Polityka

Ok, o to mi chodzilo. Czyli jest implementacja.



Srednia oczekiwanej dlugosci zycia w Chinach to 72 lata, w Polsce 77, w Chinskim Makau (sprzedaje sie jedzenie na ulicy) to 82, czyli 2gi wynik na swiece. Nie jest chyba tak zle. W Polsce tez sie sprzedaje jedzenie na ulicy, kupuje jablka regularnie na straganach gdy wracam z treningu chociazby - nic mi sie nie stalo przez nie. Niestety w Polsce Ci straganiarze maja trudniejsze zycie niz Chinscy straganiarze.
 
No nie taka klasyczna implementacja w Polsce akurat , ale to dluzsza historia. Mozna przyjac retoryke , ze jak ktos sprzedaje jedzenie na ulicy to jest jego sprawa i klienta , a mozna ze klient generalnie ma prawo do zaufania do spelnienia przez sprzedawce norm sanitarnych itp co jest gwarantowane przez aparat panstwa. To kwestia wyboru doktryny roli panstwa.
 
Wielkość ogorka jest okreslona przepisami,zeby ograniczyc import ogorkow z innych czesci swiata. Podobnie jak wiele innych rzeczy w prawie europejskim pomimo pozornej glupoty ma swoje racjonalne uzasadnienie.




O czym tu dyskutować? Rozbudowaną teorię wymiany komparatywnej akceptują wszystkie szkoły ekonomiczne - cła importowe są korzystne dla wąskiej grupy producentów i skrajnie niekorzystne dla ogółu konsumenta. Są to decyzje czysto polityczne. Wystarczy przeczytać pierwszy lepszy podręcznik z makroekonomii.




Spojrz na boks, umowy niewolnicze. Jakby w USA byl calkowita wolnosc umow, to niestety ale takie organizacje jak UFC czy Bellator wykorzystywalyby to bezlitosnie. Juz teraz jest sporo kontraktowych anomalii. Nie ma mowy o rownosci stron. Jesli UFC moze rozwiazac w kazdej chwili umowe z Natem Diazem, a Nate Diaz nie ma takiego prawa... to gdzie tu jest rownosc ?


A co to ma z niewolnictwa? Obie strony godzą się na taką a nie inną umowę. UFC może rozwiązać umowę w każdej chwili, bo taka jest jej treść, na którą zgodził się Diaz.



Podatki nie są w Polsce wysokie w stosunku do krajów wysoko rozwiniętych - tyle że one na naszym poziomie rozwoju miały je od 1.5-2.5 mniejsze. Udział wydatków państwa w PKB to aż 44 %.
 
nie jestem ekonomista , to podałem jako przyklad tego , ze podawane regulacje unii jako absurdalne w rzeczywistosci maja jakis sens. Czy dobry czy zly nie mi oceniac, nie znam sie na tyle.
 
To,ze dobrowolna umowa jest zawsze korzystna dla obu stron, to bajka dla malych dzieci. Niestety, ale stosuje sie rozne kruczki w umowach, zeby wykorzystac slabsza strone. Mike Tyson padl ofiara takich kruczkow, jak zreszta wielu klientow Dona Kinga. Andrzej Golota mowi, ze od kiedy jego managerem jest zona-prawnik jego interes ukladaja sie duzo lepiej, bo trudniej go oszukac. Ludzie nie sa idealnie uczciwi, gdy moga wydymac druga strone bez konsekwencji - zrobia to. Biznes nie zawsze wyglada jak w wolnorynkowym science-fiction, czesto jest jak w American Hustler albo Wilku z Wallstreet (oba filmy na faktach) - sa kanciarze, hustlerzy, ktory chca zyc z cudzej pracy. To nie jest tak, ze dostajesz zawsze tyle pieniedzy ile jestes wart, dostajesz tyle ile wynegocjujesz, jak jestes malo inteligetny dostaniesz grosze za bardzo wartosciowa prace, jak jestes bardzo inteligentny i twardo stawiasz na swoim, to Twoj pracodawca moze stracic na interesie z Toba jak niektore organizacje na Fedorze (czy moze na Vadimie).
 
Jak się nie wie, co się podpisuje, to się tego nie robi.

