Łaszczyk to kolejny wieczny prospekt polskiej szkoły boksu, do tego ma jeden feler, mianowicie watę w łapie. Od kilku lat zajmuje się obijaniem bumów i leczeniem kontuzji. Bilans 31-0, ale ostatnio leżał z jakimś latynoskim wynalazkiem na gali w Koninie. Gdyby walczył w wyższej kategorii już dawno by się doholował do złotego strzału z takim rekordem, ale w niższych jest od groma różnej maści Meksykanów i Latynosów, których mało interesuje jakiś pasterz z Polski. Za parę miesięcy skończy 32 lata i jego sufit w boksie to walka o jakiś pasek EBU (bynajmniej nie wygrana), więc może zaczyna kalkulować, że jedyna większa kasa jaką zarobi jest w takich właśnie akcjach wokół freak MMA.