Kącik hip-hopowy. #rapsy

I reszta jest tu na przykład:




Fałszywe info to wypuścił chyba o tym, że ma córkę 11-letnią. Kendrick to łyknął, po czym Drake nawinął, że karmią go fałszywymi informacjami.
Oprócz córki było jeszcze info, że ludzie w jego sztabie są pedofilami, Drake twierdzi że spodziewał się ataku od tej strony, czy tym też nakarmił Kendricka?


i-never-looked-twice-at-no-teenager-v0-1d21bvqeaqyc1.png
 
Last edited:
Nie specjalnie lubię muzykę Drake'a, ktoś go kiedyś ładnie określił jako takiego Taylor Swift dla chłopaków. Kilka numerów mi wpadło w ucho owszem ale jak słyszę jak on tam się pompuje na ulicznika to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Lil Wayne dawno mówił, żeby został przy nawijaniu o dupeczkach i czillautowym brzmieniu. A do tego jak można mówić o wygranym beefie w jakikolwiek sposób jeśli stoi za Tobą rzesza ghostwriterów, którzy Ci piszą teksty. "Your best work is a LYT pack".
te kawałki całkiem zacne

 
A Kung-fu Kenny to jest kurwa inna liga. To jest rap artystycznie, lirycznie i sportowo (tak sportowo, bo Drake jakby miał tak nakurwiać to by kurwa płuca wypluł) na najwyższym poziomie.




 
Mój ulubiony listonosz-raper, pamiętam pijackie nielegale i pierwszy album kupiony kilka dni przed premierą w Empiku - oszukałem Panią, że już na pewno powinni mieć ale nie mogę znaleźć na sklepie i mi przyniosła z zaplecza. Drugi album towarzyszył mi kiedy zajechałem mój pierwszy samochód.
Chciałbym powiedzieć, że pamiętam też koncert i krótką wymianę zdań w żabce tuż przed, ale były to czasy w których piłem więcej goudy niż herbaty. Tak więc pamiętam tylko zbitą piątkę. Kolega z którym wtedy imprezowałem odwiedził kilka odwyków, dziś jest funkcjonującym jako tako w społeczeństwie mefedroniarzem. Ja się jako tako ogarnąłem, chociaż w takie szare dni jak dzisiaj przypomina sobie człowiek stare czasy.
Polecam tego allegrowicza.

 
Mój ulubiony listonosz-raper, pamiętam pijackie nielegale i pierwszy album kupiony kilka dni przed premierą w Empiku - oszukałem Panią, że już na pewno powinni mieć ale nie mogę znaleźć na sklepie i mi przyniosła z zaplecza. Drugi album towarzyszył mi kiedy zajechałem mój pierwszy samochód.
Chciałbym powiedzieć, że pamiętam też koncert i krótką wymianę zdań w żabce tuż przed, ale były to czasy w których piłem więcej goudy niż herbaty. Tak więc pamiętam tylko zbitą piątkę. Kolega z którym wtedy imprezowałem odwiedził kilka odwyków, dziś jest funkcjonującym jako tako w społeczeństwie mefedroniarzem. Ja się jako tako ogarnąłem, chociaż w takie szare dni jak dzisiaj przypomina sobie człowiek stare czasy.
Polecam tego allegrowicza.





:OK:
 
Back
Top