Akcja #kotletksw

Hefaner

Armia Karola Bedorfa
Siamano. Słuchajcie, wpadłem na pomysł akcji. Akcji na Cohones, na Twitterze, jakimś kurwa Instagramie, nie wiem, ogólnie w internecie. Być może niektórzy z Was jeszcze o tym nie wiedzą, ale jestem ogromnym fanem walki Pudzian vs Mamed i na jej okoliczność zamierzam świętować na grubo. Powiedzmy sobie wprost: jest to walka ostateczna na krajowym podwórku. Nic jej już nigdy nie przebije. Jest to walka o tytuł ojca chrzestnego polskiego mma, o tytuł najpotężniejszego współczesnego gladiatora, jaki kiedykolwiek trenował KSW. Walka, po której nasz sympatyczny cyrk może - a nawet powinien - powoli zwijać mandżur. Jest to też oczywiście starcie absolutnie bezsensowne, wręcz karykaturalne i nawet dla największych januszy spóźnione o co najmniej kilka lat. To walka-symbol wszystkiego, czego "włodarze" nie osiągnęli od pamiętnego 2009, walka-wehikuł czasu, która miała budzić skojarzenia z organizacją PRIDE, ale dużo bardziej przypomina występ Norbiego na festynie u twojego wujka na wiesce. Wielki, purpurowy, najsilniej pomarszczony na świecie 68-letni Pudzian, który codziennie rano jest dociskany w swojej piwnicy przez dwóch młodych chłopaków kontra nieuchwytny jak duch, zjawiskowy, spektakularny Mamed "Polak Rodak" Chalidow, któremu bóg dał i jednocześnie nie dał wybrać Strikeforce. Obydwaj emerytowani bardziej niż Benedykt XVI, łakomi na hajs jak Sknerus McKwacz, skrzyżują rękawice po to, by prawdopodobnie po raz ostatni dostarczyć nam powodu do śmiechu przez łzy i zrobić w chuj dużo szumu o nic. Wszystko to okraszone głupimi laserami i narkomańskimi wynurzeniami aspirującego reżysera-megalomana, czyli w skrócie - to co lubimy najbardziej.
Z tej właśnie okazji organizuję akcję #kotletksw, dlatego że ta walka jak nic innego zasługuje na to, żeby obejrzeć ją do kotleta. Nawet żaden cover utworu "Chcę tu zostać" wykonywany przez kapelę weselną tak na to nie zasługiwał. Zasady są następujące: każdy robi kotlety takie jak lubi, może być kotlet dewolaj, może być kotlet mielony (pondro Kaczy, wiem że czytasz), ja na pewno zdecyduje się na kotleta schabowego. Do tego kotleta musi być alkohol, przy czym najwyżej punktowana jest wódka czysta. I taki zestaw trzeba sfotografować i umieścić w iternecie, oczywiście z hasztagiem #kotletksw. Na zdjęciu może być sam talerz z kotletem i alkoholem, może być talerz z właścicielem talerza, może być nawet z jego najebanym szwagrem. Może być selfie, może być z lotu ptaka, może być do góry nogami. Liczy się kotlet, liczy się wóda i liczy się moment dodania tego zdjęcia, a przez ten moment rozumiem cały ten czas od kiedy tylko usłyszymy "da da da" albo "dawaj na ring" aż do chwili kiedy najebani pójdziemy spać cztery godziny po gali. Mamy 5 tygodni, możemy się przygotować, możemy nawet nasmażyć kotletów i zamrozić, żeby potem zrobić zdjęcie odgrzewanego kotleta. Powiedzcie znajomym, powiedzcie rodzinie, napiszcie na jakichś grupach czy innych forach dla obrzydliwców, na których spędzacie życie. Nadszedł czas, żebyśmy pokazali swoją siłę. Liczę na Was i liczę na to, że napierdolimy ostrego spamu tymi fotami wszędzie gdzie się tylko da, dlatego że nasi bohaterowie po prostu na to zasłużyli.
 
