Ojcones

  • Thread starter Deleted member 6793
  • Start date
pjenkne bazgroły, mamy podobne na lodówce
:roberteyeblinking:

nasza ostatnio nas zabiła tekstem (już była kładziona spać, książeczka przeczytana)

chodźcie tu moje głuptasy, kocham Was
I ogromy przytulas był do tego

:jon:
giphy.gif
 
Czas, czas, czas. Poświęcać dziecku jak najwięcej czasu. To oczywiście bardzo banalne, ale chyba to jest kluczem do tego żeby w przyszłości dziecko nam ufało i było „posłuszne” ze względu właśnie na to zaufanie a nie strach czy dla zasady „bo rodzic powiedział”.

Ale tak jak pisaliście, im dzieci starsze (chociaż moja to jeszcze dziecinka mała 3,5) to tego strachu jest coraz więcej.


Przy okazji się czymś, nazwijmy to - pochwalę :lol:

Dzieciaki w przedszkolu miały temat „w czym jesteś dobra/dobry”
No i wszystkie dzieci mówiły, że w zabawie klockami, zabawie autkami, zabawie z Krzysiem, Stasiem, Kasią itd a moja córcia się wyłamała i powiedziała:

View attachment 97253
No i to jest dla mnie bardzo ważne. Że ta więź jest niewymuszona i musimy dalej dbać o to żeby tak było.
Czas pokaże.
Piękne :gabi_much_love:

Panowie, mam kilka zapytań co robić. Córka 6 lat:
1. W przedszkolu miała powiedziane, że jak jest coś nie tak, to ma od razu zgłaszać "ciociom". Mam wrażenie, że bardzo to wzięła do siebie i chyba za często skarży się na inne dzieci. Raz jeden chłopiec nazwał ją "skarżypyta" i niewykluczone, że miał rację. Wiem to od niej.
2. Nie chce jeździć na rowerze. Hulajnoga, rolki, łyżwy są ok, rower nie. Nie jeździła na biegówce jak była mniejsza. Teraz ma 2 biegówki i 2 zwykłe (z koszykiem, z jednorożcem, wróżką itp.). Max 3 min pojeździ i już nie chce. Jak się podpytałem czemu nie chce, to mówi, że ciężko... ale w decathlonie jak stał rowerek z Elzą i Anną, to jeździła i nie chciała zejść, choć był ewidentnie za mały. Mam jej kupić taki jaki chce? Ma już różowy i fioletowy bo takie chciała...
3. Jest przeczulona na przerywanie jej. Przyklad: jesteśmy w sklepie, późną porą. Spieszymy się z zakupami, co chwila z żoną ustalamy co wrzucać do koszyka, a ta płacze że ona mówiła a my jej nie słuchamy i przerywamy a ona coś mówiła (nawet nie slyszalem, ale być może coś mowila, bo ciągle gada, jak to dziecko). Albo na placu zabaw bawi się z koleżankami (świetne dziewczynki!), po chwili siedzi odwrócona od nich, głowa opuszczona, nos na kwintę. Koleżanki wołają, że coś się stało. Podchodzę i pytam się a ta mi odpowiada, że dzieci jej przerywają a ona coś mówiła.
Mówi spokojnie, cicho i na pewno nie jest przebojowa. Nikt jej specjalnie nie przerywa, można tylko nieusłyszeć, że mówi.
4. Nie inicuje zabaw w grupie, nie umie dołączać się do zabawy. Przykład: kinderbal. Zna wszystkie dzieciaki. Te latają, ganiają się itp. Moja córeczka znalazła pistolet puszczający bańki mydlane, więc puszcza te bańki. Po chwili usta w podkówkę, oczy się szklą, "bo dzieci nie chcą się z nią bawić". A przecież to ona nie bawiła się z nimi, bo sama puszczała bańki :-)
5. Basen. Świetna grupa, super świetni instruktorzy. Takiego podejścia i organizacji jak w tej szkółce to ze świecą szukać. Świetny kontakt z trenerami. Jednak córka wychodząc z zajęć nie jest zadowolona. Nie chodzi o samo pływanie, ale o konkretnie koniec zajęć. Jak tylko mnie widzi w szatni to marudzi: a to ma nie taki ręcznik, a to instruktorka pochwaliła koleżankę a nie ją, a to komuś innemu więcej uwagi było poświęcone. Wiem, że to powody "z dupy", ale są (być może wymyśla je na poczekaniu). Coś jej nie pasuje, nie wiem co (instruktorzy jakiś czas temu powiedzieli, że w grupie zaczęła się już rywalizacja między dzieciakami - co prawda wszystkie się znają i lubią, ale może o to chodzi? albo córka chce po basanie nagrodę - jakiś batonik z automatu, ja jej odmawiam, bo mam zawsze inną przekąskę i raz powiedziałem, że nie będę jej kupował z automatu, bo nie będę przepłacał i w sklepie za te same pieniądze można 2 kupić. Oczywiscie byłem konsekwentny i od razu zabralem do sklepu, żeby sobie wybrała 2 batoniki, ale wybrała bułkę :crazy:)

Nie dostaję żadnych sygnałów z przeszkola czy zajęć dodatkowych, że coś nie tak. Może moje spostrzeżenia są mylne, może jestem przeczulony, może jednak wyłapuję jakieś sygnały? Zastanawiam się nad TUSami, jakimiś zajęciami ze specjalistą, co polecacie i co o tym myślicie?
Generalnie jest bezproblemowa, bezobsługowa, samodzielna i fajna dziewczynka.
Też macie takie zagwozdki, co robicie w takich przypadkach?
 
