Podludzie

Dlaczego tam feministki i tranzystory nie mają odwagi mordy otworzyć
1709831236658.jpeg
 
Tu potrzeba opinii @torpedo

Sąd Najwyższy uznał za bezzasadną kasację w sprawie Justyny K., skazanej za zabójstwo sąsiada z zemsty za zamordowanie jej psa ze szczególnym okrucieństwem. Tym samym podtrzymany został wyrok drugiej instancji, który zapadł w Sądzie Apelacyjnym w Lublinie – 16 lat więzienia.

Jak poinformowała PAP, kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie wniósł pełnomocnik Justyny K., wskazując na uchybienia procesowe przede wszystkim związane z oceną dowodów.

- Moja klientka działała pod wpływem niezmiernie silnych emocji, nad którymi nie mogła zapanować – tłumaczył w czwartek (7 marca) przed Sądem Najwyższym Cezary Lipka, obrońca Justyny K. - Nawet biegli, którzy ją badali, choć nie było to przedmiotem zapytania, wskazali na tę ciekawą cechę jej osobowości, że jest w stanie całkowicie się zaangażować w obronę czegoś bliskiego jej sercu. A ten psiak był jej bliski.

Według Cezarego Lipki, jeśli Justyna K. w ogóle zabiła – a to jego zdaniem też nie zostało dowiedzione – to pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. W myśl kodeksu karnego "kto zabija człowieka pod wpływem afektu, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat co najwyżej 10". Pełnomocnik tłumaczył, że to "skandalicznie wręcz niesłuszne", iż sąd nie przyjął tej kwalifikacji.

- Sąd kasacyjny jest sądem prawa, a nie faktów – odpowiedział prokurator, wskazując na niespójność kasacji. Przypomniał, że w skardze kasacyjnej chodzi o ustalenie, czy kontrola ze strony drugiej instancji była właściwa, a nie o kwestionowanie ustaleń pierwszej instancji. - Choć sam jestem miłośnikiem zwierząt, kara 16 lat więzienia wydaje się adekwatna – mówił.

Sąd Najwyższy podzielił zdanie prokuratora w tej sprawie.

- To, że pokrzywdzony zabił psa Denisa, nie jest usprawiedliwieniem dla takich działań Justyny K. - powiedziała w ustnym uzasadnieniu po uznaniu kasacji za bezzasadną sędzia referentka.

Podkreśliła także, że wskazane przez ustawodawcę wzburzenie musi być usprawiedliwione okolicznościami. Według Sądu Najwyższego to, że oskarżona działała z pobudek emocjonalnych, nie oznacza, iż działała w afekcie. Przeciwko takiej wersji miało świadczyć to, że Justyna K. szukała pomocy rodziców, przyznając się im do zabójstwa, usiłowała ukryć zwłoki i działała przy tym w sposób bardzo zorganizowany.
25 kwietnia 2019 r. przypadkowa osoba znalazła w kompleksie leśnym w Wierzchowiskach w powiecie janowskim poranione zwłoki 36-letniego mężczyzny
. W związku z tą sprawą policja ujęła trzy osoby: 29-letnią Justynę K., jej 51-letniego partnera Krzysztofa Ł. i 31-letniego Stanisława K.


Jak informowali śledczy, Justynie K. postawiono zarzuty zabójstwa, udziału w pobiciu w sierpniu 2016 r., pozbawienia człowieka wolności i znieważenia zwłok. Krzysztofowi Ł. zarzucono poplecznictwo, udział w pobiciu, pozbawienie wolności i znieważenie zwłok. Stanisław K. usłyszał zarzut składania fałszywych zeznań.

- Justyna K. i Stanisław K. nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Krzysztof Ł. do przedstawionych mu zarzutów się przyznał – informowała wtedy prokuratura.

Ustalono, że Justyna K. zabiła 36-latka, który miał się przyznać do zabicia jej psa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna miał obedrzeć zwierzęta ze skóry i przetopić na smalec. Kiedy 29-latka się o tym dowiedziała, wpadła w furię. Intensywność ataku potwierdziła sekcja zwłok. Lekarze badający ciało denata stwierdzili liczne rany rąbane twarzy i rany kłute. Mężczyzna obficie krwawił i zmarł.


Napastnicy usiłowali poćwiartować zwłoki. Wykorzystali do tego piłę spalinową, którą odcięli denatowi stopy. Kiedy zadanie okazało się zbyt trudne wywieźli ciało do lasu. Na przykryte kocem szczątki natrafił przypadkowy przechodzień.

