To akurat też miałem okazje sprawdzić na własnej skórze. Dobrych parę lat temu na przejściu dla pieszych przed realem w Olsztynie, z przeciwnej strony z której ja szedłem dziewczyna została potrącona na przejściu i to przy dużej prędkości, typ chyba przyspieszał, żeby się wyrobić przed czerwonym. Zapala się zielone idę z nosem w komórce i piszę smsa gdy nagle słyszę huk, podnoszę głowę i widzę te dziewczynę akurat powietrzu jak leci dobre kilka metrów dalej. Ludzie wokół totalnie zgłupieli. Jedna laska krzycząc "o boże o boże" zaczęła spierdalać, uj wie dlaczego, reszta ludzi się przygląda i standardowe teksty "co za bandyta tak jeździ" "jezusie matko bosko" i "niech ktoś zadzwoni na pogotowie". Ja w szoku wykręciłem 112 i jakoś wezwałem tą karetkę ale przyznam się, że niewiele więcej zrobiłem. Podszedłem do dziewczyny, widzę, że nieprzytomna, wylądowała akurat tak, że leży mniej więcej na boku, pod czaszką powoli zaczęła się robić mała kałuża juchy. Pierwsza moja myśl, że jak coś zacznę jej robić to uszkodzę jej kręgosłup czy coś, autentycznie się też bałem, że jak ją obrócę to okaże się, że nie ma połowy czaszki czy coś w tym stylu. Na szczęście karetka przyjechała w chwilę moment. Do dzisiaj zastanawiam się czy powinienem zrobić coś więcej. Teraz wiem, że łatwo się mówi, iż powinieneś zabezpieczyć osobę, udzielić jej pierwszej pomocy tak jak tego uczyli na szkoleniach, ale inaczej to wygląda gdy w jednej chwili piszesz smsa a trzy sekundy później stoisz nad taką ofiarą wypadku i zszokowany próbujesz ogarnąć co się kurwa właśnie stało i co ja do chuja powinienem zrobić.