Piękne :gabi_much_love:

Panowie, mam kilka zapytań co robić. Córka 6 lat:
1. W przedszkolu miała powiedziane, że jak jest coś nie tak, to ma od razu zgłaszać "ciociom". Mam wrażenie, że bardzo to wzięła do siebie i chyba za często skarży się na inne dzieci. Raz jeden chłopiec nazwał ją "skarżypyta" i niewykluczone, że miał rację. Wiem to od niej.
2. Nie chce jeździć na rowerze. Hulajnoga, rolki, łyżwy są ok, rower nie. Nie jeździła na biegówce jak była mniejsza. Teraz ma 2 biegówki i 2 zwykłe (z koszykiem, z jednorożcem, wróżką itp.). Max 3 min pojeździ i już nie chce. Jak się podpytałem czemu nie chce, to mówi, że ciężko... ale w decathlonie jak stał rowerek z Elzą i Anną, to jeździła i nie chciała zejść, choć był ewidentnie za mały. Mam jej kupić taki jaki chce? Ma już różowy i fioletowy bo takie chciała...
3. Jest przeczulona na przerywanie jej. Przyklad: jesteśmy w sklepie, późną porą. Spieszymy się z zakupami, co chwila z żoną ustalamy co wrzucać do koszyka, a ta płacze że ona mówiła a my jej nie słuchamy i przerywamy a ona coś mówiła (nawet nie slyszalem, ale być może coś mowila, bo ciągle gada, jak to dziecko). Albo na placu zabaw bawi się z koleżankami (świetne dziewczynki!), po chwili siedzi odwrócona od nich, głowa opuszczona, nos na kwintę. Koleżanki wołają, że coś się stało. Podchodzę i pytam się a ta mi odpowiada, że dzieci jej przerywają a ona coś mówiła.
Mówi spokojnie, cicho i na pewno nie jest przebojowa. Nikt jej specjalnie nie przerywa, można tylko nieusłyszeć, że mówi.
4. Nie inicuje zabaw w grupie, nie umie dołączać się do zabawy. Przykład: kinderbal. Zna wszystkie dzieciaki. Te latają, ganiają się itp. Moja córeczka znalazła pistolet puszczający bańki mydlane, więc puszcza te bańki. Po chwili usta w podkówkę, oczy się szklą, "bo dzieci nie chcą się z nią bawić". A przecież to ona nie bawiła się z nimi, bo sama puszczała bańki :-)
5. Basen. Świetna grupa, super świetni instruktorzy. Takiego podejścia i organizacji jak w tej szkółce to ze świecą szukać. Świetny kontakt z trenerami. Jednak córka wychodząc z zajęć nie jest zadowolona. Nie chodzi o samo pływanie, ale o konkretnie koniec zajęć. Jak tylko mnie widzi w szatni to marudzi: a to ma nie taki ręcznik, a to instruktorka pochwaliła koleżankę a nie ją, a to komuś innemu więcej uwagi było poświęcone. Wiem, że to powody "z dupy", ale są (być może wymyśla je na poczekaniu). Coś jej nie pasuje, nie wiem co (instruktorzy jakiś czas temu powiedzieli, że w grupie zaczęła się już rywalizacja między dzieciakami - co prawda wszystkie się znają i lubią, ale może o to chodzi? albo córka chce po basanie nagrodę - jakiś batonik z automatu, ja jej odmawiam, bo mam zawsze inną przekąskę i raz powiedziałem, że nie będę jej kupował z automatu, bo nie będę przepłacał i w sklepie za te same pieniądze można 2 kupić. Oczywiscie byłem konsekwentny i od razu zabralem do sklepu, żeby sobie wybrała 2 batoniki, ale wybrała bułkę :crazy:)

Nie dostaję żadnych sygnałów z przeszkola czy zajęć dodatkowych, że coś nie tak. Może moje spostrzeżenia są mylne, może jestem przeczulony, może jednak wyłapuję jakieś sygnały? Zastanawiam się nad TUSami, jakimiś zajęciami ze specjalistą, co polecacie i co o tym myślicie?
Generalnie jest bezproblemowa, bezobsługowa, samodzielna i fajna dziewczynka.
Też macie takie zagwozdki, co robicie w takich przypadkach?
Ja mam podobnie (siła głosu, podejście do siebie i innych, etc, no dużo wspólnych cech widzę), a rada? Rośnie mała indywidualistka... Zacznij pytać o jej zdanie wyprzedzając fakty.

Sprawdź, czy będzie miała również takie problemy, jeśli wy się nie pojawicie po basenie (odbierze ktoś inny, albo celowe spóźnienie, itp - wiem, że źle, ale to bardziej test ocb, niż realnie się spóźnić - możesz być wcześniej, ale ustal z trenerami że chcesz społecznego bodźca).

Do tego czas ją wystawiać na więcej ludzi, bo może być też w drugą stronę zbyt przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi (o ile tak jest, ale cztery rowerki o czymś świadczą :suchykarol:).

Wysyłanie na urodziny do koleżanki, na spotkania koleżeńskie, może jakieś półkolonie czy coś podobnego... Może harcerstwo (chyba zuchy w tym wieku). No i nie spinaj się, bo jeśli sama sobie radzi, a problemy się pojawiają kiedy wy się zjawiacie - to wasza nadmierna uwaga też może być problemem.