To nie jest tak, ze dostajesz zawsze tyle pieniedzy ile jestes wart, dostajesz tyle ile wynegocjujesz, jak jestes malo inteligetny dostaniesz grosze za bardzo wartosciowa prace, jak jestes bardzo inteligentny i twardo stawiasz na swoim, to Twoj pracodawca moze stracic na interesie z Toba jak niektore organizacje na Fedorze (czy moze na Vadimie).


A kto miałby oceniać, czy wykonana praca jest wartościowa, czy nie? Pachnie to Marksem na kilometr. Na rynku rolę tę spełnia system cenowy.



Są kanciarze. Oczywiście, że są. Nikt z tym nie polemizuje. Dlatego sprawne sądownictwo jest ogromnie ważne w rozwoju gospodarczym.
 
Nie porównujmy oszustwa ze stanem normalnym - oszustwo, to oszustwo.
Jeśli ktoś podpisuje skomplikowaną umowę, to powinien zasięgnąć rady prawnika, w innym przypadku musi liczyć się z tym, co jest zapisane "małym druczkiem".

Natomiast wartość, to pojęcie bardzo względne. Dla mnie na przykład każdy mój tekst jest wart 1000 zł. Nikt mi jednk za niego tyle nie zapłaci. Czy to znaczy, że rynek zaniża moją wartość, czy ja ją zawyżam? Towar/usługa jest zawsze warta dokładnie tyle, za ile jesteś ją w stanie sprzedać.

PS: Tens, problem z postami ustał?
 
I oczywiscie, ze to jest korzystne dla pracodawcy ze moze zwolnic w kazdym momencie zawodnika i oczywiscie jest to korzystne dla pracodawcy jest to, ze gdy zawodnik wypelni swoj kontrakt bedzie mial prawo mu go przedluzyc na takich samych warunkach - czyli wartosc marketingowa zawodnika moze sie potroic, ale za te same pieniadze mu przedluza kontrakt, a jak sie nie podoba - to nie walcz i nie zarabiaj w ogole, taka forma quasi-niewolnictwa. To jest ostre cwaniactwo i jest to praktykowane. Nie mowmy o bajkach, ze jest to takie spoko i wszyscy powinni byc zadowoleni. Jesli strony sa rowne, to dlaczego zawodnik nie mialby miec prawa do automatycznego przedluzania umowy jesli przegrywalby ? To dziala tylko w jedna strone. Nie ma tu rownorzednosci podmiotow. Uwazam, ze zawodnik powinien miec prawo rozwiazac kontrakt tak samo jak pracodawca ma takie prawo i jesli Nate chce rozwiazac kontrakt i przejsc do Bellatora, albo gdzies indziej, to powinien miec takie prawo tak samo jak UFC ma prawo zwalniac zawodnikow kiedy im sie podoba.
 
Oczywiście, że Nate takiego prawa nie ma. Podpisał umowę, musi się jej trzymać. Inaczej przegra w sądzie.

to nie walcz i nie zarabiaj w ogole, taka forma quasi-niewolnictwa.


Mma nie jest jedynym sposobem zarobkowania na świecie. Jak komuś płace w nim się nie podobają, niech szuka innego zajęcia. Większość ludzi nie zarabia na własnej pasji, tylko za nie srogo płaci.



PS. Daj spokój z tym Korwinem. Cały czas próbujesz nim dyskredytować rozmówcę - a ja go słucham od wielkiego dzwonu i raczej jako występu kabaretowego.
 
Tens: Blagam, za duzo Korwina sluchasz - wyjezdzasz mi z Marksem? To jest Twoj argument? Naprawdę? Przewin kilka stron bylo o chwytach erystycznych. Kto mialby oceniac czy wykonana praca jest wartosciowa? ZYSK ! Jesli pracodawca np. UFC sprzedaje bilety i PPV dzieki danemu zawodnikowi ktory dostaje mala kase to znaczy ze jego praca jest duzo wiecej warta niz dostaje, jesli natomiast przykladowo UFC placi zawodnikowi bardzo duzo a zyski z PPV i biletow sa male w porownaniu do jego pensji, to jego wartosc jest nizsza niz ta pensja ktora dostaje, bo UFC np. traci kase na takim przedsiewzieciu, inwestycja sie nie zwraca.
 
ok ale masz przykladowo umowe z jedynym dostawca czegos np gaz czy prad i albo podpisujesz taka umowe albo nie masz gazu czy pradu. W tym zakresie musza byc przepisy na Twojarz korzysc. Czesto jest tez tak , że np operatorzy komorkowi do momentu wprowadzania regulacji europejskich co do udostepniania swojej bazy mieli na swoja wylacznosc rynek i narzucali swoje warunki , uregulowania unijne zmienily sytuacje.
 
