By żyło się lepiej: kariera/studia/przekręty;)

Ustawiłem sie dzisiaj z gościem dogadać drobny deal i takich konkretnych typów życzę każdemu - wystarczyło 10min aby ugadać szczegóły itd.
 
Zastanawiam się właśnie czy nie zmienić kierunku studiów. Jestem na metalurgii na AGH, wszystko fajnie, skończyłem pierwszy rok, ale kusi mnie inżynieria materiałowa, bo miałbym trochę większe perspektywy. Może wiedzę o metalach miałbym mniejszą niż po metalurgii, ale znałbym się dodatkowo na innych materiałach. Wpadł mi do głowy dzisiaj taki pomysł właśnie i nie wiem sam co robić. Myślałem jeszcze ewentualnie nad elektroniką/elektrotechniką.
 
@Over
Mechatronika
Mechatronikę można dziś określić jako dziedzinę inżynierii, która stanowi połączenie inżynierii mechanicznej, elektrycznej, komputerowej, automatyki i robotyki, służącą projektowaniu i wytwarzaniu nowoczesnych urządzeń.

To jest tak szeroki kierunek, ze na pewno robota bedzie. Bo przyszla robota, to roboty. :)
400px-MechatronicsDiagram_%28pl%29.svg.png
 
@Over
Mechatronika


To jest tak szeroki kierunek, ze na pewno robota bedzie. Bo przyszla robota, to roboty. :)
400px-MechatronicsDiagram_%28pl%29.svg.png
Na mechatronikę lub automatykę i robotykę chciałbym iść najbardziej, ale braknie mi punktów. Progi punktowe są na te kierunku mega wysokie (btw jak się dowiedziałem progi ustalane są na podstawie liczby kandydatów na kierunek, a nie według poziomu trudności jak myślałem wcześniej). Niestety spieprzylem sprawę, bo mogłem w tym roku zdawać jeszcze raz maturę z majcy i wtedy raczej na bank dostałbym się na te wyżej wymienione kierunki. Generalnie zadowolony jestem z metalurgii, bardzo ciekawe jest to wszystko, niszowy kierunek, a możliwości pracy po tym wiele, dlatego chyba nie polecę za impulsem i zostanę jednak na metalurgii. Tak tylko gdybałem sobie dzisiaj :)
 
@MuraS - kiedyś się zgadaliśmy o poznańskiej AE i profesorze Marianie M.
Miałem Ci napisać o moich dwóch przebojach z nich i nie pamiętam, czy napisałem :)
 
Nie napisałeś
Było to tak:
Na bodaj 3 czy 4. wykładzie na I roku z Marianem, Matłoka wziął jakiegoś kolesia do tablicy i kazał mu wyprowadzić któryś ze wzorów trygonometrycznych. Nie pamiętam już który - ale generalnie sam wzór bardzo znany z ogólniaka. Tyle, że z wyprowadzeniem małe schody. No i koleś się poci przy tablicy i poci, a wzór się nie wyprowadza. Marian bierze kubek z herbatą w łapę i szyderczo rzuca do kolesia:
Marian: No, to poćwiczy pan wyprowadzanie wzorów trygonometrycznych przez te parę dni i zapraszam do mnie na dyżur. Proszę zabrać indeks, przyda się.
Koleś blady, bo znane były historie takich właśnie zaproszeń na dyżur, z których się wychodziło ze szmatą w indeksie i zaproszeniem na wrześniową kampanię już w pierwszym semestrze. A na to ja, na luzaku, z tylnych rzędów do kolesia krzyczę:
Ja: Pisz wzór i powiedz, że obliczyłeś w pamięci!
Na to Marian:
Marian: O, widzi pan. Będzie panu raźniej, kolega z tyłu też się zgłosił na dyżur, zapraszam z indeksem.
Moja kuzynka kiedyś też uwaliła rok u Mariana, więc nigdy później nie byłem tak osrany na studiach, jak przed tym dyżurem. Ale też nigdy potem nie potrafiłe m wyprowadzać tak jebanych wzorów trygo, nawet trzeciego, czy któregoś tam stopnia :D I obyło się bez wpisu w indeksie, choć zadał dość trudne wzory...

