Boks

Dobra, wyrównana karta walk w Zakopcu. Boks w PL ma się dobrze!:applause::applause::applause:


1698790554753.png
 
Powinni ze sobą zawalczyć kiedy Fury był po walce z Whytem a Usyk po rewanżu z Joshuą. Jednak król posrańców ciągle miał inne plany. Teraz kiedy zebrał lanie od Franciszka zanosi sie na kolejne przeciągniecie sie w czasie walki z Usykiem. Co akurat jest na korzyść Cygana i co Cygan doskonale wie. Wzrost, zasieg i gabarty u Furego sie nie zestarzają natomiast szybkość, refleks i kondycja Usyka już tak.
A ja mysle, ze powinien walczyc wtedy kiedy sie to najbardziej oplaca finansowo. Spójrzcie na to z trochę innej perspektywy. Na prawdę wyobrazacie sobie, ze ludzie wybitni w swoich dyscyplinach powaznie boja się walczyć z kimkolwiek? Fury rozegrał to najlepiej jak mógł. Zawalczyl z Ngannou za dobre pieniadze i jeszcze zmusil Usyka do swoich warunków. Dzieki temu, ze walka z mubuntu była wyrównana to ludzie są nakręceni na rewanż. Fury ma.teraz trzy kasowe walki do stoczenia.

Jak cos to dalej uwazam, ze Fury wygra z Usykiem oba pojedynki.
Screenshot_2023-11-01-13-22-15-227_com.miui.gallery-edit_Easy-Resize.com.jpg


Po Otto Wallinie tez ludzie pisali, ze to koniec Furego.
 
Trochę mało tu komentarzy po ostatniej walce Fury vs Ngannou, a mam wrażenie graniczące z pewnością, że gdyby to Usyk był na miejscu Tyson'a i zaprezentował się w podobny sposób, to hejt na Ukraińca ze strony niektórych użytkowników byłby niesamowity.
Mój tekst nie ma na celu atakowanie Fury'ego jedynie zwrócenie uwagi na kilka spraw.
Po pierwsze obejrzałem tę walkę drugi raz, tym razem na trzeźwo, choć na trochę lipnych powtórkach i według mojej punktacji, (która zawsze staram się, żeby była jak najbardziej obiektywna bez względu na to, kto walczy) jednym punktem wygrał Tyson. Przed walką pewnie jak większość nie dawałem Frankowi niemal żadnych szans, natomiast podczas trwania pojedynku wydawało mi się, że serio czuję energię jaką obaj zawodnicy wnieśli do ringu. W tamtym momencie nie wydawało mi się, by był to spektakl ze z góry ustalonym przebiegiem rywalizacji, choć nie ukrywam, że cześć komentarzy zasiało u mnie ziarnko niepewności. Jednak sam przebieg walki, wygląd Tyson'a po skończonym starciu oraz sama osoba Fury'ego przekonana o swojej zajebistości utwierdza mnie w ostatecznym przekonaniu, że to była lekko mówiąc po prostu bardzo słaba noc w wykonaniu Tyson'a.
Gameplan wydawał się podobny do tego zastosowanego w walce z Wilderem, czyli dużo klinczu, wymęczanie przeciwnika, pracująca lewa ręka, a jak nadejdzie okazja to wystrzelenie szybkiego prawego, a w razie niepowodzenia ponowne szybkie złapanie w klincz. Niestety okazało się, że Ngannou jest silniejszy fizycznie od Wilder'a i o wiele lepiej radzi sobie w klinczu, a ponadto najprawdopodobniej ma lepszą odporność na ciosy, bo jednak kilka tych ciosów doszło do twarzy Ngannou, po których wydaje mi się że Wilder już leżałby na deskach. Odniosłem wrażenie, że Franio również lepiej porusza się na nogach, choć to chyba żaden wyczyn w porównaniu z Wilderem. Biorąc to wszystko pod uwagę, z czego oczywiście początkowo Tyson mógł nie zdawać sobie sprawy, to oczywiście był bardzo zły gameplan. Jednakże, czy od niepokonanego mistrza świata, którego niektórzy zaliczają do ścisłego topu pięściarzy w historii (ciekawe, czy nadal zaliczają) nie możemy wymagać, by miał przygotowany plan B, czy nawet C? Moim zdaniem jak najbardziej powinniśmy zważywszy na to, iż walczył on z gościem, dla którego była to pierwsza zawodowa walka na ringu, nie zapominajmy o tym. Prawdopodobnie po pierwszym knockdownie poczuł respekt do Franka, a nieudane, przynajmniej w porównaniu do walki z Wilderem próby brudnego boksu jeszcze bardziej pogłębiały frustrację i niemoc. Moim zdaniem Fury po prostu bardzo słabo przygotował się do tego pojedynku i może faktycznie chciał potraktować go jako cześć obozu do walki z Usykiem. Niezależnie od powodów zaistniałego stanu rzeczy jest to pewnego rodzaju kompromitacja z jego strony i trzeba to otwarcie przyznać.
Czy to oznacza, że Fury jest słabym pięściarzem i to jego koniec? Oczywiście, że nie. Różni wielcy mistrzowie miewali różne wpadki. Zdarzyło się Lenox'owi, Kluczce i wielu innym dlatego ważne jest jak Fury zareaguje na tę sytuację.
Czy to oznacza, że Usyk na pewno pokona Tyson'a? Ponownie nie, ponieważ Usyk i Ngannou to zupełnie inni zawodnicy o innych atutach i parametrach. Jedno jest pewne, Tyson w formie i przygotowaniu zarówno fizycznym, jak i taktycznym z ostatniej walki najprawdopodobniej przegrałby z Olkiem. Na ten moment szanse obu na zwycięstwo oceniam na 50 do 50. Stawka tego pojedynku oraz dodatkowa motywacja spowodują (mam nadzieję), że zobaczymy innego Fury'ego. Usyk na pewno będzie musiał unikać prób klinczu i brudnego boksu, bo warunki fizyczne są zdecydowanie po stronie Anglika. Jeśli to mu się uda, to znacznie zwiększy szanse na zwycięstwo.
Podsumowując, osobiście Tyson'a jeszcze bym nie skreślał. Natomiast ostatnie "zwycięstwo" o smaku porażki zdecydowanie kładą cień na jego wizerunku i w moim odczuciu zbyt wczesnym przynajmniej przez niektórych umieszczaniu go wśród najlepszych w historii.

