By żyło się lepiej: kariera/studia/przekręty;)

W Anglii? Oj to chyba dawno w Polszy nie pracowałeś, albo robisz w jakiejś dzikiej branży. W projektowaniu kultura pracy w Anglii jest w ogóle nie do porównania z Polską kulturą murzynienia. Wiem z autopsji.
Finanse/księgowość, więc branża jak najbardziej dzika (poważnie), ale to co się tutaj odstawia, to nawet polskie babki z poczty żłopiące cały dzień kawę wysiadają... Może w branżach specjalistycznych jest inaczej, ale na niskim szczeblu urzędniczym albo w prostszych pracach biurowych panuje zupełny burdel. Powodem są imigranci, którzy wypchnęli ułomnych Angoli z fabryki, a ci przecież muszą gdzieś pracować...
 
Finanse/księgowość, więc branża jak najbardziej dzika (poważnie), ale to co się tutaj odstawia, to nawet polskie babki z poczty żłopiące cały dzień kawę wysiadają... Może w branżach specjalistycznych jest inaczej, ale na niskim szczeblu urzędniczym albo w prostszych pracach biurowych panuje zupełny burdel. Powodem są imigranci, którzy wypchnęli ułomnych Angoli z fabryki, a ci przecież muszą gdzieś pracować...
Nie wiem jak jest w innych branżach, ale serio, u mnie kultura pracy w Anglii i poszanowanie Polaków jest ogromne. Jesteśmy w chuj lepsi niż Anglicy i serio traktują nas jak pączki w maśle. Dlatego moje doświadczenia są tylko pozytywne.
 
kultura pracy w Anglii i poszanowanie Polaków jest ogromne. Jesteśmy w chuj lepsi niż Anglicy i serio traktują nas jak pączki w maśle
Co rozumiesz przez kulturę pracy? Bo ja - efektywność i podejście do własnych obowiązków, a dopiero na dalszym planie podejście do współpracowników czy podwykonawców. Pod tym względem są daleko w tyle za nami i stąd te pochwały, z którymi jak najbardziej się zgadzam. Sam ich doświadczam i to często tylko dlatego, że w pracy PRACUJĘ (bo tego nauczyłem się w Polsce), a nie żłopię kawę i gadam pół dnia o pogodzie... Przeciętny pracownik z Polski >>> przeciętny angielski pracownik.
 
@MuraS jak przewidujesz ile jeszcze utrzymają się stopy procentowe na obecnym poziomie?
 
Co rozumiesz przez kulturę pracy? Bo ja - efektywność i podejście do własnych obowiązków, a dopiero na dalszym planie podejście do współpracowników czy podwykonawców. Pod tym względem są daleko w tyle za nami i stąd te pochwały, z którymi jak najbardziej się zgadzam. Sam ich doświadczam i to często tylko dlatego, że w pracy PRACUJĘ (bo tego nauczyłem się w Polsce), a nie żłopię kawę i gadam pół dnia o pogodzie... Przeciętny pracownik z Polski >>> przeciętny angielski pracownik.
Przez kulturę pracy rozumiemy zgoła dwie inne rzeczy. Ja kulturę pracy rozumiem jako poszanowanie człowieka, 8h dnia pracy, brak wyzysku, normalną atmosferę, brak idiotycznych pomysłów polskiego managera, itd.
Co do wydajności anglików, to generalnie śmiech na sali, gdyby nie jechali na post kolonializmie i nie mieli wypracowanego kapitału, to dzisiejszą efektywnością pracy nie zarobiliby nawet suchy chleb dla konia, bo im schodzi nad prostym zadaniem tydzień, co Polakowi zajmuję dniówkę.
 
Ja kulturę pracy rozumiem jako poszanowanie człowieka, 8h dnia pracy, brak wyzysku, normalną atmosferę, brak idiotycznych pomysłów polskiego managera, itd.
Oj w tej kwestii jest idealnie trzeba przyznać. W Polsce przez kilka lat nie byłem na urlopie, temat pieniędzy za nadgodziny nie istniał, a tutaj wręcz wypędzają Cię na urlop i musisz wszystkie dni wykorzystać (każdy ma 25 bez względu na staż, a do tego możesz sobie wziąć 5 dni chorobowego extra bez żadnych kwitków lekarskich). Każda nadliczbowa godzina jest rozliczana, a gdy raz wyszło mi tam raptem kilka i nie chciało mi się tego nawet podawać, to szef dopisał mi jeszcze kilka mówiąc, że "jemu się wydaje, że jednak częściej zostawałem po godzinach"...
Co do wydajności anglików, to generalnie śmiech na sali, gdyby nie jechali na post kolonializmie i nie mieli wypracowanego kapitału, to dzisiejszą efektywnością pracy nie zarobiliby nawet suchy chleb dla konia, bo im schodzi nad prostym zadaniem tydzień, co Polakowi zajmuję dniówkę.
Dokładnie !11!!1
 
Tak rozkminiam właśnie, w jakiej formie spisywane są w Polsce kontrakty zawodników - wydaje mi się, ze jedyną opcją są umowy zlecenie lub o dzieło, ale wtedy to pokazuje śmieszność tych polskich kontraktów. Umowę cywilno-prawną można rozwiązać z dnia na dzień i nie są bezterminowe.
 