Na IV bodaj roku mieliśmy z Marianem matematykę II, czy jakoś tak się to zwało. I ćwiczenia, i wykłady. No i na którymś bierze mnie do tablicy, jakieś trudne chuje muje, a widzę, że nie dam rady merytorycznie podejść, więc mówię:
Ja: Panie profesorze, postawmy sprawę jasno. Jestem nieprzygotowany, ale każdy by był w mojej sytuacji
Marian: A co się stało?
Ja: Słyszał pan o tej aferze z Paetzem? (rok bodaj 2003 to był?)
Marian: No, słyszałem.
Ja: Panie profesorze, dziesięć lat byłem ministrantem. Przeżyłem szok. TO MOGŁEM BYĆ JA !
:DC:
Mariana wyjebało z butów, pierwszy raz widziałem go śmiejącego się serdecznie, a nie szyderczo.
Darował i nie postawił szmaty :mamed:
 
Było to tak:
Na bodaj 3 czy 4. wykładzie na I roku z Marianem, Matłoka wziął jakiegoś kolesia do tablicy i kazał mu wyprowadzić któryś ze wzorów trygonometrycznych. Nie pamiętam już który - ale generalnie sam wzór bardzo znany z ogólniaka. Tyle, że z wyprowadzeniem małe schody. No i koleś się poci przy tablicy i poci, a wzór się nie wyprowadza. Marian bierze kubek z herbatą w łapę i szyderczo rzuca do kolesia:
Marian: No, to poćwiczy pan wyprowadzanie wzorów trygonometrycznych przez te parę dni i zapraszam do mnie na dyżur. Proszę zabrać indeks, przyda się.
Koleś blady, bo znane były historie takich właśnie zaproszeń na dyżur, z których się wychodziło ze szmatą w indeksie i zaproszeniem na wrześniową kampanię już w pierwszym semestrze. A na to ja, na luzaku, z tylnych rzędów do kolesia krzyczę:
Ja: Pisz wzór i powiedz, że obliczyłeś w pamięci!
Na to Marian:
Marian: O, widzi pan. Będzie panu raźniej, kolega z tyłu też się zgłosił na dyżur, zapraszam z indeksem.
Moja kuzynka kiedyś też uwaliła rok u Mariana, więc nigdy później nie byłem tak osrany na studiach, jak przed tym dyżurem. Ale też nigdy potem nie potrafiłe m wyprowadzać tak jebanych wzorów trygo, nawet trzeciego, czy któregoś tam stopnia :D I obyło się bez wpisu w indeksie, choć zadał dość trudne wzory...

Na IV bodaj roku mieliśmy z Marianem matematykę II, czy jakoś tak się to zwało. I ćwiczenia, i wykłady. No i na którymś bierze mnie do tablicy, jakieś trudne chuje muje, a widzę, że nie dam rady merytorycznie podejść, więc mówię:
Ja: Panie profesorze, postawmy sprawę jasno. Jestem nieprzygotowany, ale każdy by był w mojej sytuacji
Marian: A co się stało?
Ja: Słyszał pan o tej aferze z Paetzem? (rok bodaj 2003 to był?)
Marian: No, słyszałem.
Ja: Panie profesorze, dziesięć lat byłem ministrantem. Przeżyłem szok. TO MOGŁEM BYĆ JA !
:DC:
Mariana wyjebało z butów, pierwszy raz widziałem go śmiejącego się serdecznie, a nie szyderczo.
Darował i nie postawił szmaty :mamed:
Do ciężarnej studentki która czegoś nie umiała powiedział, że częściej rozkłada nogi niż książki. Na poprawce u Mariana z pamięci pisałem zadania z jego książki. W swojej kanciapie Marian ma mapę Izraela.
 
