Wierność w stosunku do klubu

La Merci

Jungle Fight
Light Heavyweight
Mamy wielu świetnych zawodników, Asia zdecydowała się opuścić Arrachion i przeprowadzić się do US. Często czytałem komentarze, że nie ma co zostawać w Polsce bo tu się tak nie rozwiniesz, ale Mcgregor jest wierny SBG od 19 roku życia. Najlepszym Polskim klubem wydaje mi się, że jest Ankos. Chodzi o to, że gdybyście byli zawodnikami Ankosu, cały czas wygrywacie. Idziecie do ufc, nadal wygrywacie. Zmienilibyście klub, przeprowadzili do Ameryki z nastawieniem, że chcecie się rozwijać? Czy zostalibyście w swoim klubie. Bo jak tak patrze to Heldowi dużo doradza przeprowadzkę, a czemu nie może tam trenować i wygrywać? W czym takie SGB jest lepsze od Ankosu, nie licząc wychowanków i osiągnięć tylko czysty rozwój. Conor klubu nie zmienił, nawet nie wiem, czy do Ameryki na obozy jeździł.
 
Mcgregor to fenomen.

Mi sie wydaje, ze prawda lezy po srodku. Z jeden strony jak zostajesz w Polsce to po prostu nie sparujesz z najlepszymi, nie mamy tez gymow ktore ogarnialyby dobrze wszystkie plaszczyzny, bo nie mają takiej bazy trenerów. Dodatkowo zmiana czasu tez chujowo wplywa na zawodnika co juz pare razy widzielismy w wykonaniu naszych
Z drugiej strony jak trenujesz w USA i nie jestes gwiazdą to Cie mają trochę w dupie i raczej nie przykladaja sie do analizy Twojego rywala, nie głowią się nad taktyką dla Ciebie i też za dobrze Cię nie znają. Wg mnie to bylo widać w ostatniej walce Jotki gdzie którą przejebał taktycznie.

Więc jak zawsze trzeba wyważyc
 
Wydaje mi się, że przed walką z Mendesem(docelowo Aldo) Conor cały czas trenował w USA, ale nie pamiętam gdzie. Zdaje się, że przed walką z Aldo już tą na 194 początkowo trenował w Irlandii, a potem to chyba wykupił hotel dla trenerów i sparingpartnerów w USA. Jakby pół Ankosu przeniosło się do USA na przygotowania konkretnego zawodnika to też by nie musieli zmieniać klubów. Asia np. chciała się rozwijać i popracować nad innymi płaszczyznami i czuła, że w Arachionie już wszystko zgarnęła(+ inne powody), ale być może jakby z Arachionem mogła cały czas trenować w USA i tam właśnie jeszcze szukać GYMów gdzie popracowałaby nad innymi płaszczyznami to ciekawe, czy by nie została.

Ta wierność to taki mit. Jak czujesz, że możesz coś jeszcze z siebie wycisnąć, a klub w którym trenujesz już wyrobił z tobą 100% normy to po prostu się przenosisz. Nie tylko w Polsce więc takie zmiany są i raczej nie zawsze chodzi o "różnice czasowe".

Swoją drogą SBG otworzył niedawno swój GYM w Australii. Nawet Cavanagh był na prelekcjach.
 
To zależy od tego, jakimi kategoriami rozpatrujemy tą wspomnianą "wierność", która - swoją drogą - stanowi dosyć kontrowersyjny temat (chociażby TUF, Team Cody vs Team Snakes).

Sądzę, że żaden trener, który ma olej w głowie i zależy mu na sukcesach swojego podopiecznego, nie zatrzyma go siłą u siebie, mając świadomość, że ze swojej strony przekazał już wszystko, a zawodnik ma jeszcze potencjał i szanse na to, by dalej się rozwijać, nabierać nowych umiejętności i przynosić chlubę sobie i ludziom współodpowiedzialnym za sukces. W takich sytuacjach ludzie ułożeni, rozsądni, wypowiadają się o sobie wzajemnie w sposób ciepły, wspominając dobrą współpracę. Jeśli natomiast trener jest idiotą, leci tylko na hajs i fejm, to będzie trzymał zawodnika u siebie, obłoży go jakimiś chorymi kontraktami, a nie daj boże zawodnik spróbuje uciec, sprawa od razu ląduje w sądzie, a i samemu zainteresowanemu dostaje się chujów do dupy i wiesza się go razem z psami na okolicznych płotach.

