Co mnie wku*wia

No i chuj, jeszcze do rozjebanego barku i wszystkich innych problemów, których sporo doszło od ostatniego posta, to wspaniałomyślnie pomagałem sąsiadom auto wypchnąc z zaspy. W nagrodę pierdolnęło mi coś w dwukrotnie operowanym kolanie i mam cały zblokowany staw, nie mogę nogi postawić, czuję kurewskie napięcie w okolicach rzepki.

Co uświadamia, że nigdy nie wrócę do jakiegokolwiek sportu, bo nawet po krótkim rowerze mi się cyrki dzieją.

Nawet nie mam whisky w barku żeby pierdolnąć i pójść spać.

Zostaje chyba się grubo ubezpieczyć, teraz jak te uśmiechnięte kurwy fajnopolackie z Tuskiem i resztą karatek na czele powpuszczają ciapatych, to może mnie jakiś pastuch zadźga w ramach nauki tolerancji, to przynajmniej rodzice dostaną kasę z ubezpieczenia. Przynajmniej po śmierci będzie ze mnie jakiś pożytek.
 
No i chuj, jeszcze do rozjebanego barku i wszystkich innych problemów, których sporo doszło od ostatniego posta, to wspaniałomyślnie pomagałem sąsiadom auto wypchnąc z zaspy. W nagrodę pierdolnęło mi coś w dwukrotnie operowanym kolanie i mam cały zblokowany staw, nie mogę nogi postawić, czuję kurewskie napięcie w okolicach rzepki.

Co uświadamia, że nigdy nie wrócę do jakiegokolwiek sportu, bo nawet po krótkim rowerze mi się cyrki dzieją.

Nawet nie mam whisky w barku żeby pierdolnąć i pójść spać.

Zostaje chyba się grubo ubezpieczyć, teraz jak te uśmiechnięte kurwy fajnopolackie z Tuskiem i resztą karatek na czele powpuszczają ciapatych, to może mnie jakiś pastuch zadźga w ramach nauki tolerancji, to przynajmniej rodzice dostaną kasę z ubezpieczenia. Przynajmniej po śmierci będzie ze mnie jakiś pożytek.
Chopie sam się pakujesz w kłopoty albo pod ziemie. Wbiłeś na robotę zamiast siedzieć na l4 do końca rehabilitacji bo nie możesz wysiedzieć i jeszcze bierzesz się za rzeczy których nie powinieneś robić bo masz rozjebane kolana i bary no bardzo to mądre.
 
Chopie sam się pakujesz w kłopoty albo pod ziemie. Wbiłeś na robotę zamiast siedzieć na l4 do końca rehabilitacji bo nie możesz wysiedzieć i jeszcze bierzesz się za rzeczy których nie powinieneś robić bo masz rozjebane kolana i bary no bardzo to mądre.

Wiesz, jak masz 27 lat to wypada chcieć jakoś funkcjonować, a nie jak pierdolony kaleka, który nie może nic zrobić.
Mam też sprzedać chatę i się wyprowadzić z trzeciego piętra, bo codzienne wchodzenie po tych schodach też mi rozpierdala kolana? Może już zacznę jeździć na wózku, tak pro forma bo i tak mnie to pewnie czeka?
Dużo nie wymagam, chcę jakoś funkcjonować kurwa jak zwykły człowiek. A i tak całą zimę prawie siedzę w domu lub jeżdżę autem wszędzie, bo się boje jak jest ślisko że mi się zaraz więzadła rozjadą przez co zalewam się jak Wrocław w '97. A wypadałoby móc pomóc wnieść zakupy staruszce na piętro i inne pierdoły które są dostępne dla normalnych ludzi w moim wieku.
Nie mówiąc o tym, że chyba jedyne co mi dawało radość w życiu i powodowało że byłem pozytywnym człowiekiem bez depresji czyli sport to spierdala co raz bardziej, więc ta operacja barku w sumie na chuj mi potrzebna była, pół roku zmarnowane, bo nawet na worku zbytnio nie poboksuję z tymi kolanami.
 
Wiesz, jak masz 27 lat to wypada chcieć jakoś funkcjonować, a nie jak pierdolony kaleka, który nie może nic zrobić.