Nate miałby takie prawo, gdyby podpisał umowę z "klauzulą Nate Diaza" - jednak stało się odwrotnie i podpisał kontrakt z "klauzulą UFC". Czy zatem widzimisię Diaza, który zreflektował się po X miesiącach, że jednak mu się nie podoba, jest powodem, by UFC miało rezygnować z obustronnych ustaleńna jakie strony zadeklarowały?



Na takiej zasadzie możnaby podważyć każdą umowę, co doprowadziłoby do kompletnego chaosu - gdyż nigdy nie wiedzielibyśmy, co faktycznie druga ze stron nam oferuje.



Up, ale to, że mieli wyłączność na rynek nie jest winą deregulacji, tylko regulacji właśnie. W przypadku konkurencji nigdy nie ma mowy o jednym podmiocie, więc twierdzenie, że podpisujesz - masz/nie podpisujesz - nie masz, jest absurdalne.
 
Wracając jeszcze do tego jedzenia na ulicy, to w Polsce generalnie nie można sprzedawać, a właściwie wytwarzać i sprzedawać jedzenia na ulicy. Są wyjątki, ale cała procedura jest skomplikowana i ciężko jest dostać pozwolenie na taką działalność. Co do Chin, to same te mikroprzedsiębiorstwa nie są oczywiście głównym czynnikiem ich szybkiego rozwoju. Jest to zasługa napływania zagranicznego kapitału. Tyle tylko, że ten drobny biznes i "żarcie na ulicy", daje możliwość zarobkowania najbiednijszym, co według mnie w dużej mierze przyczyniło się do tego ogromnego obniżenia poziomu biedy w Chinach. W książce "Światu nie mamy czego pozazdrościć" (którą bardzo polecam), co prawda o Korei Płn., jest opisane ciekawe zjawisko. Normalnie handel był tam zakazany, ludzie oczywiście głodowali i ciężko było znaleźć jakiekolwiek, najproszte pożywienie. Były jednak okresy, kiedy ten zakaz likwidowano i okazywało się, że na rynku pojawiała się cała masa najróżniejszych produktów, bodajże z arbuzami włącznie :) To pokazuje, jak taka prosta rzecz wpływa na rynek i ludzi, przede wszystkim od dołu.
 
Jakub Bijan: Dla mnie nie ma roznicy czy ktos chce wykorzystac slabosc fizyczna czy slabosc intelektualna drugiego czlowieka. Kiedys przestepcy wyrywali staruszkom torebki, teraz wchodza do domow wypachniali, w garniturach i sprzedaja badziew, rozkladaja na raty i taka staruszka mysli, ze zrobila interes zycia, a umowa jest tak skonstruowana ze pozniej adwokat czytajac ja zastanawia sie - o co tu k... chodzi - przyklad z zycia. Wiec skonczmy z niezyciowymi bajkami, ktore brzmia dobrze tylko w teorii
 
Jesli pracodawca np. UFC sprzedaje bilety i PPV dzieki danemu zawodnikowi ktory dostaje mala kase to znaczy ze jego praca jest duzo wiecej warta niz dostaje, jesli natomiast przykladowo UFC placi zawodnikowi bardzo duzo a zyski z PPV i biletow sa male w porownaniu do jego pensji, to jego wartosc jest nizsza niz ta pensja ktora dostaje, bo UFC np. traci kase na takim przedsiewzieciu, inwestycja sie nie zwraca.




Jak masz zamiar ocenić, który zawodnik z wielu na karcie sprzedał, ile biletów, ppv, a ile to zasługa marki UFC, czy kampani marketingowej.



Zresztą tu nie ma o czym dyskutować. Podpisali umowy, muszą się ich trzymać.