U mnie to indywidualizm, ciekawe po kim. Rośnie tak mocne babsko, że współczuję przyszłym chłopakom, będą zapierdalać jak w zegarku, bo jest cicha, ale do czasu. Btw na cichość dobrym rozwiązaniem była nauka beatboxu, sporo się zmieniło w pracy płuc, przestała też seplenić i choć nadal nie odzywa się na lekcjach za dużo, to jak potrzeba to wrzeszczy głośniej niż matka:lesnarhappy:
 
Piękne :gabi_much_love:

Panowie, mam kilka zapytań co robić. Córka 6 lat:
1. W przedszkolu miała powiedziane, że jak jest coś nie tak, to ma od razu zgłaszać "ciociom". Mam wrażenie, że bardzo to wzięła do siebie i chyba za często skarży się na inne dzieci. Raz jeden chłopiec nazwał ją "skarżypyta" i niewykluczone, że miał rację. Wiem to od niej.
2. Nie chce jeździć na rowerze. Hulajnoga, rolki, łyżwy są ok, rower nie. Nie jeździła na biegówce jak była mniejsza. Teraz ma 2 biegówki i 2 zwykłe (z koszykiem, z jednorożcem, wróżką itp.). Max 3 min pojeździ i już nie chce. Jak się podpytałem czemu nie chce, to mówi, że ciężko... ale w decathlonie jak stał rowerek z Elzą i Anną, to jeździła i nie chciała zejść, choć był ewidentnie za mały. Mam jej kupić taki jaki chce? Ma już różowy i fioletowy bo takie chciała...
3. Jest przeczulona na przerywanie jej. Przyklad: jesteśmy w sklepie, późną porą. Spieszymy się z zakupami, co chwila z żoną ustalamy co wrzucać do koszyka, a ta płacze że ona mówiła a my jej nie słuchamy i przerywamy a ona coś mówiła (nawet nie slyszalem, ale być może coś mowila, bo ciągle gada, jak to dziecko). Albo na placu zabaw bawi się z koleżankami (świetne dziewczynki!), po chwili siedzi odwrócona od nich, głowa opuszczona, nos na kwintę. Koleżanki wołają, że coś się stało. Podchodzę i pytam się a ta mi odpowiada, że dzieci jej przerywają a ona coś mówiła.
Mówi spokojnie, cicho i na pewno nie jest przebojowa. Nikt jej specjalnie nie przerywa, można tylko nieusłyszeć, że mówi.
4. Nie inicuje zabaw w grupie, nie umie dołączać się do zabawy. Przykład: kinderbal. Zna wszystkie dzieciaki. Te latają, ganiają się itp. Moja córeczka znalazła pistolet puszczający bańki mydlane, więc puszcza te bańki. Po chwili usta w podkówkę, oczy się szklą, "bo dzieci nie chcą się z nią bawić". A przecież to ona nie bawiła się z nimi, bo sama puszczała bańki :-)
5. Basen. Świetna grupa, super świetni instruktorzy. Takiego podejścia i organizacji jak w tej szkółce to ze świecą szukać. Świetny kontakt z trenerami. Jednak córka wychodząc z zajęć nie jest zadowolona. Nie chodzi o samo pływanie, ale o konkretnie koniec zajęć. Jak tylko mnie widzi w szatni to marudzi: a to ma nie taki ręcznik, a to instruktorka pochwaliła koleżankę a nie ją, a to komuś innemu więcej uwagi było poświęcone. Wiem, że to powody "z dupy", ale są (być może wymyśla je na poczekaniu). Coś jej nie pasuje, nie wiem co (instruktorzy jakiś czas temu powiedzieli, że w grupie zaczęła się już rywalizacja między dzieciakami - co prawda wszystkie się znają i lubią, ale może o to chodzi? albo córka chce po basanie nagrodę - jakiś batonik z automatu, ja jej odmawiam, bo mam zawsze inną przekąskę i raz powiedziałem, że nie będę jej kupował z automatu, bo nie będę przepłacał i w sklepie za te same pieniądze można 2 kupić. Oczywiscie byłem konsekwentny i od razu zabralem do sklepu, żeby sobie wybrała 2 batoniki, ale wybrała bułkę :crazy:)

Nie dostaję żadnych sygnałów z przeszkola czy zajęć dodatkowych, że coś nie tak. Może moje spostrzeżenia są mylne, może jestem przeczulony, może jednak wyłapuję jakieś sygnały? Zastanawiam się nad TUSami, jakimiś zajęciami ze specjalistą, co polecacie i co o tym myślicie?
Generalnie jest bezproblemowa, bezobsługowa, samodzielna i fajna dziewczynka.
Też macie takie zagwozdki, co robicie w takich przypadkach?
Kurczę, wydaje mi się że nic złego się nie dzieje. Każde dziecko jest inne, może ma po prostu taki charakter. Jak mówisz, że na co dzień jest promienna i samodzielna to chyba nie ma się co przejmować.

Do roweru pewnie się przekona, może dokup jej jakiś gadżet który wspólnie wybierzecie typu jakiś wiatraczek, wstążki czy dzwonek.
Może kup i daj jej nakleić na ramę jakąś zwykłą naklejkę z Elzą.

Z przerywaniem może „przyłap” ją jak ona przerwie Tobie albo żonie i zwróć jej wtedy uwagę i wytłumacz, że takie rzeczy się zdarzają i to nic złego bo nikt nie ma złych intencji.

