@JDS naprawdę się pogrążyłeś tym dziwacznym tekstem. Akurat żeby gadać o odwrotnej transkryptazie i polimerazie wystarczy mieć rozszerzoną biologię w liceum. Twoje argumenty wskazują, że jeśli ją miałeś, to ledwo dałeś radę na dwóję. Sam jestem na ochronie środowiska (Wydział Biologii) i na razie nie mam biologii na poziomie komórkowym, ale dobrze wiem, że proces transkrypcji i translacji jest doskonale opisany i zrozumiany.
Dobrze też wiedzieć, że będąc laborantem kierunku biologicznego znasz się też na fizyce i astronomii lepiej niż doktorzy i profesorowie tych dziedzin. Kiedyś gadałem z księdzem, co też się dobrze znał na ewolucjonizmie, stwierdził, że "gdyby ewolucja była prawdziwa i mniej rozwinięte organizmy zmieniały się w bardziej rozwinięte, na świecie istniałby tylko człowiek".
Różnica między nauką a religią jest taka, że nauka cały czas się zmienia, dostosowuje do nowych odkryć, religia jest taka sama, zmienia się najwyżej podejście do równouprawnienia kobiet czy antykoncepcji.
A samochody nie jeżdżą w oparciu o zasady, które były zapisane w Biblii, Torze czy Koranie, tylko właśnie odkryte przez naukowców. Zgaduję, że taki Wujek, dajmy na to, projektując podpory w szybie kopalnianym nie szuka w Biblii, jak to się budowało kopalnie w ziemi Kaanan, tylko stosuje to, czego nauczyli go ci paskudni inżynierowie z zastosowaniem odkryć i obliczeń tych głupich fizyków i matematyków.
Religia jest kwestią wiary wbrew argumentom, nauka - nie. Dawkins jest bardzo hardkorowym typem, nie pierdoli się w tańcu i moim zdaniem często przegina, ale mimo agresywnego podejścia mówi zwykle z sensem (pomijając bezpośrednie najazdy na religię jako źródło wszelkiego zła), sam jestem zwolennikiem sekularyzacji państw.
Nie mówcie, że katolicyzm gwarantuje wpojenie dzieciom dobrych zasad współistnienia, bo jakoś nie widzę, żeby w Czechach dzieci biegały z maczetami i w ogóle panował chaos, bez szacunku dla drugiej osoby.
Jeśli źle wychowasz dziecko w wierze katolickiej, to wychowasz zwyrola, ale tak samo możesz się spisać wychowując je bez religii. Religia może być najwyżej nośnikiem wartości, które można wpoić tak czy siak.
Mi też się nie podoba automatyczne przydzielanie dziecka do danej religii, ale wychodzę z założenia, że w przypadku normalnych katechetów (a nie psycholi) to żaden problem. Sam miałem wolną rękę od rodziców i w 5 klasie podstawówki stwierdziłem, że nie wierzę i dostałem zwolnienie z religii w szkole.
A "najazdy na katoli" to chyba efekt jo-jo, bo tak się składa, że jeszcze 4 lata temu w gimnazjum wyzywali mnie od ŻYDóW, bo nie chodziłem na religię ("żyd to ten co nie wierzy w boga"). Nie ma co udawać, że bycie ateistą było łatwe jeszcze tych kilka lat temu, bo ze wszystkich stron patrzyli na ciebie jak na dziwaka. Teraz jest łatwiej, może i jest "moda na ateizm", ale równie dobrze można powiedzieć, że kiedyś była "moda na wiarę". Ludziom się nie chce chodzić do kościoła, nie chcą dawać na tacę, nie widzę, żeby ktoś oficjalnie do tego namawiał w mediach, więc kogo tu obarczać winą? Mnóstwo moich znajomych deklarowało się jako niewierzący lub wierzący-niepraktykujący, ale robili bierzmowanie, bo się bali, że nie dostaną później ślubu.
Ostatnio mam wrażenie, że nasz naród coraz bardziej się dzieli i nawzajem szufladkuje, wcześniej jakoś nie widziałem tyle wyzywania od "lewaków" ani "katoli".
Co do muzułmanów, wczoraj cały dzień próbowałem wrzucić tego posta:
+WTFFFF