Bezimienny
UFC Bantamweight
Zwłaszcza z końcówką się zgadzam. Pudzian i jego biografia to taki American Dream w polskich i to jeszcze na swoich warunkach.Bo z internetową twórczością zmarszczonego purpurowego pytona jest jak z tym słynnym tekstem z rejsu: "Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem". Patrząc na polską popkulturę -- filmy, seriale, muzyka, kabarety -- to jest to nasza cecha narodowa. Choć nie przypisana tylko nam, bo przecież samo Hollywood od wielu lat stosuje nieznośny recykling.
A odbiorcy, wierni fani, dominującego pytona należą raczej do jednostek wybitnie nieskomplikowanych. Powtarzane przez purpurowego dociążatora jak mantra, wciąż te same motywacyjne frazesy, są może czymś, czego naprawdę potrzebują? Co ich mobilizuje i napędza? Niewykluczone.
Poza tym dla nich zmarszczony purpurowy pyton to jest swój chłop, ich głos w "wielkim" świecie -- żadne kąpiele w basenie tego nie zmienią -- taki swojski prostolinijny. Przebił się, ale nie zapomniał o swoich korzeniach i jest z nich dumny! Po prostu "Nasz". Jak Zenek który udaje, że śpiewa. Zaś zmarszczony pyton udaje, że walczy. I wszyscy są szczęśliwi...
Słuchałem jak wyglądały jego negocjacje z KSW: no nieźle Pudzian z nich kpił