć sama sprzedaż również nie przychodzi mi łatwo, to dostałem już zapewnienie od pewnego bredzisława, że łączy się ze mną w bulu i nadzieji.
Dzwoniąc pod poniższy numer proszę się nie zdziwić, jeśli będę niezbyt rozmowny, gdyż jeżdżąc eską jestem tak biedny, że nie jestem w stanie wtrącić do rozmowy swoich trzech groszy ...
Na zdjęciu zegarów widać wskazówkę stanu paliwa w dość niebezpiecznie wysokim położeniu, miałem w planach zatankowanie do pełna pierwszy raz w życiu, i z takim zamiarem pojechałem na stację, ale brakło mi pieniędzy.
Jedyna możliwa zamiana, jaką biorę pod uwagę to LR Discovery, pod warunkiem, że właściciel dorzuci ciężarówkę pełną części, dwóch mechaników i kilka puszek bitexu.
Do sprzedawanego przeze mnie samochodu nie będzie to potrzebne, jednak jak ktoś ma w domu kilka aut to mogę dorzucić kartę stałego klienta w serwisie i spore upusty na usługi autolawetą. Ja tego nie używałem, dostałem to od znajomego, który w końcu sprzedał swoją alfę, kupił Fiata Pandę i z mechanikami widuje się tylko przelotem, gdy mijają się na drodze.

Dla zwolenników KOD-u cena +30%, dla wyborców pana Grzegorza Brauna dorzucam pełny bak paliwa i głośne "Szczęść Boże!" na bezpieczny powrót do domu. W przypadku czytelników GW powołuję się na klauzulę sumienia i pod żadnym pozorem nie podejmuję dyskusji.
Powyższy opis zrobiłem bo lubię. Jeśli ktoś woli przeczytać suche dane zamiast takiego opowiadania to proponuję usiąść na spokojnie i zastanowić się, czy przypadkiem jedyną książką, jaką w życiu przeczytał nie jest instrukcja obsługi selfisztika. Jeśli kogoś tym opisem rozbawiłem to i ja jestem rad, jeśli kogoś zasmuciłem to biję się w piersi i obiecuję poprawę.

Samochód można oglądnąć przez cały dzień, o dowolnej porze w Świątnikach Górnych, gdyż pracuję 50 m od domu. Można wcześniej zadzwonić, żeby się czasem nie okazało, że akurat zapuściłem stylową brodę, ubrałem modne wdzianko i pojechałem polować na bezglutenowe pierożki. Mogę mieć problem z odbieraniem telefonu w ciągu dnia, gdyż jestem w pracy i zazwyczaj nie słyszę sygnału (tfu, w pracy to są ludzie w biurach, ja jestem w robocie). W takim wypadku proszę o telefon między 20 a 24.
Jak wspomniałem wcześniej, nie mam pilności w sprzedaży, ale chcę go sprzedać a nie sprzedawać. W planach miałem już wystawienie go jakiś czas temu, bo sezon na foto, turystyke, offroad i las już dawno sie zaczął, ino że ja zabieram się do tej aukcji jak pies do jeża. Gdybym miał jakiegoś pracownika i ten pracownik zabierał by się do roboty w podobny sposób to pewnie dawno bym go zwolnił.
Wszystkie osoby, które chciały by przyjechać z odległych stron Polski oczywiście uspokajam, że samochód nie wymaga żadnych pilnych napraw i zapewne dojedzie choćby i pod samą granicę z Litwą, jednak ja sam nie mam takiej pewności - głównie dlatego, że jak wiadomo, w życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, płacenie podatków i to, że światem rządzą żydzi.

Jeśli ktoś waha się nad zakupem tego trochę nietypowego samochodu to musi wziąć pod uwagę, że czas płynie ultra szybko, i pewnego dnia obudzi się w niedzielę, w wieku 70 lat, i gdy wnuki, które przyjechały na obiad zapytają go, czym jeździł w młodości to co odpowie? Że golfem w klekocie, którego nawet bezdomny by nie chciał za darmo, bo wstyd przed kumplami na melinie? Czy może usportowionym Audi, które do setki idzie szybciej niż waga, na którą weszła Magda Gessler? Pomyśl nad tym, życie jest zbyt krótkie, żeby jeździć byle czym! Jednocześnie, mając na myśli różniaste ułomki (ee, beemki) e36, przypominam, że może być jeszcze krótsze, jeśli będziemy jeździć szybkim byle czym :)

Wszystko powyżej zostało napisane pół żartem pół serio. Mam nadzieję, że większość osób rozróżni jedno od drugiego. Gdyby jednak ktoś miał z tym problem to służę pomocą:
- tak, Wałęsa był agentem
- nie, nie dostałem listu w sprawie bulu i nadzieji
- nie, Deorro nie zna sprawy mojej pompy chłodzenia
- tak, Magda Gessler jest gruba

Z pytaniami można dzwonić pod numer: 518-919-974. Można też pisać smsy, ale rzadko mam pieniądze na koncie żeby odpisać. Pozdrawiam :)
 
Back
Top