A jak oceniasz grę w porównaniu do poprzedniej części (nie nazwę jej "pierwszą", bo mam świadomość, że to remake)? Pamiętam, że tamtą oceniłbym co najmniej na 8 lub 9 i nie wiem, czy obniżyli loty, czy po prostu mamy na tyle różne gusta. W każdym razie po Twoim wpisie wydaje mi się, że nadal można się wkręcić w tworzenie własnej ekipy komandosów :)
Pamiętam jak ponad 3 lata temu dorwałem się do poprzedniego X-Coma. Tak się wkręciłem w całą historię i budowanie własnego oddziału, że jak przyszło do ostatniej misji, to założyłem sobie, że podchodzę do niej raz. Albo się uda, albo nie. No i ostatni z moich ludzi padł na ostatnim przeciwniku. Tym samym cała kampania przegrana, obcy wygrali.
Takie przyjąłem zakończenie "mojej" historii, i - z tego co się orientuję - właśnie w tym kierunku poszli twórcy robiąc kontynuację :)
Nie no, w drużynę wkręcić się można tak samo. Miałem swoich ulubieńców, którym nie dałem zginąć choćby nie wiem co. Była to sympatia, ale również za dużo czasu spędziłem na levelowaniu ich, żeby dać im umrzeć. Ja miałem stosunkowo niewielką ekipę, tak prezentowała się pod sam koniec gry:
Optymalny dla mnie skład to:
1. Snajper
2. Snajper
3. Grenadier
4. Grenadier
5. Łowca
6. Specjalista
Dwóch snajperów i dwóch grenadierów potrafią zdziałać masakryczną ilość obrażeń. Snajperzy z kombinezonem "pająk", który pozwala się wspinać na budynki nie tracąc punktów akcji to są killerzy. Grenadierzy to tanki + mają granaty i wyrzutnie rakiet, więc zmiękczają przeciwników, zwłaszcza tych, którzy mają tarcze. Specjalista jest potrzebny (ja mojego zrobiłem w stu procentowego medyka. Miał 4 apteczki, reanimację, leczenie zbiorowe), bo hakuje i leczy, a łowca... Łowca to jest prze skurczysyn. Taki ninja, który walczy na bliskim dystansie. Choć jest bardzo efektywny, to nie widziałem potrzeby mieć go więcej niż jednego w zespole.
Bardzo fajnie sobie to wymyśliłeś z tym: ostatnia misja - przechodzimy tak jakby to się działo naprawdę. Z tego samego powodu wkleiłem zdjęcie tego trzyosobowego oddziału, bo dzięki jego poświęceniu mogłem wysłać na ostatnią misję najlepszych ludzi. To wręcz cud, że "Watażka" przeżył, było naprawdę gorąco! Ja jednak ostatnią misję przechodziłem na zasadzie save/load niestety.
Miałem nadzieję, że dadzą sobie w kontynuacji spokój z tym gównianym "licznikiem zagłady" i wymuszaniem na graczu udział w kolejnych misjach - jedna za drugą, ale z tego co napisałeś wnioskuję, że poszli w to jeszcze bardziej.
Teraz jest coś takiego, że kosmici robią tajny "projekt awatar" i ma on 12 kwadracików. Co jakiś czas gra ogłasza, że nastąpił progres w projekcie awatar i trzeba zaatakować placówkę obcych by zminimalizować ten progres. Wydaje się to spoko, ale naprawdę jest to spora presja na graczu bo nie dość, że musi robić normalne misje, nie dość, że co misję ktoś jest w szpitalu i ma np. 8 dni do wyleczenia, to jeszcze co jakiś czas wyskakują misję partyzanckie, że obcy zaatakowali osady partyzantów i koniecznie trzeba im pomóc. A kwadraciki projektu Awatar się zapełniają i trzeba co chwilę robić misje "konieczne". Ciężko więc, że tak powiem, znaleźć w tej grze czas dla siebie. Cały czas brakuje informacji (które są konieczne by kontaktować się z partyzantami), badania nad nowymi broniami mozolnie się toczą, a jeszcze ponad to wszystko co napisałem, to raz na 2 tygodnie wyskakuje coś takiego jak "mroczne wydarzenie" i jest to panel z trzema arcy-ważnymi misjami i każda z nich ma konsekwencje, np:
1. Kosmici zrobią progres w projekcie Awatar o dwa kwadraciki
2. Na każdej misji kosmici będą wzywać posiłki
3. Koszt zdobywania informacji, wzrośnie o 100 % przez miesiąc
i musisz wybrać tylko jedną taką misję żeby ją anulować i jej konsekwencje. Także w grze nie ma za dużo swobody. Oczywiście jest milion sposobów na to jak rozplanować wszystko, jakie update'y zrobić, jakie elementy odpicować, na czym się skupić. Każda gra może być inna jeśli chodzi o playstyle, ale swobody w kwestii "gracz robi co chce w grze", to już nie ma, bo kosmici serio siedzą nam na tyłku cały czas i zmuszają do działania. Z drugiej strony to nie musi być takie złe, bo przecież kosmici wygrali, więc my jako partyzanci nie mamy takiej swobody działania i to jest logiczne. Co ciekawe autorzy gry poszli w takie rozwiązanie bo większość pierwszych rozpoczęć fabuły w pierwowzorze/remake'u, kończyła się porażką, więc uznali takie zakończenie jedynki za kanon. Jesteśmy partyzantami, więc nic dziwnego, że jesteśmy popychadłem REAGUJĄCYM na ruchy obcych, ale mimo wszystko nie lubię jak się na mnie wywiera presję. Także tak, jest gorzej niż w poprzednim tytule bo jest trzy rodzaje misji koniecznych, które trzeba robić, inaczej szybko przegramy: "Projekt awatar", "Mroczne wydarzenia" i "Odwet na partyzantach" - a niestety co chwile wyskakuje jedna z nich na ekran i trzeba wszystkich mobilizować by wykonać misję.
X-Com 2 była naprawdę dobrą grą i nie żałuję, że ją kupiłem. Misje są monotonne i w sumie na jedno kopyto, ale już sama rozgrywka jest przednia. Mikrozarządzanie poza polem walki (badania/update'y broni itd.) to najtrudniejsza część gry. Nie mniej dobrze się bawiłem i choć raczej nie wrócę już do tego produktu, to mam miłe wspomnienia z czasu spędzonego z nim.