Na poprawce u Mariana z pamięci pisałem zadania z jego książki. W swojej kanciapie Marian ma mapę Izraela.
Jeszcze przed moją kadencją ktoś wpierdolił synowi Mariana, żeby ten przystopował. Ponoć nic nie dało, a Marian wytropił zleceniodawców
#MarianTracz ;)

Do ciężarnej studentki która czegoś nie umiała powiedział, że częściej rozkłada nogi niż książki
Dobry hejt, @Masu by się nie powstydził :)
 
Jakieś 7 lat temu wylądowałem w pracy w call center - o ile można to nazwać pracą bo spędziłem tam zaledwie 3 dni szkolenia + 2 dni pracy. Mordor wtedy chyba jeszcze nie istniał, dopiero był chyba stopniowo w budowie. I zapamiętałem tam szczególnie takiego jednego pedałka, który od 1szego dnia lizał dupę chyba wszystkim możliwym przełożonym i usilnie starał się tam jakieś kontakty towarzyskie z nimi nawiązywać. Ja tam uderzyłem w dobry melanż z taką dupką, którą poznałem 1szego dnia szkolenia :) No i 7 lat minęło, przeglądam fb, przypadkowo natrafiłem na tego pojeba i po fotach widzę, że dalej dumna kariera na słuchawce, spełniony mordorowicz. Ja bym tak nie mógł.
 
Jakieś 7 lat temu wylądowałem w pracy w call center - o ile można to nazwać pracą bo spędziłem tam zaledwie 3 dni szkolenia + 2 dni pracy. Mordor wtedy chyba jeszcze nie istniał, dopiero był chyba stopniowo w budowie. I zapamiętałem tam szczególnie takiego jednego pedałka, który od 1szego dnia lizał dupę chyba wszystkim możliwym przełożonym i usilnie starał się tam jakieś kontakty towarzyskie z nimi nawiązywać. Ja tam uderzyłem w dobry melanż z taką dupką, którą poznałem 1szego dnia szkolenia :) No i 7 lat minęło, przeglądam fb, przypadkowo natrafiłem na tego pojeba i po fotach widzę, że dalej dumna kariera na słuchawce, spełniony mordorowicz. Ja bym tak nie mógł.

Na gorszych zjebow można trafić w korpo.
 
Jakieś 7 lat temu wylądowałem w pracy w call center - o ile można to nazwać pracą bo spędziłem tam zaledwie 3 dni szkolenia + 2 dni pracy. Mordor wtedy chyba jeszcze nie istniał, dopiero był chyba stopniowo w budowie. I zapamiętałem tam szczególnie takiego jednego pedałka, który od 1szego dnia lizał dupę chyba wszystkim możliwym przełożonym i usilnie starał się tam jakieś kontakty towarzyskie z nimi nawiązywać. Ja tam uderzyłem w dobry melanż z taką dupką, którą poznałem 1szego dnia szkolenia :) No i 7 lat minęło, przeglądam fb, przypadkowo natrafiłem na tego pojeba i po fotach widzę, że dalej dumna kariera na słuchawce, spełniony mordorowicz. Ja bym tak nie mógł.
Robiłem 2 miesiące wciskając jakieś chujowe Internety i telefony stacjonarne. Mało kto z ludzi miał staż większy niż pół roku. Żeby wytrzymać 7 lat to trzeba chyba być jakimś masochistą....
 
Gdzie po Brexicie najlepiej przenosic dzialanosc za granice? Ktos ma jakies doswiadczenie z przenosinami do Czech/Cypr?
 
Gdzie po Brexicie najlepiej przenosic dzialanosc za granice? Ktos ma jakies doswiadczenie z przenosinami do Czech/Cypr?
Odradzam Cypr, 3 lata temu banki tam opierdoliły praktycznie całe społeczeństwo. Byłem w tym roku i się nasłuchałem. Tyle, co podatku dochodowego nie płacisz.
 
Gdzie po Brexicie najlepiej przenosic dzialanosc za granice? Ktos ma jakies doswiadczenie z przenosinami do Czech/Cypr?

A co z tzw. rajami podatkowymi? Monaco, Luksemburg itd.? Tam są jakieś problemy przy rejestrowaniu działalności?
 
Back
Top