To, że nie inicjuje zabaw to chyba nic z tym nie zrobisz, taka jej natura. Do tego chyba nie da się w żaden sposób dziecka „zmusić” czy „zaprogramować”. Moja akurat jak wjeżdża na plac zabaw to po minucie jest szefową zabawy, ale też bywają momenty, że pyta się jakiegoś dziecka czy się razem pobawią a to dziecko nie chce, życie. Trzeba tłumaczyć, że to nic złego i tyle.

No i chłopie, przekąska z automatu musi być obowiązkowo :lol: U nas po lekcjach pływania to jest stały punkt. Generalnie nie dajemy jej takich rzeczy więc tym bardziej jest to dla niej święto i duża nagroda. To tylko kilka złotych a radość i motywacja dla dziecka duża. To musi być automat na basenie a nie sklep w drodze do domu. :lol:

Generalnie myślę, że wszystko w normie, taki ma córka charakter, który będzie się jeszcze kształtował na wiele sposobów.
 
Ja teraz mierzę się z innym problemem. Zostaliśmy z córką sami na tydzień i mam codziennie rano walkę żeby zrobić jej jakąkolwiek fryzurę :juanlaugh:
Nie ogarniam tego tematu totalnie.
W piątek mają w przedszkolu uroczystość z okazji „świąt majówkowych” i mają być na galowo. Już zagadałem z „ciocią” z przedszkola i mam przynieść gumki i spinki i zrobi jej jakieś ładne warkoczyki :lesnarhappy:
 
Ja rovie
Ja teraz mierzę się z innym problemem. Zostaliśmy z córką sami na tydzień i mam codziennie rano walkę żeby zrobić jej jakąkolwiek fryzurę :juanlaugh:
Nie ogarniam tego tematu totalnie.
W piątek mają w przedszkolu uroczystość z okazji „świąt majówkowych” i mają być na galowo. Już zagadałem z „ciocią” z przedszkola i mam przynieść gumki i spinki i zrobi jej jakieś ładne warkoczyki :lesnarhappy:
Ja robie zwykłe kitki a jak chcą coś ciekawszego to wale po kilka gumek kolorowych na dwie kitki i mają tęczowe włosy(oddajcie tęcze dzieciom pedały). Jak jakaś impreza to jednak też do specjalistek bym odesłał
 
Ja rovie

Ja robie zwykłe kitki a jak chcą coś ciekawszego to wale po kilka gumek kolorowych na dwie kitki i mają tęczowe włosy(oddajcie tęcze dzieciom pedały). Jak jakaś impreza to jednak też do specjalistek bym odesłał
Robię jedną dużą kitę, ale widzę później po zdjęciach z przedszkola że w połowie dnia już rozjebane
:beczka:
 
Piękne :gabi_much_love:

Panowie, mam kilka zapytań co robić. Córka 6 lat:
1. W przedszkolu miała powiedziane, że jak jest coś nie tak, to ma od razu zgłaszać "ciociom". Mam wrażenie, że bardzo to wzięła do siebie i chyba za często skarży się na inne dzieci. Raz jeden chłopiec nazwał ją "skarżypyta" i niewykluczone, że miał rację. Wiem to od niej.
2. Nie chce jeździć na rowerze. Hulajnoga, rolki, łyżwy są ok, rower nie. Nie jeździła na biegówce jak była mniejsza. Teraz ma 2 biegówki i 2 zwykłe (z koszykiem, z jednorożcem, wróżką itp.). Max 3 min pojeździ i już nie chce. Jak się podpytałem czemu nie chce, to mówi, że ciężko... ale w decathlonie jak stał rowerek z Elzą i Anną, to jeździła i nie chciała zejść, choć był ewidentnie za mały. Mam jej kupić taki jaki chce? Ma już różowy i fioletowy bo takie chciała...
3. Jest przeczulona na przerywanie jej. Przyklad: jesteśmy w sklepie, późną porą. Spieszymy się z zakupami, co chwila z żoną ustalamy co wrzucać do koszyka, a ta płacze że ona mówiła a my jej nie słuchamy i przerywamy a ona coś mówiła (nawet nie slyszalem, ale być może coś mowila, bo ciągle gada, jak to dziecko). Albo na placu zabaw bawi się z koleżankami (świetne dziewczynki!), po chwili siedzi odwrócona od nich, głowa opuszczona, nos na kwintę. Koleżanki wołają, że coś się stało. Podchodzę i pytam się a ta mi odpowiada, że dzieci jej przerywają a ona coś mówiła.
Mówi spokojnie, cicho i na pewno nie jest przebojowa. Nikt jej specjalnie nie przerywa, można tylko nieusłyszeć, że mówi.
4. Nie inicuje zabaw w grupie, nie umie dołączać się do zabawy. Przykład: kinderbal. Zna wszystkie dzieciaki. Te latają, ganiają się itp. Moja córeczka znalazła pistolet puszczający bańki mydlane, więc puszcza te bańki. Po chwili usta w podkówkę, oczy się szklą, "bo dzieci nie chcą się z nią bawić". A przecież to ona nie bawiła się z nimi, bo sama puszczała bańki :-)
5. Basen. Świetna grupa, super świetni instruktorzy. Takiego podejścia i organizacji jak w tej szkółce to ze świecą szukać. Świetny kontakt z trenerami. Jednak córka wychodząc z zajęć nie jest zadowolona. Nie chodzi o samo pływanie, ale o konkretnie koniec zajęć. Jak tylko mnie widzi w szatni to marudzi: a to ma nie taki ręcznik, a to instruktorka pochwaliła koleżankę a nie ją, a to komuś innemu więcej uwagi było poświęcone. Wiem, że to powody "z dupy", ale są (być może wymyśla je na poczekaniu). Coś jej nie pasuje, nie wiem co (instruktorzy jakiś czas temu powiedzieli, że w grupie zaczęła się już rywalizacja między dzieciakami - co prawda wszystkie się znają i lubią, ale może o to chodzi? albo córka chce po basanie nagrodę - jakiś batonik z automatu, ja jej odmawiam, bo mam zawsze inną przekąskę i raz powiedziałem, że nie będę jej kupował z automatu, bo nie będę przepłacał i w sklepie za te same pieniądze można 2 kupić. Oczywiscie byłem konsekwentny i od razu zabralem do sklepu, żeby sobie wybrała 2 batoniki, ale wybrała bułkę :crazy:)