I takim sposobem na pewno przyspieszysz powrót do zdrowia.
Zagryź zęby, wysiedź na dupie ile trzeba i dopiero zaczynaj większą aktywność, inaczej skończysz na wózku szybciej niż myślisz i faktycznie będziesz musiał zamienić mieszkanie na piętrze na parterowe.
:tiphatb:
 
Wiesz, jak masz 27 lat to wypada chcieć jakoś funkcjonować, a nie jak pierdolony kaleka, który nie może nic zrobić.
Mam też sprzedać chatę i się wyprowadzić z trzeciego piętra, bo codzienne wchodzenie po tych schodach też mi rozpierdala kolana? Może już zacznę jeździć na wózku, tak pro forma bo i tak mnie to pewnie czeka?
Dużo nie wymagam, chcę jakoś funkcjonować kurwa jak zwykły człowiek. A i tak całą zimę prawie siedzę w domu lub jeżdżę autem wszędzie, bo się boje jak jest ślisko że mi się zaraz więzadła rozjadą przez co zalewam się jak Wrocław w '97. A wypadałoby móc pomóc wnieść zakupy staruszce na piętro i inne pierdoły które są dostępne dla normalnych ludzi w moim wieku.
Nie mówiąc o tym, że chyba jedyne co mi dawało radość w życiu i powodowało że byłem pozytywnym człowiekiem bez depresji czyli sport to spierdala co raz bardziej, więc ta operacja barku w sumie na chuj mi potrzebna była, pół roku zmarnowane, bo nawet na worku zbytnio nie poboksuję z tymi kolanami.
Hubi, mordeczko powroty do zdrowia czasem trwają latami. Ja nie mogłem sensownie trenować 8 lat i teraz w wieku rocznikowo 36 lat mam lepszą formę niż przed 30stką :fjedzia:
 
Hubi, mordeczko powroty do zdrowia czasem trwają latami. Ja nie mogłem sensownie trenować 8 lat i teraz w wieku rocznikowo 36 lat mam lepszą formę niż przed 30stką :fjedzia:

Taa, tylko u mnie tych lat powrotu do zdrowia jest więcej niż tych zdrowych. Pierwszy raz zerwałem więzadła jak miałem 10 albo 11 lat, potem miałem tylko jeden rok w którym mogłem naprawdę trenować na pełnej piździe zanim znów seryjnie zacząłem zrywać więzadła.
Kolano już nigdy nie będzie nawet relatywnie zdrowe, bo dopóki nie zerwę więzadeł to jest nieoperacyjne bo chuj wie co takie stany powoduje, a po jakiejkolwiek rehabilitacji dzieją się takie rzeczy jak wczoraj, bo to nie pierwszy raz kiedy staw mi blokuje, tylko pierwszy raz aż tak mocno, że byłem pewien że coś tam poszło.
 
Taa, tylko u mnie tych lat powrotu do zdrowia jest więcej niż tych zdrowych. Pierwszy raz zerwałem więzadła jak miałem 10 albo 11 lat, potem miałem tylko jeden rok w którym mogłem naprawdę trenować na pełnej piździe zanim znów seryjnie zacząłem zrywać więzadła.
Kolano już nigdy nie będzie nawet relatywnie zdrowe, bo dopóki nie zerwę więzadeł to jest nieoperacyjne bo chuj wie co takie stany powoduje, a po jakiejkolwiek rehabilitacji dzieją się takie rzeczy jak wczoraj, bo to nie pierwszy raz kiedy staw mi blokuje, tylko pierwszy raz aż tak mocno, że byłem pewien że coś tam poszło.
Moze warto w takim razie znaleźć sobie inne hobby które tak nie obciąży stawów i rozwijać się w nowej ścieżce.
 
Zostaje chyba się grubo ubezpieczyć, teraz jak te uśmiechnięte kurwy fajnopolackie z Tuskiem i resztą karatek na czele powpuszczają ciapatych, to może mnie jakiś pastuch zadźga w ramach nauki tolerancji, to przynajmniej rodzice dostaną kasę z ubezpieczenia. Przynajmniej po śmierci będzie ze mnie jakiś pożytek.
Wkurwia mnie jak ktoś nazwisko tej szwabskiej szmaty wielką literą pisze




Nie no, @HubiSSJ3 współczuję w pizdu. Kiedy byłem w Twoim wieku, to znaczy jak już będę w Twoim wieku to będzie mnie nosiło i bez sportu to chujowo będę się czuł.
 
Taa, tylko u mnie tych lat powrotu do zdrowia jest więcej niż tych zdrowych. Pierwszy raz zerwałem więzadła jak miałem 10 albo 11 lat, potem miałem tylko jeden rok w którym mogłem naprawdę trenować na pełnej piździe zanim znów seryjnie zacząłem zrywać więzadła.
Kolano już nigdy nie będzie nawet relatywnie zdrowe, bo dopóki nie zerwę więzadeł to jest nieoperacyjne bo chuj wie co takie stany powoduje, a po jakiejkolwiek rehabilitacji dzieją się takie rzeczy jak wczoraj, bo to nie pierwszy raz kiedy staw mi blokuje, tylko pierwszy raz aż tak mocno, że byłem pewien że coś tam poszło.
Zapraszam do Ligi Wielkich chłopów trenera Pawła. Klata łapki na siłce klapki.
:roberteyeblinking:
 
Back
Top