Ojciec zawsze będzie bronił swoich pociech, nie ma w tym nic dziwnego. Ale Ziemkiewicz, to człowiek, któremu media społecznościowe szkodzą, pisze ciekawe książki, w których prezentuje rozsądny światopogląd, a na twiterze świruje na jastrzębia. Nie wiem czy jest mu to potrzebne do promocji tych wydawnictw, czy robi to dla zabawy?
Mi się wydaje, że to jest zwykły rachunek zysków i strat oraz pewnie podpowiedź menadżera/wydawnictwa.
Są dziennikarze oszczędni w słowach ale mocno profesjonalni: Marcin Zaborski ośmieszający kiedyś w rfm fm polityków, Andrzej Stankiewicz też ma dużą wiedzę i dobry warsztat. Mimo wszystko #nikogo
Może po prostu nie da się funkcjonować jako dziennikarz nie bawiąc się w sektę? Sekta jest wierna, zwiększa wyniki sprzedaży książek, wyświetleń, ale nie można wtedy mówić, że każdy medal ma dwie strony...
Więc może Ziemkiewicz na twitterze to wina społeczeństwa, któremu sie to podoba a nie jego?
Jak tak czasami rzucam okiem na te wrzutki Z Twittera które się tu pojawiają to stwierdzam, że przeglądanie tej strony jest jak nurkowanie w gnojówce w celu poszukiwania pereł. Da się znaleźć coś wartościowego, ale szambo przez które trzeba przepłynąć i toksyczna atmosfera wojenek ideologicznych którymi człowiek błyskawicznie przesiąka nie są tego warte.
Przede wszystkim twitter udowadnia:
- wielcy dziennikarze z potężnych tytułów to tak naprawdę ludzie, którzy często nie potrafią korzystać z wyszukiwarki obrazów google i łatwo ich strollować niczym babcie z demencją metodą na wnuczka
- profesorowie, autorytety, sędziowie, artyści często pod względem retoryki nie różnią się niczym od menela z parku.
Dla mnie to prostacki sposób aby się dowartościować, poprawić humor. Schemat jak przy patostreamach tylko w przypadku twittera to trochę tak jakby się cieszyć, że komuś kogo się nie lubi złamała się noga, bo ci wyśmiewani ludzie rządzą Polską...
Najważniejszy wniosek z twittera: retoryka powinna wrócić do szkół. Polacy od menela do profesora nie potrafią dyskutować, chociaż są kraje gdzie jest gorzej nawet w ultra inteligenckiej Korei południowej gdzie politycy biją się w parlamencie...
Poranne wywiady też są kozackie: nie potrafię ich słuchać bez prędkości 1,5. Tak jakby nieprzygotowani uczniowie na siłę próbowali odpowiadać przed całą klasą...