Sąd Okręgowy w Zamościu skazał Justynę K. za zabójstwo, sprofanowanie zwłok i udział w pobiciu na 25 lat więzienia
. Stanisława K. – na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, a sprawa Krzysztofa Ł. została wyłączona do odrębnego postępowania przed Sądem Rejonowym w Janowie Lubelskim, który skazał go na cztery lata więzienia.

Jak podaje PAP, z apelacją od wyroku pierwszej instancji wystąpił zarówno prokurator, jak i pełnomocnik oskarżonej. Obrońca już wtedy dążył do złagodzenia kary, dowodząc, że Justyna K. działała w afekcie. Sąd drugiej instancji uniewinnił Justynę K. od zarzutu znieważenia zwłok 36-latka i złagodził karę z 25 do 16 lat więzienia.


- Jest to osoba dominująca, dla której własna osoba, własne osądy są najważniejsze i przy tym ma ponadprzeciętny iloraz inteligencji. Musiała sobie zdawać sprawę, co robi – oceniła sędzia. Dodała, że warunkowe przedterminowe zwolnienie może nastąpić nie wcześniej niż po upływie 12 lat więzienia.

Odnosząc się do apelacji prokuratora, który żądał dla Justyny K. dożywotniego pozbawienia wolności, sędzia stwierdziła, że nie ma podstaw do orzeczenia takiej kary.

 
Tu potrzeba opinii @torpedo

Sąd Najwyższy uznał za bezzasadną kasację w sprawie Justyny K., skazanej za zabójstwo sąsiada z zemsty za zamordowanie jej psa ze szczególnym okrucieństwem. Tym samym podtrzymany został wyrok drugiej instancji, który zapadł w Sądzie Apelacyjnym w Lublinie – 16 lat więzienia.

Jak poinformowała PAP, kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie wniósł pełnomocnik Justyny K., wskazując na uchybienia procesowe przede wszystkim związane z oceną dowodów.

- Moja klientka działała pod wpływem niezmiernie silnych emocji, nad którymi nie mogła zapanować – tłumaczył w czwartek (7 marca) przed Sądem Najwyższym Cezary Lipka, obrońca Justyny K. - Nawet biegli, którzy ją badali, choć nie było to przedmiotem zapytania, wskazali na tę ciekawą cechę jej osobowości, że jest w stanie całkowicie się zaangażować w obronę czegoś bliskiego jej sercu. A ten psiak był jej bliski.

Według Cezarego Lipki, jeśli Justyna K. w ogóle zabiła – a to jego zdaniem też nie zostało dowiedzione – to pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. W myśl kodeksu karnego "kto zabija człowieka pod wpływem afektu, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat co najwyżej 10". Pełnomocnik tłumaczył, że to "skandalicznie wręcz niesłuszne", iż sąd nie przyjął tej kwalifikacji.

- Sąd kasacyjny jest sądem prawa, a nie faktów – odpowiedział prokurator, wskazując na niespójność kasacji. Przypomniał, że w skardze kasacyjnej chodzi o ustalenie, czy kontrola ze strony drugiej instancji była właściwa, a nie o kwestionowanie ustaleń pierwszej instancji. - Choć sam jestem miłośnikiem zwierząt, kara 16 lat więzienia wydaje się adekwatna – mówił.

Sąd Najwyższy podzielił zdanie prokuratora w tej sprawie.

- To, że pokrzywdzony zabił psa Denisa, nie jest usprawiedliwieniem dla takich działań Justyny K. - powiedziała w ustnym uzasadnieniu po uznaniu kasacji za bezzasadną sędzia referentka.

Podkreśliła także, że wskazane przez ustawodawcę wzburzenie musi być usprawiedliwione okolicznościami. Według Sądu Najwyższego to, że oskarżona działała z pobudek emocjonalnych, nie oznacza, iż działała w afekcie. Przeciwko takiej wersji miało świadczyć to, że Justyna K. szukała pomocy rodziców, przyznając się im do zabójstwa, usiłowała ukryć zwłoki i działała przy tym w sposób bardzo zorganizowany.
25 kwietnia 2019 r. przypadkowa osoba znalazła w kompleksie leśnym w Wierzchowiskach w powiecie janowskim poranione zwłoki 36-letniego mężczyzny
. W związku z tą sprawą policja ujęła trzy osoby: 29-letnią Justynę K., jej 51-letniego partnera Krzysztofa Ł. i 31-letniego Stanisława K.


