Czy w takiej sytuacji, opisywanego przyszłego pola starcia zbrojnego z Polską - najpewniej w regionie przesmyku suwalskiego - idea Fort Trump jako jednej bazy centralnej, przypominającej niemiecką bazę Rammstein, jest sensowna z punktu widzenia operacyjnego?
Odpowiem na to pytanie jako były wojskowy planista. Koncentrowanie sił w jednym miejscu oraz doprowadzanie do niego łańcuchów zaopatrzenia, to sposób w jaki Ameryka budowała swoje bazy od czasu zakończenia II wojny światowej. Tak wyglądają choćby nasze struktury obronne na obszarze Pacyfiku. Dowództwo myślało wtedy, że centralizacja przełoży się na optymalizację zarządzania i zaoszczędzi koszty, ułatwi logistykę. I miało rację, ale tylko przy jednym, kluczowym założeniu - że wróg nie będzie w stanie tych baz zaatakować, a Ameryka posiada pełny zestaw narzędzi do obrony ataków rakietowych i lotniczych, co przez długi czas było prawdą, ale nie jest nią już dzisiaj.
Jednym słowem, jeśli ktokolwiek myślał o potężnych hangarach u zgrupowaniach wojsk, powinien się z tą ideą pożegnać?
Tu nie chodzi o idee, tylko o skuteczność. Moim zdaniem nie ma znaczenia, jak tą obecność wojsk amerykańskich na wschodniej flance NATO nazwiemy. Czy Fort Trump, czy Fort Cokolwiek. Istota sprawy to takie rozlokowanie sił, aby pasowały do wizji przebiegu przyszłego konfliktu i zagrożeń współczesnego pola walki.
Czyli obecność zdecentralizowana, ale stała, byłaby pana zdaniem najbardziej realna do utrzymania w Polsce?
Tak, moim zdaniem najbardziej sensowne jest zlokalizowanie wielu mniejszych baz, składów amunicji i utworzenie pełnego dowództwa dywizji w Polsce, ale gdy mówimy o obecności stałej, powinniśmy ją definiować jako permanentne stacjonowanie określonych typów i ilości jednostek oraz żołnierzy, ale niekoniecznie tych samych ludzi i tego samego sprzętu. Może trzeba byłoby ustalić pewne cykle, np. nowa jednostka przylatuje do pół roku, ale ważne jest, aby ktoś był na miejscu. Taki styl zarządzania może być również uzupełniony częścią jednostek przebywających w Polsce na stałe, aby połączyć zalety znajomości terenu, ludności i kontaktu z polskim dowództwem, ale rozłożenie akcentów to temat na osobną, szczegółową dyskusję. Istotne jest również to, aby wojska polskie i amerykańskie urządzały regularnie wspólne ćwiczenia.