P.S. Chciałbym zobaczyć starcie Ngannou vs Wilder, bo chyba po tym co zobaczyłem postawiłbym hajs na Franka.
 
Last edited:
te tłumaczenia że był poza ringiem rok, (naprawdę 11 miesięcy) :lol: gdzie Francis walczył ostatnio 21 miesięcy!!! i było to w oktagonie UFC... a nie na ringu. :boss:
:roberteyeblinking:
Tylko ja mam wrażenie (graniczące z pewnością) że rok przerwy Frania nie był ochlejem pełnym tłustego żarcia w najlepszym brytolskim wydaniu,
 
A ja mysle, ze powinien walczyc wtedy kiedy sie to najbardziej oplaca finansowo. Spójrzcie na to z trochę innej perspektywy. Na prawdę wyobrazacie sobie, ze ludzie wybitni w swoich dyscyplinach powaznie boja się walczyć z kimkolwiek? Fury rozegrał to najlepiej jak mógł. Zawalczyl z Ngannou za dobre pieniadze i jeszcze zmusil Usyka do swoich warunków. Dzieki temu, ze walka z mubuntu była wyrównana to ludzie są nakręceni na rewanż. Fury ma.teraz trzy kasowe walki do stoczenia.

Jak cos to dalej uwazam, ze Fury wygra z Usykiem oba pojedynki.

Po Otto Wallinie tez ludzie pisali, ze to koniec Furego.
Dla zawodnika może i tak ale pięściarstwo to sport i emocje a nie tylko kasa, tak jak walka Floyda (38 lat) z Pacquiao (36,5 lat)... o kilka dobrych lat za późno. :boss:
 
W zalewie tego całego gówna, pseudogangsterów, prawilniaków i wojowników z youtuba, Master jest osobą za którą powinno się trzymać kciuki, dodatkowo dla wielu młodych osób, ale też nie tylko, powinien być wzorem.
Wiadomo że tak, dobrze napisane:OK: - ale będzie miał tu bardzo ciężko w tej walce...
 
Back
Top