Last edited:
Siamano. Słuchajcie, wpadłem na pomysł akcji. Akcji na Cohones, na Twitterze, jakimś kurwa Instagramie, nie wiem, ogólnie w internecie. Być może niektórzy z Was jeszcze o tym nie wiedzą, ale jestem ogromnym fanem walki Pudzian vs Mamed i na jej okoliczność zamierzam świętować na grubo. Powiedzmy sobie wprost: jest to walka ostateczna na krajowym podwórku. Nic jej już nigdy nie przebije. Jest to walka o tytuł ojca chrzestnego polskiego mma, o tytuł najpotężniejszego współczesnego gladiatora, jaki kiedykolwiek trenował KSW. Walka, po której nasz sympatyczny cyrk może - a nawet powinien - powoli zwijać mandżur. Jest to też oczywiście starcie absolutnie bezsensowne, wręcz karykaturalne i nawet dla największych januszy spóźnione o co najmniej kilka lat. To walka-symbol wszystkiego, czego "włodarze" nie osiągnęli od pamiętnego 2009, walka-wehikuł czasu, która miała budzić skojarzenia z organizacją PRIDE, ale dużo bardziej przypomina występ Norbiego na festynie u twojego wujka na wiesce. Wielki, purpurowy, najsilniej pomarszczony na świecie 68-letni Pudzian, który codziennie rano jest dociskany w swojej piwnicy przez dwóch młodych chłopaków kontra nieuchwytny jak duch, zjawiskowy, spektakularny Mamed "Polak Rodak" Chalidow, któremu bóg dał i jednocześnie nie dał wybrać Strikeforce. Obydwaj emerytowani bardziej niż Benedykt XVI, łakomi na hajs jak Sknerus McKwacz, skrzyżują rękawice po to, by prawdopodobnie po raz ostatni dostarczyć nam powodu do śmiechu przez łzy i zrobić w chuj dużo szumu o nic. Wszystko to okraszone głupimi laserami i narkomańskimi wynurzeniami aspirującego reżysera-megalomana, czyli w skrócie - to co lubimy najbardziej.
Z tej właśnie okazji organizuję akcję #kotletksw, dlatego że ta walka jak nic innego zasługuje na to, żeby obejrzeć ją do kotleta. Nawet żaden cover utworu "Chcę tu zostać" wykonywany przez kapelę weselną tak na to nie zasługiwał. Zasady są następujące: każdy robi kotlety takie jak lubi, może być kotlet dewolaj, może być kotlet mielony (pondro Kaczy, wiem że czytasz), ja na pewno zdecyduje się na kotleta schabowego. Do tego kotleta musi być alkohol, przy czym najwyżej punktowana jest wódka czysta. I taki zestaw trzeba sfotografować i umieścić w iternecie, oczywiście z hasztagiem #kotletksw. Na zdjęciu może być sam talerz z kotletem i alkoholem, może być talerz z właścicielem talerza, może być nawet z jego najebanym szwagrem. Może być selfie, może być z lotu ptaka, może być do góry nogami. Liczy się kotlet, liczy się wóda i liczy się moment dodania tego zdjęcia, a przez ten moment rozumiem cały ten czas od kiedy tylko usłyszymy "da da da" albo "dawaj na ring" aż do chwili kiedy najebani pójdziemy spać cztery godziny po gali. Mamy 5 tygodni, możemy się przygotować, możemy nawet nasmażyć kotletów i zamrozić, żeby potem zrobić zdjęcie odgrzewanego kotleta. Powiedzcie znajomym, powiedzcie rodzinie, napiszcie na jakichś grupach czy innych forach dla obrzydliwców, na których spędzacie życie. Nadszedł czas, żebyśmy pokazali swoją siłę. Liczę na Was i liczę na to, że napierdolimy ostrego spamu tymi fotami wszędzie gdzie się tylko da, dlatego że nasi bohaterowie po prostu na to zasłużyli.
Ja nie piję
 
Bitki białostockie

Według przepisu fekalnego króla
konon-cycochy.gif
 
Back
Top