No, dochodzi też niekiedy do jakichś kwasów między ludźmi, a potem też jest pierdolenie.

Jak dla mnie, to ważne, by pamiętać skąd się "pochodzi".
 
Może być też zasada "nowej miotły". Jak się kilka lat trenuje w tym samym miejscu i widzi codziennie te same mordy to ma to wpływ na psychikę i motywację,a nowe miejsce, klub, kraj to myślę że dodatkowy bodziec, odświeżenie, jakaś tam ekscytacja itp
 
Może być też zasada "nowej miotły". Jak się kilka lat trenuje w tym samym miejscu i widzi codziennie te same mordy to ma to wpływ na psychikę i motywację,a nowe miejsce, klub, kraj to myślę że dodatkowy bodziec, odświeżenie, jakaś tam ekscytacja itp
Z drugiej strony, jest to miejsce, gdzie prawdopodobnie nikt Cię nie zna i wszyscy mają wyjebane, stoisz na równi z innymi trenującymi, nie jesteś "gwiazdeczką", to może wpłynąć też negatywnie, podburzyć ego.
 
Mamy wielu świetnych zawodników, Asia zdecydowała się opuścić Arrachion i przeprowadzić się do US. Często czytałem komentarze, że nie ma co zostawać w Polsce bo tu się tak nie rozwiniesz, ale Mcgregor jest wierny SBG od 19 roku życia. Najlepszym Polskim klubem wydaje mi się, że jest Ankos. Chodzi o to, że gdybyście byli zawodnikami Ankosu, cały czas wygrywacie. Idziecie do ufc, nadal wygrywacie. Zmienilibyście klub, przeprowadzili do Ameryki z nastawieniem, że chcecie się rozwijać? Czy zostalibyście w swoim klubie. Bo jak tak patrze to Heldowi dużo doradza przeprowadzkę, a czemu nie może tam trenować i wygrywać? W czym takie SGB jest lepsze od Ankosu, nie licząc wychowanków i osiągnięć tylko czysty rozwój. Conor klubu nie zmienił, nawet nie wiem, czy do Ameryki na obozy jeździł.

JJ spokojnie mogła zostać w Arrachionie i dalej bronić pasa do końca kariery, ale z tego co można wyczytać między wierszami chyba bardziej chodziło o klimat w klubie niż same możliwości przygotowania się do walki. Dla mnie zawodnik powinien robić wszystko żeby tylko osiągnąć maks swoich możliwości i wycisnąć ile się da z krótkiej kariery. Jak zawodnik zacznie przegrywać, a prawie każdy w tym sporcie ma taki moment, fani odejdą, sponsorzy zapomną i pewnie nawet w klubie nie będziesz już na świeczniku. Jak mówił Dana White, to jest indywidualny sport i każdy powinien grac na siebie przede wszystkim. Btw dobry post
 
Napisz coś więcej na ten temat

Z początku nie widział tego, że ich relacje się zmieniają, nie pracowali za często razem, McGregor często działa na swoim czasie, co widać m.in. w spóźnieniach na konferencje, podobnie było w tym wypadku – Kavanagh nie miał zamiaru za nim biegać więc po prostu się rozmijali, dopiero po przegranej zauważyli, że coś nie działało – po przegranej (i szklance whiskey) wszystko spokojnie rozplanowali,
całość tu http://www.mmarocks.pl/ufc/kacik-baja-john-kavanagh-o-relacjach-z-mcgregorem-ufc-205-oraz-irlandii
od @baju
 
Z drugiej strony, jest to miejsce, gdzie prawdopodobnie nikt Cię nie zna i wszyscy mają wyjebane, stoisz na równi z innymi trenującymi, nie jesteś "gwiazdeczką", to może wpłynąć też negatywnie, podburzyć ego.