Nie dostaję żadnych sygnałów z przeszkola czy zajęć dodatkowych, że coś nie tak. Może moje spostrzeżenia są mylne, może jestem przeczulony, może jednak wyłapuję jakieś sygnały? Zastanawiam się nad TUSami, jakimiś zajęciami ze specjalistą, co polecacie i co o tym myślicie?
Generalnie jest bezproblemowa, bezobsługowa, samodzielna i fajna dziewczynka.
Też macie takie zagwozdki, co robicie w takich przypadkach?
TUSy to rewelacyjne rozwiązanie. Moja żona prowadziła i opowiadała mi jak to wygląda. Dzieciaki w grupie niemal sami rozwiązują swoje problemy, a spostrzeżenia mają tak celne że ja sam z tego coś wyniosłem.
A co do obrażania, to ja bym do niej nie podchodził, nie próbował wyjaśniać od razu. Dzieciaki z reguły w końcu się dogadają. Najwyżej się chwilę ponudzi. W domu na spokojne bym jej tłumaczył co było ok, a co nie.
a z rowerem to może spraw by była w dobrym nastroju i wypal "ją jadę na lody, kto ze mną " I wybieraj co rusz inną/dalszą lodziarnię, czy sklep. To może być cokolwiek, ciekawe miejsca, nowy plac zabaw.
 
  • Like
Reactions: jut
Afera w szkole podstawowej gdzie chodzi dziecko znajomych. Dziewuchy umawiają się na wideo chacie na grupowe samobójstwo, tną ręce i nogi od góry do dołu, jedna matka daje trzynastolatce zapalić skręta, dzieciaki umawiają się na sex,a to tylko wierzchołek góry lodowej. Awantura w szkole po całości a niektórzy starzy nie widzą problemu u swoich dzieci. Oczywiście każdy ma na własność laptopa czy inny tablet i komórkę. Sam zresztą widzę niektóre z tych dzieci na ulicy wciąż w trybie zombie z ryjem wysadzonym na stałe w telefon. Dodam tylko że niby nie żadna patologia tylko prywatną szkoła dla tzw "dzieci z dobrych domów"
Sobota grill u znajomych. Jeden ojciec się chwali że jego 9 letni syn ma telefon komórkowy i stały dostęp do internetu przez cały dzień. Normalnie to powiedziałbym mu że jest pierdolnięty bez wydawania się w ogóle w jakąkolwiek dyskusje bo z organizmami pozbawionymi inteligencji nie należy dyskutować.
Konkluzja jest jedna. Zainteresujcie dzieci czymś wartościowym ale jednocześnie uważajcie co robią.
 
Afera w szkole podstawowej gdzie chodzi dziecko znajomych. Dziewuchy umawiają się na wideo chacie na grupowe samobójstwo, tną ręce i nogi od góry do dołu, jedna matka daje trzynastolatce zapalić skręta, dzieciaki umawiają się na sex,a to tylko wierzchołek góry lodowej. Awantura w szkole po całości a niektórzy starzy nie widzą problemu u swoich dzieci. Oczywiście każdy ma na własność laptopa czy inny tablet i komórkę. Sam zresztą widzę niektóre z tych dzieci na ulicy wciąż w trybie zombie z ryjem wysadzonym na stałe w telefon. Dodam tylko że niby nie żadna patologia tylko prywatną szkoła dla tzw "dzieci z dobrych domów"
Sobota grill u znajomych. Jeden ojciec się chwali że jego 9 letni syn ma telefon komórkowy i stały dostęp do internetu przez cały dzień. Normalnie to powiedziałbym mu że jest pierdolnięty bez wydawania się w ogóle w jakąkolwiek dyskusje bo z organizmami pozbawionymi inteligencji nie należy dyskutować.
Konkluzja jest jedna. Zainteresujcie dzieci czymś wartościowym ale jednocześnie uważajcie co robią.
Obawiam się, że trudno będzie przekazać wspólczesnemu dziecku, żeby mocno ograniczyło neta, bo o całkowitym oderwaniu to już w ogóle nie ma co myśleć. Internet to niewyobrażalny przełom dla zwierząt na tej małej planecie. Nasze mózgi nie do końca wiedzą jaki ten przełom robi wyłom w ich pracy. Mamy cały znany świat na wyciągnięcie ręki. Natłok informacji jest przeogromny i nie jesteśmy świadomi co z tym robić a dzieci to już wcale. Analogowy świat staje się zbyt nudny, dostarcza zbyt mało bodźców
 