Jak informowali śledczy, Justynie K. postawiono zarzuty zabójstwa, udziału w pobiciu w sierpniu 2016 r., pozbawienia człowieka wolności i znieważenia zwłok. Krzysztofowi Ł. zarzucono poplecznictwo, udział w pobiciu, pozbawienie wolności i znieważenie zwłok. Stanisław K. usłyszał zarzut składania fałszywych zeznań.

- Justyna K. i Stanisław K. nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Krzysztof Ł. do przedstawionych mu zarzutów się przyznał – informowała wtedy prokuratura.

Ustalono, że Justyna K. zabiła 36-latka, który miał się przyznać do zabicia jej psa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna miał obedrzeć zwierzęta ze skóry i przetopić na smalec. Kiedy 29-latka się o tym dowiedziała, wpadła w furię. Intensywność ataku potwierdziła sekcja zwłok. Lekarze badający ciało denata stwierdzili liczne rany rąbane twarzy i rany kłute. Mężczyzna obficie krwawił i zmarł.


Napastnicy usiłowali poćwiartować zwłoki. Wykorzystali do tego piłę spalinową, którą odcięli denatowi stopy. Kiedy zadanie okazało się zbyt trudne wywieźli ciało do lasu. Na przykryte kocem szczątki natrafił przypadkowy przechodzień.

Sąd Okręgowy w Zamościu skazał Justynę K. za zabójstwo, sprofanowanie zwłok i udział w pobiciu na 25 lat więzienia
. Stanisława K. – na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, a sprawa Krzysztofa Ł. została wyłączona do odrębnego postępowania przed Sądem Rejonowym w Janowie Lubelskim, który skazał go na cztery lata więzienia.

Jak podaje PAP, z apelacją od wyroku pierwszej instancji wystąpił zarówno prokurator, jak i pełnomocnik oskarżonej. Obrońca już wtedy dążył do złagodzenia kary, dowodząc, że Justyna K. działała w afekcie. Sąd drugiej instancji uniewinnił Justynę K. od zarzutu znieważenia zwłok 36-latka i złagodził karę z 25 do 16 lat więzienia.


- Jest to osoba dominująca, dla której własna osoba, własne osądy są najważniejsze i przy tym ma ponadprzeciętny iloraz inteligencji. Musiała sobie zdawać sprawę, co robi – oceniła sędzia. Dodała, że warunkowe przedterminowe zwolnienie może nastąpić nie wcześniej niż po upływie 12 lat więzienia.

Odnosząc się do apelacji prokuratora, który żądał dla Justyny K. dożywotniego pozbawienia wolności, sędzia stwierdziła, że nie ma podstaw do orzeczenia takiej kary.

Śmierć za śmierć :fjedzia:
#jebać sondy.
 
O kurwa.



Sześć osób, matka z czwórką dzieci i gość rodziny zostało zamordowanych w domu w Barrhaven, na przedmieściu Ottawy, ojciec rodziny jest ranny. Podejrzany o dokonanie zabójstw 19-latek został ujęty i w czwartek stanął przed sądem.


Febrio De-Zoysa, 19-letni student z Sri Lanki, został oskarżony o dokonaniu sześci morderstw pierwszego stopnia w sprawie opisanej przez policję w Ottawie jako prawdopodobnie najtragiczniejsza masowa zbrodnia, jaką kiedykolwiek widziało miasto.

"To był bezsensowny akt przemocy popełniony na całkowicie niewinnych ludziach" - powiedział szef policji w Ottawie Eric Stubbs, który powiedział, że w ataku użyto noża oraz innej ostrej broni.

De-Zoysa jest także oskarżony o usiłowanie zabójstwa ojca rodziny, który przeżył atak i jest w szpitalu z poważnymi, ale niezagrażającymi życiu obrażeniami.

Według informacji policji zabójca mieszkał w domu ofiar, emigrantów z Sri Lanki.

Claude Brulé, rektor Algonquin College, gdzie studiował 19-latek napisał w czwartek na platformie X (d. Twitter), że uczelnia jest "pogrążona w żałobie", a informacja o tragedii "była dla wszystkich szokująca".

Premier Kanady pizda jebana i promotor multikulti Justin Trudeau w reakcji na informacje z Barrhaven mówił o "szoku i przerażeniu".
 
Back
Top