Tak rozkminiam właśnie, w jakiej formie spisywane są w Polsce kontrakty zawodników - wydaje mi się, ze jedyną opcją są umowy zlecenie lub o dzieło, ale wtedy to pokazuje śmieszność tych polskich kontraktów. Umowę cywilno-prawną można rozwiązać z dnia na dzień i nie są bezterminowe.
Umowa o świadczenie usług- zawodnik ma działalność i wystawia faktury. Większość z bardziej znanych zawodników ma działalności (Materla, Mamed, Asia, Moks)
 
B2B? Któremu zawodnikowi opłacałoby się zakladać działalność na 2 walki w roku :)

@MuraS dalej nie rozumiem, jak klient może zabronić świadczenia usług na rzecz innych klientów :)
Działalność konkurencyjna, spokojnie może. W dodatku kasę od sponsorów miesiąc w miesiąc dostaje jako faktury, inne formy musieliby ozusować.
 
Pany jak to jest, gadam z architektami i ogolnie z ludzmi z branzy budowlanej, kazdy ma jakis magiczny przelicznik za metr i liczy koszt danego projektu w 3 sekundy, a w ogole nie interesuje go. jaką dom ma bryle, jaki ma dach, jak duze okna, itp, czy powierzchnia jest garazowa czy lazienkowa albo kuchenna.
Serio? To po ch. mialbym sie spinac i budowac w prostej bryle? Dlaczego nikt nie ma 2 albo 3 wspolczynnikow w zaleznosci od skomplikowania bryly?

@Orest ? kto tu jeszcze jest w stanie odp?
 
Pany jak to jest, gadam z architektami i ogolnie z ludzmi z branzy budowlanej, kazdy ma jakis magiczny przelicznik za metr i liczy koszt danego projektu w 3 sekundy, a w ogole nie interesuje go. jaką dom ma bryle, jaki ma dach, jak duze okna, itp, czy powierzchnia jest garazowa czy lazienkowa albo kuchenna.
Serio? To po ch. mialbym sie spinac i budowac w prostej bryle? Dlaczego nikt nie ma 2 albo 3 wspolczynnikow w zaleznosci od skomplikowania bryly?

@Orest ? kto tu jeszcze jest w stanie odp?
A jakie znaczenie w projekcie ma wielkość bryły, albo to ile jest powierzchni garażowej a ile łazienkowej? Przecież to nie ma różnicy czy wrysowujesz i opisujesz okno 1x1 czy 2x2 m. To samo z pomieszczeniami.... W projektach budowlanych najgorszą częścią są urzędnicy którzy je zatwierdzają....
 
Tzn nie ma znaczenia czy 1sze pietro jest na 2,20 czy na 2,80? Nie ma znaczenia czy dach dwuspadowy czy czterospadowy? Nie ma znaczenia czy 150m2 zawiera 50m2 garazu?
To sa przyklady, ale nie kumam, jak mozna jednym wspolczynnikiem okreslac rozne koszty uzyskania danej powierzchni (i jej zastosowania).
 
Jak zawieszam działalność gospodarczą i odwieszam przed upływem 2óch lat to jest jakiś limit kiedy znów mogę zawiesić na 2 lata?
 
Pany jak to jest, gadam z architektami i ogolnie z ludzmi z branzy budowlanej, kazdy ma jakis magiczny przelicznik za metr i liczy koszt danego projektu w 3 sekundy, a w ogole nie interesuje go. jaką dom ma bryle, jaki ma dach, jak duze okna, itp, czy powierzchnia jest garazowa czy lazienkowa albo kuchenna.
Serio? To po ch. mialbym sie spinac i budowac w prostej bryle? Dlaczego nikt nie ma 2 albo 3 wspolczynnikow w zaleznosci od skomplikowania bryly?

@Orest ? kto tu jeszcze jest w stanie odp?
Jeżeli projekt jest indywidualny, a o takim najprawdopodobniej piszesz ( nie z katalogu) to nie ma kompletnie żadnego znaczenia jaki będzie dach, powierzchnia, garaże itd. Gdyż samo rysowanie projektu domku, niezależnie czy dużego czy małego to jest czysta zabawa i dla sprawnego architekta nie ma żadnego znaczenia różnica w wielkości czy stopniu skomplikowania. Papierologia i urzędasy to jest wyzwanie, a nie śmieszne, w przypadku domku, rysunki.
e: Widzę, że Krzychu w sumie już wyjaśnił.
 
o koszt budowy, ktory architekt koszt projektu wylicza od metra :)
Architekt podaje Ci pewnie koszty szacunkowe i takie rzeczywiście można określić współczynnikowo z m2 ale będzie to oczywiście wartość mocno przybliżona....
Edit: i tak szczerze to nie ma czegoś takiego jak konkretna cena na konkretny dom. Składa się na to wiele czynników i może np. okazać się, że na działce masz chujowe grunty i trzeba albo je wymienić albo dać np. większe fundamenty. Znaczenie ma też w jaki sposób chcesz to budować. Jeżeli tzw. systemem gospodarczym, tj. że to co potrafisz robisz sam, bądź też na konkretne etapy szukasz fachowców to wtedy wyjdzie taniej, z kolei jeżeli nie chcesz się pierdolić z tematem bo jest to jednak czasochłonne to wynajmujesz firmę która realizuje Ci całość pod klucz. W różnych częściach kraju różne są też ceny materiałów. O tym, że to, czy podłogę wykańczasz gresem z promocji z Obi czy też włoskim marmurem też ma znaczenie to chyba nie muszę wspominać.
Jeżeli chcesz poznać konkretny koszt musisz znaleźć jakąś firmę i wysłać im projekt, żeby zrobili Ci ofertę.
 
Last edited by a moderator:
Back
Top