Obawiam się, że trudno będzie przekazać wspólczesnemu dziecku, żeby mocno ograniczyło neta, bo o całkowitym oderwaniu to już w ogóle nie ma co myśleć. Internet to niewyobrażalny przełom dla zwierząt na tej małej planecie. Nasze mózgi nie do końca wiedzą jaki ten przełom robi wyłom w ich pracy. Mamy cały znany świat na wyciągnięcie ręki. Natłok informacji jest przeogromny i nie jesteśmy świadomi co z tym robić a dzieci to już wcale. Analogowy świat staje się zbyt nudny, dostarcza zbyt mało bodźców
Bez problemu. Wystarczy dać mu takie zainteresowania żeby miało to gdzieś. Wczoraj byliśmy na rowerze, dziś idziemy na boisko do kosza a jutro mają judo. To mogą być nawet gry wideo byle offline zamiast spędzenia czasu na mediach dla niedowartościowanych atencjuszy typu FB. Mogą sobie też pooglądać bajki lub coś ciekawego na you tube ale na tv w dziennym pokoju a nie po kryjomu w swoim pokoju robić głupoty na komórce. Do tego mają zwierzęta którymi muszą się zajmować. W ten sposób to kilka godzin po przyjściu że szkoły mija im tak intensywnie że nie ma czasu na myślenie o głupotach.
 
Obawiam się, że trudno będzie przekazać wspólczesnemu dziecku, żeby mocno ograniczyło neta, bo o całkowitym oderwaniu to już w ogóle nie ma co myśleć. Internet to niewyobrażalny przełom dla zwierząt na tej małej planecie. Nasze mózgi nie do końca wiedzą jaki ten przełom robi wyłom w ich pracy. Mamy cały znany świat na wyciągnięcie ręki. Natłok informacji jest przeogromny i nie jesteśmy świadomi co z tym robić a dzieci to już wcale. Analogowy świat staje się zbyt nudny, dostarcza zbyt mało bodźców
Moim zdaniem, nie ma też co demonizować. Internet jest też pełen przecież super wartościowych rzeczy, trzeba po prostu dzieciaka zainteresować czymś fajnym. W necie jest przecież pełno wartościowych i fajnych treści, oprócz syfu patologi i ścieku.
 
Bez problemu. Wystarczy dać mu takie zainteresowania żeby miało to gdzieś. Wczoraj byliśmy na rowerze, dziś idziemy na boisko do kosza a jutro mają judo. To mogą być nawet gry wideo byle offline zamiast spędzenia czasu na mediach dla niedowartościowanych atencjuszy typu FB. Mogą sobie też pooglądać bajki lub coś ciekawego na you tube ale na tv w dziennym pokoju a nie po kryjomu w swoim pokoju robić głupoty na komórce. Do tego mają zwierzęta którymi muszą się zajmować. W ten sposób to kilka godzin po przyjściu że szkoły mija im tak intensywnie że nie ma czasu na myślenie o głupotach.
Jeszcze odniosę się do poprzedniego posta, mojego, żę da się fajne rzeczy znaleźć. Dzieci nie mam jeszcze, ale nawet na swoim przykłądzie, trafiłem na kanał https://www.youtube.com/@Astrofaza/videos. I mimo, że huja się na tym znam, to koleś tak fajnie opowiada, że mogę siedzieć i słuchać/oglądać jak chłop pierdoli o kosmosie itp. Kwestia tego (tak mi się wydaję), przefiltrowania tego, co dzieciak ogląda i czym się go zainteresuje.
 
Jeszcze odniosę się do poprzedniego posta, mojego, żę da się fajne rzeczy znaleźć. Dzieci nie mam jeszcze, ale nawet na swoim przykłądzie, trafiłem na kanał https://www.youtube.com/@Astrofaza/videos. I mimo, że huja się na tym znam, to koleś tak fajnie opowiada, że mogę siedzieć i słuchać/oglądać jak chłop pierdoli o kosmosie itp. Kwestia tego (tak mi się wydaję), przefiltrowania tego, co dzieciak ogląda i czym się go zainteresuje.
Prawda, problem jedynie malej ilości ciekawych materiałów, ale to trochę inny temat o łowieniu dobrych treści.

Co do szkół to się zgodzę, nie ma różnicy poziom szkoły, nawet gorzej bo im lepsza tym najczęściej dzieci mają większe zasoby, a co za tym idzie większe pole do popisu.

A że to się kończy chujowo to już Mata pokazał. Patointeligencja.

Trza inwestować w ich zainteresowania.

Moja urządza pokaz sztuk magicznych, zmieniłem cenę biletu dla dorosłych z 2 pln na 20 PLN.

Raz, że się napracowała bo siedzi godzinami i się uczy nowych sztuczek i ćwiczy stare, dwa że poziom już ma dobry, a to dopiero rok czy dwa zajawki.

Trzy, że jak dzieciak potrafi utrzymać skupienie przez godzinę i zabawiać publikę sypiąc kolejnymi sztuczkami bez przerwy z rękawa (hehe) to już jakiś jebany cud, więc planuję ją wzmocnić w tym temacie na maksa.

Te 20 PLN to dopiero początek, myślę że niebawem będzie 30/40.

