W piękny sposób opisałeś oczywiste zjawisko
Mam widocznie w tym wprawę;)
A tak na poważnie - import i eksport, to dwie strony tej samej monety: bez eksportu nie ma importu, i odwrotnie. Import nie jest też celem samym w sobie, bo celem gospodarki jest konsumpcja - tak więc import jest tylko środkiem do zaspokojenia potrzeb, a eksport jest niczym innym, jak środkiem do importu.
Oczywiste więc, że twierdzenie, iż import jest najważniejszy jest sporym uproszczeniem i ma na celu wykazanie absurdu blansów handlowych. Bo wbrew temu co piszesz, nie można u siebie produkować wszystkiego i lepiej, i taniej, niż w innych miejscach świata - bo gdyby tak było, nikt by niczgo nie importował, to jasne.
Po raz kolejny przytoczę nieśmiertelnego Bastiata, bo skoro lepiej jest więcej z kraju wywozić, niż do niego przywozić - to wyeksportujmy towar za 1000, kupmy za granicą towar za 2000 a w drodze morskiej zatopmy go przed dobiciem do portu. Bilans handlowy wyjdzie na plus, mimo to dla społeczeństwa pozostanie strata utopiona w morzu.
A to, że nas "zaleją" i nasza gospodarka stanie, technicznie nie jest możliwe - bo, zgodnie z prawem Saya, nasza siła popytu jest równa naszej sile podaży, czyli możemy tyle kupić ile swoją pracą zarobimy. A więc żeby coś w ogóle importować, musimy najpierw coś wyprodukować i wyeksportować.
Tens, tak oczywiście masz rację.