Tens: Wybacz, ale probowales mnie zdyskredytowac Marksem - to ciezszy kaliber niz Korwin


A z Marksem wyjechałem, bo ewidentnie odwołujesz się do laborystycznej teorii wartości. Zresztą możesz zastąpić Marksa A. Smithem czy Ricardo. Czy faktycznie większy kaliber? Marks na uczelniach ma się świetnie. Korwina nikt nie traktuje poważnie.
 
Cały czas wspominasz o bajkach - jakich bajkach? To, że człowiek pospisuje coś bez faktycznej znajomości towaru (umowy) jest zwykłą naiwnością - którą oszuści wykorzystują. W żadnym wypadku nie podważa to kwestii o których piszę, bo i podważyć ich nie może.
 
Oczywiscie, ze da sie ocenic wartosc marketingowa zawodnika. Ludzie kupuja PPV dla pewnych zawodnikow. Przykladowo - GSP gwarantuje zawsze ogromna sprzedaz PPV, natomiast Demetrious Johnson- mniejsza. I jesli teraz Johnson mialby 3x wyzsza pensje od GSP, to znaczy ze jego wartosc marketingowa jest 3x wieksza od GSP? Gdyby GSP dostawal 10 + 10, bo X lat temu wydawalo mu sie to duzo i podpisal kontrakt ktory w przypadku wygrania pasa przedluza sie bez negocjacji, to znaczy ze jest wart 10+10 przy generowaniu rekordowych ilosci sprzedazy PPV ?
 
Gdyby GSP dostawal 10 + 10, bo X lat temu wydawalo mu sie to duzo i podpisal kontrakt ktory w przypadku wygrania pasa przedluza sie bez negocjacji, to znaczy ze jest wart 10+10 przy generowaniu rekordowych ilosci sprzedazy PPV ?


Tak można podważyć każdą umowę. Równie dobrze mogło to zadziałać w drugą stronę, UFC pozostałoby w rezerwatach, zawodnicy walczyli za grosze, a GSP zarabiałby 10+10. Nie ma tutaj żadnego znaczenia jego wartość marketingowa, wygląd, czy erudycja. Podpisał umowę. Koniec kropka.
 
Bajką jest to, że dobrowolna umowa jest korzystna zawsze dla 2 stron. Nie jest i czasami wlasnie nie jest przez ta naiwnosc jednej ze stron i czasami jest tak ze ktos czyta umowe i dopiero pozniej okazuje sie ze sa zapisy ktore sa baaaaaaaardzo niekorzystne, pozniej sie okazuje ze taka umowe podpisalo bardzo duzo osob, bo oszustw byl dobrze zorganizowany. Oczywiscie mozna mowic, ze to selekcja naturalna i frajerow trzeba odzierac z kasy.
 
Może też jedna osoba drugiej udzielić pożyczki na 100 tys. zł, po miesiącu (pożyczający) przypomni sobie, że zarabia 1200 zł miesięcznie (myślał, że może akurat wygra w lotka) i odda jednak 1000 zł. Jak zmieniać umowy, to na całego.



Zresztą to czysto akademickie dyskusje i szkoda się produkować. Po koalicji PO&SLD/PO&SLD&TR/PO&SLD&TR&PSL kontrewolucji się nie spodziewam.
 
Oczywiscie ze mogloby dzialac w druga strone - przeciez wczesniej tez o tym pisalem - czasami umowa moze byc niekorzystna nawet dla organizacji, ktora moze splajtowac bo za duzo placi zawodnikom. Nikt nie jest w stanie przewidziec tego co bedzie, jedyne co mowie to ze nie zawsze ktos dostaje to na co zasluguje ! To zawsze jest mieszanka roznych czynnikow - umiejetnosci negocjacyjnych, inteligencji, szczescia itd itp. Czasami moze dostac wiecej niz zasluguje. Czy to az tak trudno zrozumiec? Dostaje sie tyle kasy ile sie wynegocjuje, a nie dokladnie tyle ile sie jest wartym !
 
Jest się wart tyle, ile się wynegocjuje. Jest jeszcze opcja z otwarciem własnego biznesu.