Na gadżety wydaje spokojnie tyle, bo zajechała już kilkanaście talii kart i tera używa już wyłącznie profesjonalnych, do tego jakieś butelki, pudełka, sznurki, różdżki i cały sprzęt magiczny...

Nie ma to tamto.
 
Bez problemu. Wystarczy dać mu takie zainteresowania żeby miało to gdzieś. Wczoraj byliśmy na rowerze, dziś idziemy na boisko do kosza a jutro mają judo. To mogą być nawet gry wideo byle offline zamiast spędzenia czasu na mediach dla niedowartościowanych atencjuszy typu FB. Mogą sobie też pooglądać bajki lub coś ciekawego na you tube ale na tv w dziennym pokoju a nie po kryjomu w swoim pokoju robić głupoty na komórce. Do tego mają zwierzęta którymi muszą się zajmować. W ten sposób to kilka godzin po przyjściu że szkoły mija im tak intensywnie że nie ma czasu na myślenie o głupotach.
Fakt, taka jest rola rodzica, ale nie zapominaj, że dzoecko odczuwa potrzebę socjalizowania z grupami rówieśników. Kiedy wszyscy będą gadać o różowej fudze fagaty a Twój dzieciak nie będzie wiedział o co chodzi, poczuje się wykluczony.
Niestety, nie każdy ma czas i możliwości by pomóc znaleźć dziecku pasję, która go pochłonie, będzie miała pozytywny wpływ na jego rozwój i pomoże rozwinąć cechy, które niszczy bezmyślne pochlanianie płytkich treści.
Oby tak było, że Twoje dzieci dały radę nie zatracić się w oderwaniu od świata realnego i by nie zabiły w sobie ciekawiści i entuzjazmu z poznawania.
Dziś nawet pokolenia, które dorastały w czasach przedinternetowych mają problemy ze skupieniem uwagi od natłoku bodźców.
Nie byłbym takim optymistą by wygłaszać tak pewnie swoje przekonanie zawarte w równoważniku zdania, którym rozpocząłeś posta. Oby się udało.
 
Fakt, taka jest rola rodzica, ale nie zapominaj, że dzoecko odczuwa potrzebę socjalizowania z grupami rówieśników. Kiedy wszyscy będą gadać o różowej fudze fagaty a Twój dzieciak nie będzie wiedział o co chodzi, poczuje się wykluczony.
Niestety, nie każdy ma czas i możliwości by pomóc znaleźć dziecku pasję, która go pochłonie, będzie miała pozytywny wpływ na jego rozwój i pomoże rozwinąć cechy, które niszczy bezmyślne pochlanianie płytkich treści.
Oby tak było, że Twoje dzieci dały radę nie zatracić się w oderwaniu od świata realnego i by nie zabiły w sobie ciekawiści i entuzjazmu z poznawania.
Dziś nawet pokolenia, które dorastały w czasach przedinternetowych mają problemy ze skupieniem uwagi od natłoku bodźców.
Nie byłbym takim optymistą by wygłaszać tak pewnie swoje przekonanie zawarte w równoważniku zdania, którym rozpocząłeś posta. Oby się udało.
Dlatego mam cichą nadzieję że cała trójka odziedziczy choć trochę ojcowskiej aspołeczności i nieprzystosowania do życia w grupie.
 
Fakt, taka jest rola rodzica, ale nie zapominaj, że dzoecko odczuwa potrzebę socjalizowania z grupami rówieśników. Kiedy wszyscy będą gadać o różowej fudze fagaty a Twój dzieciak nie będzie wiedział o co chodzi, poczuje się wykluczony.
Niestety, nie każdy ma czas i możliwości by pomóc znaleźć dziecku pasję, która go pochłonie, będzie miała pozytywny wpływ na jego rozwój i pomoże rozwinąć cechy, które niszczy bezmyślne pochlanianie płytkich treści.
Oby tak było, że Twoje dzieci dały radę nie zatracić się w oderwaniu od świata realnego i by nie zabiły w sobie ciekawiści i entuzjazmu z poznawania.
Dziś nawet pokolenia, które dorastały w czasach przedinternetowych mają problemy ze skupieniem uwagi od natłoku bodźców.
Nie byłbym takim optymistą by wygłaszać tak pewnie swoje przekonanie zawarte w równoważniku zdania, którym rozpocząłeś posta. Oby się udało.
Mi się wydaję @Risky może ze mną się zgodzić, lub nie. To raczej kwestia też rodziców, gdzie czym zainteresujesz młodych. Wiadomo, sami odpalą jakąś Fagate czy inne gówno bo równieśnicy ze szkoły/przedszkola tez to oglądają. Tutaj mogę się mylić, jeśli pierdole to mnie poprawcie, ale to kwestia pewnie tego, że małolaci chcą się dostosować do swojego grona, razczej nikt nie będzie słuchał, że fajny film obejrzałem o kosmosie, czy tam nie wiem naukowany fajny filmik, tylko raczej słuchajcie ten wczoraj od cwelli wyzywał, ta dupe pokazała ale jest afera.
 