No oczywiście może tak być. Tylko jak ktoś ma takie ego to nawet jeżeli coś u niego w klubie będzie nie pykało tak jak trzeba to i tam zacznie to wpływać negatywnie. Z drugiej strony taki zawodnik w nowym klubie który musi udowodnić jaki to z niego kocur i jaki jest dobry w oczach trenerów i tamtejszych zawodników, jeżeli jest ambitny to zawsze jakiś bodziec motywacji. No ale nie ma co gdybać to wszystko kwestia indywidualna. Dla mnie osobiście są dwa wybory:

1. Trenujesz w obecnym klubie - jeżeli czujesz się tam szczęśliwy, wygrywasz, forma rośnie (nie cofasz się w rozwoju), masz motywację do treningów, czujesz się komfortowo żyjąc tam i trenując jednocześnie(hajs się zgadza) - - nie ma co na siłę zmieniać.

2. Zmieniasz klub jeżeli - czujesz brak motywacji, regres, konflikt z trenerami, rzygasz tym samym miejscem i trenujesz na siłę - czujesz że potrzebujesz zmian, wiesz że więcej tam z Cb nie wycisną itp. Czyli wszystko przeciwne niż w pkt 1

A jeżeli jest coś po między to robisz przerwę chwilową od sportu na oddech i zebranie myśli, a jeżeli to nie pomoże to jesteś dupa wołowa i nie umiesz obrać Sobie celu. Tak po za tym sportowiec musi być cały czas krytyczny w stosunku do Sb żeby mógł się rozwijać.
 
To wszystko to jest bardzo indywidualna sprawa i zawodnik sam musi do tego dojść. Nie ma czegoś takiego jak jedna słuszna droga. Miocic i Tony Ferguson są bardzo wierni a nie trenują w żadnych poważnych klubach.
 
Jak to mowia na dwoje babka wrozyla , Aśce patrzac po ostatniej walce zmiana klubu się przysluzyla . A kwas z Arrachionem jest ,w ktoryms wywiadzie JJ mowila,ze ma bana na trenowanie w Berkucie jak wraca do Olsztyna .
 
Mi się wydaje, że jedną z ważniejszych kwestii dlaczego JJ wybrała USA była kwestia marketingu. Ona chce się mocno promować w USA, a żeby to osiągnąć musi tam być często. Dawać wywiady, bić maskotki po meczach koszykówki,a także i przede wszystkim uczyć się angielskiego! ( a gdzie jak nie w USA? ). Kilkunastogodzinne loty PL - USA i zmiany strefy czasowej nie pomagają. Do tego American Top Team jest mocnym klubem ze świetnymi trenerami, zatem można było upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Ból dupy arachionu wynika pewnie z kwestii finansowej. Przytulić wypłatę z kilkusettysięcznego honorarium zawodnika za obronę tytułu w UFC? Nie wiem ile Derlacz z tego miał, ale pewnie wystarczająco, że boli. Tym bardziej, że prowadził Asię od wielu lat, zatem budował ten sukces i kiedy on przyszedł to tej finansowej wisienki na torcie nie będzie.
 
Ciężko mówić o lojalności, kiedy w grę wchodzą duże pieniądze. Arachion mógłby mieć pretensje, gdyby trenował Aśkę za darmo, prawda jest taka, że otrzymywał pewnie za to niezłe pieniądze, więc korzyść była obopólna. To tak jakby obwiniać kobietę, że jest z facetem dla kasy, podczas gdy on jest z nią tylko dla seksu.

Poza tym w Polsce małą wagę przywiązuje się do strony mentalnej, podczas gdy takie rzeczy jak świetny kontakt z trenerami, dobra atmosfera w klubie są często ważniejsze niż strona "techniczna".
 
Back
Top