Oczywiscie ze mogloby dzialac w druga strone - przeciez wczesniej tez o tym pisalem - czasami umowa moze byc niekorzystna nawet dla organizacji, ktora moze splajtowac bo za duzo placi zawodnikom.


Oczywiście, że nie może tak to działać. Organizacja ma się wywiązywać z podpisanej umowy tak samo jak zawodnik. Inaczej sprawę rozwiązuje sąd. Jak podpisuję umowę z firmą o pracę, to nic mnie nie obchodzi, czy im się powodzi, czy nie. Umowa to umowa.
 
I kolejna bzdura jest to, ze babcia ktora podpisuje umowe kupna czegos na raty powinna najpierw korzystac z uslug prawnika.. Słit Bejbi Dżizuss ! W kancelariach roi sie od spraw naiwnych starszych ludzi, ktorzy podpisuja umowy konstruowane tak by kogos oszukac i nie ma tu zludzen,ze celem takiej umowy/oferty jest oszukanie naiwnych staruszek,to glowny target. Zycie. Dodam od siebie ze staruszki wygrywaja czesto te sprawy. I dobrze !
 
Karateka, w momencie zawarcia, umowa zawsze jest korzystna dla obu stron.
Ty sprzedając mi jakbłko za dwa złote musisz uważać, że moje dwa złote są cenniejsze, niż Twoje jabłko - inaczej byś się nie zamienił. I odwrotnie, ja muszę mieć subiektywne przekonanie, że Twoje jabłko jest dla mnie więcej warte niż moje dwa złote - bo w przeciwnym razie też bym się nie zamienił. Zatem w momencie zawarcia umowy subiektywnie obie strony osiągają korzyść.

Nie oznacza to jednak dożywotniego zadowolenia z transakcji - bo zaraz po zakupie może mnie najść ochota na banana i będę żałować, że pieniądze wydałem na jabłko.

Już pisałem, że wartość czegoś, to pojęcie czysto subiektywne i nie można go inaczej określić, niż przez rynek. Dziwię się, że tego nie rozumiesz.
 
Tylko, ze Nick Diaz nie moze walczyc we wlasnej organizacji...


Już Ci napisałem, że może robić milion innych rzeczy (otworzyć swój klub), a jak się uprze to nawet walczyć we własnej organizacji. Wybrał taką drogę życiową, teraz zbierze jej plony. Tak samo nie zamierzam się martwić osobami, które studiują kulturoznastwo, ale też żądać, czegoś od GSP z racji tego, że mu się udało.



Przecież mógłbym powiedzieć. Ja tu się uczyłem, studiowałem, a tu jakiś gościu leje innych po mordach i zarabia x razy tyle co ja.



Zmieniając temat. Biurokrata w Polsce w 2012 r. zarabiał średnio 6009 zł brutto. A w 2010 roku średnia pensja biurokraty to 129 % średniej w biznesie (w Szwecji 105 %, w Norwegii 103%). Potem trudno się dziwić, że mając na uwadze pewność zatrudnienia, rozproszoną odpowiedzialność i dobrą pensję wielu młodych, zdolnych garnie się do urzędów.



Dane z tekstu Rafała Antczaka dla Rzeczy Wspólnych.
 
Jakub Bijan: Nie mowilem o jasnej sytuacji prostych transakcji, tylko o skomplikowanych umowach, w ktorych czasami sie roi od kruczkow, mnostw odnosnikow itp, czasami umowy sa trudne do zrozumienia dla adwokatow (fakt, nie opinia) - o takich sytuacjach pisalem.
 
Karateka, no ale ja też już pisałem, że kiedy się podpisuje skomplikowaną umowę, to powinno się z nią pójść do prawnika - albo trzeba się liczyć z tym, że "małym drukiem" mogą pojawić się niekorzystne dla nas zapisy.


Zresztą nawet kiedy wspomniana starsza pani podpisze taką umowę z oszustem, to nie dla tego, że lubi być naciągana, tylko dlatego, że ten naopowiadał jej bajek i uwierzyła, że będzie miała tanio/dobrze/etc. - że odniesie z tego powodu korzyść. A to, że wcale tak nie będzie... a wręcz że będzie dokładnie odwrotnie, jest winą jej naiwności, która jest wykorzystywana przez nieuczciwego sprzedawcę.
 
Back
Top