Mi się wydaję @Risky może ze mną się zgodzić, lub nie. To raczej kwestia też rodziców, gdzie czym zainteresujesz młodych. Wiadomo, sami odpalą jakąś Fagate czy inne gówno bo równieśnicy ze szkoły/przedszkola tez to oglądają. Tutaj mogę się mylić, jeśli pierdole to mnie poprawcie, ale to kwestia pewnie tego, że małolaci chcą się dostosować do swojego grona, razczej nikt nie będzie słuchał, że fajny film obejrzałem o kosmosie, czy tam nie wiem naukowany fajny filmik, tylko raczej słuchajcie ten wczoraj od cwelli wyzywał, ta dupe pokazała ale jest afera.
Gdy byłeś dzieckiem, szczególnie nastolatkiem, to robiłeś wszystko tak jak chcieli rodzice? To nie jest takie proste
 
Gdy byłeś dzieckiem, szczególnie nastolatkiem, to robiłeś wszystko tak jak chcieli rodzice? To nie jest takie proste
Prawda, to nie jest łatwe.

Trzeba rozwijać to, co się im zajawi z pozytywnych wkręt, które zaproponujemy, podpatrzą czy usłyszą. Wszystkie chwyty dozwolone.

Jak na początku myślałem że rodzice wysyłający dzieci na wszystko to przesada, tak teraz widzę że ma to sens. Z zauważonych iluś tam wybierają kilka lub jedną zajawkę, wtedy wsparcie w metodyczności.

Tyle można. Tylko tyle i aż tyle.
 
Last edited:
Prawda, to nie jest łatwe.

Trzeba rozwijać to, co się im zajawi z pozytywnych wkręt, które zaproponujemy, podpatrzą czy usłyszą. Wszystkie chwyty dozwolone.

Jak na początku myślałem że rodzice wysyłający dzieci na wszystko to przesada, tak teraz widzę że ma to sens. Z zauważonych iluś tam wybierają kilka lub jedną zajawkę, wtedy wsparcie w metodyczności.

Tyle można. Tylko tyle i aż tyle.

Oczywiście, masz też rację, tylko też jako rodzice, nie możemy jakiś swoich amicji nie spełnionych, przerzucać na dziecko. Bo są niektórzy rodzice tacy, że gdzieś jakieś swoje niespełnione ambicję, próboją nadrabiać teraz, na dzieciaku. Głupi przykład, nie wiem ktoś chciał na instrumencie grać, nie szło mu tu kompletnie, ale jakieś dziwne ambicje ma, i teraz dzieciaka będzie do szkół muzycznych wysyłał, gdzie młodemu czy też młodej kompletnie to nie siedzi inie interesuje ich to,
 
Oczywiście, masz też rację, tylko też jako rodzice, nie możemy jakiś swoich amicji nie spełnionych, przerzucać na dziecko. Bo są niektórzy rodzice tacy, że gdzieś jakieś swoje niespełnione ambicję, próboją nadrabiać teraz, na dzieciaku. Głupi przykład, nie wiem ktoś chciał na instrumencie grać, nie szło mu tu kompletnie, ale jakieś dziwne ambicje ma, i teraz dzieciaka będzie do szkół muzycznych wysyłał, gdzie młodemu czy też młodej kompletnie to nie siedzi inie interesuje ich to,
Prawda, dlatego nie cisnę, sami czują co ich kręci, choć starszy nie ma jeszcze ogarnięcia dlugofalowej gratyfikacji. Młoda już kojarzy że lepiej coś ogarniać na poważnie, bo poza pasją może to generować profity.

Zaczyna to powoli ogarniać choć nadal uważa, że siedzenie rok nad sztuczkami i prezentowanie ponadpodstawowych umiejętności to nic ciekawego... Ale daję sobie czas, tym bardziej że większa kasa za bilety zrobiła na niej wrażenie.
 
Prawda, dlatego nie cisnę, sami czują co ich kręci, choć starszy nie ma jeszcze ogarnięcia dlugofalowej gratyfikacji. Młoda już kojarzy że lepiej coś ogarniać na poważnie, bo poza pasją może to generować profity.

Zaczyna to powoli ogarniać choć nadal uważa, że siedzenie rok nad sztuczkami i prezentowanie ponadpodstawowych umiejętności to nic ciekawego... Ale daję sobie czas, tym bardziej że większa kasa za bilety zrobiła na niej wrażenie.
A co do tego, co zapisywać dziecko na wszystko to też masz racje. Właśnie warto zapisywać na wszystko jeśli dziecko ma ochotę chodzić i samo sybie wybierze, i może zostanie na dłużej. Ja pamiętam jak u mnie to było za dzieciaka. Mój ojciec gdzieś tam wymyślił sobie, że może ja lekarzem będę. Co prawda potem zobaczył, że totalny debil z biologi i nie wchodzi mi to, to zrozumiał, że lekarzem to ja nie będę. Angielski mi łatwo przychodził, to zapytał wprost czy nie chce chodzić na korepetycję, żeby ten angielski szlifowac. Ale za co mu jestem wdzięczny, że mnie zapytał, a nie wysłał masz chodzić i huj. I też było tak, że za małolata to wiadomo przez tydzień chciałem być Leo Mesii bo jakiś mecz obejrzałem, a za tydzień to będę na karate chodził bo Wejście Smoka obejrzałem. i ojciec cierpliwie mnie zawoził, to na te boisko to na te karate. Wydaje mi się, że prędzej czy później dziecko odnajdzie w sobie pasję jakąś, tylko nie można zmuszać. Ja pamiętam jak w gimazjum 3 lata w piłkę ręczną grałem. Poszedłem tam tylko dlatego, że moi kumple poszli, i stwierziłem, że też muszę iśc z nimi bo to są moje ziomki, i oni będą w innej klasie a ja w innej. Do dzisiaj zasad piłki ręcznej sie nie nauczyłem :D
 
Back
Top